Witam, opisze tu podróż, która odbyła się już dosyć dawno, blisko rok temu - dokładnie w listopadzie 2005. Skłonił mnie do tego fakt, ze minął dokładnie rok od rezerwacji biletu na ten lot A tak na poważnie, to uświadomiłem sobie, ze być może już nigdy nie zobaczę tego samolotu, ponieważ obecnie lata w Rosji... Samolot którym leciałem ma ciekawą historie o której tez trochę wspomnę. A więc do dzieła
Powrotny bilet, który zresztą dostałem w prezencie, kosztował 320 zł z wszystkimi opłatami.
Jednodniowa wizyta jest możliwa dzięki temu, ze samolot z Paryża leci najpierw do Warszawy, a dopiero później wraca do Krakowa.
Po przybyciu na lotnisko pierwszą czynnością było zapoznanie się z tablicą odlotów. Planowy odlot 12:30, niestety wg. tablicy miał opóźnić się do 13:30. Przyczyna wiadomo oczywiście warunki pogodowe... W terminalu ludzi jak mrówek, ogromny tłok... odlatywał B767 do ORD:

Byłem jedna z pierwszych osób na odprawie - wszak dobre miejsce przy oknie było dla mnie sprawą pierwszorzędną
W oczekiwaniu na boarding podpatrzyłem kilka maszyn. Np. wspomnianego wcześniej 767 do Chicago

oraz boarding Avro RJ85 Lufthansy do MUC - z tyłu widać kołującego po przylocie bodaj z Bergamo B735 SkyEurope.

Ale największą uwagę skierowałem na maszynę, która zaniosła mnie do Paryża

Jak widać Boeing 737-500 OM-SEA – Adriana. Samolot wykonał pierwszy lot w roku 1992. Od tego czasu latał już w Meksyku (TEASA reg. XA-RKP), Brazyli (Varig Rio Sul reg. PT-SLU) i w końcu w SkyEurope, będąc ciągłe własnością firmy leasingowej. Kilka tygodni temu, po wprowadzeniu przez SkyEurope B737-700 został zwrócony i obecnie lata w Aeroflot Nord jako VP-BQI. Jako ciekawostkę dodam, ze w 2003r podczas pielgrzymki na Słowacje z usług tej maszyny korzystał Jan Paweł II - z Papieżem na pokładzie przebyła trasę Rzym-Bratysława-Koszyce-Bratysława-Rzym.
W końcu wchodzimy na pokład…

W środku można było łatwo spostrzec, ze samolot okres nowości ma już za sobą. W oczy rzucały się klamry pasów z logiem brazylijskiego Varigu...
Kołowanie do pasa 25. Na pierwszym planie B734 Centralwings, można tez dostrzec statecznik B752 First Choice Airways, który stal tez gdy wracaliśmy w nocy.

Ustąpiliśmy jeszcze miejsca lądującemu CRJ-200 Styrian i w końcu łagodnie oderwaliśmy się od ziemi! Zapełnione ok. 3/4 samolotu.

Stewardessy bardzo miłe lecz ceny cateringu w tej linii to chyba jakiś żart. Dla przykładu piwo - 20 zł, pizza - 20zl, batonik - 10 zl. Lot jednak mija bardzo szybko i przyjemnie, można wiec wytrzymać bez posiłku a stewki wcale krzywo nie patrzą

Trasa wiedzie m. in nad Pragą i Frankfurtem. Ja siedziałem po prawej stronie samolotu, wiec podziwiałem Frankfurt, po lewej można było zobaczyć stolice Czech.

I to co najbardziej utkwiło mi w pamięci czyli przelot nad lotniskiem we Frankfurcie nad Menem. To było dla mnie cos niesamowitego, może zdjęcie tego nie oddaje, ale w tych okolicach az roiło się od startujących i lądujących maszyn a w przeciwnym do naszego kierunku na przelotowej leciały 3 inne maszyny:

Chwile pozniej ukazało się nieco mniej imponujące, aczkolwiek ciekawe lotnisko w Hahn:

W koncu rozpoczęło się zniżanie, klapy już wysunięte… Pod nami lasy, pola i francuskie miasteczka

Jeszcze jedno zdjęcie tutaj
A to już nad centrum Paryza, niestety odległość i kiepski aparat zrobiły swoje i fotka wyszła jak wyszła:

Podejście było trochę szarpane, aczkolwiek lądowanie łagodne, i tak oto znalazłem się w Paryżu. Powitał mnie B747-400 Corsair F-HSEA (dawniej w United Airlines jako N188UA – rówieśnik mojego OM-SEA, rocznik także 1992) który kilkadziesiąt minut później odleciał do słynnego ST. Marteen w Antylach Holenderskich…

Lotnisko Orly, na którym miałem przyjemność lądować jest dość spore, aczkolwiek bez trudu można się na nim odnaleźć. Taras widokowy bezpłatny, niestety przeszklony co bardzo utrudnia focenie. Ruch głownie wakacyjny, większość maszyn Air France i Corsair, pozatym dużo maszyn północno Afrykańskich. W oddali widoczne jest muzeum w którym z dumą prezentują się najciekawsze samoloty francuskiego przemysłu lotniczego Concorde i Caravelle oraz jeden z najbardziej nieudanych samolotów pasażerskich w historii Dassault Mercure 100 – niestety na zwiedzenie muzeum zabrakło czasu, ale każdemu kto posiada go w Paryżu więcej niż jeden dzień polecam
Concorde w muzeum na Orly


Co dobre szybko się kończy, pora powolutku udać się do odprawy na lot do Krakowa. Samolot ten sam (OM-SEA), zapełnienie ok. 70%, jednak ludzie mimo numerowanych miejsc siadali jak chcieli. Przelot bardzo spokojny, podejście z widocznością na pas 25 i krąg nadlotniskowy nad Balicami nocą – piękny widok! Piloci nadrobili godzinne opóźnienie złapane przy wylocie z Krakowa, bo wylądowaliśmy 5 min przed czasem Na koniec poprosiłem o wizytę w kokpicie, nie było problemu, załoga mieszana (kapitan Słowak, 1st officer Polak) – wymieniliśmy kilka słów po angielsku i tak oto minął jeden z najlepszych dla mnie dni w roku 2005. Już niebawem lecę do Rzymu – także na jeden dzień

PS. Gratuluje wszystkim, którzy dobrnęli do końca tych wypocin…
Pozdrawiam
Łukasz