Strona 3 z 3 PierwszyPierwszy 1 2 3
Pokaż wyniki od 41 do 50 z 50
Like Tree348Likes

Wątek: Japonia w czasach marazmu.

  1. #41
    Awatar kaspric

    Dołączył
    May 2012

    Domyślnie


    Polecamy

    No nie dam rady. Chyba dopiero w Tokio nadrobię relację, bo będzie więcej czasu wieczorami. Teraz po całodniowym bieganiu wieczorem jeszcze lecę z córką do basenu, potem jakieś ogarnięcie i robi się 1 w nocy, a plan na każdy dzień póki co napięty.

    Na osłodę macie rybki z Churaumi Aquarium.



    A do Tokio lecimy pojutrze, chociaż właśnie zmieniłem lot na wieczór, żeby jeszcze zażyć trochę ciepła przed zimnym Tokio.
    Babilas, myszygon, Adik_s and 6 others like this.

  2. #42
    Awatar kaspric

    Dołączył
    May 2012

    Domyślnie

    Piszę z pokładu 789 NH476 z OKA do HND. Jest wifi, darmowy internet i jak widać działa znośnie. Mapka też jest, filmów w zasadzie nie ma, tylko kilka promocyjnych.



    Lot zmienialiśmy 2 razy, przedwczoraj na wieczorny NH474 o 18:30, który jednak miał być opóźniony o godzinę, a że 15 minut wcześniej miał być inny lot, zmieniłem bilety przy odprawie.

    Zimno zrobiło się w Naha,17 stopni i lekko siąpiło, nawet nie aż tak żal teraz do Tokio lecieć.

    A samolot niemal pusty... zresztą tak, jak wszystkie atrakcje na Okinawie. Jeden benefit tego, że z Japończycy tak dygają przed wirusem.



    Jeszcze fotki z ziemii i reszta relacji z Okinawę jeśli znajdę czas w Tokio.





    W sumie chyba loty bez neta mają tę zaletę, że można od niego odpocząć .

  3. #43
    Awatar kaspric

    Dołączył
    May 2012

    Domyślnie

    Jeszcze wrócę na chwilę do Kobe. Trochę poplątana ta relacja, ale wolę czasem dla zachowania live coś skrobnąć, a nie chcę znowy przeoczyć szczegółów. Ostatniego dnia spacer po Sannomiya.








    Na dworzec kolei Hankyu i przez Umedę podróż do Minoo, które jakoś podczas każdej podróży musi się pojawić. Całkiem długa podróż za oidp 370 yen, całkiem nieźle. Hankyu ma fajny klimat, te bordowe składy mają historyzujący wygląd.


    Stacja Minoo, jak zawsze idziemy w dolinę.





    Już nie będę fotek z dolinki pokazywał, bo były już chyba w 3 relacjac . Po niemal 3km docieramy do wodospadu





    Wzdłuż całej trasy są znaki ostrzegające przed małpami. Nigdy nam się nie udało żadnej zobaczyć (a Aya tu przecież mieszkała), tym razem dopisało szczęście.





    Powrót przez naszym zdaniem najlepsze w Japonii Takoyaki.





    Lotnisko Kobe następnego dnia. Dojazd Portlinerem, automatyczną kolejką łączącą Sannomiyę i lotnisko. Samo lotnisko jest niewielkie i takie, jak moim zdaniem powinny wyglądać porty regionalne. Kompakt, kilka sklepów i wyjść z rękawami. Jak większość lotnisk regionalnych w Japonii jest nastawione przede wszystkim na ruch krajowy. Na dachu super teraz z widokiem na płytę.








    Akurat odlatywał Skymark chyba do Tokio + przylatywał Skymark z Sapporo i Naha, więc całkiem dużo się działo.





    Przy okazji jeszcze na koniec wylądował Fuji Dream Airlines. Myślałem, że to coś nowego, a tu już ponad 10 lat latają.




    Postaram się trochę skrócić Okinawę, żeby nadgonić i nie zostawiać nic na potem. Na Okinawie nie byłem od 2013. Ba, wtedy to też był raptem dzień po drodze z Taipei do Fukuoki. Nie zachwycała mnie nigdy specjalnie - pewnie dlatego, że to nie była zima i leciałem z ciepła do ciepła. Tym razem Japonia wieje chłodem, Okinawa jest dalej cieplutka. Jeśli czegoś zazdroszczę Japonii najbardziej (bo jest sporo takich rzeczy, jak i sporo, które mnie tam irytują), to tych kilku stref klimatycznych. Tego, że w każdej chwili możesz wsiąść w samolot i po 2 godzinach lotu być cały czas u siebie, ale w subtropikach. Chyba jeszcze tylko Stany i Chiny tak mają?


    5 dni na Okinawie wydawało się za krótko. Na szczęście pogoda na koniec nieco się pogorszyła i było łatwiej lecieć dalej. Pierwsze dni to Naha. Hotel - Aqua Citta Naha. Jak już pisałem, świetny cenowo, chociaż i 2 razy więcej warto za niego dać. Dobra lokalizacja, basen na dachu czynny do 22. Dotarliśmy do hotelu pod wieczór, zatem jeszcze spacer na plażę (która w Naha jest mało urodziwa)








    I do basenu, z którego rozciągał się przyjemny widok.








    W 2018 otworzono nowe stacje YUI Rail, czyli monorail w Naha. Nie mieliśmy specjalnego planu na pierwszy dzień, pogoda świetna, więc podjechaliśmy do Urasoe zobaczyć resztki tamtejszego zamku.











    Ot kupa kamieni, ale - o ja cię - jak zielono, jaka egzotyczna roślinność, jak ciepło. Już dawno tak nie miałem na wyjeździe, że strzelałem fotki każdego krzaczka, no ale tam było tak cudnie (pewnie uczucie potęgowane zimnem dzień wcześniej).
















    Powrót przez Shuri. Zamek spalił się rok czy 2 lata temu, odbudować mają podobno do 2026. Zdaje się, że to i tak była odbudowa jak większość w Japonii. Zostały bramy i mury. Zdążyłem zobaczyć w 2013, bardzo ciekawy i żal straty. Pozostał widok ze wzgórza na Naha.








    [img]https://i.imgur.com/Wp0FpaP.jpg/img]


    YUI Rail jest świetne zwłaszcza w nocy. Nie mając już specjalnego planu po prostu fajnie sobie pojeździć nad dachami i pooglądać światła miasta.





    Kolejny dzień to wizyta w Okinawa World. Dojazd starym autobusem, jakieś pół godziny z centrum Naha. Pustym, jak wszystko, bo wirus.





    Park tematyczny o kulturze Okinawy. Nie będę się rozpisywał, nawet przyjemne miejsce - jaskinia, z której wyjeżdża się schodami ruchomymi oraz skansen i inne atrakcje. Trochę dużo komercji przygotowanej na wydających kasę na pamiątki i "only in Okinawa" Japończyków.











    W parku 2 przedstawienia - tradycyjnej muzyki / tańca i przedstawienie kilku węży z wyspy.











    Na miejscu produkują piwo z wodą z rafy.





    Reklama na miejscu - lekki wytrzeszcz oczu był, ale to jest po prostu nazwa dżungli





    Musieliśmy iśc trochę na przystanek i przy okazji wchłonąć prowincję. Ładnie tam.





    Kolejny dzień to wreszcie wynajęty samochód i wyjazd z Naha. Celem Churaumi Aquarium i nocleg w Nag. Pogoda się trochę zepsuła, bardzo mocno wiało, więc Akwarium pod dachem było idealne na ten dzień. Zdecydowanie do polecenia.














    Tak naprawdę ludzi bardzo mało. O 16 (godzinę przed zakończeniem) amfiteatr przed głównym akwarium zupełnie pusty...





    Jeszcze dosadniej pustki było widać na parkingu wielopoziomowym - zajęte może 2% miejsc.


    Nocleg na tę noc w Nago. Warto wynająć na Okinawie samochód, choćby - jak w naszym wypadku - 2 dni. Niby jakieś autobusy kursują, ale nie jest tanio, a wstrzelić się w rozkłady też trzeba. No i z samochodem można po prostu pokrążyć po wyspie. Jeździłem taką zgrabną Toyotą.





    Kolejny dzień to Okinawa Neo Park. Rano jeszcze przeszliśmy się na pobliską plażę - niestety jeszcze wiało, więc tylko na chwilę. Na plaży wyrzucone przez może szczątki rafy... zacząłem zbierać wielkie muszle, niestety małżonka szybko sprawdziła, że wywóz jest nielegalny, więc wszystko wróciło spowrotem do piasku.











    Neopark to takie trochę safari, trochę zoo o ptakach. Duże hale nakryte siatką z egzotycznymi ptakami, pomiędzy którymi można tak po prostu chodzić i je pokarmić. Trochę przypominało mi Night Safari w Singapurze. Z dzieckiem świetna atrakcja.

















    No i jeszcze kolejne miejsce, do którego bez samochodu ciężko dotrzeć. Most na wyspę Kouri - pocztówkowe miejsce.








    Przejechaliśmy się dookoła wyspy, fajne wieskie klimaty. Niestety mała zaczęła się buntować i trochę straciliśmy czasu na postojach, trzeba było szybko wracać do Naha, by oddać samochód przed 20.








    Kolejny dzień miał być krótszy, przez zmieniony lot mieliśmy jeszcze czas na pobujanie się po Naha. Związana z ceramiką dzielnica Tsuboya, główna ulica Kokusaidori i muzeum prefektury autorstwa Shigeru Bana. W międzyczasie tacos z Okinawy i jeszcze co tam żona wymyśliła (jak już wspomniałem - wszędzie, na Okinawie też, jest coś "tylko na Okinawie". A jak "tylko na Okinawie", to trzeba spróbować). Do tego lodu Blue Seal (też stąd, więc trzeba jeszcze raz zjeść) i lecimy - o czym było post wyżej.










    Wieczorem lot do Tokio, o którym było post wyżej.


    -----------




    Tokio to jednak stare śmieci, dla mnie raczej chodzi o to, żeby "być", nie mam już ciśnienia wstawanie rano i jeżdżenie z dobowym biletem do wieczora. Naha to jednak była masa atrakcji, które fajnie by było opisać po kolei.


    Tokio przywitało nas wietrznie. Pierwszy dzień niby ciepły, temperatura dochodziła do 10 stopni, ale ten japoński wiatr mocno dawał się we znaki. Wieczory już około 0. Duże wahania po Okinawie, gdzie dzień temperatura w nocy nie spadała poniżej 15, a w pierwszych dniach 17 stopni. Hotel Hundred Stay niedaleko Shinjuku, przy stacji Okubo na linii Chuo, widoczny już z peronu.





    Hotel z świetną ceną przy tygodniowym pobycie, wyszło jakieś 160zł na dobę, 30m2 apartament na 19 piętrze z widokiem na Fuji. Jest zlew, mikrofalówka itd., w Japonii się bardzo przydaje, bo można świetnie zjeść bez konieczności chodzenia do barów (nawet nie chodzi tutaj o kasę, co stołowanie się z dzieckiem nie zawsze jest satysfakcjonujące). Miło, że w Japonii zazwyczaj słuchają życzeń i jak prosiłem o najwyższe piętro i stronę zachodnią, to taki pokój dostałem. Nawet nie żal tak mocno anulowanych Tokio Dome i Mitsui Garden Toyosu (anulowanych, bo oczywiście nagle małżonka zaczęła się bez sensu martwić o wydatki), zostaną na następny raz.





    Fragment Shinjuku po lewej...





    I Fuji jak na dłoni





    Zatem... pierwszy dzień to w zasadzie tylko Akihabara. Pokręcenie się po okolicy i przede wszystkim odbiór zamówionego ipada żony (która jak przystało na Japonkę nic innego nie chce), które w Japonii wychodzą znacznie taniej, a w ogóle to są prawie niedostępne, bo brakuje jakichś podzespołów. No ale ten jeden udało się dorwać i jest.














    Ja wykorzystałem sytuację, by pobuszować w Yodobashi i BIC Camera. W żadnym nie było już XF10 (najwyraźniej jest wycofywany), w końcu dorwałem go w innym sklepie, ostatnia sztuka, mogłem pomacać... i chyba jednak zostanę przy X-E3, trzeba będzie trochę się wykosztować na naleśnika 18mm, którego mogłem przykręcić do swojego body.





    Wieczorem oczywiście trzeba zrobić jakieś zapasy jedzenia.








    Którym podelektowałem się patrząc na zasypiające Tokio.





    Chociaż chyba najlepszy jest widok nad ranem, gdy wschodzące słońce oświetla główny punkt panoramy.





    Wczoraj żona miała spotkanie z jakimś znajomym, udało się wytegować i z córką zrobiłem sobie spacerek jak za dawnych lat, aż do nowego stadionu olimpijskiego. Ah ależ tam jest przyjemna przestrzeń.








    Później przejażdżka do Ebisu - Yebisu Garden Place Tower z jednym z najlepszych widoków na Tokio, do tego darmowy. Szkoda trochę, że jeden z nowych wieżowców przy Tokyo Tower zasłania w całości Sky Tree.





    Powrót do hotelu i jeszcze kilka nocnych cyków.











    Jeszcze kilka dni. Z racji większej liczby zakażeń w Japonii pozamykali publiczne atrakcje, szczególnie takie, które mogłyby interesować małą (np. Ueno ZOO, mała pandy nie zobaczy). Chyba się wykosztujemy na Disneyland i odwiedzimy muzeum Ghibli. Ogólnie wiele rzeczy są tutaj pozbawione logiki. Wybrane punkty są pozamykane, bo wirus, a jednocześnie cała komercja działa w najlepsze, a w pociągach ludzie ściśnięci jak w puszce. Wiarę też można stracić - sprawdzam niedzielne msze - wszędzie wymagane rezerwacje (w niektórych miejscach tydzień przed...), ale i tak - zarządzeniem diecezji - do kościołów mogą przyjść tylko i wyłącznie parafianie. No Kościół otwarty... A nie jest wynik jakichś państwowych zarządzeń. Krótko mówiąc, w kościele ciebie nie chcemy, a jak już się upierasz, to rezerwuj tydzień wcześniej i nie chuchaj za bardzo ( o ile dochuchasz, bo rozstaw w ławkach już dość rozrzedzony). Jak chcesz Yotsuyę, to lepiej idź kilka metrów na Yotsuya station, tam nie musisz nic rezerwować, wystarczy odbić w czytniku Suicę i wsiąść do zatłoczonego wagonu .
    Na szczęście franciszkanie się wyłamali i zapraszają podróżnych, do tego mieli zautomatyzowany sposób rezerwacji.


    Postaram się jeszcze coś wrzucić przed wylotem 21-go. KLM już mnie postraszył w mailu, że w miejscu docelowym "zalecają" zrobić test przed wyotem. Mam nadzieję, że na odprawie nie będzie jakichś cyrków.
    Babilas, Nagano, myszygon and 18 others like this.

  4. #44
    Awatar kaspric

    Dołączył
    May 2012

    Domyślnie

    No to tylko napiszę - odprawa przeszła gładko. Trochę zdziwiło mnie, że w linku do mojej odprawy były również dziewczyny, a rezerwacja była przecież rozdzielona. Jesteśmy w hotelu przy stacji Nippori, skąd na lotnisko zabierze nas jutro Skyliner. Miał być hotel w Naricie (noc przed, żeby nie przebijać się przez Tokio z walizkami o 7-8 rano), no ale z Nippori już jest pociąg bezpośrednio (więc nie będzie przebijania się w szczycie), a to dalej Tokio i mogliśmy wykorzystać jakieś punkty nabite innymi rezerwacjami w ciągu podróży. Swoją drogą bilet na Skylinera kupiony w automatycie z tańszymi biletami gdzieś w okolicach stacji i zamiast 2500 zapłaciliśmy ok 2100 yen - warto się obeznać z tymi punktami (niestety w większości wszystko po japońsku), bo niemal na każdą trasę można znaleźć tańsze bilety.

    Zatem w planie lot o 11:30 z NRT.

    A co się działo w ostatnie dni napiszę i jakieś fotki wrzucę po powrocie .
    Babilas, myszygon, czopan and 10 others like this.

  5. #45
    Awatar kaspric

    Dołączył
    May 2012

    Domyślnie

    W końcu mam chwilę, by skończyć historyjkę.


    Następny dzień w Tokio z niewielkim planem. Institute for Nature Study (nie wiem, jak to przetłumaczyć na Pl) niedaleko stacji Meguro. Jedno ze zwykłych niezwykłych miejsc w Tokio. To w zasadzie zwykły las, ale niezwykły jest fakt, że jest zlokalizowany w samym centrum betonowej dżungli. Tokio ma dużo miejsc wytchnienia od betonu.








    Wtem usłyszałem znajomy huk. Okazało się, że tego dnia podejście na HND jest od strony lądu - chyba dość wyjątkowo, bo jak dotąd w 100% moje lądowania (a było ich już z 15-20) na HND czy NRT były od strony oceanu.








    Zdjęcia tego nie oddają, ale samoloty były już naprawdę nisko, szczególnie szerokie kadłuby budziły podziw. Łatwo można było rozróżnić ścieżki na 2 pasy i przygotować się na kolejnego ptaka.

    Przejście na stację metra, widoczny tego dnia księżyc i Skymark JA73AB w malowaniu Pokemon lecący na północny pas.





    Wieczorna niedzielna msza u Franciszkanów i spacer po okolicy. Chciałem ponownie odwiedzić Izumi Garden Tower, uczta dla oczu.





    Spacer dalej w stronę stacji Hamamatsucho. Po drodze Tokyo Tower.














    Następnego dnia wycieczka na Takaosan - górę z widokiem na Tokio i Fuji, do stóp której w 50 minut można dotrzeć pociągiem kolei Keio ze stacji Shinjuku. Bilet kosztuje coś koło 400 yen, ale najlepiej w automacie kupić łączony bilet RT razem z kolejką kablową - całość coś koło 1500 yen.


    Przejście z hotelu na stację Shinjuku.





    I już przy ostatniej stacji - Takaosanguchi. Większość ludzi już wraca .





    Nieopodal jest stacja kolei kablowej, którą docieramy na grzbiet góry.





    Na którym jest kilka punktów gastronomicznych i takie obserwatorium z wodokiem na Tokio.








    Niestety akurat tego dnia widoczność była kiepska i Tokio ledwo rysowało się na horyzoncie (na fotce nawet go nie widać).





    Widok w drugim kierunku





    Od tego miejsca na szczyt jest jeszcze jakieś 40 minut po asfaltowej drodze. Po drodze śliczna świątynia Yakuou-in.








    Bardzo urkliwa świątycznia, chociaż ciężko to oddać na zdjęciach - to kilka osobnych budynków, do których dochodzi się po schodach, w tym tkwi jej smak.


    Po kilkunastu kolejnych minutach dochodzimy do punktu obserwacyjnego z drugiej strony szczytu. Początkowo nie mogłem dotrzeć Fuji.





    Tu jest. Chyba jednak lepiej odwiedzić Takaosan przed południem, gdy słońce nie jest za plecami Fuji.





    Nad wzgórzem leciała taka wojskowa maszyna robiąc dużo hałasu. Może ktoś zydentyfikuje?





    Powrót i pociągi na stacji Takaosanguchi.





    Następnego dnia żona wybrała się do fryzjera, a ja do muzeum modeli architektonicznych WHAT w okolicach Shinagawy. Piękne są te okolice:











    Akurat nie mam fotki z muzeum, ale to typowe miejsce dla ludzi, którzy siedzą w branży .


    No i przedostatni dzień - w końcu Disneyland, podobno najlepszy na świecie. Dojazd pociągiem do stacji Maihama i tam tłum ludzi. Mieliśmy tańsze bilety z wejściem od 10:30. Disneyland to kolejne miejsce, które warto było odwiedzić w pandemii. Małżonka dobrze się przygotowała i wiedziała, co warto zobaczyć. Wszystkie atrakcje w środku są w cenie, problem w tym, że trzeba odstać do każdej w kolejce - podobno do zamknięcia o 21 dobrze jest, jeśli skorzysta się z 5-6 atrakcji. Nam udało się skorzystać z 22 . Praktycznie tylko te odpadły, gdzie mała była za mała i nie przeszła pomiaru wzrostu.


    Stety niestety zapomniałem aparatu, więc mam tylko kilka fotek ze smartfona. To, co chyba najbardziej szokuje, to klientela - jakieś 70% osób tam to dziewczyny w wieku 15-25 lat. W większości przebrane za jakieś myszki itp. Mógłbym coś dodać odnośnie przemyśleń socjologicznych, ale za dużo bym musiał napisać . Tyle, że ich problemy społeczne to IMO nie tylko kwestia niedojrzałych facetów, skoro 25-latki w dużej części są tam jeszcze na etapie myszki Mickey.





    Parada postaci, dzienna.





    I wieczorna.





    Wejście do jednej z atrakcji - Disney little world.





    A tutaj nowa atrakcja - zamek z Pięknej i Bestii. Atrakcja, do której praktycznie nie da się dostać... nam dzięki pandemii udało się pół godziny przed zamknięciem zarezerwować wejście (robi się to przez specjalną aplikację Disneylandu).





    A tutaj wizyta u Jacka Sparrowa





    I czas wracać, podążamy za myszkami .





    Cóż, Disneyland to miejsce, które ciężko przedstawić i polecić fotkami czy nawet filmami. Byłem sceptyczny, ale z dzieckiem (zwłaszcza dobrze znającym Disneya, a że mamy Disney Plus, mała kojarzyła wszystko) naprawdę warto wydać te 300zł na osobę. Niektóre atrakcje są tak dobrze zrobione, że tylko bić brawo. Mi szczególnie przypadł do gustu rejs łódką po scenach z Piratów z Karaibów, odgrywanych przez woskowe postacie. Uczucie, jakbyśmy byli w środku akcji. Tyle napiszę, bo nie wiem, jak to ubrać w słowa - po prostu szczęka opada .


    Jak już pisałem, następnego dnia hotel przy stacji Nippori. Bardzo mocno wiało i nie biegaliśmy dużo po Tokio. Pojechaliśmy tylko do małego osiedlowego ZOO, w którym dzieci mogą pogłaskać różne zwierzątka.





    I wyszliśmy wieczorem do sklepu. Jak widać poprawność do Japonii dotarła (śmieszne w tym było to, że to była tylko jedna toaleta ).





    Hotel Art, udało się znowu dostać pokój na prawie ostatnim piętrze - 12. Całkiem przyjemny widok na Tokio.











    Następnego dnia, Narita Terminal 1. Smutne pustki.








    Dla formalności niezbyt smaczne i obfite żarcie, bez wyboru. Tak kiepski makaron jadłem ostatnio na krajówce Yakutia YKS-VKO


    [imhg]https://i.imgur.com/fCktytP.jpg[/img]


    Lot przebiegał bardzo północną trasą, chyba jeszcze tak nie leciałem.





    AMS





    i dobroci, jakie udało mi się przywieźć





    To by było tyle. Dzięki za uwagę . Mam nadzieję, że chociaż trochę poczuliście się jak za dawnych lat, gdy nie trzeba było czekać z utęsknieniem na kolejne relacje w tym dziale .

  6. #46

    Dołączył
    Nov 2011

    Domyślnie

    Dzięki za relację, fajnie się czytało i oglądało. No i tęskniło za podróżami
    kaspric likes this.

  7. #47
    Awatar Rob_Sad

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    Poznań

    Domyślnie

    Ale relacja !! Gratuluję samozaparcia Zatęskniłem mocno za Japonią. Nie byliśmy od 2015, wtedy było tylko 1 dziecko i jeszcze nie mówiło.
    Nieśmiało planowałem Okinawe na przyszłą wiosnę, ale jak przeczytałem w Twojej relacji o ich podejściu to wątpię, że to będzie możliwe
    kaspric likes this.

  8. #48
    Awatar kaspric

    Dołączył
    May 2012

    Domyślnie

    Dzięki . Trochę wymiękają już z tymi kwarantannami, bo właśnie skrócili do 7 dni, natomiast z przywróceniem ruchu turystycznego (a tym bardziej bezwizowego) to chyba jeszcze długo mentalnie nie będą gotowi.

  9. #49
    Awatar kaspric

    Dołączył
    May 2012

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Rob_Sad Zobacz posta
    Ale relacja !! Gratuluję samozaparcia Zatęskniłem mocno za Japonią. Nie byliśmy od 2015, wtedy było tylko 1 dziecko i jeszcze nie mówiło.
    Nieśmiało planowałem Okinawe na przyszłą wiosnę, ale jak przeczytałem w Twojej relacji o ich podejściu to wątpię, że to będzie możliwe
    Trochę odkopię, bo to chyba najlepsze miejsce na informacje z frontu. Co prawda turystycznie nie można tam dalej pojechać, ale Japończycy szybko wymiękają z ograniczeniami - otóż aktualnie z Polski osoby z 3 dawkami nie muszą odbywać żadnej kwarantanny, zaś z 2 dawkami mają 7 dni (to już od chyba 2 miesięcy, u nas jak pamiętacie były 2 tygodnie) kwarantanny w wybranych przez siebie miejscu, a dodatkowo do 24h można do tego miejsca dojechać używając komunikacji publicznej (!).

    Test dalej obowiązuje, natomiast jako tip w Diagnostyka.pl jest obecnie do wyboru test antygenowy z zaświadczeniem do Japonii (kwalifikujący się - ilościowy, nie typowy jakościowy), połowę tańszy (175zł). Moja żona miesiąc temu na nim leciała, więc sprawdzone. Przed wyjazdem jednak zawsze lepiej zadzwonić do konsulatu i się dopytać, żeby nie było wątpliwości - w niektórych miejscach piszą konkretne o PCR, ale to jest chyba naleciałość, bo jeszcze 2 miesiące temu nie było innej opcji.
    Babilas and Rob_Sad like this.

  10. #50
    Awatar Rob_Sad

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    Poznań

    Domyślnie


    Polecamy

    Oby było już coraz lepiej
    Widzę, że w tych przepisach często zapomina się o dzieciach. Te które mogą się już szczepić zwykle nie mają 3ciej dawki, a poniżej 5 lat nie mają ich w ogóle, a wiele krajów wtedy od razu narzuca restrykcje co czyni cały wyjazd ryzykownym. Latem musieliśmy robić w trakcie podróży test dziecku ze względu na Bośnie (którego i tak nikt nie sprawdzał). Jesienią z tego powodu musieliśmy zrezygnować z Jordanii, bo dziecko musiałoby mieć 2 testy w tym jeden na miejscu. Mieliśmy nawet sytuację w Hamburgu, że dziecka nie wpuszczono do muzeum, z powodu przepisów ogłoszonych i od razu wprowadzonych w życie kilka godzin !!!! wcześniej. Jeszcze nie było szczepień dla dzieci, wiec każdy od 7-12 lat mógł przez jakiś czas wejść do obiektu publicznego tylko z aktualnym testem (inna sprawa, że tam testy są i były powszechnie dostępne).
    Widać więc w jakiej skali mamy niedoszacowaną ilość zachorowań
    kaspric likes this.

Strona 3 z 3 PierwszyPierwszy 1 2 3

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •