W połowie lipca Marek Zdrojewski i Jerzy Grabowski złożą w Urzędzie Lotnictwa Cywilnego dokumenty, które mają umożliwić rejestrację szkoły latania. Pierwszej w Polsce szkoły latania na wiatrakowcach.

W Turośni Kościelnej w roku 2008 powstało Towarzystwo Lotnicze. Założyli je pasjonaci lotnictwa. Wybudowali hangar i lotnisko. Obecnie na 450 metrach trawiastego i utwardzonego pasa lądują motolotnie oraz samoloty ultralekkie, ale też wiatrakowiec włoskiej firmy Magni Giro. – Od 1992 roku latam na motolotni. Wcześniej skakałem na spadochronach. W tym roku razem z Jurkiem Grabowskim zostaliśmy przedstawicielami Magni Giro na Polskę, Czechy, Litwę i Białoruś. Obecnie kończymy tłumaczenie dokumentacji technicznej, którą w następnym tygodniu zawieziemy do Warszawy, do Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Chcemy zarejestrować szkołę latania na wiatrakowcach. Jurek ma włoską licencję instruktora na giro. Zdajemy sobie sprawę z trudności biurokratycznych w Polsce, ale chcemy spróbować. Jeśli się nie uda, to spróbujemy gdzie indziej. Wierzymy z Jurkiem, że wiatrakowce mają przed sobą wspaniałą przyszłość. Przecież giro lata bezpiecznie, nawet gdy wiatr osiąga prędkość 30 metrów na sekundę. Włoskie produkty znajdują nabywców na całym świecie – wyjaśnia Marek Zdrojewski.

Produkty włoskiej firmy Magni Giro kosztują, zależnie od wyposażenia, od 45 do 55 tysięcy euro. W Turośni znajduje się obecnie pierwszy egzemplarz przeznaczony do szkolenia. Wersja M-16 ma podwójny system sterowania. - Jest to giro w pełni przystosowane do realizacji procesu szkoleniowego, a obserwujemy bardzo duże zainteresowanie wiatrakowcami w kraju. Do Turośni przylatują piloci, by zobaczyć możliwości Magni Giro. Sądzimy, że wraz z rozwojem gospodarczym naszego kraju, będzie stale rosła liczba osób, które zechcą latać na bardzo dobrym jakościowo i bezpiecznym sprzęcie – mówi Zdrojewski.

Jerzy Grabowski pierwszy raz giro zobaczył na zawodach mikrolotowych, gdy był członkiem motolotniowej kadry Polski. - Podczas któryś zagranicznych zawodów na lotnisku pojawił się wiatrakowiec i latanie na tym sprzęcie bardzo mnie zainteresowało. Postanowiłem zrobić licencję instruktora. W Europie synonimem wiatrakowca jest Magni Giro. Jest oczywiście hiszpańska Ela, Niemcy, Brytyjczycy i Francuzi też produkują swoje, ale włoski sprzęt jest najbardziej znany. Dość powiedzieć, że na całym świecie Włosi sprzedali dotychczas ponad 500 egzemplarzy. Dlatego mój wybór padł na Włochy – podkreśla Grabowski.

Jak będzie wyglądało szkolenie w Polsce? To zależy od programu, który zatwierdzi ULC. Właściciele spółki LibertyFly dostali od Włochów pełną dokumentację po angielsku. Przetłumaczoną przedstawią ULC-owi do zatwierdzenia. - Skoro od lat na tych procedurach szkolą we Włoszech, a kraj ten jest członkiem Unii Europejskiej, to sądzimy, że nie powinno być problemu. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to chcielibyśmy zacząć szkolić jeszcze w tym roku – zauważa Grabowski.

Grabowski i Zdrojewski świadomie wybrali miejsce na szkołę latania. – Na Podlasiu, w okolicy dorzecza Narwi i Bugu, czyli w Turośni ruch w powietrzu jest niewielki. Właściwie nie ma ograniczeń w lataniu. A skoro nie ma przeszkód, w dodatku są piękne rejony turystyczne, to podczas urlopu można będzie zdobyć licencję na giro. Wiemy, że w Polsce nikomu jeszcze nie udało się założyć szkoły latania na wiatrakowcach, ale ktoś musi być pierwszy. Wierzymy, że będziemy to my – mówi Zdrojewski.
Źródło tego newsu