W sumie leciałem z nimi kilkanaście razy pomiędzy PDL, TER, HOR, PIX, CVU i FLW. Latają Q400 i Q200. Szczególnie mniejsze Q200 są bardzo wygodne. Ze względu na układ wyjść awaryjnych większość rzędów ma większą ilość miejsca na nogi niż Q400. Serwisu na pokładzie nie ma, a większość rejsów odbywała się z międzylądowaniami. W trakcie tych postojów zazwyczaj trzeba było opuszczać samolot, chociaż nie było to regułą. Świetnym rozwiązaniem jest brak możliwości odchylania foteli w ich samolotach. Atmosfera w ich samolotach jest bardzo sympatyczna bo pasażerowie to ludzie którzy bardzo często się znają lub są pracownikami tej linii i bardzo lubią gadać.

Najciekawszym lotem był ten z PDL przez TER i HOR do FLW. Z powodu warunków pogodowych ostatni odcinek z HOR do FLW zakończył się przekierowaniem do CVU. Takie moje tegoroczne szczęście. Kontynuowanie podróży samolotem, którym wylądowaliśmy w CVU nie było możliwe ze względu na limity wagowe przy starcie z tego lotniska, co stało się dosyć problematyczne gdyż z założenia pobyt na FLW miał trwać tylko kilka godzin i potem mieliśmy lecieć do LIS.
Linia jak się okazało było dosyć dobrze zorganizowana i przygotowana do takich nietypowych sytuacji i dla w sumie 14 pasażerów zorganizowała łódź, która miała nas dowieźć na wyspę Flores, z czego mnie i 3 innych pasażerów na znajdujące się tam lotnisko FLW. Zapewniono nas, że łódź dowiezie nas na czas i jeżeli kolejny samolot będzie tam w stanie wylądować, to wstrzymają go do czasu naszego przybycia. W międzyczasie wydali nam kwity na obiad w miejscowym barze i powiedzieli, że jak tylko będzie coś więcej wiadomo, to nas znajdą i poinformują. Na wyspie Corvo musieliśmy poczekać jakieś 3 godziny, bo nabrzeże w malutkim porciku morskim tam się znajdującym było zajęte przez statek, a właściwie kuter zaopatrzeniowy i muszą najpierw skończyć jego obsługę, żeby można było postawić na wodzie naszą łódź. W pewnym momencie miejscowi rzucili dodatkowe siły do obsługi tego kutra i dzięki temu nasza łódź trafiła na wodę o jakąś godzinę wcześniej niż planowano, a poinformował nas o tym pracownik linii odszukując każdego pasażera w niewielkiej miejscowości. Po postawieniu łodzi na wodę przywieźli i załadowali na nią nasze bagaże i nas samych. Wejście na jej pokład było pewnym wyzwaniem, bo ocean był w tym dniu w złym humorze, a port nie posiada właściwie żadnego falochronu. Łódź posiadała 12 miejsc wewnątrz i 3 na zewnątrz, które zajęła dwójka dzieci świadoma tego co nas czeka. Pomimo zapewnień pracowników linii ocean nie był spokojniejszy w miarę oddalania się od brzegu, wręcz bardzo przeciwnie. Rejs, który miał nam zająć 30 minut, zajął 2 godziny bo ocean nie dawał szans na dotarcie do portu, do którego mieliśmy się udać. Łódź w zasadzie nonstop skakała po falach albo bujała się w ich rytm powodując prawie u wszystkich zgromadzonych chorobę morską. Na szczęście na taką ewentualność obsługa łodzi była również przygotowana. Podziwiam te dzieci siedzące na zewnątrz, bo ja bym nie odważył się zająć tych miejsc przy takim stanie oceanu. Siedząca obok mnie przesympatyczna Łotyszka stwierdziła, że to najgorsza podróż morska w jej życiu. W porcie, do którego udało nam się wreszcie dotrzeć czekały już na nas samochody, które zawiozły nas na lotnisko, a pozostałych pasażerów do ich domów. Na lotnisku czekały niezbyt ciekawe wieści, bo ze względu na to że robiło się już ciemno samolot nie mógł na nas dłużej czekać i jakieś 20 minut wcześniej musiał odlecieć. Linia przygotowała nam połączenia na kolejny dzień i zawiozła nas do hotelu, gdzie czekała kolacja. Następnego dnia przyjechali po nas do hotelu i zawieźli na lotnisko skąd odlecieliśmy jednym z ich dwóch Q200 do TER. Tam już czekał A320 SATA International do LIS. Niestety straciłem przesiadkę na przelot TAP-em, ale pracownicy SATA próbowali mi pomóc z przekonaniem TAP do zmiany mojej rezerwacji, co jednak ostatecznie się nie udało.

Fajna i sprawna linia. Pracownicy są bardzo przyjaźnie nastawieni do obcych. Wiedzą co i jak robić w sytuacjach awaryjnych. Miałem poczucie, że dbają o to żebym dotarł do celu w jak najszybszym czasie.