W locie do MEX miałeś widzę okazję przyfocić mega lotnisko w Dallas
Czasem dobrze samemu sobie zrobić jakiś prezent - tym razem wymyśliłem sobie wycieczkę gdzieś gdzie mnie jeszcze nie było. Telefon do koleżanki.... i lecimy do Meksyku.
Pierwotnie planowaliśmy kupić wycieczkę z jakiegoś biura - ba nawet mieliśmy już podpisaną umowę, pieniądze wpłacone. Niestety w ostatnim możliwym terminie, na 3 tygodnie przed wylotem dostałem info że wycieczka się nie odbędzie. Szybka burza mózgów i decyzja... lecimy na własną rękę. Przegląd ofert linii lotniczych ... przejście na stronę KLM... numer CC i już 2 bilety WAW-AMS-MEX-AMS-WAW kupione.
WAW - AMS
Boeing 737-300
PH-BTD
Wieczorny pociąg z KRK do WAW, następnie nocka u znajomych i rano ok 5 już na Okęciu. Sprawna odprawa, bagaże nadane do MEX, karty pokładowe także na oba odcinki... można lecieć.
Jeszcze tylko odladzanie i startujemy.
Lot bez przygód w postaci turbulencji. Dostaliśmy jakieś przekąski. Lądowanie w Amsterdamie też bez historii.
AMS - MEX
Boeing 747-400 M
PH-BFP
W AMS ponad 4h pomiędzy lotami, jakoś wytrzymałem, odwiedzając np Meditation centre gdzie ludzie różnych religii w tym samym pomieszczeniu odprawiali swoje nabożeństwa. W Polsce coś takiego by nie przeszło... a tu, proszę bardzo.
Z ciekawostek jakie zobaczyłem to np A310 IRAN AIR
Miejsce 23A przed skrzydłem więc było jeszcze stosunkowo cicho. Problemem były już tradycyjnie odstępy pomiędzy fotelami, ten cal różnicy jednak robi swoje, ale jakoś dało się wytrzymać te 11+ h lotu.
System pokładowy oparty na telewizorkach wysuwanych z sufitu.
Jedzenie jak zwykle w klasie ekonomicznej dość ubogie, ale nienajgorsze. Napojów pod dostatkiem. FA całkiem sympatyczne.
Kilka zdjęć z przelotówki
Co do samego lotniska "Benito Juárez International" - po raz pierwszy udało mi się zgubić. Wyszedłem z bramki... i kurcze nie wiem gdzie dalej. Ide za jakimiś Meksykanami... którzy jak się okazało też nie wiedzieli którędy iść. No coż, trzebabyło się wrócić i raz jeszcze szukać. Udało się, potem po walizkę, do pana od paszportów (albo odwrotnie) no i na końcu słynny przycisk -losowanie... uff.. zielone, obeszło się bez grzebania w walizkach.
Mexico City
MEX - CUN
Fokker 100
XA-TCH
Jako że plan wycieczki sami układaliśmy, pozwoliłem sobie zaproponować spędzenie kilku dni na Jukatanie. Pomysł spotkał się z pozytywnym przyjęciem, pozostało tylko wybrać połączenie i kupić bilety. Wybór lotów był dość spory, zdecydowałem się lecieć liniami Mexicana, z tym że do CUN leciał siostrzaną firmą Mexicana - CLICK.
Tym razem znowu jazda na Benito Juárez International Airport - za cholere nie mogę znaleźć bramki z której odlatuje mój samolot. Podchodzę do wskazanej na tablicy... i widzę lot gdzieś do Kubę. Idę do okienka Mexicany, mówię co jest grane a oni nadal uparcie aczkolwiek z lekką dozą niepewności odsyłają mnie do tej samej bramki. No to ja znowu wracam, ale nadal numer lotu ani cel podróży się nie zgadza. Za jakieś 10 min przychodzi sobie radosny pan.... i podmienia tabliczki wstawiając poprawne QA7574... ufffff, albo raczej UFFFFFFF... bo wszystko odbywało się 20 min przed odlotem.
Boarding przebiebał dość sprawnie, oczywiście złapaliśmy jakieś opóźnienie, ale tym się jakoś nikt nie przejmował.
Ktoś kiedyś marudził na wielkość poczęstunku podawanych przez LO na trasach krajowych - prosze porównać to z tym :
W Cancun wypuścili nas na płytę, potem krótki marsz do terminalu, odbieramy bagaże i można rozkoszować się anielsko białym piaseczkiem, szmaragdowym morzem i cudownym słoneczkiem.
Z ciekawostek (zresztą podobnie było i w MEX) gdy odchodziłem od taśmociągu z walizką uprzejma acz stanowcza Pani poprosiła mnie (zresztą każdego innnego także) o okazanie naklejki z numerem bagaż abym przypadkiem się nie "pomylił" i nie odszedł z nieswoją walizką - spodobał mi się ten proceder.
CUN - MEX
Airbus 319
XA-NCA
6 dni minęło bardzo szybko, czas na powrót do Mexico City. Tym razem lecimy właściwą Mexicana i A319. Na lotnisku w CUN dość sprawna, tradycyjne problemy z laptopem, raz musiałem go wyciągać, innym razem mógł być w torbie, znowu innym razem musiałem go uruchamiać - w tym aspekcie wolna amerykanka.
Lot bez niespodzianek, tradycyjnie nudny.
Ostatnie spojrzenie na Jukatan
MEX - AMS
Boeing 747-400 M
PH-BFV Vancouver
Co dobre szybko się kończy. Po niemal 2 tygodniach intensywnego wypoczynku nastąpił cas powrotu. Wsiadamy w taksówkę i na lotnisko
Jeszcze jakieś drobne zakupy i udajemy się do bramki nr 26
Meksyk pożegnał na lekkim deszczykiem, ale nie dało się tego odczuć podczas lotu. Zero turbulencji, lot spokojny. Tym razem siedzieliśmy w przedostatnim rzędzie (wolę jednak miejsca PRZED silnikami i nie ważny czy w B czy w A). Obok nas siedziała grupka Słowaków, część jeszcze nie wydobrzała po wcześniejszej imprezie, na szczęście nie rozrabiali, 2 z nich przespało cały lot, dobrze że koledzy ich w AMS obudzili
Teraz najgorsza część wyprawy, 7 godzin oczekiwania na kolejny lot. Wybraliśmy się na chwile do Amsterdamu, jakoś średnio mnie to miasto zachwyciło, trzebabyło jednak coś z czasem zrobić.
AMS - WAW
Boeing 737-800
PH-BXL
Lot praktycznie bez historii, start - przelotowa - lądowanie. Jeszcze tylko w W-wie prześwietlili nam walizki (czyżby dla tego że wyruszaliśmy z MEX?), buzi - buzi na przylotach i do taksówki, każde w swoją stronę.
W locie do MEX miałeś widzę okazję przyfocić mega lotnisko w Dallas
Nie, lot KL685 jest wykonywany codziennie, w sezonie letnim i zimowym na 747 Combi. Parę ładnych lat temu też takim leciałem.
A miałeś Gabrielu już nowe fotele? Bo nawet nie wiem czy we wszystkich już zmienili. Swoją drogą nie rozumiem czemu w MD11 dali PTVki a w 747 nie!
„Gdy panowali na ulicy / Drobnomieszczańscy drobni dranie, / Już znakomici „katolicy”, / Tylko że jeszcze nie chrześcijanie; / Gdy się szczycili krzepą pustą,
A we łbie grochem i kapustą, / Gdy bili Żydów z tej tężyzny, / Tak bili, rozjuszeni chwaci, / Że większy wstyd był za ojczyznę, / Niż litość dla mych bitych braci” Julian Tuwim "Kwiaty polskie"
Tak, to jest Airbus 300-605R.
Byłem początkiem marca, więc nagonka związana z świńską grypą już trwała. Generalnie ze znajomymi Meksykanami ustaliliśmy że the best medicine against ***** is tequila
**** - wpisz dowolnie wybraną chorobę/problem, u nas były pollution
Nie wiem czy nowe, z tego co rozmawialiśmy w jakimś wątku to wynikało że tak, ale generalnie mimo iż do rozmiarów Twoich, Quantasa czy egon.olsena mi troszkę brakuje to jednak było nieznośnie .... ciasno
Tak, tak - im mniej miejsca - tym nowsze fotele. Ruchomy zagłówek to cecha charakterystyczna nowych - ale mniejsca raczej mniej niż więcej
... i proszę - gdzie tam Sławkowi czy Egonowi do mojej kategorii wagowej
„Gdy panowali na ulicy / Drobnomieszczańscy drobni dranie, / Już znakomici „katolicy”, / Tylko że jeszcze nie chrześcijanie; / Gdy się szczycili krzepą pustą,
A we łbie grochem i kapustą, / Gdy bili Żydów z tej tężyzny, / Tak bili, rozjuszeni chwaci, / Że większy wstyd był za ojczyznę, / Niż litość dla mych bitych braci” Julian Tuwim "Kwiaty polskie"
Gabec, zazdroszczę Ci takich koleżanek, że wystarczy jeden telefon i lecą z Tobą na drugi koniec świata :]
Oświeć mnie, proszę, jakie to ma minusy ;]
Zakładki