Pokaż wyniki od 1 do 6 z 6
  1. #1
    Awatar banan

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    Poznań

    Domyślnie POZ-MUC-YYZ-DEN-YUL-FRA-POZ


    Polecamy

    21.07.2010 POZ-MUC LO ATR-42 (SP-EDE)

    Na lotnisku, zgodnie z moim zwyczajem zjawiłem się sporo przed odlotem i pomimo, że start był dopiero o 7:20, o 5:30 byłem już na tarasie widokowym. W samym terminalu spory ruch z powodu trzech albo nawet czterech czarterów, a na płycie ciekawostka w postaci Tu-154, który przywiózł piłkarzy na mecz z Lechem Poznań. Na godzinę przed odlotem udałem się na stanowisko odprawy i tu zaczęły się pierwsze schody. Dostałem karty pokładowe tylko na dwa pierwsze odcinki podróży, pani w check-in’ie stwierdziła, że nie może tej ostatniej karty wydrukować (być może dlatego, że lot był wykonywany przez United), ale to się często zdarza i wystarczy, że w po przylocie do Monachium podejdę do „transfer desk” Air Canady i tam bez problemu mi ją wydadzą…


    Czas zacząć 20 godzinną podróż. Sam lot do Monachium nudnawy. Start z 11, dzięki czemu przez chwilę miałem fajny widok na lotnisko i trochę miasta, ale to wszystko. Był to mój pierwszy lot ATR’em, ale pod względem komfortu lotu, było lepiej niż się spodziewałem, być może dlatego, że byłem wypoczęty i pełen optymizmu. Lądowanie w Monachium na pasie 25R, szybkie kołowanie na stanowisko i po chwili byliśmy już w autobusie.


    ATR-em razem ze mną leciały dokładnie 23 osoby


    Klasa biznes...


    21.07.2010 MUC-YYZ AC A333 (C-GFAJ)

    Przyszedł zatem czas na zdobycie karty na odcinek YYZ-DEN…Oczywiście czegoś takiego jak „transfer desk” ja przynajmniej nie znalazłem. Poszedłem za to do czegoś w stylu „Informacja Star Alliance”, niestety również powiedzieli mi, że nie mogą tej nieszczęsnej karty wydrukować. Jednak kazali mi spróbować bezpośrednio przy gate’ie, z którego lece. Jak na złość tam również powiedzieli, że nie mają takiej możliwości i muszę iść po kartę w Toronto. Było mi to wybitnie nie na rękę bo miałem już i tak dosyć stresu związanego z odebraniem i ponownym nadaniem bagażu w Toronto, a do tego teraz miało dojść poszukiwanie karty pokładowej. Na całe szczęście wpadłem na genialny pomysł żeby pójść i spróbować przy gate’ach United, to był strzał w „10” i w końcu dostałem upragnioną kartę pokładową. Teraz zostało mi już tylko delektowanie się lotem. Niestety nie miałem miejsca przy oknie, bo tych już nie było dostępnych w momencie kupowania biletu, a o zmianie miejsca w czasie lotu też nie było mowy, ponieważ samolot był pełen. O Airbusie i obsłudze nie mogę powiedzieć złego słowa (jedna rzecz mi się nie podobała ale o tym później). Nie mam niestety porównania z innymi tradycyjnymi liniami, ponieważ moje latanie opiera się głownie na Ryanairze, Wizzairze i czasem jakiś czarterach. Jak zobaczyłem zatem ile mam miejsca na nogi (a mam ponad 190 cm wzrostu) poczułem się jak w First Class’ie. Podczas całego lotu naprawdę nie można było się nudzić . W systemie rozrywki jestem pewien, że każdy znalazł by coś dla siebie. Mi same przejrzenie całej oferty zanim coś wybrałem zajęło chyba z godzinę. Jedyne co mnie denerwowało to nie działający system śledzenia lotu (wyświetlało się tylko na kiedy przewidziane jest lądowanie) a wszystkie mapki oraz bardziej szczegółowe dane nie działały. Nawet pomimo tego, że stewardessa coś tam zresetowała to dalej było tak jak przedtem. Lądowanie o Toronto mniej więcej o czasie i teraz trzy godziny czekania na lot do Denver.




    Dla tych co lubią zdjęcia jedzenia




    Wspomniany wcześniej system rozrywki




    21.07.2010 YYZ-DEN UA E170 (N645RW)


    Trochę się bałem jak będzie wyglądało to całe zamieszanie z bagażem i immigration , ale wszystko okazało się, że było bezstresowe, m.in. dzięki temu, że na lotnisku wszystko było bardzo dobrze oznaczone. Już podczas czekania na boarding zauważyłem miły polski akcent na kanadyjskiej ziemi w postaci Boeinga 767 Lotu kołującego do gate’a. Po pierwszych lotach w życiu ATR’em, A330 przyszedł czas na pierwszy lot Embrearem 170. Pierwsze wrażenie to ‘duże okna!’ no i tym razem również sporo miejsca na nogi. Samolot 100% obłożony. Podczas kołowania kolejna atrakcja - przy terminalu stoi A380 Emirates. Po około 15 minut oczekiwania w kolejce, w końcu startujemy. Pilot informuje, że w okolicach Denver może trochę potrząść, ostatecznie potrzęsło, ale nie jakoś szczególnie. Liczyłem na przelotówki, klika się zdarzyło, niestety większość bez smugi. Po prawej stronie mijaliśmy Milwaukee, gdybym usiadł po lewej stronie miałbym Chicago jak na dłoni…może następnym razem. Niesamowicie było zobaczyć z góry kilkukilometrowe proste odcinki dróg, które dzielą ziemię na niezliczoną liczbę równych kwadratów. Widoki były zdecydowanie inne niż te do których byłem przyzwyczajony podczas lotów nad Europą, często przez długie minuty w zasięgu wzorku nie było widać żadnego dużego miasta, tylko suche stepy. Zaskoczył mnie świetny catering w postaci kubka wody niegazowanej z możliwością wyboru z kostkami lody lub bez. Ogólnie rzecz biorąc spośród tych trzech lotów właśnie na końcowym odcinku obsługa sprawiała wrażenie najsłabszej, ale i tak nic nie zdołało zgasić mojego dobrego humoru. Podejście do lądowania było bardzo ciekawe dzięki Md-80 podchodzącemu równolegle do nas. Zaraz po zjechaniu z pasa moim oczom ukazuje się charakterystyczny terminal w Denver, którego dach został zaprojektowany na wzór ośnieżonych szczytów Gór Skalistych. Po ponad dwudziestu godzinach po starcie z Poznania za oknem nadal jest jasno , pomimo ze zegarek sugeruje, że jest trochę przed godziną czwartą w nocy – śmieszne wrażenie (przynajmniej dla mnie, bo pierwszy raz doświadczyłem czegoś takiego )



    (Kliknij, aby powiększyć)






    Węzeł autostradowy w Milwaukee

    (Kliknij, aby powiększyć)

    Następnie przyszedł czas na świetnie spędzony czas w Stanach. Dzięki uprzejmości rodziny mogłem zobaczyć praktycznie wszystko co było do obejrzenia w przeciągu blisko trzech tygodni. Od Parku Yellowstone zaczynając na meczu Baseball’a kończąc.

    Teraz czekam na jakiś czynnik motywujący, który zachęci mnie to napisana drugiej części raportu. Na zakończenie, gratulacje dla tych, którzy dobrnęli do końca.
    Ostatnio edytowane przez Krzysztof.May ; 01-12-2010 o 15:30 Powód: urosłeś trochę :)

  2. #2

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    Poznań

    Domyślnie

    Wreszcie to napisałeś A "czynnik motywujący" z mojej strony to: nie leń się, chłopie!

  3. #3

    Dołączył
    May 2007
    Mieszka w
    WAW

    Domyślnie

    Bardzo miło się czytało. Ciekawe fotki i czekam na drugą część

  4. #4
    Zbanowany
    Dołączył
    Aug 2008
    Mieszka w
    Bielsko-Biała
    Wpisów
    10

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez banan Zobacz posta
    (a mam ponad 19 cm wzrostu)
    Też bym nie narzekał
    Cytat Zamieszczone przez banan Zobacz posta
    Dla tych co lubią zdjęcia jedzenia
    Ja lubię.

    Ależ fajna relacja

  5. #5
    Awatar banan

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    Poznań

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Craviec Zobacz posta
    Wreszcie to napisałeś A "czynnik motywujący" z mojej strony to: nie leń się, chłopie!
    Ta część była napisana mniej więcej od miesiąca

  6. #6

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    Poznań

    Domyślnie


    Polecamy

    To jest dowód na Twoje lenistwo, nawet Ci się wrzucić nie chciało

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •