tylko czy ktoś udostępni swoj wlasny samolot osobie z 100h? ja bym nie ryzykował :P
Wersja do druku
tylko czy ktoś udostępni swoj wlasny samolot osobie z 100h? ja bym nie ryzykował :P
whitetrash, jesli uzyczasz takiej osobie swoj prywatny samolot musisz jej nazwisko umiescic na ubezpieczeniu. ubezpieczyciel w takim wypadku powinien zglosic sie do certyfikowanego osrodka szkolenia i poprosic o 'przetestowanie' takiego osobnika. cos w stylu 'check out' (UK), 'revision flight' (chyba w US tego okreslenia uzywaja) lub KTP jak to sie w Polsce nazywa.
K
kszyhu77, serio? always nice to know :) thanks
W USA nazywaja to tez "check out".Cytat:
Zamieszczone przez kszyhu77
Oczywiscie takie "pozyczenie" jest zawsze sprawa osobistej decyzji ale chyba zaden pilot-wlasciciel majacy minimum oleju w glowie by tego nie zrobil jesli wypozyczajacy nie jest w 100% kwalifikowany na samolocie (wlaczajac ostatnie 90 dni) i jego nazwisko nie zostalo zgloszone do firmy ubezpieczeniowej (i firma wydala zgode). Ja oprocz tego zadalbym od takiego wypoczyczajacego pisemnego potwierdzenia (podpisanego przed notariuszem) ze pokryje wszystkie te zniszczenia ktorych ubezpieczenie nie pokryje (naprzyklad slynne 'deductible'). Biorac pod uwage wszystkie problemy jakie teoretycznie moga z tego wyniknac - pozyczalbym tylko komus o kim naprawde duzo wiem.
No proszę, wszyscy marudze że polskie aerokluby to skostniałe instytucje, które nie chcą dac polatać, wymagają Bóg wie czego (KWT, KTP...)
A tu proszę - nagle się okazuje że prywatnie to pilotowi z TT poniżej 100h nikt nie zaryzykuje dać do ręki samolotu, delikwent musi odbyc lot kontrolny i to najlepiej w certyfikowanym ośrodku, mało tego musi poddać sie prześwietleniu firmy ubezpieczeniowej i uzyskać jej zgdę na latanie oraz stanąć w kolejce do notariusza z obietnicą pokrycia wszelkich strat jesli ubezpieczyciel bedzie miał kaprys i za coś nie zapłaci... Brrrr masakra - jawne blokowanie dostępu do lotnictwa ;)
ESK1X, ty to piszesz serio czy se jaja robisz, bo jak serio to zadam ci pytanie. do kogo ma sie zglosic firma ubezpieczeniowa, zeby sprawdzic umiejetnosci pilotazu?? do pana Henia z Czeremchy, komendanta I Pulku Wozow Drabiniastych w Surazu czy moze do ksiedza plebanka?? otoz nie, zwroca sie do certyfikowanego osrodka szkolenia
whitetrash, a ja bym dal mozliwosc polatania takiemu osobnikowi. jesli instruktor stwierdzilby, ze umiejetnosci goscia sa wystarczajace, to nie mialbym zadnych przeciw. byle wszystko bylo legalnie
Jesteś pewny, że tak właśnie jest? Na ubezpieczeniach się nie znam, ale nikt nigdy nie wysyłał mnie na loty kontrolne pod kątem wazności ubezpieczenia samolotu (notariusza przemilczę ;) ). I to niezaleznie od tego czy samolot był mały, duży, prywatny czy "państwowy"..., ale tak jak pisałem - nie znam się.Cytat:
Zamieszczone przez kszyhu77
Ale ogólnie chodziło mi bardziej o to by pokazac jak się zmienia punkt widzenia w zależności od punktu siedzenia... (oczywiście bez wycieczek osobistych, ot tak zwyczjanie: jak ja mam samolot to normalne jest że wymagam od pilota sterty dokumentów i dużego nalotu, ale jak przychodzę do aeroklubu polatać to ich wymogi są tylko kłodami rzucanymi pod nogi...) To tak przy okazji - bo odchodzimy od tematu i to daaaleko.
ESK1X- nie wiem ile latales w zyciu i skad brales samoloty, byc moze ciagle latales w jednym miejscu i nie otarles sie o rozne aspekty wypozyczania samolotow z roznych miejsc.
Dam ci przyklad - latasz w klubie A i masz wylatane tam sporo godzin na powiedzmy Cessnie 172, jestes tam aktywnym czlonkiem. Jednego dnia decydujesz sie zmienic klub lotniczy i zaczac latac w klubie B nawet na tym samym lotnisku i tez na identycznym 172. Mimo ze w klubie A mogles dostac 172 "od reki" to w klubie B bardzo czesto dadza ci kontrolny lot. Tak czesto wymagaj ich przepisy ubezpieczeniowe - nowy pilot bez wzgledu na doswiadczenie musi przejsc taki sprawdzialny lot bo inaczej ubezpieczenie bedzie niewazne. Mam wrazenie ze to wszystko z jakiegos powodu jest pewnym szokiem dla ciebie - jesli faktycznie latales kiedykolwiek to raczej nie powinno.
ESK1X, pomysl logicznie. idziesz do goscia-wlasciciela samolotu i mowisz, ze chcesz sobie troche jego samolotem polatac. nie znasz goscia. i sadzisz, ze ot tak sobie da ci ten samolot, zebys sobie nim posmigal?? i teraz jeszcze odwroc sytuacje. jestes gosciem-wlascicielem samolotu. przychodzi do ciebie koles i mowi ze chce sobie twoim samolotem polatac. nie znasz goscia. dasz mu, ot tak sobie, samolot do uzytku?? nie sadze. a skad bedziesz wiedzial, ze ten koles ma wogole jakis nalot i czy wogole ma licencje?? wiem ze stadion X-lecia juz rozpierduszony, ale moze sobie ten kolezka zafundowal ta licencje wlasnie w takim miejscu. jak sprawdzisz czy koles ma odpowiednie kwalifikacje?? a co do tego typu sytuacji, to powiem tylko tyle, ze kazda grupa dzialajaca przy jakims samolocie zawsze sprawdza 'nowo przybylych' czlonkow jeszcze przed ich przyjeciem w poczet uzytkownikow samolotu. ot takie widzimisie ubezpieczycieli ;)
pozdr
K
Nie chce mi się udawadniać tego, że nie jestem wielbłądem...
Ostatni raz, tym razem w wersji dla słabszych.
Zewsząd dochodzą głosy, że w naszych aeroklubach są wydumane procedury jeśli chodzi o możliwość polatania samolotami czy szybowcami - odpowiednia licencja (co wydaje się oczywiste), KTP (co niektórych oburza), KWT, ubezpieczenie NW pilota, skierowania i inne duperele (to już oburza wszystkich)...
Uważam, że ta opinia jest krzywdząca dla eroklubów, bowiem jak się okazuje, gdy właścicielem samolotu jest osoba prywatna to tego typu wydumki (licencja, loty sprawdzajace, notarialne osiwdczenia) nie dziwią, a wręcz stanowią normę! I tylko takie stanowisko chciałem tu przekazać.
Jeśli zaś chodzi o sprawę ubezpieczenia, to jeszcze raz podkreślam, że nie mam pojęcia (i wcale nie chcę wiedzieć) jak to funkcjonuje. Jednak jeśli chodzi o moją doswiadczenia, to pojawiając się w jakimś aeroklubie z informacją, że jeśli jest taka wola to moge poholować szybowce, albo powyrzucać skoczków (mam słabość do AI14 i ASz62, a z racji swej postury i wieku omijam samoloty o mocy poniżej 150KM i kabinie w której muszę ocierać się o pasażera, no chyba że jest to ładna szatynka ;) ), kładę papiery (licencja, książka lotów, protokół z KWT, KTP, badania) i na tym procedura się kończy - owszem, jesli wcześniej w danym klubie nie latałem to albo ja sam, albo szef wyszkolenia proponuje locik kontrolny cobysmy się lepiej poznali i zobaczyli poletko z góry, ale niegdy nie było tu mowy o wymogach firm ubezpieczeniowych, ba, zdarza się, że jednego dnia latam i jakiem, i gawronem, i wilgą, i antonowem... (czy w takim wypadku potrzeba 4 lotów kontrolnych na kazdy samolot oddzielne zeby zrobić dobrze firmie ubezpieczeniowej?)
Podobnie rzecz się miała z prywatnymi samolotami - ot dostawałem informację np. "słuchaj, Iksiński wstawił do klubu fajnego moranea, chcesz polatac?" i jeśli chciałem to jechałem, zapłaciłem za godzinę czy pół i latałem - nikt nie marudził mi o locie kontrolnym w certyfikowanym ośrodku dla wazności ubezpieczenia.... Może samoloty aeroklubowe mają "inne" ubezpieczenia, może Ci co wstawiają prywatne samoloty do klubów też mają inne ubezpieczenia?
Zastanawiam się, dlaczego jak ubezpieczam samochód to firma ubezpieczeniowa nie ząda abym przedstawił zaświadczenie ośrodka szkolenia kierowców że moja żona, syn, jego narzeczona, sąsiad, czy kolega z firmy (który czasami pożycza brykę) potrafią jeździć... Coś mi sie wydaje że te firmy ubezpieczeniowe "lecą sobie w kulki..." ;)
Nie popadajmy w paranję... Licencja i rzut oka w książkę lotów wystarczą żeby się zorientować z kim mamy do czynienia... Jeśli będziemy poddawali w wątpliwość wszystko, to skąd będę wiedział że papier z certyfikowanego ośrodka potwierdzający umiejętności goscia jest prawdziwy? A nawet jeśli, to skąd będę wiedział, że ośrodek jest certyfikowany? A nawet jeśli jest, to skąd będę wiedział czy ten certyfikat nie został wydany z naruszeniem prawa a tym samy z mocy prawa jest nieważny i w razie czego prawnicy ubezpieczalni się do tego przyczepią? Podchodząc w ten sposób, dojdziemy na skraj obłędu i trafimy do odpowiedniego ośrodka... leczenia ;)Cytat:
...a skad bedziesz wiedzial, ze ten koles ma wogole jakis nalot i czy wogole ma licencje?? wiem ze stadion X-lecia juz rozpierduszony, ale moze sobie ten kolezka zafundowal ta licencje wlasnie w takim miejscu. jak sprawdzisz czy koles ma odpowiednie kwalifikacje?
Więcej wiary w ludzi :)
Jeszcze raz sorry za OT
Dobra, tylko potem nie zgrywaj Greka...Cytat:
Zamieszczone przez ESK1X
No to widze ze nigdy nie wypozyczales drogiego auta. Sprobuj sobie wypozyczyc (a sa takie wypozyczalnie) najnowszego Mercedesa, Ferrari albo Lamborgini i zobaczysz przez jaki przejdziesz mlynek co do ubezpieczenia. I wtedy bedziesz sie zapewnie dziwowac dlaczego twoj koles po drugiej stronie ulicy pozyczyl ci swoja zdezelowana 10-letnia Toyote bez zadnego papierka i problemu ... :roll:Cytat:
dlaczego jak ubezpieczam samochód to firma ubezpieczeniowa nie ząda
zrobię PPL(A)+IR+ME. Może do cpl-ki uda mi się powyciąga trochę szybowców i pozrzuca skoczków.
Zastanawiam się jeszcze, po jakiej licencji można zrobi patent instruktora? CPL??
Zubeer latasz szybowcami bo jak nie to wątpię abyś załapał sie na holowanie szybowców z prostej przyczyny, nie będziesz wiedział gdzie szukać kominów i nikt z Toba nie bedzie chciał latać.
Na zrzucanie czegokolwiek też bym raczej nie liczył zbyt mocno.Cytat:
Zamieszczone przez wrzesinski1
nawet AllOver na swoim blogu napisał że zrzucanie skoczków to "trudna" sztuka. Nie chcę zniechęcać, w żadnym bądź razie. Tylko przedstawić realną sytuacje.
Nie trzeba latać na szybowcach, żeby je holować. Z doświadczenia wiem, że pilot, który ma wylatane kilkaset godzin na szybowcach potrafi holować gorzej niż taki, co w ogóle nimi nie latał( kolega Pavka coś o tym wie, dobry z niego holownik, chociaż w szybowcu to może siedział, ale raczej jako pasażer:)) Także jest to raczej kwestia dogadania się w aeroklubie i wylatania tych kilkudziesięciu godzin, także wszystko da się zrobić. Choć z drugiej strony fakt, szybownicy lepiej wiedzą gdzie szukać i lepiej czują gdzie nosi.
O skoczkach nie mam pojęcia, ale z tego co wiem, to kolega co zrzuca skoczków sam nim nie jest a buduje nalot w ten sposób(lata w innym aeroklubie).
dzięki za odopwiedzi. Co do zrzutu skoczków i ciągnięcia szybowców-to sukestia dyrektora ds. wyszkolenia na pytanie dot. budowania nalotu. Myślę,ze to kwestia dyskusji z szybownikami i wyczucia w wyszukiwaniu ''kominów''.
Jak ktoś nabił na na samym holowaniu na termikę kilka set godzin to co innego nauczy się . Ale nowicjusz w ciemnych barwach to widzę ,chyba ze brak holownika na lotnisku to każdy może być.
Przynajmniej z tego co ja widzę jak ktoś na holowaniu się nie zna nie potrafi wlecieć do komina to następnym razem szybownik zrezygnuje z holu niż ma płacić kasę na darmo.
Holowanie to nie tylko loty na termikę. Co do wyrzucania skoczków to tez nie jest to jakaś wiedza tajemna... Jedynym problemem dla nowicjusza może być spełnienie wymagań stawianych przez aeroklubowy program szkolenia (w Polsce chyba nikt inny nie szkoli do tych uprawnień - swoją drogą ciekawe czy w innych krajach JAA są to oddzielne uprawnienia wpisywane do książki?), bowiem do holu potrzebne jest 70 lub 40h (jeśli ma się PL(G)) nalotu ogólnego, a do skoczków potrzeba 50h PIC.
Generalnie każdemu lotnikowi polecałbym holowanie - jest to nieoceniony sposób aby nauczyć sie rzemiosła.
Taki "patent" można zrobić mając JAR PPL (latanie tylko społecznie) lub CPL (wymóg dla posiadaczy licencji narodowych)Cytat:
Zastanawiam się jeszcze, po jakiej licencji można zrobi patent instruktora?
Szczególnie holowanie na fale lub mniej w warunkach bardzo turbulentnych.