Opisywane przez Ciebie szarpniecie przy stracie zaloga zinterpretowala jako pęknięcie opony przy stracie. Zgłaszali wieży to.Przerwane były starty i byl sprawdzany pas czy szczatki nie leżą na pasie. Na szczęscie okazało się wszystko ok
Decyzja o spędzeniu kwietniowego tygodnia w Rzymie (po ładnych kilku latach nieobecności) zapadła kilka miesięcy wcześniej. Z dostępnej na tej trasie oferty (LOT, Alitalia i Wizzair) pierwsza odpadła Alitalia, bo choć najkorzystniejsza cenowo, to mając wciąż w pamięci przelot na trasie WAW-MXP-AGP-MXP-WAW, a dokładnie odcinek MXP-AGP obsługiwany przez nadający się już raczej na złom MD-80, zdecydowałem nie fundować sobie w miarę możliwości pionowych startów, twardych lądowań i wszechobecnego widma strajku. Bilet Alitalii kosztował około 700 PLN, LOT'u i Wizzair'a (o dziwo) około 800. Jako fan LOT'u długo zastanawiać się nie musiałem. Tym bardziej, że w wybranych przeze mnie dniach trasę obsługiwał E70, którym jak dotąd nie leciałem trafiając ciagle na 737 albo ER4.
1. WAW-FCO, LO 313, 19.04.2009
19 kwietnia stawiłem się na Okęciu około 11:00. Kolejka do check-in LOT'u spora z racji grupy szkolnej lecącej na wycieczkę do EWR i odprawianej poza stanowiskami do lotów translatlantyckich. Po kilkunastu minutach mam już w ręce kartę pokładową, z której wynika, że boarding odbywa się przez gate B40. Krążąc po terminalu zauważam przez szybę stojącego przy bramce B40 właśnie SP-LDC w barwach Star Alliance i cieszę się podwójnie, bo to nie tylko mój pierwszy lot E70, ale także pierwszy samolotem LOT'u w malowaniu specjalnym.
Kontrola bezpieczeństwa odbywa się sprawnie, zamawiam jeszcze herbatę w kawiarni z akwarium i około 12:20 stawiam się przy bramce. Boarding rozpoczyna się około 12:40, w międzyczasie robię jeszcze fotkę SP-LDC, tym razem z przodu.
Po wejściu na pokład nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jestem w samolocie - zabawce. Embraer 170 ze względu na swoje stosunkowo małe rozmiary, śmiesznie wyglądające, choć jak dla mnie bardzo wygodne fotele nie wbudza od razu mojego zaufania. Na pokładzie pasażerów wita przesympatyczna, uśmiechnięta szefowa pokładu, towarzyszy jej jedna stewardesa, której też nie można nic zarzucić. Ogólnie atmosfera na pokładzie mimo praktycznie 100% obłożenia w economy jest bardzo miła. Push-back, safety demo i kołowanie w stronę pasa 15. Startujemy natychmiast po zajęciu pasa. Tuż po oderwaniu się od ziemi daje się poczuć wyraźne szarpnięcie będące jak na moje oko skutkiem mocniejszego porywu wiatru. Niebo jest praktycznie bezchmurne, szybko osiągamy wysokość przelotową i rozpoczyna się serwis, podczas którego mam okazję spróbować po raz pierwszy słynnej kanapki, która zastąpiła zestaw z papryką.
Trafia mi się wersja z szynką, całkiem zjadliwa, a na pewno zapychająca w przeciwieństwie do zestawu LOT Bistro, który raczej drażnił żołądek niż sycił.
Podczas całego rejsu wózek z napojami przejeżdża cały samolot kilkakrotnie, a stwerdesy same proponują kolejny kubek wody, czy herbaty. Tak, lubię LOT.
Widok z miejsca 6C:
Cały rejs mija bardzo spokojnie, drobne turbulencje zaczynają się podczas schodzenia na FCO, gdzie jest ponoć 13 stopni i pada. Przebijamy się przez gęste chmury, by okolo 15:10 wylądować. Tym razem czeka nas podróż do terminala autobusem i dosyć długie poszukiwanie odpowiedniego pasa bagażowego - niemal w tym samym czasie na FCO ląduje Wizzair z WAW, część pasażerów czeka przy pasie nr 3 zamiast przy 9, panie w informacji, jak to na FCO, nie mają o niczym pojęcia, robi się bałagan, bo pasażerowie Wizzaira szukają bagaży przy pasie, gdzie obsługiwany jest LO 313. W końcu udaje mi się odebrać moje walizki i rzymskie wakacje czas zaczynać.
2. FCO-WAW, LO 314, 26.04.2009
W drodze powrotnej zjawiam się na FCO ponad 2,5 godziny przed odlotem pamiętając o wyjątkowym bałaganie, jaki zwykł panować na tym lotnisku. Ku mojemu zdziwieniu jest dość spokojnie, check-in rozpoczyna się ponad 2 godziny przed odlotem i przebiega niebywale sprawnie i szybko. W ostatniej chwili zmienia się jednak gate: zamiast z B19 odlatujemy z B18. Podróż autobusem do stojącego samotnie na płycie E70. Tym razem jest to SP-LDB. Cabin crew w rejsie 314 niesety nie prentuje się najlepiej: szef pokładu jest wyraźnie nadęty i sztuczny, a stewka znudzona i nijaka. Nad Fiumicino kłębią się gęste chmury, wznoszenie jest więc mało przyjemne, podobnie jak większa część lotu, która mimo wysokości (z tego, co mówi kapitan lecimy na 11.000 m) polega na przebijaniu się przez kolejne warstwy chmur. Pogoda poprawia się na około 30 minut przed lądowaniem, po prawej stronie mijamy oświetlone pięknym słońcem Tatry.
Serwis, mimo średnio sympatycznej załogi, jest nienaganny, po raz kolejny napoje serwowane są bez ograniczeń. Ja wybieram wodę, herbatę i białe wino. Bułka z serem jest zdecydowanie za sucha.
Zdjecie skrzydła SP-LDB (specjalne podziękowania dla Marka za zrobienie dla mnie tego zdjęcia - z jego miejsca był lepszy widok):
W WAW lądujemy na pasie 11 i podjeżdżamy na całe szczęście do rękawa. Na bagaże trzeba trochę poczekać, ale w porównaniu z zamieszaniem na Fiumicino nie ma na co narzekać.
Ogólnie obydwa rejsy oceniam zdecydowanie pozytywnie. Było punktualnie, wygodnie i sympatycznie. E70 leci się dużo wygodniej niż 737, choć na pierwszy rzut oka samolot wydaje się trochę ciasny.
Podrzawiam,
Łuki
Opisywane przez Ciebie szarpniecie przy stracie zaloga zinterpretowala jako pęknięcie opony przy stracie. Zgłaszali wieży to.Przerwane były starty i byl sprawdzany pas czy szczatki nie leżą na pasie. Na szczęscie okazało się wszystko ok
Fajna relacja Fota z wingletem to mój ulubiony motyw
W E70/75 brakuje mi jedynie okna awaryjnego żeby rozprostować nogi.
Pozdrawiam
Krzysztof Moczulski
czyli SP-LKE
A mi się na pierwsze cztery loty Embciem aż trzy razy trafił LDC właśnie Potem już ani razu... Fajna maszyna, raz w Kloten nie chcieli mnie do niej wpuścić, hehe, aż myślałem że się poryczę :P
A ja się zastanawiam czemu LOT do bodaj najpopularniejszej turystycznej destynacji wśród Polaków nie jest w stanie zapełnić niczego więcej niż jednego mizernego Embraera 170 dziennie, w porywach do ER4 / E75
Z moich obserwacji większość polskich turystów we Włoszech to klienci biur podróży przyjeżdżający do Wiecznego Miasta autokarem. Poza tym jest Alitalia i Wizzair. Z drugiej strony pamiętam swój pierwszy lot na FCO 9 lat temu, wtedy trasę obsługiwał 734 LOT'u w code-share z Alitalią i był pełny.
Może jakaś specjalna promocja np. "Bliżej nieba" albo coś w tym stylu pomogłaby LOT'owi przejąć parafiady? Kto wie...
Zakładki