Pokaż wyniki od 1 do 11 z 11
Like Tree2Likes
  • 2 Post By Ramp Handler

Wątek: Bezpieczny nalot - kiedy naprawdę umiemy latać?

  1. #1
    Awatar kelcon

    Dołączył
    Jun 2008
    Mieszka w
    EPWA

    Domyślnie Bezpieczny nalot - kiedy naprawdę umiemy latać?


    Polecamy

    Cześć,

    Szkolenie praktyczne na PPL(A) jest niespecjalnie dłuższe od kursu na prawo jazdy.

    Po drugim się ledwo jeździ,
    po pierwszym - nie wiem, ale pod skórą czuję, że może być analogicznie.

    Jak to wygląda w rzeczywistości?
    Ile godzin wylataliście po kursie ekstra z instruktorem?
    Kiedy odważyliście się wziąć po raz pierwszy pasażera?

    Jak waszym zdaniem powinna wyglądać ścieżka rozsądnego rozwoju i budowy doświadczenia pilota (turystycznego)?

    Pozdrawiam!
    AB A3 AF BA 7D B6 CO C0 DL DY EI FL FR JU J2 K2 LH LO NB OF OU PS SK SN UX U2 YG VY VV W6 WN WU
    A318 A319 A320 A33(23) A388 AN24 C150 C152 C172(LMPSR) CR9 AT5 AT7 B717 B73(3456789) 752 B76W B744 DH4 E45 E70 E75 E95 IL18 P28(140/181) RJ1H YK42D
    Warsaw Piper Group | CAVOK | Pytania Lotnicze PPL EASA + FAA

  2. #2

    Dołączył
    Jan 2012
    Mieszka w
    EPWA

    Domyślnie

    Nie wiem czy można to porównać... w szkoleniu PPL(A) trzaska się dużo lądowań, ćwiczy sytuacje awaryjne itd.
    Na prawie jazdy uczysz się raczej przestrzegania przepisów i machania drążkiem zmiany biegów żeby nie gasł ;-)

    Inną sprawą jest, że raczej (mam nadzieję) żaden normalny instruktor nie wypuści swojego ucznia na samodzielne loty jeżeli nie jest pewny, że ten (i samolot) z nich wróci w jednym kawałku.
    Jak coś Ci nie idzie to wyjdzie to w trakcie szkolenia i będziesz miał przedłużane ćwiczenia aż będziesz wykonywał dany element bezpiecznie.
    Sprawdzenia, egzaminy wewnętrzne itp.

    A prawo jazdy? Wsiadasz, odjeździsz swoje i Cię wysyłają na egzamin, który jak nie masz umiejętności to możesz zdać szczęśliwym trafem, w lotnictwie nikt Cię nie puści na egzamin państwowy jak nie uważa, że możesz go zdać dzięki umiejętnościom nabytym na kursie.

    Jedna sprawa to bezpieczeństwo a druga... niepotrzebny kłopot dla ośrodka! ULC mniej lub bardziej przygląda się ośrodkom szkolącym i jak zobaczy, że gdzieś się, mówiąc kolokwialnie, uwala dużo egzaminów (czy to teoretycznych czy praktycznych) to wpadnie na audyt.
    Dlatego mało kto zaryzykuje wystawienie Ci jakiejkolwiek rekomendacji w ciemno kiedy Cię nie zna, nie sprawdzi.

    Co do pytań.

    1) Nic.

    2) Po minimum określonym przez HT ośrodka.
    W praktyce raczej nie daje się od razu po PPLce samolotu na lot z pasażerem. Jest to dodatkowy element rozpraszający, tak jak nie jest dobrym pomysłem latanie w szkolenia nad miejsca, które są dla nas... ważne (jak dom rodzinny np.) bo taka "świeżynka" będzie się gapić na dom a nie na instrumenty, horyzont itd.
    Niestety trafiają się lotnicy z licencjami, którzy doprowadzają się sami do niebezpiecznych sytuacji w ten sposób, kręcą coraz większe kółka nad domem aż do zwalenia się itp. Nie chcę tutaj nic oceniać ale po opisie wypadku z tego roku w Bielsku mogło być podobnie.

    3) Tematem na długą, niekończącą się dyskusję ;-) Ilu pilotów tyle odpowiedzi. Najważniejszy jest zdrowy rozsądek i realna ocena możliwości tak swoich jak i samolotu :-)

  3. #3
    Awatar Speagle

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    EPWA/EPBC

    Domyślnie

    Ja pierwszy samodzielny lot odbyłem z nalotem 12 godzin. Po zakończeniu PPL-ki (ok 50h) miałem półroczną przerwę w lataniu. Po powrocie wylatałem 5h z instruktorem i dalsze loty robiłem już samodzielnie, z pasażerami. Co prawda ograniczyłem się do "łatwiejszych" pasażerów, którzy mieli podstawową wiedzę lotniczą i potrafili stanowić pomoc (np. w nawigacji), zamiast przeszkadzać.
    Tak jak mówi poprzednik, kwestia poczucia pewności w samolocie jest kwestią indywidualną. Z jednej strony warto podejmować się ambitniejszych zadań, które niosą za sobą zdobywanie doświadczenia. Mój pierwszy samodzielny lot na lotnisko kontrolowane (EPWA) był bardzo dużym wyzwaniem, pełnym stresu i poczucia niepewności, ale pozwolił zdobyć nieporównywalnie większe doświadczenie, niż gdyby ten lot odbył się na znanej trasie.
    Z drugiej strony, trzeba być świadomym własnych ograniczeń, nie bać się powiedzieć "nie lecę". I bez względu na posiadaną wiedzę teoretyczną oraz pewność siebie, pierwsze 300 godzin po PPL-ce wylatać w jeszcze większej pokorze, niż podczas szkolenia.

  4. #4

    Dołączył
    Apr 2009
    Mieszka w
    EPWA

    Domyślnie

    Ze swojego doświadczenia. Pierwszy lot po PPL(A) z pasażerem odbyłem po wylataniu 1h od odebrania PPL(A). Porozmawiwlem ze swoim instruktorem czy myśli ze mogę już latać z kimś, polecielismy na 1h na odświeżenie. Od czasu zdania egzaminu do czasu odebrania licencji minął prawie miesiąc podczas którego nie latałem. Po tym latałem juz z pasażerami.

    Wg mnie nie ma co porównywać szkolenia do PPL(A) ze szkoleniem na prawo jazdy. Tak jak wyżej napisano prY szkoleniu do PPL(A) nikt Ci nie da ukończyć szkolenia jeżeli nie będzie pewny, że umiesz bezpiecznie latać.
    Przy szkoleniu na PJ liczy się tylko Abu kursant odbebnil swoje.

  5. #5

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    EPWA

    Domyślnie

    Czytam właśnie dosć ciekawą książkę - The Killing Zone - How and Why Pilots Die.

    Autor zebral statystki z lat 2000-2011 i wyszlo mu dosc ciekawie - najniebezpieczniej jest w przedziale (nalot) - 51-100h. Dopiero od nalotu 350h widac statystyczny spadek wypadkow. Spadek ten powraca do poziomu dla nalotu 0-50h - tego, ktory jest robiony w wiekszosci z instruktorem lub pod nadzorem...

  6. #6

    Dołączył
    Jun 2007
    Mieszka w
    Poznań

    Domyślnie

    Zgadza się, czytałem kiedyś o czymś, co nazywa się "syndromem trzeciego sezonu". Dotyczy to również ilości godzin rzędu 350.
    W skrócie, chodzi o naszą psychikę. Zaraz po kursie jesteśmy przeczuleni na wiele rzeczy, więc generalnie latamy bezpiecznie. Nie ma szarżowania, przeginania, spokojne latanie. Potem, w miarę wzrostu doświadczenia, piloci popełniają więcej błędów, bo wydaje im się, że już są na tyle dobrzy, że pewne czynności wykonują rutynowo, nie przykładają do nich takiej wagi jak na początku.
    Nadchodzi w końcu ten umowny 3 sezon lub jak kto woli ilość godzin ok. 300. Wtedy włącza się myślenie pt.: "latam już dość długo, mam niezły nalot, jestem świetny". W tym przedziale jest właśnie bardzo dużo wypadków.
    Nie pamiętam dokładnie, ale według badań po ok. 500 godzinach doświadczenie było już na tyle duże, że piloci nie szarżowali, a jak szarżowali, to w większości umieli sobie z tym poradzić. Dlatego ilość wypadków mocno spadała.

    Mogę trochę mylić dokładne wartości, ale generalna zasada jest właśnie taka, kiedy pojawia się w miarę sensowny nalot, pilotowi wydaje się, że jest już mistrzem świata, a w rzeczywistości trochę mu jeszcze brakuje. Popełnia wtedy sporo błędów.

    Jak pojadę do rodziców, to przeszperam materiały, może się do tego dokopię, to wrzucę jakiś skan.

  7. #7
    PMM
    PMM jest nieaktywny

    Dołączył
    Aug 2012

    Domyślnie

    kiedyś w IWL Aeroklubu Polskiego był zapis, że pasażera można zabrać jeżeli pilot ma wylatane 100 h, teraz w dobie kiedy można sobie wynająć od prywatnej osoby samolot to nie ma takich ograniczeń (no chyba, że właściciel samolotu określi tę kwestię).
    Natomiast co do kwestii doświadczenia to taż można podejść z tej strony, że zależy też jakiego rodzaju nalot się robiło. Bo jeżeli ktoś ma 500 h ale latał ULMem w dobrej pogodzie to nie znaczy że będzie lepiej i bezpiecznie latał niż 200 godzinowiec z IR, który latał w różnych warunkach, w chmurach przy niskiej widzialności, musiał latać bardzo precyzyjnie i jeszcze latał na bardziej wymagających samolotach klasy ME. W tym drugim przypadku pilot o małym nalocie ale z takim doświadczeniem wlatując w obszar złej pogody, jest już z nią oblatany i nie udziela mu się tak bardzo stres jak w przypadku pilota z gołą PPL o nawet sporo większym nalocie ale zrobionym w CAVOKu.

  8. #8
    Awatar b182

    Dołączył
    Jun 2010
    Mieszka w
    Gorlice

    Domyślnie

    Ja również wiele nie mam nalatane ale zdecydowałem, że wezmę kumpla na lot. Moim zdaniem jeśli ktos ma łeb na karku, to lot z pasażerem nawet pomaga bezpiecznie wykonać pracę pilota. Ja mialem dylemat czy lecieć sam czy z kumplem, zdecydowałem, że latał będę z pasażerem. To bardzo motywuje do spokojnego i przemyślanego postępowania.

  9. #9

    Dołączył
    Mar 2011

    Domyślnie

    Odnośnie doświadczenia to pamiętam taką kartkę w gablocie Aeroklubu Kieleckiego:
    -Pilot posiadający 100h nalotu wie, że umie wszystko.
    -Pilot posiadający 200h nalotu wie, że jeszcze wszystkiego nie umie.
    -Pilot posiadający 300h nalotu wie, że nigdy nie będzie wszystkiego umiał.

    Cholernie prawdziwe.

  10. #10
    Awatar b182

    Dołączył
    Jun 2010
    Mieszka w
    Gorlice

    Domyślnie

    Powinno być "Pilot, który posiada 200h nalotu, jeżli jeszcze żyje, już wie, że jeszcze wszystkiego nie umie

  11. #11

    Dołączył
    Dec 2007
    Mieszka w
    UK

    Domyślnie


    Polecamy

    "...Ile godzin wylataliście po kursie ekstra z instruktorem?
    Kiedy odważyliście się wziąć po raz pierwszy pasażera?

    Jak waszym zdaniem powinna wyglądać ścieżka rozsądnego rozwoju i budowy doświadczenia pilota (turystycznego)?..."

    Ahoj Kelcon, to w odpowiedzi tez wtrace swoje 3 grosze jesli mozna

    Odp1 Zawsze kiedy zmienialem samolot np: z C152 na PA28 albo na C172, zeby poznac nowy samolot, pocwiczyc stalls, okregi, ladowania, itp.
    Zawsze jesli mialem przerwe powyzej 28 dni w lataniu - jesli chcialem korzystac z klubowego samolotu (Pilot Order Book w moim klubie tak wymaga)

    Odp2 Niedlugo po odbiorze PPLki. Zabralem kolege na lot. Mialo byc male cross country, to byl grudniowy poranek, slonce nisko, kierunek lotu wschodni, po 5min lotu stwierdzilem ze nie czuje sie na silach - prawie nic nie widzialem i zawrocilem, zrobilismy kilka touch n go i juz. I tez bylo fajnie. Kumplowi wytlumaczylem, sam sie tez czegos nauczylem..(mam nadzieje)

    Odp3
    Latac nie tylko po okregu. Planowac krotkie trasy do nowych miejsc. Ladowanie na innych pasach zawsze czegos nowego uczy. Latac nie tylko w CAVOKu (ale nie ponizej minimow takze) Z wlasnego doswiadczenia: np staralem sie odwiedzic wszystkie miejsca w promieniu 0,5 godz lotu. Wyznaczac sobie cele, np latac min 2-3 godz w miesiacu (jesli budzet pozwala). Jak pada i nie am latania to czytac check listy i poznawac samolot i czytac ksiazki od PPLa kolejny raz. Planowac trasy i np co zrobie jak radio radio przestanie dzialac? albo jakie to byly te sygnaly swietlne ze moge ladowac? a jak po starcie silnik zgasnie to co robie? itp,itd
    I najwazniejsze ...miec frajde z latania
    JosePL and kelcon like this.

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •