Nawet w czasie ma wolne. Nie może pracować więcej jak 2 godzinie w ciągu, potem musi mieć przerwe.
Wersja do druku
Nawet w czasie ma wolne. Nie może pracować więcej jak 2 godzinie w ciągu, potem musi mieć przerwe.
A ja mam pytanie takie: jak wygląda zamiana kontrolerów na stanowisku? Czy jest tak, że przychodzi zmiennik(-czka), siedzi razem z poprzednikiem przez jakiś czas (jaki?) i się rozeznaje w sytuacji? Kiedy poprzednik może zejść, i od czego to zależy?
Te dwie godziny max to jedynie w teorii, nie da się podzielić osób A, B i C z których tylko A i B mają licencje do pracy na 2 stanowiskach, żeby każdy miał 2 godziny pracy i przerwę.
Zmiana na stanowisku wygląda tak, że przychodzi godzina W, osoba która ma przejąć stanowisko stawia się na nim i wysłuchuje litanii wg, skądinąd rozsądnego, wzoru:
R - restrictions
E - equipment
S - situation
T - traffic.
Czyli np.: Biedrusko strzela do FL120, w Krzesinach nie działa ILS i podchodzą wg Tacana, czynne TSA 7 i 8, sprzęt sprawny, w użyciu 28/29, RYR4EP schodzi 110 na REDMO i zwolniony do Bydgoszczy, WZZ1234 dostał 2800 leci z kursem 095, LOT 364 schodzi 4000 leci LAW. Tak to mniej więcej brzmi. Jak zmiennik uzna, że wie o co chodzi, to przejmuje stanowisko.
OK, dziękuję. Sporo rozjaśnia :).
<SARCASM MODE ON>
Nie ma żadnego wolnego... ATC po 8 godzinach pracy przesiada się tylko z lewego półdupka na prawy i dalej ostro separuje :twisted:
A na forum to piszą jak leżą na intensywnej terapii pod kroplówką wzmacniającą ;)
<SARCASM MODE OFF>
czy zdarzają się przypadki pilnego wstawienia się w pracy, ktoś zachorował itd. żeby wypełnić braki ?
Pilne "wstawianie się w pracy" jest czynem wysoce nagannym :)
A tak serio i nie czepiając się literówek, to oczywiście, że tak się zdarza, że dostaje się propozycję przyjścia do pracy za kogoś, kto zachorował. Albo w formie dodatkowego dyżuru, albo w formie przeniesienia dyżuru: "przyjdziesz jutro, a piątek masz za to wolny".
Jestem bardzo ciekawy jak prawdziwi kontrolerzy oceniają PLACC VATSIM? Czy mieliście z tym styczność? Czy jest to bardzo dalekie od rzeczywistości? Czy, czysto hipotetycznie, Waszym zdaniem zabawa w ten symulator może negatywnie wpłynąć na ewentualną pracę jako ATCO? (chodzi np o jakieś "złe nawyki" etc).
z poważaniem,
migdał
edit: szukałem stosownego tematu/ wątku na forum wpisując różne słowa kluczowe, jednak nic nie znalazłem. Przepraszam jeśli mimo wszystko dubluję wątki.
Dobrych kilku się stąd wywodzi (co niektórzy dalej się udzielają) i raczej radzą sobie co najmniej dobrze.
PS:
http://www.facebook.com/video/video.php?v=1432581088807
Obawiam się, że (z mojego punktu widzenia) trudno jest ocenić przydatność lub nie gościa, który "praktykował" na VATSIM-ie. Trzeba by było poznać standardy jego pracy, instruktorów pod okiem których wgryzł się w arkana sztuki i nawyki jakich nabywa. Bo jeśli wszystko jest tylko zabawą puszczoną na żywioł - to jestem przeciw. W realu znamy instruktorów, wiemy czego i jak ich uczą i wiemy jaki materiał przychodzi z symulatora na OJT. Wiemy o nich (praktykantach) wszystko.
Zastrzegam, że nie znam zasad obowiązujących w VATSIM-mie i dlatego piszę w trybie warunkowym. Jeśli ktoś przekona mnie, że jest inaczej - możemy podyskutować.
Nie mamy na celu nikogo przekonywać, że nawyki nabyte na VATSIM (w Polish VACC czy też jakimś zagranicznym) w jakikolwiek sposób przekładają się na przydatne w pracy prawdziwego kontrolera.
a) Na VATSIM poziom wiedzy u każdego jest inny i nie ma u nas czegoś takiego jak instruktor z wiedzą zawodowca. Wybieramy najlepszych z tych, którzy chcą się u nas w taki "wolontariat" bawić. Zasoby ludzkie u nas są mocno ograniczone.
b) Nauka na linii instruktor - podopieczny odbywa się na odległość i w ograniczonym zakresie. W dużej częsci jest to nauka samodzielna.
Staramy się symulować rzeczywistość na tyle, na ile pozwala na to wiedza jaką zgromadziliśmy przez ostatnią dekadę i na tyle, na ile jest ona przekazywana z ust do ust. Nie aspirujemy do bycia drugim PAŻPem. Możemy co najwyżej liczyć na wskazówki zawodowców, których trochę się u nas przez lata przewinęło i przewija się nadal.
Jak ktoś się do zawodu nadaje, to kontrolerem zostanie. Niezależnie od tego czy spędził na VATSIM 1000h jako kontroler czy zupełne 0.
MD
PS Przykładowo szef VACC węgierskiego jest na codzień kontrolerem radarowym (enroute) w swoim kraju. Jedno drugiemu nie przeszkadza. Wprost przeciwnie, jest wartość dodana dla grupy pasjonatów. Takie przykłady można mnożyć.
Ze swojego doświadczenia dodam, że sama zabawa z Flight Simulatorem znacznie ułatwia sprawę podczas kontrolerskiego kursu podstawowego. Zanim trafiłem na kurs poznałem Vatsim właśnie od strony "pilota" i wiem jedno - to na pewno spore ułatwienie jeśli umiesz "wykręcić" dowolne podejście IFR na FS. Nie dasz się zagiąć już na pytaniach z nawigacji z gatunku: "z której strony radiolatarnii VOR przeleci samolot jeśli...". Do tego dochodzi ułatwienie w nauce frazeologii (już wiesz, że "request taxi" nie oznacza, że pilot spóźnił się na ostatni autobus i potrzebuje transportu z lotniska :) ).
Uogólniając: każdy, kto interesuje się lotnictwem, ma na kursie łatwiej niż przeciętna osoba "z ulicy". A Vatsim jest jednym ze sposobów na zebranie jakiegoś zasobu informacji i wiedzy. Trzeba jednak pamiętać, że to jednak tylko zabawa i nie traktować tego śmiertelnie poważnie.
Bardzo Wam dziękuję za odpowiedzi.
Ciekawe czy mamy na forum więcej kontrolerów, którzy bawili się w VATSIM zanim zaczęli pracę.
Obawiałem się, że istnieje jakaś antypatia między VACC a ACC, ale chyba nic takiego nie ma :]
pozdrawiam,
migdał
edit:
w zasadzie ten filmik odpowiada na moje pytania odnośnie stosunku zawodowych kontrolerów do VATSIM :] Dzięki!
Kolejne pytanie zainspirowane VATSIMem.
W manualu do nauki na egzamin VAEUD można znaleźć zdanie:
"Sometimes, there is a disagreement between you as a controller and the pilot as to what is the right action in the current situation. Remember that it is the pilot who has final word in these situations."
Czy tak samo jest w rzeczywistości? To znaczy czy faktycznie kontroler poniekąd tylko radzi pilotowi jak a lecieć, a ten i tak zdecyduje sam czy stosować się do zaleceń ATC? Drążac dalej ten temat: jak często zdarzają się, napięcia na linii pilot - ATC i to, że piloci nie zgadzają się z decyzją kontrolera?
Bardzo jestem ciekawy na ile dżentelmeńskie relacje panują między pilotami a kontrolerami :]
pozdrawiam,
migdał
Tutaj raczej chodzi o co innego. Warunki są na granicy minimów pogodowych, jako kontroler nie możesz zabronić lądowania, bo ostateczną decyzję podejmuje właśnie pilot, znając warunki panujące, posiadane uprawnienia itp, ale już jak dajesz konkretne kursy, wektorujesz samolot, to pilot nie może powiedzieć Ci że on sobie poleci inaczej, bo to Ty jako kontroler masz pełniejszy obraz sytuacji mając podgląd radarowy. Tak to mniej więcej wygląda.
Tak tak omijając pogode czy burze o czym ATC ma mniejszą wiedze i widzi mnie, co nie zmienia faktu, że obie strony się raczej świetnie dogadują przynajmniej w realu.
Dowódca s/p jest osobą ostatecznie odpowiedzialną za jego bezpieczeństwo i w razie czego on decyduje. Niemniej jeśli działanie odmienne od instrukcji i zezwoleń nie zostało uzgodnione z kontrolerem ruchu lotniczego i/lub spowodowało zagrożenie, to będzie musiał swoją decyzję przekonująco uzasadnić.