kiepa z tym pogryzieniem..:/
3maj sie!
Nie robiłem zdjęć, bo trochę kicha wyskakiwać z lustrzanką w samolocie ;-)
WAW-IST
Mój pierwszy lot Turkishem. Na Okęciu niezła kolejka do odprawy, lecz dzięki karcie Frequent Travellera podszedłem bez kolejki do business. Pani przy odprawie miała trochę problem co sprawdzić dla pasażera lecącego do Kazachstanu, lecz druga jej pomogła jakiej wizy szukać. Po przydzieleniu miejsca przy oknie Pani powiedziała, że samolot jest opóźniony o 40 minut. Od razu swoje kroki skierowałem do saloniku, żeby w miłej atmosferze to przeczekać lecz tu niespodzianka – jeżeli nie dostałem specjalnego zaproszenia przy odprawie do mając boarding pass Turkisha nie mogę wejść. Co innego z boarding passem LO/LH/LX/OS. Wkurzyli mnie i musiałem przesiedzieć w normalnej poczekalni. 737-800 pełny, leciała jakaś wycieczka. Wnętrze samolotu dość zmęczone i zielona skóra mocno poprzecierana, ale jest za to plus – dodatkowy podgłówek jak w rejsach transatlantyckich, dzięki któremu można chociaż trochę zablokować głowę na fotelu i przyciąć komara. W menu dwie opcje do wyboru, ja wziąłem kurczaka i wołowinę po turecku. Do tego ciastko i woda w pudełku, poza tym rozdawali napoje (wziąłem sobie piwko Efes).
Lotnisko Ataturka położone jest zaraz nad wodą, samolot leci dalej na południe, po czym zawracał i dopiero bardzo nisko można zobaczyć ląd. 45 minut spóźnienia i zostało mi 4h na przesiadkę. Miałem ochotę pojechać na miasto, lecz jak zobaczyłem kolejkę do wiz to się przeraziłem. Do tego spora kolejka do kontroli paszportowej. Wiza 20$, do centrum jedzie się 50 minut, więc trochę bez sensu było wychodzić. Postanowiłem wyjść w drodze powrotnej (zaplanowany przelot powrotny TAS-IST-WAW), a czas do samolotu do Almaty po prostu przesiedzieć w strefie tranzytowej. Do saloniku znowu nie wszedłem (tylko dla Goldów). Strefa jest dość spora, ale drogo lub bardzo drogo. Wziąłem sobie zwykły zestaw w KFC i z karty ściągnęło mi 36zł. Co ciekawe, na tym lotnisku kontrola bagażowa jest przed samą bramką.
IST-ALA
Jakoś dotrzymałem do 22-giej i po boardingu z rękawa usiadłem na miejscu przy korytarzu. Lecąc przez noc i tak z okna nic nie widać, a jednak łatwiej wyskoczyć do kibla przy kombinacji 3-3. Znowu 737-800 w tej samej kolorystyce i też dość zmęczone wnętrze. Podgłówek znowu był, więc to na plus, rozdali także poduszki, koce oraz słuchawki. O dziwo na końcu lotu słuchawek nie zbierali. Po starcie większość osób od razu poszła spać, jak przeszedłem się na tył to zobaczyłem, że tam było sporo miejsc wolnych i ludzie pokładli się na 3 fotelach. Bez sensu, że do połowy samolotu wszystkie miejsca były dokładnie zapełnione, a większość tyłu wolne. Dziwna taktyka. Posiłek dostaliśmy dopiero po 2h, wziąłem łososia. Potem znowu chwilkę pospałem i po 5h lotu o 6 rano wylądowaliśmy w Almaty. Mój plecak też doleciał. Długo trwała kontrola paszportowa, choć nikt się nie czepiał mnie.
ALA-TAS
Po 5 dniach w Almaty rozpocząłem następną podróż. Na lotnisko przebijałem się przez ponad godzinę mimo, że jest w mieście. Warto powiedzieć, że na lotniskach w demoludach są ze 3 kontrole bagażu, m.in. pierwszy przy wejściu do terminala lotniska. Nie wygląda zbyt ciekawie to lotnisko, poczekałem chwilkę i odprawiłem się na mój lot Uzbekistan Airlines na Boeingu 757-200. Mój pierwszy raz w tym samolocie. W sumie miałem trochę szczęścia, bo latają na tej trasie na zmianę z TU154. Po przejściu kontroli jest mała hala z 3 sklepikami i jednym barem. Naprawdę ubogo jak na miasto 1,5 milionowe. Boarding zaczął się już 50 minut przed odlotem. 30 minut przed odlotem wszyscy już siedzieli (boarding z rękawa) i czekali. Obok mnie siadła jakaś Rosjanka ze storczykiem, która do samolotu wniosła ogromną walizkę, która nie mieściła się szerokością w przejściu! Nie wiem jak ją wpuścili z nią. Stewka się trochę wkurzyła, ale zabrała tę walizkę umieścić gdzieś indziej. Do schowka nad głowami by się nie zmieściła, poza tym nikt jej nie mógł podnieść bo taka ciężka. Moja sąsiadka cały czas miała swoją komórkę włączoną i się nią bawiła. Nikomu to nie przeszkadzało przez cały lot. Jeszcze przed startem rozdawali wodę oraz napój pomarańczowy (nie mylić z sokiem). W trakcie lotu posiłek – składał się z bułki i kiełbasy (sic!) oraz małego ciasteczka. Potem stewki rozdały po 2 deklaracje, które trzeba dokładnie wypełnić po przylocie do Uzbekistanu. Trzeba podać nawet jakieś grosze, jakie mamy przy sobie, bo słyszałem, że przy najmniejszych nieścisłościach jest szansa na łapówkę dla pogranicznika. Po przylocie szybka kontrola paszportowa, bagaż odebrany, kolejna kontrola bagażowa i wychodzi się prosto na ulicę, a nie do hali przylotów. Zapytałem o kantor, który okazał się być na odlotach. Do hali odlotów nie chcieli mnie wpuścić bez biletu, lecz pokazałem paszport i ich przekonałem.
DYU-RIX
Oryginalnie miałem podróżować lądem przez Uzbekistan do Tadżykistanu, potem wrócić do Uzbekistanu i wracać Turkishem z Taszkientu. Jednak pogryzły mnie psy w Tadżykistanie. Dostałem tam na miejscu szczepionkę przeciw wściekliźnie i tężcowi, lecz po konsultacji z lekarzem postanowiłem wracać. Szczepionki na wściekliznę przyjmuje się w dawkach co 0/3/7/14/30 dni, a ja miałbym z tym niezły problem podróżując. Dzwoniłem więc do Turkisha zapytać się o cenę zmiany przelotu, lecz mi powiedzieli, że minimum 1650zł. Posiedziałem chwilkę na necie i kupiłem Duszanbe-Ryga za 230e z bagażem w Air Baltic i Ryga-Warszawa za 520zł Lotem. Okazało się to najtańszą i najszybszą opcją. Miałem 1,5 dnia i 200km do Duszanbe. Przejechałem to w 19 godzin i ledwo zdążyłem na samolot. Transport i drogi w Tadżykistanie są trudne. O 3 w nocy byłem na lotnisku, a o 5:55 wylot. Wymieniłem pozostałą kasę, przebrałem się ze śmierdzących ciuchów w klopie i zjadłem dwa hot-dogi. Aby dojść do check-inu trzeba pokazać bilet. Musiałem się kłócić trochę, że mam bilet elektroniczny i nie mam co pokazywać. Oni na to, żebym pokazał bilet elektroniczny… Normalnie to bym pewnie wydrukował, ale tu nie miałem jak. Przed check-inem jest jeszcze kontrola bagażowa. Gościu się pyta co mam w plecakach i łamaną angielszczyzną chce żebym położył wszystkie moje dolary na stole. Odmawiam, a on uparcie chciał. Znowu odmawiam i pokazuje mu, że mam jeszcze z 10zł w miejscowej walucie. Pytał czy mogę mu dać, ale go olałem (korupcja w Tadżykistanie jest masakryczna). W check-inie biorę miejsce przy oknie i idę do kontroli bagażu osobistego. Tu gość znowu chce, żebym mu pokazał bilet elektroniczny. Następna kłótnia i w końcu gościa olewam. Biorę sok i czekoladę w maleńkim sklepiku na hali (był jeszcze Duty Free z powierzchnią 10m2). Na hali nic więcej nie ma poza klopami oraz telewizorem z głośną muzyką. Kimam trochę na siedzeniach. W nocy odlatuje kilka samolotów do Europy – St. Petersburg, Stambuł, no i Ryga. Wszyscy wychodzą z jednego gate’a do autobusu, który wiezie po płycie lotniska parę metrów. Na tym lotnisku nie ma rękawa. W 737-300 Air Baltic miałem szczęście – siedziałem sam na 3 fotelach, więc mogłem się rozłożyć. Niestety zaczepy pasów na fotelach Recaro nie dają się złożyć i wbijają się w plecy jak się leży. Koniec końców ciężko było się wyspać. W Duszanbe świtało jak wylatywaliśmy i pięknie prezentowały się zarysy gór. Potem nastały chmury i nic nie było widać do samej Rygi. Posiłki w Air Baltic można kupić za 9,75e, tym razem zadowoliłem się swoją Ice Tea i czekoladą. Po 5,5h lotu z 10 minutowym opóźnieniem dolatujemy. To dziwne, bo wystartowaliśmy z 10 minut przed czasem. Samolot stanął na tyle blisko drzwi wejściowych do terminala, że podeszliśmy piechotą. Razem z nami podjechał autobus z wycieczką z ortodoksyjnymi Żydami z Izraela, więc zrobiła się kolejka do kontroli paszportowej, bo i przepytywanie dłuższe. Odebrałem plecak i miałem prawie 5h do następnego samolotu.
RIX-WAW
Zjadłem sobie w LIDO (dobra knajpa na górze) i złapałem darmowe wi-fi w komórce w głównym holu, dzięki czemu jakoś 3h zleciały. Na 2h przed odlotem rozpoczął się check-in w LOT. Podszedłem do business z moją kartą FTL i dostałem kupon na 8 łat (jakieś 15$) do wykorzystania w dowolnej knajpie/kafejce na lotnisku, ponieważ salonik w Rydze nie wpuszcza nikogo ze Star Alliance. Ten ich salonik jest tylko dla Air Baltic i paru partnerów z Sky Team. Wypiłem dobrą kawkę, zjadłem dobre ciastko i wziąłem dobry soczek za ten kupon i udałem się do bramki. Podjazd autobusem pod ATR-42, właściwie wstyd, że coś takiego jeszcze lata. Małe, brudne i ciasne. Dobrze, że po przeciwnej stronie samolotu były wolne miejsca to mój współtowarzysz się przesiadł i miałem więcej miejsca. Mimo, że nie jestem zbyt wielkiej postury to dwie osoby obok siebie w tym samolocie mają po prostu ciasno. Wziąłem gazetkę, dostałem kanapkę, wypiłem colę i w końcu lądowanie w Warszawie. A stamtąd do szpitala zakaźnego po serię szczepionek ;-).
Ostatnio edytowane przez Quantas ; 30-09-2009 o 09:51
kiepa z tym pogryzieniem..:/
3maj sie!
Wspaniała relacja, ciekawe linie i lotniska. Przykro mi z powodu tego pogryzienia. Szybkiego powrotu do zdrowia życzę.
I jeszcze troche polata, lot na razie nie zamierzaich wymieniać.
Moim zdaniem jedna z lepszych relacji na forum. A co do tego pogryzienia to miałem takie coś podobnego w chorwacji tylko przez jeżowce więc wiem jak to jest leżeć w szpitalu na wczasach
P.S.
Latasz w biznes klasie a 1600 zł na zmiane lotu pożałowałeś?
Zakładki