W styczniu podzielilem sie kilkoma obrazkami z Wielkiego Kanionu. Lot byl popoludniowy, wiec zdecia byly robione pod slonce. Dzis lecialem rano i bylo duzo lepiej. Zanim jednak dotrzemy do Wielkiego Kanionu, najpierw kilka widoczkow z Dallas. Ruch miedzynarodowy ciagle nieduzy, zwlaszcza rano, ale wlasnie wyladowal JAL z Narity:



Obok stoi kilka grubasow AA czekajacych na swoja kolej:



Po drugiej stronie lotniska baza techniczna AA i kolejne grubasy:



Tamze baza cargo, gdzie zwykle stoja wysluzone weterany 747, jak ten nalezacy do Atlas Air:



Tutaj inny 747, chyba nalezacy do UPS. Malowanie daje taki efekt, ze z odleglosci wyglada, jakby samolot usiadl na ogonie:



Podazamy na start, a na sasiedniej drodze koluje ten oto 777:



Wyglada, jakbysmy sie scigali, kto pierwszy. Chyba wygrywamy 😊



O tak! Zostawiamy go z tylu:



Ustawieni do startu. W tyle kolejny 777, czyli ruch jest, choc niekoniecznie miedzynarodowy. Z braku zapotrzebowania miedzynarodowego te grubasy lataja na Hawaje, albo na obciazonych trasach kontynentalnych.



Juz w powietrzu. Krajobraz tzw. Texas Panhandle, czyli wypustki siegajacej na zachod. Lotnisko sadzac z mapy albo Lubock, albo Amarillo, nie zidentyfikowalem.



Tu juz krajobraz bardziej znajomy: rzeka Rio Grande na poludnie od Albuquerque, New Mexico:



Lecimy nad Nowym Meksykiem, a moze juz Arizona:



Te ostance wygladaja troche jak Monument Valley, ale lecimy sporo na poludnie od tej ostatniej:




I w koncu cel podrozy. Ujscie Malej Kolorado do Kolorado wlasciwej, czyli poczatek Wielkiego Kanionu:



To samo w zblizeniu:



Serce Wielkiego Kanionu:



Podazajac wzdluz rzeki:



Zeby bylo widac, skad robione zdjecia. W tym miejscu Kolorado robi petle na polnocny zachod, wiec ja opuszczamy:



Aby ponownie dotrzec do niej nad Lake Mead:



Zapora spietrzajaca Lake Mead, czyli Hoover Dam w zblizeniu. Te biale pasy wzdluz brzegow to wynik suszy i obnizonego poziomu wody:



Skoro Hoover Dam, to niedaleko na zachod powinno sie pojawic Las Vegas. I rzeczywiscie:



A jak sie zblizyc, to mozna zobaczyc poszczegolne hotele i kasyna na tzw. Stripie:



Te trzy blyszczace punkty na poludnie od Las Vegas to elektrownie sloneczne:




Red Rock Canyon (po lewej u dolu):



Sandy Valley czyli polnocna czesc Death Valley:



Tutaj juz nad Sierra Nevada w okolicy Mt. Whitney i Sequoia National Park:



Ani szczypty sniegu, a to sa dosc wysokie gory i zwykle duzo sniegu w pelni lata. Niedobrze:



Kings Canyon:



I zaczynamy znizanie do San Jose. Cala Sierra zasnuta dymami z wielkich pozarow lasow dalej na polnocy: