Patrząc na ostatnią pogodę tak pomyślałem, że może warto by było odświeżyć temat.
Znalazłem ofertę Aeroklubu Wrocławskiego, ale że daleko tam, może ktoś kojarzy takie szkolenia gdzieś indziej?
Chciałem dopytać znających się na temacie o tzw. ŚWA i TWA. Rozumiem, że jest to relikt z dawnych czasów, ale nadal obecny w aeroklubach w postaci dodatkowego szkolenia (ale nie wpisywanego do licencji)? Skoro normalne warunki (minima) to 5000/1500/300, to jakie były/są trudne warunki i jakie miało to odzwierciedlenie w przepisach wykonywania lotów VFR w EPWW? Czy chodzi tu o to, co podawane jest jako ograniczona widzialność do 1500 m i dozwolone loty z prędkościami pozwalającymi na bezpieczne zauważenie... itd. na wysokości poniżej 900 m AMSL/300 m AGL?
Ostatnio edytowane przez Krasnall ; 28-07-2009 o 23:17
Patrząc na ostatnią pogodę tak pomyślałem, że może warto by było odświeżyć temat.
Znalazłem ofertę Aeroklubu Wrocławskiego, ale że daleko tam, może ktoś kojarzy takie szkolenia gdzieś indziej?
Pozdrawiam
Konradeck
Nigdy nie pozwól, by samolot zabrał Cię w miejsce, którego Twój umysł nie odwiedził w ciągu ostatnich 5 minut.
A musi być specjalne szkolenie do tego ? Nie możesz wziąć instruktora i polatać z nim w obecnych warunkach odpowiednią ilość godzin ?
Nie dyskutuj z idiotą. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem.
A jaka jest ta odpowiednia LICZBA (nie ilość) godzin?
Ogólnie aerokluby mają programy szkolenia do tego. W VFR można latać w zależności od prędkości przy widzialności nawet 2 km i podstawie 150 metrów. Instrukcja szkolenia aeroklubowa mówi, że pilot bez średnich/trudnych warunków może wykonywać loty ich samolotami przy pogodzie minimum 5/500. Zaliczone szkolenia obniżają minima pilota w aeroklubie.
Pytanie czy warto to robić czy pozbierać trochę więcej kasy i zrobić IR.
Ależ skąd, koszty są nawet 2-3 razy wyższe Jak lecę z kolegą w CAVOK'u to dzielimy się kosztami na pół, a jak lecę z instruktorem to muszę sam za cały samolot zapłacić i jeszcze instruktorowi zapłacić.
Poza tym PiotrekR porównywał szkolenie ŚWA i TWA ze szkoleniem IR, a nie z lataniem z kolegą w CAVOK'u i to porównanie ma sens.
Pytanie, moim daniem bardzo dobre, czy w TWA lepiej latać VFR, czy IFR ? Obia rozwiązania mają pewnie swoje wady i zalety, ale to drugie wydaje mi się być bardziej komfortowe i bezpieczne, bo nie muszę cisnąć się między ziemią a podstawami chmur i nie muszę martwić się czy z TWA nie zrobią się BWA (beznadziejne WA) uniemożliwiające lądowanie gdziekolwiek.
Nie dyskutuj z idiotą. Najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem.
Swoją drogą ile kosztują ŚWA w Przylepie?
Co lepiej zrobić IR czy szkolenie w trudnych warunkach? Zależy kto co lubi
Jeśli ktoś myśli raczej o lataniu komercyjnym to najlepiej zrobić IRa i próbować się gdzieś zahaczyć gdzie będzie można sobie kilka godzin dolatać w IFRze co by się z nim trochę obyć (oczywiście o trudnym VFRze można pomyśleć w trakcie robienia CPLa).
Natomiast jeśli ktoś zamierza pozostać raczej przy weekendowych wypadach na rybkę do Bagicza to warto takie szkolenie zrobić dla własnego bezpieczeństwa, co by nas w razie nagłego pogorszenia aury, pogoda nie przerosła.
Osobiście trudne warunki zrobiłem w trakcie praktycznego szkolenia do CPLa. Był to fajny sposób wykorzystania tych godzin i dał dużo satysfakcji
Wydaje mi się, że warto takie szkolenie gdzieś "po drodze" odbyć. Jest to zupełnie inne latanie niż w IFRze...
Po drugiej stronie marzeń znajdują się wyrzeczenia.
Zakładki