Oficjalna strona lotniska:
http://www.aeroportsdeparis.fr/ADP/e...assagers/home/
Wlasnie chce kupic bilet na swieta. I dosc dobra oferte ma Air France. Przylot z LHR na CDG ma terminal 2F a wylot do WAW z 2B - ktos moze wie, czy 55 minut to wystarczajacy czas na przesiadke? Nie bede mial zadnego bagazu oprocz podrecznego... Z powrotem z 2B na 2F bede mial 50 minut...
Zmieniłam temat na ogólniejszy, bo tak nam dyskusja ewoluuje...
Gata
Oficjalna strona lotniska:
http://www.aeroportsdeparis.fr/ADP/e...assagers/home/
Wystarczy. Jezeli chca Ci tak sprzedac bilet, to jezeli nawet samolot z LHR sie spozni, to sie Toba jakos zajma. Dokladnie z zegarkiem w reku nie liczylem, ale z 2F do 2B czas przejazdu zajmowal jakies 30 min. Prawda jest tez taka, ze oni tam dosyc szybko zaczynaja boarding. Ale mowie - powinni sie Toba zajac, skoro chca Ci sprzedac bilet. Mozliwe tez jest, ze osoba odprawiajaca Cie w UK stwierdzi, ze te 50 min to za malo i odprawi Cie na pozniejszy rejs do WAW. Takze spokojnie kupuj.
A mozna spytac za ile? Bo z tego co kiedys patrzylem, to Swiss ma bardzo dobre ceny. Wprawdzie nie patrzylem dokladnie jak to do LHR wyglada, ale wiem, ze ceny maja swietne. I ponoc bardzo fajna linia. Zas AF to jeden wielki syf. Strasznie nie lubie tej lini.
Rafał, może jakieś konkrety, bo teraz brzmi to trochę dziwnie. Po raz - jednak "Francuzów" dużą literą, a po dwa - czy jak jest burdel na Okęciu to zaraz trzeba "nienawidzić Polaków"? Napisz proszę co Cię spotkało, może zróbmy z tego wątku bardziej ogólną wymianę opinii o CDG.
Ja na CDG spedzilem 6 godzin i tez mam och serdecznie dosyc. Ale kilka lat wczesniej spedzilem tydzien w Paryzu i tydzien na polodniu. Pomimo, ze jest piekny, to Francuzi to banda *&$$%*#, z ktorymi nie chce miec nic do czynienia.
A dlaczego - nie potrafie tego opisac ani przetoczyc jakiejs konkretnej sytuacji, ktora mi sie przytrafila. Poprostu po tygodniu pobytu cieszylem sie, ze oposzczam ten kraj i tych ludzi. Ich mentalnosc i podejscie do innych mnie poprostu dobija.
Po tygodniu w Alpach Francuskich moge powiedziec to samo. Mimo ze mam kilku przyjaciol z Francji (wyjatki ) to jednak ogolem narod jest bardzo niesympatyczny i odrzuca mnie od nich na kilometr. Jak widze nie jestem odosobniona w swoich odczuciach a to o czyms swiadczy.
A co do przesiadki 55 minut na ogol wystarczy, pytanie czy samolot przyleci o czasie. Na to nikt nie ma wplywu
No zaintrygowaliście mnie, a już Ty Agi najbardziej. Bywałaś przecież w bardziej egzotycznych krajach o zupełnie innej kulturze. Powiedzcie czemu aż takie negatywne te Wasze opinie. "Mentalność", "podejście do ludzi", "niesympatyczni" - czyli co, w przełożeniu na normalne codzienne przypadki?
Tak jak napisalem, trudno jest to na przykladach opisac. Powiem, ze wyjezdzajac z Holandi czy Kuby czulem pragnienie powrotu (nadal czuje). Natomiast wyjezdzajac z Francji czulem niechec. Na moje odczucia skladaja sie takie najzwyklejsze sytuacje, typu obsluga w sklepach (nie mowie tutaj o Kubie, bo tam ich nie ma), pytanie kogos o droge czy o jakas pomoc. W Holandi mozesz kazdego zaczepic i spokojnie pogadac. Wszyscy sa jakos mile nastawieni. Na Kubie to samo. Zas we Francji jest zupelnie inaczej.
Mowie, to sa moje odczucia i moze nie najlepsze przyklady. Ale Francuzow nie lubie.
Brzmi jak wylistowanie tych spraw, które powodują, że zawsze czuję się średnio, gdy wracam do Polski... Trzeba będzie sprawdzić kiedyś tę Francję.Zamieszczone przez Gata
_____________________________________
Pingwiny nie mogą latać, bo nie mają śmigieł
Znam Francję i nigdy nie spotkałem się z niemiłością w tym pięknym kraju. Znasz francuski?? Jak nie, to nie możesz mówić, że są niesympatyczni. Nie uwierzę też, że po angielsku sobie z nimi gadałeś.Zamieszczone przez Spotter
Jessica Watson
http://www.jessicawatson.com.au/
Francuskiego nie znam. Staralem sie po angielsku, ale wlasnie - oni sa tak zadufani w swoim jezyku, ze z nimi sie nie idzie dogadac w tym jezyku (angielskim). I od razu jak tylko slysza angielski, robia sie zupelnie inni. Przyklad chociazby taki, ze gdy kolezanka zamawiala po francusku, obsluga byla uprzejma i mila. Gdy ja probowalem po angielsku, nawet nie probowali, tylko po chwili zaczeli olewac. Musialem poprosic o pomoc kolezanke. To jest jeden z przykladow, ktore mnie tam wqrzyly.
A na Kubie, mimo ze nie wszyscy znaja angielski, to i tak sie staraja (najczesciej oni po hiszpansku, a ja po polsku - bo po co sie starac po ang, skoro nie umieja) i zawsze sie jakos czlowiek dogada - czy to na migi, czy podejdzie ktos, kto zna angielski.
A próbowałeś chociaż grzecznie (po francusku, kwestia nauczenia się pięciu zdań fonetycznie) spytać czy mówią po angielsku? Czy też od razu, w chamerykańskim stylu, no bo przecież wszyscy na świecie angielski znać muszą?Zamieszczone przez Spotter
To jest standardowy problem z Francuzami i ja ich rozumiem. Sam, gdy jeszcze nie mówiłem dobrze po francusku, spotykałem się z czymś wręcz odwrotnym: próbowałem mówić po ichniemu, spotkało się to z wyrozumiałym uśmiechem, ale jak mi nie szło, to sami pytali, czy po angielsku bym nie wolał. Ale właśnie klucz tutaj tkwi w tym "próbowałem".
Moje lotnicze: http://danielrychcik.com/
Moje różne: http://photosite.pl/
Nowe! http://airshow-reviews.com/
Już to widze jak Francuz się uczy kilku zdań po polsku gdy chce sie o coś zapytać w PolceZamieszczone przez muflon
[SIGPIC][/SIGPIC]
No patrz, a ja widziałem... ba, często zdarza mi się, że ktoś nowo poznany pod płotem, dowiadując się, że jestem Polakiem, łamie sobie język próbując powiedzieć "dzzzięę dobry" albo "cieść"Zamieszczone przez pbciderek
Nie chodzi o to żeby się "uczyć języka", ale o jakąś taką elementarną grzeczność... no nie wiem, dla mnie to jest tłumaczenie oczywistych rzeczy :/ Ja się kurde do trzech zdań po holendersku (koszmar) zmusiłem jadąc na Leeuwarden i Schiphol, francuski przy tym to jest bułka z masłem.
Moje lotnicze: http://danielrychcik.com/
Moje różne: http://photosite.pl/
Nowe! http://airshow-reviews.com/
E, to jest chyba domeną Francuzów, jak byłem na Arlandzie to bez problemów i z uśmiechem wszyscy ze mną rozmawiali po angielsku (wyjątkiem był taksówkarz jeden - akurat ten z którym jechałem ), w Hahn podobnie, na Islandii to już praktycznie każdy mówił perfekcyjnie po angielsku i był niesamowicie przyjazny.Zamieszczone przez muflon
Zakładki