Katowice-Bergamo-Reus |PortAventura| Girona-Poznań
Według planu, podróż miała przebiegać trochę inaczej jak w temacie, otóż powrót pokrzyżowała nam chmura pyłów wulkanicznych i odcinek Reus – Kraków zmuszeni zostaliśmy zamienić na Girona – Poznań. Jednak zacznę od początku.
Celem wycieczki był park rozrywki PortAventura.
O 3 rano wyjeżdżamy z Wadowic aby spokojnie zdążyć na lot o 6.00 do Bergamo na którym operuje Wizz. Lot przebiega bez problemów, w dole zostawiamy chmury z deszczem i podziwiamy błękit czystego nieba. Lądowanie w Bergamo przy dość brzydkiej pogodzie. Zalane pola, wezbrane rzeki świadczą o sporych ulewach w ostatnich dniach nękających północne Włochy.
http://img8.imageshack.us/img8/8607/dsc04100y.jpg
Kilka zdjęć z pobliskiego parkingu samochodowego, krótki wypad do Orio Center i przechodzimy kontrole bezpieczeństwa udając się prosto pod bramkę z napisem Reus.
Z niewielkim opóźnieniem zaczyna się boarding i już jesteśmy na pokładzie FRancowatego EI-EKE. Martwią nas chmury które nie przepuszczają widoków na ziemie z góry, a przecież zamówiliśmy piękną pogodę w Hiszpanii . Gdzieś nad południowym wybrzeżem Francji dołącza się do nas inny, wyżej lecący Ryan.
http://img175.imageshack.us/img175/446/dsc00189h.jpg
Jak na zamówienie, nad Barceloną chmury ustępują i mamy piękne widoki najpierw na Costa Brava, a później widzimy już nasz cel – Costa Durada.
Widząc ładną pogodę za oknem spodziewałem się dość wysokiej temperatury … więc jednak się tylko spodziewałem. Zimny wiatr sprawia że wszyscy, którzy myśleli podobnie do mnie idą dość szybkim krokiem do oddalonego o spory kawałek terminala.
http://img249.imageshack.us/img249/288/dsc04156n.jpg
http://img230.imageshack.us/img230/6118/dsc04157a.jpg
Przed terminalem stoją taksówki i masa miejsc postojowych dla autobusów. Pierwsze stanowisko do Reus, drugie Salou, trzecie Barcelona. Czekamy więc na autobus do Salou gdzie mamy zarezerwowany hotel. Teoretycznie ma jeździć co godzinę, w praktyce ma tylko kilka kursów dziennie. Najbliższy był za 3,5h. Decydujemy się na dojazd do Salou przez Reus. Jak się później okazało, taka kombinacja jest tańsza niż autobus bezpośredni. Krótka podróż i po krótkim spacerku z centrum Salou „wpadamy” do morza. Teraz czeka nas 15 minutowy spacer promenadą do hotelu.
Cesar Augustus, usytuowany około 50 metrów od plaży, szybkie zakwaterowanie i windą na 4 piętro. Pokój skromny, mały telewizor LCD, sejf bez zamka, balkonik z widokiem na morze. Wykupiliśmy opcje z niepełnym wyżywieniem, mamy śniadanko i późną obiado-kolacje. Gdybym zapomniał, jedzenie w hotelu bardzo dobre, szczególnie owoce i ciastka, rybki tez niczego sobie.
http://img200.imageshack.us/img200/9624/dsc04904o.jpg
http://img15.imageshack.us/img15/5859/dsc04907l.jpg
http://img405.imageshack.us/img405/4880/dsc04220u.jpg
Środę, dzień zakwaterowania poświęcamy na spacer wzdłuż morza w kierunku centrum. Kolejny dzień to wypad do oddalonego o dosłownie kilka kilometrów PortuAventura. Nawiasem mówiąc można w jedną stronę pokusić się o podróż o własnych siłach, mam nadzieję że i Wam jej nie zabraknie po całym dniu spędzonym w kolejkach do kolejek ;)
http://img709.imageshack.us/img709/2899/dsc04371be.jpg
http://img153.imageshack.us/img153/4434/dsc04376l.jpg
http://img295.imageshack.us/img295/5193/dsc04396.jpg
http://img338.imageshack.us/img338/430/dsc04420y.jpg
http://img683.imageshack.us/img683/3025/dsc04424k.jpg
http://img263.imageshack.us/img263/2360/dsc04425n.jpg
http://img169.imageshack.us/img169/6105/dsc04479w.jpg
http://img199.imageshack.us/img199/3492/dsc04534r.jpg
http://img195.imageshack.us/img195/5360/dsc04861r.jpg
http://img215.imageshack.us/img215/3212/dsc04883s.jpg
Sam park rozrywki mogę polecić z czystym sumieniem w odniesieniu do np. Disneyland’u w którym kilka razy gościłem. Disney jest bardziej nastawiony na rodziny z dziećmi, Port na ludzi poszukujących mocnych wrażeń.
Wstęp do parku – 44e. Bilety kupiliśmy w naszym hotelu, była promocja, drugi dzień za darmo – jak się później okazało jeden dzień wystarczy by zaliczyć wszystko (nie licząc atrakcji dla najmłodszych). Uwaga-wizyta poza sezonem, w sezonie nastawcie się że jednego dnia może braknąć z powodu tłumów ludzi.
Polecam Furios Baco – w 3 sekundy do 130km/h., Stampide, Dragon Khan – „bombowy” roller i na koniec proponuje się wybrać na Hurakan Condor – przyznaje otwarcie, wszem i wobec, miałem 5kg w gaciach.
Park poza sezonem zamykają o 19, a my pokusiliśmy się jak już wcześniej wspominałem że drogę powrotną pokonamy pieszo. GPS nadał kurs i w drogę. Spacerek, dość szybkim tempem zajął nam godzinę. Pod koniec nogi odmawiały już posłuszeństwa ale sił dodawała myśl o pysznej kolacji która czekała już w hotelu.
Kolejne dni, piątek i pół soboty spędziliśmy na kąpieli w morzu, plażowaniu, spacerkach.
Pogoda przez cały pobyt dopisywała. W sobotę, już po wymeldowaniu z hotelu troszkę przesadziliśmy z plażowaniem. Zimny wiatr dał zapomnieć o sile słońca i jak się później okazało było źle. Można powiedzieć że po dzień dzisiejszy drapać się w pewnych miejscach nie mogę.
http://img80.imageshack.us/img80/5400/dsc04205.jpg
http://img179.imageshack.us/img179/3516/dsc04288a.jpg
http://img12.imageshack.us/img12/4296/dsc04943ah.jpg
O godzinie 15 czekamy już na autobus który zawiezie nas bezpośrednio na lotnisko. Lot do Krakowa zaplanowany mamy na godzinę 18.05.
W autobusie niemiła niespodzianka. Pewien starszy Anglik informuje nas że dziś nie odlecimy ze względu na pył wulkaniczny unoszący się nad Hiszpanią.
Na lotnisku długa kolejka do okienka Ryana. Sądzącą po prędkości z jaką się posuwała odstać trzeba było około 2-3 godzin. Podczepiamy się pod grupkę Polaków i staramy się jakoś zorganizować. Większość z nas wybrała zmianę lotu na najbliższy z Girony do Poznania dnia następnego o 6 rano. Już mieliśmy wybrać się w drogę na własną rękę przez Barcelonę kiedy lotnisko zdecydowało się podstawić specjalny, darmowy autokar do Girony. 200km trasy autobusem i już możemy się położyć na zimnej podłodze terminalu.
Nad ranem startuje TUI z turystami, a na tablicach pokazuje się odwołany lot do Bergamo i opóźniony do Bratysławy. Poznań bez informacji. Ku uciesze wszystkich, na 2 godziny przed odlotem zaczyna się odprawa na nasz lot. Teraz ponad 2 godzinki snu na pokładzie jak się okazało EI-DCJ którym ostatnio wracaliśmy również ze Stansted.
http://img94.imageshack.us/img94/9084/dsc04965il.jpg
http://img130.imageshack.us/img130/9463/dsc04967f.jpg
W Poznaniu witają nas z rozmachem, karetka sanitarna, straż, służba celna – u Was tak zawsze?
Teraz tylko szybko na autobus i na dworzec PKP. Swoją drogą, kupując zwykły bilet u kierowcy, pasażerowie (wyglądali na miejscowych) przestrzegają aby nie kasować biletów zanim autobus ruszy tłumacząc że każdy bilet działa jak czasowy – dziwne rozwiązanie…
Do domu zostało już tylko 7,5h w doborowym towarzystwie kolegów z Krakowa i koleżanki z Meksyku z którymi to już poznaliśmy się na lotnisku w Reus.
Chętnie odpowiem na jakieś pytania