Na lotnisku tym miałem okazję być jakoś w połowie października. Jak wiadomo, jest to kolejne "lotnisko w polu", więc odwiedziny najbliższych jego okolic mogłyby być mało atrakcyjne. Postanowiliśmy więc wybrać się do Arnhem w Holandii. Na stronie lotniska jest sporo bardzo przydatnych informacji jak się gdzie dostać, ale uwaga, czasami ma się to nijak do rzeczywistości. Pomimo telefonicznej rezerwacji miejsc w transporcie, na parkingu pod terminalem okazało się, że samochód wyjechał sobie przed czasem Na szczęście system dowozu pasażerów jest tam dość dobrze rozwiązany i niedługo potem jechaliśmy w okolice pobliskiego naszemu pierwotnemu celu miasta
Do Wrocławia wracaliśmy rano, dwa dni później. Na lotnisko zajechaliśmy około godziny 8.30 i zastaliśmy prawie kompletną pustkę. To dziwne, ponieważ hala tego lotniska jest dość obszerna, na piętrze znajduje się kilka biur podróży, a o tej porze wśród nas było tylko może 25 osób czekających na lot, nie mówiąc już o zamkniętych restauracjach. Co do tego wątku, to akurat pracowałem w jednej jadłodajni na lotnisku w Dublinie i tam otwieraliśmy już o 4 rano. Dlatego moje zdziwienie Na samym lotnisku raczej bez żadnych problemów. Jedynie co nas zdziwiło, to bardzo skrupulatna kontrola jeszcze przed skanowaniem bagaży. Wszystko było pilnowane przez jedną pracownicę, która na specjalnym stanowisku sprawdzała wszystkie dane z karty pokładowej i dokumentu tożsamości (włącznie z datami urodzenia i numerami dokumentów). Jeszcze takiej skrupulatności nie widziałem. Nie muszę zaznaczać, że procedura ta była też nieco kolejkotwórcza
Na płycie lotniskowej - cisza. Z terminala do samolotu dochodzi się wzdłuż budynku w taki sposób, że doskonale widać oddalony o jakieś może 60 metrów pas startowy. Płyta postojowa cały czas była pusta, zastawił ją dopiero nasz samolot, a tuż przed startem, lądujący bodaj NYO. Kraniec płyty dobrze widać z przylotniskowego parkingu. Oddziela je jedynie zwykła siatka. Na tarasie niestety nie byłem.
Ciekawostką lotniska są wspomniane przedstawicielstwa biur podróży. Przykładowo wakacje w Tunezji są na cenowym poziomie zbliżone do polskich ofert. Bardzo podobne ceny są np. na Mederę, co porównując z polskimi ofertami, jest dość kuszącą propozycją. Warto popatrzeć na ich katalogi, ponieważ na trasie do NRN bardzo często są darmowe bilety, a dzięki temu można wybrać się w jakieś ciekawsze miejsce :-)
Zakładki