Zrób dużo zdjęć i będzie gitara. Szczególnie w A380.
Witam,
co prawda ja tej podróży jeszcze nie odbyłem (gdyż wylot mam dokładnie za 2 tygodnie), to już umieszczam jej szczegóły.
Przede wszystkim lecę z kolegą na ślub współpracownika do Bangalore, w południowych Indiach.
Plan przedstawia się następująco:
2.11.2009
13:45 odlot z LHR do DXB (lot EK2, a więc Airbus A380)
3.11.2009
00:25 przylot to DXB
03:40 odlot z DXB do BLR (lot EK564, A330-200)
08:50 przylot do BLR
8.11.2009
18:30 odlot z BLR do DXB (lot EK567, A330-200)
21:05 przylot do DXB
9.11.2009
07:45 odlot z DXB do LHR (lot EK1, A380 znowu)
11:35 przylot do LHR
W razie jakichkolwiek życzeń, proszę o wpisywanie tutaj, postaram się spełnić jakieś 'fotograficzne' zachcianki w A380, w którym to będę leciał po raz pierwszy. Biorę lustrzankę i kamerę, więc będę miał masę 'dowodów rzeczowych.
Cenowo: za bilet powrotny (w sierpniu) zapłaciłem 440 funtów (ok. 2000 zł)
Okey,
jestem już w Indiach. Czas na raport. Nie mam za dużo czasu, a i bateria mi pada w laptopie więc przepraszam, że ten raporcik nie będzie zbyt obszerny. Napiszę tylko o locie A380, bo mamy wyjazd za chwilkę. Resztę będę pisał na raty, bo mam jeszcze inne zajęcia.
Zacznę więc tak:
W niedzielę wieczorem (dzień przed wylotem) dotarłem na Heathrow do hotelu, aby tam się "zrelaksować" przed poniedziałkową podróżą. Jako, że było już późno, nie dało się cykać fotek, ale z przed hotelu widać było samoloty startujące z 27R. Co chwileczkę coś startowało, a to KLM, BA etc.
Następnego dnia wyszedłem przed hotel, żeby trochę pocykać startów z 27R znowu, i oto co udało mi się sfotografować:
A330: BMI G-WWBM:
A319: Austrian OE-LDD
a potem cała seria BA, trochę SASów, Lufę etc.
Ok, czas na lot do Dubaju.
Dojechaliśmy autobusem na terminal 3
i po drop-offie bagażu pokręciliśmy się trochę po terminalu przed przejściem do duty-free. Ogólnie terminal jest ok Ładny wygląd, no może oprócz check-inu
Poza tym jest ok
Czas na duty-free Duże, przestronne acz trochę to wszystko zapchane. Udało nam się ponudzić trochę przez ponad 2 godziny, a następnie po obiedzie udaliśmy się do gate'u 7 I oto co wyłoniło się zza szyb. Nasza maszynka czekała grzecznie (A6-EDC):
Podszedłem z innej strony, żeby zrobić zbliżenie, ale było pod słońce + były refleksy na szybie, więc jakość jest marna:
Udało mi się zrobić (marne) zdjęcie kabiny:
Silnika:
i jeszcze jedno z rękawami:
Czas na pokład. Na nasze szczęście, zarezerwowaliśmy miejsca przez internet i siedzieliśmy w rzędzie 88, siedzenia A i B. Na samiuśkim końcu. Są tam trzy siedzenia i udało nam się być tylko we dwójkę. Obok nas znajdował się Crew restroom, a na jego ścianie literki i logo (wybaczcie wygląd mojego oblicza, ale byliśmy zmęczeni jak nigdy):
W zestawie na siedzeniu: poduszka, kocyk, słuchawki, do okna trzeba się trochę wychylić, ale jest ok. DUUUUUŻO miejsca na nogi (zwłaszcza dla wysokich ludzi, mam 1,95 m). Fotel odchylany, zagłówek podnoszony, więc nie ma dyskomfortu:
Od razu przystąpiliśmy do "obczajania" systemu ICE digital widescreen. Można się pogubić, ale jest co oglądać i słuchać. Oczywiście fascynacją była kamerka na ogonie:
widok chmur, po starcie
i tracking całego lotu z wieloma ciekawymi funkcjami:
Tu zdjęcie robione niedługo przed lądowaniem, mijamy Kuwejt, wylatujemy z przestrzeni powietrznej Iraku.
a to już potem:
Udało mi się poprosić stewarda (a było ich w sumie 22) + 6 członków załogi, więc niemało, o zdjecie barku w Business class:
Przed tym, udało mi się też pstryknąć obiadek: Medaliony cielęce, sernik, chlebek. Wszystko pyszne
Tu jeszcze widoczek naszej części kabiny:
i podgląd na approach do DXB. Zrobiliśmy kółko i po chwili ukazały się światła pasa. Przepraszam za jakość, ale było ciemno, aparat miałem na ręce...
No a następnie, po wyjściu wszystkich pasażerów, udało mi się wejść do kokpitu, żeby cyknąć marnej jakości zdjecie, ale zawsze to radocha dla spottera Kokpit jest duuuży, 3 jump seats. Wysocy nie mają problemu ze zmieszczeniem się do środka:
no i udało mi się usiąść na miejscu co-pilota
Wybaczcie widok oblicza, ale byłem zmęczony, była 1 w nocy w Dubaju
Muszę już kończyć, bo idę zwiedzać Bangalore, ale zadawajcie pytania, odpowiem na każde, o ile dam radę Część druga, tj. Dubai airport i lot A330 do Bangalore będzie później i zapewne w kawałkach.
Pozdrawiam,
Wojtek
Shukurija! ("dziękuję" po hindusku)
Fajny raport, dużo fotek. Po prostu nic dodać, nic ująć. A kamera na ogonie jest zabójczaCzekamy na dalsze części.
Nooo! Też kombinuję nad ustawieniem sobie w przyszłym roku przynajmniej jednego lotu 380! trzeba w końcu dorzucić do listy
Gratuluję. Opisz może troszkę szerzej jak się tym leci. Zdjęcia nie wszystko oddają
„Gdy panowali na ulicy / Drobnomieszczańscy drobni dranie, / Już znakomici „katolicy”, / Tylko że jeszcze nie chrześcijanie; / Gdy się szczycili krzepą pustą,
A we łbie grochem i kapustą, / Gdy bili Żydów z tej tężyzny, / Tak bili, rozjuszeni chwaci, / Że większy wstyd był za ojczyznę, / Niż litość dla mych bitych braci” Julian Tuwim "Kwiaty polskie"
Nie ma sprawy a380 warto zaliczyć. Najlepiej opłacałoby się do Dubaju, bo w miarę blisko, i cena nie jest wygórowana
1. Boarding: szybki i sprawny, może 90-95% siedzeń było zajęte. Boarding zaczynał się od końca samolotu ku przodowi. Economy class wchodziło pierwszym wejściem (zaraz za kokpitem). Wszystko przestrzenne i ładne.
2. Menu, do wyboru trzy rodzaje potraw, sernik, sałatka grecka, kawa, herbata, ciastko. Wina/piwa/alkohole Uwaga! po dwóch dawkach Jacka Daniels'a z colą, podszedł do nas senior cabin crew i powiedział, że następna kolejka będzie później (najwyraźniej bali się, że może się coś stać bo przed tym mieliśmy jeszcze 3 buteleczki wina. Obiecanego Jacka się nie doczekaliśmy
3. Kołowanie i start: Odepchnięci od gate'u kołowaliśmy przez ok. 10 minut do 27R, po kolei leciały Air India na 777, Aegean, BA. W końcu start: Baaardzo cicho, jak na tak duzy samolot. Słychać otwierające się klapy, ale nie ma takich samych uczuć jak w B737, albo w każdym starszym samolocie. Start po ok. 3/4 pasa, bez problemów. Gładziutko przez chmurki i nad Windsorem, następnie skręt w lewo i było widać Heathrow jak na dłoni. Po ok. 5 minutach już jesteśmy na sporej wysokości.
4. Lot: bez problemów, czasami lekka turbulencja, raz tylko kapitan włączył znak 'zapiąć pasy', ale po chwili było już ok. W trakcie lotu było trochę problemów z systemem ICE, więc musieli to często resetować, a to trwało parę minut.
5. Rozrywka: mnóstwo. Najnowsze filmy, kreskówki!!! (Tom i Jerry, Laboratorium Dextera), programy rozrywkowe, np. TopGear. Muzyki masa, dla każdego coś się znajdzie. Jak już wspominałem, trzeba się 'zapoznać' z systemem, bo nie jest to łatwe, dodatkowo mój ekran nie chciał reagować na wciskanie przycisków albo przewijanie list.
Tryb 'airshow' pozwala na śledzenie lotu na mapach, podawanie aktualnych parametrów lotu, oglądanie widoków z 3ch kamer: dzioba, ogona i podwozia. Dodatkowo jest tam mnóstwo ciekawych informacji nt. lotu.
Jest też oferta ich duty-free, którą można przeglądać na ekranie. Podcasty radiowe, najświeższe wiadomości.
Telefon pokładowy: można dzwonić do jakiegokolwiek siedzenia w samolocie oraz za 5USD/min do dowolnego miejsca na świecie (przetestowane: nie za dobra jakość odbioru - ze względu na szum silników).
5. Toaleta, niezbyt przestronna, ale zawiera wszystko co potrzeba
6. Lądowanie w Dubaju, płynne i ciekawe ze względu na widok z kamerki, nawet jeśli było ciemno. Podjazd do gate'u 231 w terminalu 3. Płynne wysiadanie, mnie natomiast zawiodło na pokuszenie i udało mi się załatwić wspomnianą wyżej fotkę w kabinie.
9go listopada rano lecę z powrotem do Londynu z Dubaju, również A380 więc nie mogę się już doczekać.
Może się Wam to wydawać dziwne, ale myślałem, że w pewnym momencie się popłaczę Bo wiedząc, że na świecie lata ok. 20 takich liniowców (jak narazie) to jest duża radość, i że jest się poniekąd częścią tej historii, bo nie jest to tak popularne jak B737, jednak gdy mówisz komuś, że leciałeś największym pasażerskim samolotem świata to robią się im fajne oczy Cudowne uczucie lecieć takim kolosem. Nie czuć tego wogóle.
W razie jakichkolwiek pytań, proszę o zadawanie ich tutaj
No tak, ale zobacz, że i B747 i A380 to klasyki same w sobie. Jeśli mówisz komuś, że leciałeś Jumbo Jetem, to każdy ma na myśli jego widok. Tak samo z A380 sam dodatek, że jest to największy samolot pasażerski, dodaje temu rangi.
Oczywiście, że A380 się rozpleni, ale póki co, narazie jest to rzadki model
Ok. Dzisiaj odcinek drugi.
Już wróciłem do Anglii.
Ostatnio skończyłem na lądowaniu w Dubaju.
Wszystko poszło bardzo sprawnie i po 15 minutach od wylądowania już kierowaliśmy się do transitu w terminalu 3.
Nasze gęby opadły na dół kiedy zobaczyliśmy ogrom tego budynku, szklane powierzchnie okien były zatrważające, wszystko lśniące i posprzątane.
Dosyć żmudna odprawa do security, ale po wyjściu z niej ukazała się nam główna alejka duty-free terminalu 3:
Wielkość tego obiektu jest po prostu zatrważająca (dla tych, którzy jeszcze nie byli w Dubaju ). Masa sklepów, oferująca wszystko od A do Z. Ponieważ mieliśmy tylko 3h do następnego lotu do Bangalore, postanowiliśmy pochodzić po terminalu. Oczywiście znaleźliśmy owe "ogrody" na obu końcach trójki:
i drugi:
no i wysokość obiektu. Są tam jeszcze loże, restauracje i hotel. Coś niesamowitego:
Następnie udaliśmy się do Gate'u 228 gdyż już zaczynał się boarding na lot EK564 do Bangalore.
Nie mam zdjęcia samolotu, gdyż było ciemno jak w .... ale mam zdjęcie kabiny. Ok. 70% zapełnienia:
Z okazji tego, że mieliśmy miejsca na samym końcu (38A i 38B) kabina A6-EAA była małym pokojem w porównaniu do salonu w A380
Nawet system ICE nie działał jak powinien. Tu narzucone jest co oglądasz i nie ma możliwości wyboru piosenki/filmu itd.
i kabina raz jeszcze:
Szybki taxiing, start i odlot na wschód. Rzeczywiście wiek maszyny nie jest taki sam jak A380 (ale nie ma co się dziwić). Całkowicie inaczej niż w superjumbo Jednak szybko osiągamy 40 000ft i kierujemy się nad morze arabskie i dalej w kierunku Bombaju.
Po chwili stewardessy podają posiłek:
a to już poranek gdzieś nad terytorium Indii:
i ok. 30 min. do lądowania w Bangalore,
szybkie podejście, gładko i sprawnie wylądowaliśmy. Podjazd do rękawa i disembarking.
Oczywiście w Indiach dostaję się kwestionariusz z pytaniem do kogo się jedzie i w jakim celu, dlatego trochę czasu zeszło na wypełnianie ankiety przeciw Świńskiej grypce i w kolejce do odprawy celnej, potem jeszcze dodatkowa bramka ochrony lotniska i kolejne pół godziny spędzone w oczekiwaniu na bagaż.
Miasto jest przeogromne. 9 mln ludzi. Brudno, bieda koło bogactwa. Nasz hotel był nowoczesnym 3-gwiazdkowym ale wygląd i serwis był dla nas, europejczyków na poziomie 5ciu.
Oczywiście na ulicach ruch nie do wyobrażenia. Nie posiadam prawa jazdy ale nawet jeśli to nie odważyłbym się tu prowadzić samochodu
Dodatkowo to, czego można się w Indiach na drogach spodziewać:
Tu jeszcze panorama Bangalore z popularnej restauracji "the 13th floor" z widokiem na budynek UB City, własność szefa linii Kingfisher Airlines, bazy dla tej linii w Indiach.
No i oczywiście wspomnę tylko o weselu. Może i kolorowe, może i ciekawe jeśli jest się zainteresowanym antropologią. Ale nuuuuudne na miłość boską
Doceniam zaproszenie ale to się ciągło przez dwa dni kolejne rytuały itd.
i kolejny:
Dodatkowo jedzenie było inclusive:
coś w tym stylu, podawane z wiaderek przez panów w opaskach tylko na udach. Ot, catering.
Produkcja tam szła seryjnie, tudzież i serwowanie też Wszyściutko na liściach banana. Po 4ch dniach porzuciliśmy wegetarianizm i ze łzami w oczach zjedliśmy "czikena"
W ciągu 4 dni wydaliśmy tylko 3000 rupii, czyli ok. 180 zł z okazji tego, że jedzenie było ciągle serwowane na weselu, tak tak, ciągle ryżyk w różnych postaciach i ciągle listek banana. Strasznie wybrzusza. Nas, mięsożerców
Ok. Muszę kończyć, w następnym odcinku opiszę trochę Indii jeszcze i podróż powrotną przez Dubaj do Londynu.
Serwis Emirates jest na plastyku, nie porcelanie? Ale i tak wygląda bardzo przyjemnie.
Ok. Czas na część trzecią, ostatnią.
Powrót do Dubaju z Bangalore, stopover i podróż powrotną do LHR.
Ok 15:00 byliśmy już na lotnisku w Bangalore (nowy, duży terminal). Oczywiście przed wejściem sprawdziła nas ochrona! (tak jak ponoć jest w całych Indiach), wejść do terminalu może tylko ten, kto akurat wylatuje, zapobiega to zamachom i bezdomnym nocującym w budynku.
Strefa check-in oprócz 53 check-in desków, ma jeszcze jeden barek (bez alkoholu), serwujący głównie kanapki wegetariańskie! :P i kilkanaście biur linii lotniczych:
i tablica odlotów:
Co ciekawe, nasz odlot do Dubaju był o 18.30 LT a następny lot do Singapuru dopiero o 23:10. (Chodziło o loty międzynarodowe, bo krajowych było od groma).
W środku wygląda to schludnie i czysto.
Obsługa sprawdzała nasze paszporty przynajmniej 4 razy, pytali się o wizy itd. + wymagane było wypełnienie druczku o opuszczeniu Indii. (Lepiej mieć przygotowane adresy i telefony hotelu/znajomych, których się odwiedzało, żeby zapobiec problemom (tak samo w drugą stronę, kiedy leci się do Indii - są całkiem uczuleni na to!!!)
Check-in:
Następnie udaliśmy się na górę, gdzie terminal dzieli się na dwie części: domestic i international, dokąd się udaliśmy.
Po krótkiej odprawie celnej i ochronie, dotarliśmy do duty-free, które było puste. Parę dobrych ofert! 2x1l wódki Finlandia za 6 funtów (niecałe 30zł) (tak tak, słownie: trzydzieści złotych za 2 butelki)!!! udało nam się kupić cztery modląc się, żeby angielscy celnicy nas nie sprawdzili. Dodatkowo kupiłem jeszcze 400 papierosów Benson&Hedges za ok. 100 zł (20 funtów), a limit do UK wynosi tylko 200.
Musiałem się pokusić o parę zdjęć duty-free, jako, że mam zboczenie zawodowe związane z pracą w tej branży
i trochę perfum:
zadziwiły nas puste półki, ale może było przed dostawą:
tu ciąg dalszy hali odlotów:
Jak widać, były pustki, bo oprócz nas , do DXB leciał jeszcze Kingfisher, więc nie za dużo ludzi, a i w naszym EK567 było nie więcej niż 200 osób.
Teraz już czas na lot do DXB.
Podkołował A6-EAL A330 i po wyjściu pasażerów, zaczął się nasz boarding, znowu szybko i sprawnie.
Potem na pokładzie jedzonko, usiadliśmy znowu na samym końcu, ale ja już nie mogłem znieść męki na siedzeniu 38B, więc posłużyło mi 38C z uwagi na więcej miejsca na nogi.
Obiadek: (rybka, ryżyk (tak dla akcentu indyjskiego)):
rozrywka na pokładzie:
i widok kabiny (uwaga, ciemno!)
i po 3,5h zobaczyliśmy na lewym skrzydle Dubaj i lotnisko, następnie kółko nad zatoką i podejście na pas Znowu płynne lądowanie i wszystko zgrabnie i ładnie.
Podejście:
no i przemiłe dziewczęta z tyłu kabiny:
Tak oto wylądowaliśmy w Dubaju o 21.30. Szybkie kołowanie do gate'u, disembarking i przejście do sekcji TRANSFER. Przed nami 7 godzin zabawy na lotnisku!!!
Bagaże zostały nadane prosto do LHR, tak samo jak i boarding passy, które mieliśmy już z Bangalore. Pozostała tylko bramka security i Dubaj otworzył przed nami swoje wrota
po krótkim rekonesansie do duty-free, znaleźliśmy nasz gate (230) dostosowany do A380
całkowitym zaskoczeniem dla mnie był darmowy internet wifi oraz dostęp do gniazdek:
i jeszcze jeden widoczek przed gate'em:
Następnie, z braku zajęć, wybraliśmy się na spacerek po terminalu 3 i terminalu 1:
terminal 1 ogromny również
a tu z wózeczkiem już w trójce:
można się zgubić, dlatego polecam lekturę mapki
i jeszcze jedno zdjęcie (na górze loże i hotel, na dole sklepy):
i oczywiście tablica odlotów było ok. 3 rano, więc szczyt się zbliżał
i znowu moje zboczenie, duty free:
i moja nowa mekka: pamiątki z emirates 120 aed za model 1/200 A380
Potem mieliśmy kilka minut drzemki! na siedzeniach i poranne odświeżenie w toalecie, a następnie kolega postanowił mieć taką samą koszulkę jak ja (tylko 35 aed, ok. 20 zł) i musieliśmy znowu zapierniczać na drugi koniec terminala.
a następnie już zejście do gate'u 230 i spotkanie oko w oko z bestią:
A6-EDE
i parę ujęć terminalu:
a to już z rękawa:
Znowu siedzieliśmy na tych samych miejscach (88A i 88B).
Szybki boarding, ale ok. 20 minut opóźnienia przed pushbackiem.
Następnie kołowanie na pas i odlot, po drodze widzieliśmy jeszcze 3 a380 przed terminalem. EDF EDD i EDB.
A to już po starcie, Burj al Arab, najsłynniejszy hotel świata
nie miałem długiego obiektywu, wiec przepraszam za to, że niezbyt wyraźnie go widać.
Lot przyjemny, śniadanie dobre, ale już obok nas siedziała inna pani, więc nie mogliśmy za bardzo się kręcić.
Przelot nad Irakiem, Turcją, Bułgarią, Rumunią, Węgrami, Słowacją, Czechami, Niemcami, Holandią i podejście na 27R na Heathrow z dosyć długim okresem zniżania i kręcenia się Lądowanie spokojne i taxiing do gate'u 7 (z tego samego, z którego zaczęliśmy podróż).
Podczas dojazdu do gate'u widać było Thai 747, Qantas 747, Qantas a380 i Singapore Airlines A380, który znajdował się tam przed nami, dopiero wtedy!!!! poznaliśmy wielkość Superjumbo!
Tu akurat wyjście z samolotu było dosyć długie, następnie oczekiwanie na odprawę paszportową przez angielskich celników, i dłuuuuugie oczekiwanie na bagaż.
Opłacało się spędzić ten tydzień w Indiach a największą radochą był dla mnie lot SuperJumbo. Zdecydowanie polecam tą maszynę dla każdego spottera, każdy powinien ją raz w życiu "zaliczyć" a oby i jak najwięcej razy
Pozdrawiam
Dziękuję.
Wojtek
PS. W razie pytań/problemów, piszcie tu w temacie albo na PW
relacja pierwsza klasa, wyprawa też ciekawa
Masakra. Zazdroszcze Ci strasznie takiej podrozy
Mam nadzieje ze w niedalekiej przyszlosci wybiore sie na podobna
Na razie na wiosne czeka mnie Bangkok Thaika )
Zakładki