Katowice - Hurghada - Katowice, wrzesień 2010, wakacje
Witam!
Dobrze mi się czyta Wasze relacje z podróży, więc choć moja będzie dla większości z Was zapewne dość nudna, to może komuś będzie się chciało poczytać.
Na wakacje do Egiptu wybrałem się z dwojgiem znajomych, taka dość nietypowa ekipa, singielka i dwóch singli na podboju świata ;) Naszym przewoźnikiem w obie strony była linia Air Italy Polska. Informacji o niej (i o wielu innych aspektach latania, jako że dla mnie był to dopiero 3 i 4 lot) szukałem między innymi na tym forum i było ono bardzo pomocne.
Wylot 3 września wieczorem poprzedził nam samochodowy dojazd z Bielska-Białej. Pogoda była bardzo dobra, już jadąc na lotnisko obserwowaliśmy lądujące i startujące maszyny.
Mimo niewielkiego stażu mogę powiedzieć, że na KTW czuję się w miarę swojsko, zwłaszcza, że w Straży Granicznej pracuje tam dwóch moich kuzynów ;) Jednego zresztą spotkałem przy odprawie paszportowej, niestety w takich warunkach nie ma okazji zamienić więcej niż kilka zdań. Oczywiście wcześniej trzeba było jeszcze odebrać bilety od przedstawiciela biura podróży i odprawić bagaż, ale to oczywiste. Aha, przy odprawie poprosiłem o miejsca z przodu (żeby nie widzieć skrzydeł - nie pytajcie ;) ) i po prawej (żeby był lepszy widok na podejściu w HRG).
Na bezcłówce mieliśmy jeszcze ponad godzinę czasu do odlotu. Spotterem raczej niespecjalnie jestem, ale na pamiątkę mamy np. takie zdjęcie [na razie moje zdjęcia są w "kolejce" w galerii, więc wkleję je później, o ile oczywiście przejdą security ;) ]
Jako że minęły 3 lata od moich poprzednich lotów (prawie jak drugi debiut), postanowiłem nie ryzykować stresu i zaopatrzyć się w wolnocłówce w 100ml odstresowywacza marki Dębowa ;)
Lot był realizowany przez parkującego gdzieś z boku Boeinga 757-200. Do samolotu podjechaliśmy autobusem. Przy wejściu oczywiście musiałem zrobić z siebie idiotę. Zaaferowany i "oczytany" zapytałem witającą nas szefową pokładu (to się nazywa CC1?) czy leci z nami może dzisiaj AllOver. Jej mina, wymijająca odpowiedź i szybkie przejście do witania kolejnego paxa świadczyły o tym, że nie wie o kogo chodzi, a mnie ma za półgłówka :)
Maszyna nie najmłodsza, bodajże 19-letnia, ale bardzo schludna, przestronna i wygodna. Usiedliśmy na 5D, E i F, niestety tym razem wylądowałem w przejściu. Odlot był o czasie. Rozdano słuchawki, dzięki którym można było posłuchać kilku (nudnych) kanałów muzycznych i obejrzeć Shreka 4 (w czasie, gdy film nie był puszczony, można było obserwować na monitorach trasę lotu). Cateringu nie było, był płatny skybar, z którego w tym kierunku nie skorzystałem.
Widoki po drodze jak to widoki w nocy, najpierw było trochę chmur, później ciemność i punkciki światła. Z przejścia wiele nie było widać, najciekawsze były moim zdaniem greckie wyspy (światła) odcinające się od ciemnego morza oraz linia przegowa północnego Egiptu. Natomiast na podejściu rzeczywiście widać pięknie hotele i baseny przy nich, w nocy robi to miłe wrażenie. [tu zdjęcie]
Lotnisko w Hurghadzie w porządku, deboarding do autobusu i zaczynamy nasze wakacje.
O wakacjach słowa dwa - był to tydzień objazdu autokarowego (który bardzo bardzo serdecznie polecam) i tydzień pobytu w hotelu, niestety tutaj "klasyka" to znaczy zmiana hotelu z informacją w ostatniej chwili.
Powrót zaplanowany był na 17.09 i tym razem cieszyłem się na mój pierwszy lot w ciągu dnia. Ta sama linia, ten sam samolot i nawet ten sam kapitan i szefowa pokładu :) (choć reszta składu inna). Tym razem miejsca 12 D, E, F i siedzę przy oknie. Znów drobna anegdota z moich kontaktów z personelem - przy odprawie bagażowej zapytałem czy lecimy Boeingiem 757, żeby wybrać miejsca. Trochę zdziwiłem się słysząc w odpowiedzi, że tak i zainteresowane pytanie czy jestem pracownikiem Air Italy. Powiedziałem że nie i pani odprawiająca mnie trochę się zasmuciła pytając skąd w takim razie wiedziałem, że taki samolot. Ech to "oczytanie".
Wylądowałem przy chyba najbrudniejszym, najbardziej zaparowanym oknie w całym samolocie. Wielka szkoda, bo w pogotowiu miałem i aparat i kamerę. Zdjęcia i filmy porobiłem co prawda, ale efekty są dalekie od moich oczekiwań. Nawiasem mówiąc są to miejsca na wysokości przedniej krawędzi silnika i o ile wiedziałem, że skrzydła w samolocie się huśtają, o tyle huśtający się równie radośnie wielgachny silnik wywoływał już u mnie lekką śmiechawkę :)
Start w kierunku północnym o czasie, lot nad linią brzegową Egiptu, później kierunek na Kair i deltę Nilu [zdjęcia!!!]. Nad Morzem Śródziemnym zero chmurek, w oddali widać Cypr, dla mnie bajka. Niestety nad całą Turcją chmury, później nieco czystego nieba nad Morzem Czarnym, widać jeszcze Dunaj i stopniowo znowu zachmurzenie coraz większe. Tym razem z kolegą wypiliśmy na pokładzie po małym Żywcu za 3 dolary sztuka, a nasza koleżanka skusiła się na kawę.
Najciekawszym wydarzeniem lotu była zaskakująca mijanka, której nie spodziewałem się zupełnie. Mijający nas samolot leciał z naszej perspektywy z lewa na prawo i po prostu pojawił mi się w oknie kilkaset stóp nad nami, praktycznie nie było separacji poziomej. Nie wiem jaka mogła być różnica poziomów, ale samolot wydał się duży. Nie mam pojęcia co to za maszyna ani linia, ponieważ praktycznie ustawił się do mnie "tyłkiem" i tyle go widziałem. Nie było szans nawet sięgnąć po aparat :)
Lądowanie w KTW znowu idealnie o czasie, podjeżdżają schodki oraz autobusy i jesteśmy w terminalu. Tam (tradycyjnie?) dość długie oczekiwanie na bagaże i jedziemy do domu.
W podsumowaniu stwierdzę tylko, że bardzo, bardzo jestem zadowolony z linii Air Italy Polska. B752 leciało mi się znakomicie, podobała mi się ilość przestrzeni w samolocie, jakość obsługi i punktualność. Duże brawa.
I tak jak wspomniałem - zdjęcia załączę jak będę mógł.
I jeszcze na zakończenie - za 3 tygodnie znowu lecę z czego się bardzo cieszę. Tym razem na weekend do Monachium, oba loty wieczorem, więc widoków nie będzie, ale latanie zaczyna mi się niebezpiecznie podbać ;)