W styczniu-kwietniu 2009 odbyłem 13-segmentową podróż na antypody. W końcu zabrałem się za napisanie relacji z lotniczego punktu widzenia. Trasa: KTW-LTN...LGW-DOH-BKK-KUL-PER-MEL...SYD-CHC-BNE...OOL-KUL-BKK-DOH-LHR...LTN-KTW. Kropki to segment naziemny. Jak łatwo policzyć - 13 różnych lotnisk. Podane ceny lotów zawierają wszystkie opłaty.
Nie wiem jak w innych przeglądarkach, ale u mnie linki są średnio widoczne. W każdym razie jest ich tam trochę, do Jetphotos lub do mojej strony.
KTW-LTN - Wizzair - A320 - 305zł powrotny (19 stycznia)
Ten kawałek jest tak standardowy, że nie ma co wspominać. Bez rewelacji :) Do centrum Londynu zarezerwowany wcześniej easyBus - warto, bo tanio, szczególnie jak się dużo wcześniej zarezerwuje. Nie trzeba się przejmować tym, że można się spóźnić, bo mając bilet można pojechać również późniejszym easyBusem, o ile są w nim miejsca. Gdy my jeździliśmy, były wypełnione w 1/3-2/3, więc zawsze dałoby się załapać. 3 dni szwędania po Londynie. W Polsce było mniej więcej 0 stopni, w Londynie 10 w dzień, 5 w nocy.
LGW-DOH-BKK - Qatar Airways - A332, A332 - 2128zł powrotny (22 stycznia)
Na Gatwick dostaliśmy się znów easyBusem, wcześnie rano. Odjeżdża z Fulham, więc przy tak wczesnym locie (odlot 9:15, więc pojechaliśmy na 7:00) warto mieszkać gdzieś blisko (my couchsurfing w West Kensington). Gatwick - dość przyjemne lotnisko. Miejsca w samolocie fajne, przy oknie, zarezerwowane dużo wcześniej. Spostrzeżenie: w Airbusach A330-200 Qatar Airways, przynajmniej tych, którymi my lecieliśmy, jest tylko kilka naprawdę dobrych miejsc przy oknie w klasie ekonomicznej (przed silnikami). Na 3 miesiące przed lotem były już zajęte, na 6 miesięcy przed lotem były wolne. Na pokładzie pierwsze co - spotkanie z szefową stewardess, która prosi nas o zmianę miejsc na kilka do tyłu, żeby starsza para mogła siedzieć blisko wyjścia/toalety. OK, noł problem. Rozsiadamy się, po czym znów przychodzi pani stewardessa i zaczyna mnie przepraszać, ale nie mają dla mnie mojego specjalnego posiłku. Przy rezerwacji było do wyboru kilkanaście różnych ogólnych opcji posiłkowych typu "śródziemnomorski", "perski", "arabski". Ja sobie kliknąłem orientalny. No i na Gatwick takich akurat nie mieli :) Oczywiście zgodziłem się na dowolny zwyczajny posiłek, bo nie zależało mi bardzo, ale miło widzieć, że obsłudze zależy :) Lot - widokowo bez rewelacji, bo pochmurnie. Więc była okazja przyjrzeć się pokładowemu systemowi rozrywki. Każdy ma ekranik i pilota, można sobie otwierać standardowe opcje typu mapa lotu / prędkość / wysokość / odległość od Mekki :P, puszczać filmy/seriale (olbrzymia ilość, w tym masa nowości, różne klasyczne - jest w czym wybierać) i muzykę (kilkaset płyt do wyboru, można sobie układać playlisty, fajna sprawa). Słuchawki gratis. W porównaniu do tanich linii, miejsca na nogi jest "w pierona", można się wyciągnąć.
W Doha lądowanie po zmroku. Na przesiadkę mieliśmy 1:50. Przylecieliśmy na czas i po 20 minutach byliśmy w terminalu. Lotnisko jest dość duże, tzn. dużo bramek i duża strefa odlotów. Nie widziałem tej strefy check-inowej. Nie ma za dużo sklepów. Właściwie jest jeden wielki duty-free, jeden z pamiątkami, jedna restauracja i 2-3 kafejki. Jest bezobsługowa, darmowa kafejka internetowa sponsorowana przez Samsunga. Gdy tam byliśmy, działały 4 komputery z 8 i były do nich kolejki :P W niektórych miejscach terminalu był internet wifi, nie wiem czy oficjalny, czy nie, ale niezablokowany. Ciemna strona lotniska: toalety. Jeszcze nigdzie na lotnisku nie spotkałem tak śmierdzących toalet! Smrodem przypominały najgorszy szalet na zapyziałym polskim dworcu PKP... Może lepiej będzie na nowym lotnisku, które jest w budowie.
http://www.image-bunny.com/images/82...2vwx_thumb.jpg
Odlot do Bangkoku bez opóźnień, lot teoretycznie w nocy (oczywiście spać się nie da, bo na nasz czas jest dzień :]), lądowanie o 7:20. Widoki żadne, wszędzie unosi się smog tudzież takie zamglone powietrze, typowe dla Dalekiego Wschodu i Indochin. Lotnisko w Bangkoku - majstersztyk nowoczesnej architektury.
http://www.image-bunny.com/images/ef...0dhd_thumb.jpg
Naprawdę piękne, wielkie, funkcjonalne, bardzo dobrze ułożone. Chyba najbardziej wypasione, jakie kiedykolwiek odwiedziłem (drugie może byłoby Calgary). Pierwsze co - po wizę. Kosztowała chyba 1000 Baht (wtedy 90zł), tuż przy wydawalni wiz był kantor, kursy bardzo rozsądne (w ogóle w Tajlandii kantory mają rozsądne kursy). Trwało to jakieś 20 minut. Potem kontrola paszportowa (szybka formalność; każdy ma fotografowaną gębę przy wjeździe i wyjeździe). Na koniec odbiór bagażu i opuszczenie lotniska. Mały szok (35 stopni i ciężkie powietrze, ale jest lepiej niż się spodziewałem). Przydatna uwaga: nie warto brać airport express. Za to przejechać się do terminalu autobusowego darmowym autobusem i stamtąd jechać do Bangkoku publicznym miejskim, dużo taniej, a jedzie tyle samo i wyrzuca w lepszych miejscach (tuż przy Khaosan Road).
W Tajlandii 3 dni, z czego pierwszy to głównie jet lag - w południe padliśmy :) Dla zainteresowanych pozalotniczą fotorelacją z wyprawy: Marek Ślusarczyk - Home.
BKK-KUL - Air Asia - A320 - 102zł (27 stycznia)
Zarezerwowałem sobie lot Thai Air Asia, żeby było ciekawiej, ale anulowali go i dostaliśmy lot godzinę później Air Asia. Na trasie BKK-KUL mniej więcej co godzinę lata Air Asia, również z dużą częstotliwościa Malaysian i Thai, więc bardzo dużo lotów jest. Najdziwniejsza rzecz przed odlotem - w czasie kompresji kabiny do środka wlatują olbrzymie ilości pary, niczym dym z tej maszyny do efektów na koncertach. Nie wiem o co chodzi, ale w Air Asia było tak za każdym razem. Jak ktoś wie, to niech podpowie :) Na pokładzie w rozsądnych cenach można coś zjeść/wypić, tzn. 3zł herbata, 5zł zupka chińska, o ile pamiętam. Lądujemy teoretycznie na lotnisku Kuala Lumpur, ale tak naprawdę to LCCT (Low Cost Carrier Terminal) jest kilka(naście) kilometrów dalej niż główny terminal. Lata tu głównie AirAsia i kilka niszowych linii typu Air Mauritius. Z samolotu dość daleko do przejścia do budynku terminalu. Chociaż "terminal" to dość mocne określenie. Jest to raczej blaszana hala przystosowana do obsługi pasażerów. Wszystko tania prowizorka. Autobusy z lotniska wszystkie mniej więcej tyle samo kosztują (bardzo dużo firm do wyboru), czyli około 8zł. Jak się zarezerwuje autobus przy rezerwacji lotu, kosztuje chyba 4,50zł.
Tutaj 9-dniowa rundka po Malezji. Pora jest taka, że każdego dnia po południu pada deszcz (tzn. ULEWA), ale reszta doby jest mniej więcej pogodna.
KUL-PER - Air Asia X - A330 - 482zł (5 lutego)
Air Asia X w momencie naszych lotów ma tylko dwa samoloty - XXA i XXB. Jeszcze jedno spostrzeżenie odnośnie LCCT - jest kilka fast foodów, w normalnych cenach, więc można się najeść. Bez rewelacji, wylot późnym popołudniem, właściwie cały lot po ciemku. Cena zwala z nóg (odległość mniej więcej taka jak Europa-Ameryka Północna), ale jest adekwatna do komfortu i całej reszty. Za wszystkie posiłki trzeba płacić, siedzenia są upchane po 9 w rzędzie i są tak ciasno, że jeszcze nigdy tak ciasnych nie widziałem :) Ciężko, ale co zrobić. Trzeba zacisnąć zęby. Rozrywka pokładowa istnieje - tzn. każdy ma dotykowy ekran LCD. Filmy, muzyka, gry - płatne dodatkowo (30zł za lot, może przy rezerwacji mniej). Za darmo jest obserwacja danych lotu (mapka, wysokość, prędkość) i chat między pasażerami :) Interesująca rzecz - w czasie lotu kilkanaście/kilkadziesiąt osób jest w chatroomie, obok nicka jest numer siedzenie i się gada. Oczywiście zazwyczaj są to same bzdury, jak to na chacie ;) Przed lądowaniem zgodnie z jakąśtam umową ze stroną australijską, stewardessy rozpylają w kabinie dwie puszki jakiegoś dezynfekującego sprayu. Lotnisko w Perth - nie przyjrzałem się, bo późno było. Imigracja bez problemu. Wiza turystyczna elektroniczna. Migusiem jesteśmy po stronie australijskiej. Gorzej będzie za 6 tygodni, ale o tym w swoim czasie. Autobus do centrum pierońsko drogi, mimo iż nie jest bardzo daleko (chyba ok. 60zł za 10-20km). W Perth dwa dni szwędania.
PER-MEL - Tiger Airways - A320 - 225zł (7 lutego)
Wyczailiśmy jakiś miejski autobus, którym da się tam dojechać na lotnisko dużo taniej, ale tylko o ludzkich porach (przylecieliśmy około północy). Tiger spóźniony o jakieś dwie godziny, co dla nas oznacza nocowanie na lotnisku w Melbourne (częściowo z przyczyn logistyczno-transportowych, częściowo z oszczędnościowych ;)) Odlot z niedużego terminalu krajowego. Strefa odlotów jest w miarę fajna ze spotterskiego punktu widzenia - duża część przeszklona od strony pasa startowego. Niestety niewiele tu lata, a pas nie jest aż tak blisko, więc też dużo tego spottingu nie ma.
http://www.image-bunny.com/images/ar...qjyn_thumb.jpg
Lot byłby nieciekawy, bo za oknami ciemno, gdyby nie turbulencje przy lądowaniu. Właściwie przez cały czas zniżania samolotem trzepało jak piórkiem, dopiero kilkaset metrów nad ziemią nagle skończyły się chmury i turbulencje zupełnie ustały. Mnie lekko to telepanie nastraszyło, ale większość pasażerów wyglądała na spokojnych, więc może to normalne w Australii :) Przylot do Melbourne - totalna prowizorka! Długa wędrówka po betonie lotniska do wielkiej zadaszonej klatki, w której odbiera się bagaż i wychodzi prosto na chodnik. Nie ma po drodze żadnego budynku :) Przeszliśmy się do terminalu międzynarodowego, który jest olbrzymi i interesujący i świetnie się w nim śpi. Dużo wolnych miejsc, wygodne siedzenia, raczej cicho. Najlepsze lotnisko do przenocowania, z jakim się dotychczas spotkałem.
Po trzech dniach zwiedzania w Melbourne wynajęliśmy samochód (zarezerwowany wcześniej). 370zł za 4 dni (z wszystkimi ubezpieczeniami itp) i przejechaliśmy do Sydney z postojami tu i tam. Z Royal National Park kilkadziesiąt km na południe od Sydney ustrzeliłem tą oto startującą maszynę:
http://www.image-bunny.com/images/x8...8hf7_thumb.jpg
A jeszcze później tego samego dnia, w Bundeena, bliżej Sydney:
http://www.image-bunny.com/images/jm...id8c_thumb.jpg
SYD-CHC - Pacific Blue - B737 - 275zł, rezerwowany na stronie Virgin Blue, wychodziło taniej (15 lutego)
Na lotnisko - miejski autobus, z przesiadką na jakimś zakuprzu. Lotnisko w Sydney - wielkie. I, co odkryłem zbyt późno, niesamowicie przyjazne spottingowi. Jest duży taras widokowy z widokami na miejsca postojowe, jeden pas startowy i Sydney w tle. W oknach wycięte są co jakiś czas otwory na obiektyw. Czego chcieć więcej? Przez 5 minut jak tam stoję ląduje/przejeżdża kilka interesujących samolotów.
http://www.image-bunny.com/images/j2...61xg_thumb.jpg
http://www.image-bunny.com/images/zn...flbf_thumb.jpg
Lot na Nową Zelandię opóźniony kilkadziesiąt minut. Jesteśmy na miejscu około 1:30 w nocy. Pierwszy autobus do centrum Christchurch około 7 rano, więc tyle prześpimy w terminalu. Około 2/3 terminala jest zamknięte na noc. Pozostała część jest otwarta i raczej przyjazna spaniu (śpi dużo osób). Co prawda nie ma siedzeń, ale większość podłogi wyłożona jest wykładziną dywanopodobną, więc jest w miarę miękko.
Tutaj następuje miesiąc zwiedzania Nowej Zelandii. Wynajem samochodu jest zadziwiająco tani. Przy rezerwacji 3 miesiące wcześniej i wynajmie na 28 dni, płaciliśmy 38zł na dzień za 10-letnie kombi. Warto zauważyć, że jest to epicentrum sezonu letniego w Nowej Zelandii. Ceny takie są w firmie Jucy Rentals. Można nawet dostać zniżkę ekologiczną w wysokości 10NZD (~18zł wtedy), jeśli auto może być nieumyte przed wynajmem :)
Rzeczy ciekawe ze spotterskiego punktu widzenia:
- lotnisko w Queenstown, mimo dość krótkiego pasa startowego i niesamowitego podejścia w górskim terenie, lądują tu nawet A320/B737. Można wjechać szutrową drogą w góry Remarkables i znaleźć się kilkaset metrów nad lotniskiem, niezły widok.
JetPhotos.Net Photo ? NZQN Airport Overview Airport by Marek Slusarczyk - Tupungato
Dodatkowa ciekawostka jest taka, że przez 3 dni mieszkaliśmy w domu 200 metrów od pasa startowego, idealnie na trasie podejścia. Codziennie o 7 rano pierwszy lądujący Dash-8 robił niezły hałas.
- remont drogi przy pomocy helikoptera, a konkretnie to oczyszczanie klifu wzdłuż drogi z luźnych drzew/krzaków/kamieni. Wyglądało to tak, że drogę zablokowano na około pół godziny, a helikopter z workiem nabierał wodę z rzeki i zrzucał ją na skały. Potem spychacze zepchnęły wszystko co spadło na drogę. Helikopter zrobił przez pół godziny około 40 rundek rzeka-skała. Pilot manewrował dość szybko, wręcz wydawało mi się, że brawurowo.
http://www.image-bunny.com/images/pz...fryc_thumb.jpg
- lotnisko Milford Sound - właściwie tylko do lotów widokowych
JetPhotos.Net Photo ? ZK-HYM (CN: 3287) Milford Helicopters Aérospatiale AS 350B2 Ecureuil by Marek Slusarczyk - Tupungato
JetPhotos.Net Photo ? ZK-ZQN (CN: 2197) Milford Sound Flightseeing Britten-Norman BN-2B-26 Islander by Marek Slusarczyk - Tupungato
Przez dwa ostatnie dni w Nowej Zelandii spędziłem kilka godzin na dachu lotniska w Christchurch. Niesamowita pozycja do fotografowania pasów startowych, dróg kołowania i większości miejsc postojowych (niestety poza zasięgiem są te dla większych maszyn, tzn. 767 wzwyż). Taras widokowy jest duży, nieogrodzony, jest się blisko samolotów i o każdej porze coś jest oświetlone z dobrej strony, tzn. albo któraś droga kołowania, albo pas startowy. Samoloty zróżnicowane, od małych turbopropów po 777.
JetPhotos.Net Photo ? ZK-NEU (CN: 647) Air New Zealand Link (Air Nelson) Bombardier Dash 8-Q311 by Marek Slusarczyk - Tupungato
JetPhotos.Net Photo ? ZK-JTP (CN: 24441) Qantas (Jetconnect) Boeing 737-476 by Marek Slusarczyk - Tupungato
JetPhotos.Net Photo ? ZK-NGP (CN: 27459) Air New Zealand Boeing 737-33A by Marek Slusarczyk - Tupungato
JetPhotos.Net Photo ? VH-PAL (CN: 501) Pionair Convair CV-580 by Marek Slusarczyk - Tupungato
JetPhotos.Net Photo ? ZK-NGP (CN: 27459) Air New Zealand Boeing 737-33A by Marek Slusarczyk - Tupungato
Jedyna przykra niespodzianka - podatek wylotowy w wysokości 25NZD (~45zł), który jest zaskoczeniem w sumie. Coś kojarzyłem, że takie coś istnieje, ale nie widziałem powodów, dla których nie miałby być wliczony w cenę biletu. Zawracanie dupy niczym w socjalistycznym urzędzie. Przynajmniej można im też zawrócić dupę i pozbyć się wszystkich drobniaków. Zapłaciłem więc 12 centów gotówką i 24,88NZD kartą :]
CHC-BNE - Pacific Blue - B737 - 427zł (19 marca)
Lot do Brisbane bez rewelacji. Dopiero na lotnisku w Brisbane mamy interesującą kontrolę bezpieczeństwa. Zaczęło się od tego, że w formularzu przylotowym zaznaczyłem, że wwożę jedzenie (miałem kilka jabłek). Skończyło się wielokrotnym prześwietleniem bagażu, godzinnym przesłuchaniem, przeglądaniem prywatnych zdjęć w aparacie, prywatnych papierów, notatek w notatniku, wszystkich gazet (najbardziej zaciekawiły ich takie o lotnictwie, kupiłem kilka w antykwariacie w NZ :)), książek, jakie miałem, badanie pamięci telefonu i takie tam. Gdybym nie miał tych jabłek, pewnie by nas olali jak poprzednio, a tak to przyjrzęli się dokładniej dokumentom i (co powiedzieli po całym tym przesłuchaniu) zaczęli podejrzewać, że nielegalnie do pracy na wizie turystycznej czy coś w tym stylu (pracuję jako wolny strzelec, więc nigdzie formalnie nie jestem zatrudniony). Tutaj następuje 10 dni zwiedzania Brisbane i Gold Coast. Z centrum Brisbane codziennie w południe jest niezły widok na samolot linii Etihad, który startuje w takim kierunku, że leci nad miastem.
http://www.image-bunny.com/images/ve...l0cs_thumb.jpg
Gold Coast jest świetnym miejscem do spottingu. Lotnisko jest niedaleko plaży i wszystkie samoloty podchodzą wzdłuż plaży, więc można fotografować lądujące maszyny spacerując po plaży w Coolangatta.
JetPhotos.Net Photo ? VH-LEF (CN: 8060) Linfox Aircraft Charter Bombardier CL-600-2B19 Challenger 850 by Marek Slusarczyk - Tupungato
JetPhotos.Net Photo ? VH-VQV (CN: 2338) Jetstar Airways Airbus A320-232 by Marek Slusarczyk - Tupungato
OOL-KUL - Air Asia X - A330 - 411zł (28 marca)
Znowu lot ciasnym A330, tym razem ten z rejestracją XXB, więc tego dnia miałem zaliczoną całą flotę Air Asia X ;) Jest to najdłuższy lot naszej wyprawy, a cena wybitnie ciekawa jak na odległość porównywalną z trasą Warszawa-Nowy Jork. Lot rewelacyjny widokowo. Jest co podziwiać. Gold Coast po starcie, Australię, Darwin, Timor Wschodni, atole i wulkaniczne wyspy Indonezji w czasie lotu, lasy bananowców w czasie lądowania w Kuala Lumpur.
Marek Ślusarczyk - Australia - marzec 2009/Queensland
Marek Ślusarczyk - Australia - marzec 2009/Australia
Marek Ślusarczyk - Australia - marzec 2009/Indonezja
Marek Ślusarczyk - Australia - marzec 2009/Indonezja
Marek Ślusarczyk - Australia - marzec 2009/Indonezja
Dwa dni później - Bangkok.
KUL-BKK - Air Asia - A320 - 280zł (30 marca)
Ostatnie spotkanie z topornym i zatłoczonym pseudoterminalem LCCT i lot do Bangkoku. Tym razem bez widoków, powietrze jest po indochińsku zamglone.
BKK-DOH - Qatar Airways - B777 (2 kwietnia)
Jestem mile zaskoczony. Miał być Airbus A333, a podstawili Boeinga 777. Najbardziej rzucają się w oczy silniki. Są olbrzymie. "Gołym okiem" widać, że największe, jakie w ogóle latają.
JetPhotos.Net Photo ? A7-BAB (CN: 36103) Qatar Airways Boeing 777-3DZER by Marek Slusarczyk - Tupungato
System rozrywki pokładowej - moim zdaniem - ciut gorszy od Airbusów. Tam był pilot, tu jest ekran dotykowy i wszystko działa trochę wolniej. W czasie lotu dwa razy mi się zawiesiło i musiałem prosić obsługę od odblokowanie. Aha, na poprzednim locie i dwóch kolejnych dostałem posiłek "orientalny", który wkliknąłem w czasie rezerwacji :) Faktycznie różnił się od tych, które były do wyboru i dostawałem go jako pierwszy (na pokładzie samolotu tylko jedna lub dwie osoby poza mną kliknęły jakiś inny posiłek). Na lotnisku w Doha tym razem lądujemy w południe i mamy 4:20 na przesiadkę. Specjalnie wybrałem późniejszy lot, żeby mieć trochę czasu na spotting. Wzdłuż pasa startowego są okna, fajnie się fotografuje. Niestety są trochę zaciapane, więc nic do Jetphotos nie przeszło, ale myślę, że przy lepszym układzie pogodowym spotting byłby idealny. Lata dużo samolotów - wszystko co Qatar Airways ma do zaoferowania, wszystkie inne bliskowschodnie linie, a także różne afrykańskie, europejskie. Ciekawy przegląd.
http://www.image-bunny.com/images/iw...isfy_thumb.jpg
http://www.image-bunny.com/images/ll...eju6_thumb.jpg
http://www.image-bunny.com/images/s6...gk76_thumb.jpg
DOH-LHR - Qatar Airways - A333 (2 kwietnia)
Co za pech, co za pech. Lot na Heathrow wyleciał z opóźnieniem, co oznacza brak czasu na zwiedzenie lotniska, bo będzie trzeba zasuwać na ostatnie metro/autobus na Victorię, żeby ostatnim easyBusem pojechać do Luton. Airbus jest maksymalnie pełny. Na pocieszenie niebo nad Europą jest czyste, widać wszystkie oświetlone miasta jak na dłoni (jest noc), a widok można skorelować z mapką w systemie rozrywki pokładowej (można zbliżać/oddalać, więc są nawet nieduże miasta). Lądowanie na Heathrow płynnie, bez żadnego dodatkowego krążenia (tyle się słyszy o slotach na Heathrow, jak trudno je dostać itp... więc myślałem, że w wypadku spóźnienia może być problem). Kołowanie długaaaaśne. Ponad 10 minut jazdy samolotem do bramki.
LTN-KTW - Wizzair - A320 (3 kwietnia)
Spanie na Luton - OK. Co prawda twardo (dużo osób śpi, miejsca tylko na twardej podłodze), ale da się znaleźć cichy zakątek, nikt się nie czepia. Maszyny do sprzątania wyjeżdżają dość późno (chyba grubo po 5, a np. na Stanted, w Bristolu, w Charleroi to była 4:00-4:30). Można się wyspać. Porannym Wizzairem lecimy do Pyrzowic. Jesteśmy w domu :)
W skrócie:
Wszystkie bilety kosztowały 4635zł na osobę. Moim zdaniem dobra cena, biorąc pod uwagę fakt, że jest to pełnia sezonu lotów na antypody.
Nie było nas w Polsce 74 dni.
Przelecieliśmy 44206km (27468 mil).
Cyknąłem 25997 zdjęć.