Problemy podczas kontroli na lotnisku
W zeszłą niedzielę wracałem z Las Vegas, podczas odprawy pasażer sprawdzany przede mną spakował mojego laptopa do swojego bagażu, zostawiając swój. Była piąta rano więc gość był pewnie zaspany. Jak po przejściu przez bramkę zorientowałem się o zaistniałej sytuacji zwróciłem się do gości z TSA, oni kazali zostawić namiary udać się do mojej bramki i z tamtąd zadzwonić do nich, bo w tej chwili muszą przejrzeć nagranie z taśmy, kto spakował mojego kompa do swojego bagażu. Na bramce miła pani kilkakrotnie dzwoniła do TSA w mojej sprawie, jednak 'oglądanie' taśm z monitoringu nic nie dało. Po wylądowaniu w Nowym Jorku zaraz zwróciłem się do punktu Delty aby się dowiedzieć o jakiś postępach. Równie miły pan wykonał telefon do Vegas, lecz nie miał do mnie żadnych informacji. Po powrocie do Polski napisałem kilka maili do biura rzeczy znalezionych Lotniska McCarrana w Las Vegas, wreszcie zadzwoniłem jeszcze raz zgłaszając sprawę, pani z w/w biura po spisaniu moich zeznań przełączyła mnie na komisariat portowy, gdzie podano mi bezpośredni numer do nich i kazano zadzwonić za kilka dni, jak się laptop nie znajdzie. Czekam do niedzieli i dzwonię pod podany numer celem zgłoszenia przestępstwa, ale na kompie postawiłem już krzyżyk. A wystarczyło, że któryś z ochroniarzy na bramce nadał by przez megafon krótkie ogłoszenie. Jednak USA to kraj oparty na procedurach i bez takowej na wspomnianą okoliczność wystąpił paraliż i niemoc urzędników lotniskowych.