Pokaż wyniki od 1 do 11 z 11
  1. #1
    Awatar lukket

    Dołączył
    Jul 2009
    Mieszka w
    Dąbrowa Górnicza

    Domyślnie KRK-BGY-MAD-SDR OPO-FNC-LIS-MAD-CRL-KTW by FR & TAP & Easyjet & Wizzair


    Polecamy

    Wakacyjna podróż z czerwca i lipca tego roku. Na początku miała być tylko Hiszpania, ale zainspirowany jedną z relacji kupiłem bilety na Maderę (dzięki voyager747 za inspirację )

    23.06.2010 KRK-BGY-MAD

    Dojazd do Krakowa standardowy – PKS + Balice Express. Nie wiem czy to ja mam takie szczęście, ale jadąc drugi raz pod rząd trafiam na sytuację gdzie konduktor błaźni się próbując dogadać się na migi z anglojęzycznym małżeństwem, które kupiło bilet w odwrotnej relacji. Na końcu macha ręką nie dogadując się i idzie dalej. Żenada. W Krakowie bez żadnych rewelacji – samolot punktualny, lot bez najmniejszych przeszkód. Na całej trasie wyśmienita pogoda, która pozwoliła tradycyjnie na oglądanie widoków na austriackie Alpy, z najwyższym Grossglocknerem włącznie.



    Na lotnisku Orio al Serio miałem kilka godzin czasu, ale trochę za mało na podróż do Bergamo, zatem spożytkowałem go na zakupy i obiad w Oriocenter, bo czym poddałem się słodkiemu lenistwu. Po kontroli bezpieczeństwa miałem jeszcze dużo czasu, aby przyjrzeć się nowej części airside, oddanej niedawno po remoncie. Muszę przyznać, że o ile do tej pory z lotniskiem w Bergamo kojarzył mi się tylko tłok, to teraz byłem bardzo przyjemnie zaskoczony całością. Teraz mogliby pomyśleć o rozbudowie parteru....





    Samolot lekko opóźniony. Z racji nocy widoków nie ma, ale mogę oglądać pięknie oświetlone wybrzeże Hiszpanii. Do Madrytu dolatujemy niewiele przed północą, i zapewne z tego powodu po raz pierwszy na tym lotnisku wypuszczają nas z samolotu pieszo. Tutaj przydała się znajomość terminala z poprzedniej wycieczki w styczniu. Wchodzimy do budynku terminala na parterze, wszyscy udają się do wyjścia lub po bagaż, ja natomiast skręcam w prawo i schodami do góry bezpośrednio do airside. Sprawdzam numer gate na poranny lot do SDR i wędruję do terminala 3. Tam rozkładam się ławce, wysyłam informację do domu, i udaje się w krótki sen. O 5:30 pobudka, toaleta i wędrówka do gate. Pomimo wczesnej pory, przed D58 ustawiła się już kolejka. Pracownicy lotniska sumiennie obchodzą dwa razy kolejkę, i przyglądają się dokładnie każdej sztuce bagażu, i podejrzane każą wstawiać do koszyka. Oczywiście w kilku przypadkach nie obywa się bez tradycyjnego cyrku z przepakowywaniem. Ponad pół godziny w oczekiwaniu na wolny pas.



    24.06.2010 MAD-SDR



    Lot do Santander jest króciutki, po 35 minutach meldujemy się na lotnisku. Po drodze również piękne widoki. Lądowanie nad zatoką jest bardzo efektowne.





    Autobus za 2 euro zawozi mnie do centrum. Na dworcu pierwsze w ciągu tej wizyty „cafe con leche”. Wsiadam w pociąg lokalnych linii Feve, który ma mnie zawieść do Oviedo. Linia jest bardzo ciekawa, i w odróżnieniu od państwowych linii RENFE jest wąskotorowa. Niewielki szynobus, pokonuje całą trasę wzdłuż wybrzeża dobrych kilka godzin, jednak droga jest bardzo przyjemna, widoki z jednej strony na wybrzeże, z drugiej na Góry Kantabryjskie są świetne, a sącząca się z głośników cała drogę delikatna muzyka tworzy atmosferę relaksu. W Oviedo wysiadam po 14:00. Upał daje się we znaki. Miasto jest nowoczesne, i robi bardzo ciekawe wrażenie. Jedną z osób które upodobały sobie Oviedo jest Woody Allen, czemu dał zresztą wyraz w Vicky Cristina Barcelona. Miasto zresztą również go uhonorowało.









    Kilka ujęć z Asturii i Galicji:









    Po dwóch tygodniach dalszy ciąg podróży, tym razem z Santiago de Compostela. W 2010 roku przypada rok św. Jakuba, patrona miasta i całe miasto jest pełne turystów/pielgrzymów. Do wejścia do katedry ustawia się długa kolejka. Dużą atrakcją jest uruchamiane na koniec każdej mszy botafumeiro, czyli wielgachna kadzielnica umieszczona na linie pod sklepieniem katedry, do której rozhuśtania potrzeba ośmiu chłopa.









    08.07.2010 OPO-FNC

    Cel – Madera. Wsiadam do pociągu do Lugo. Mimo, iż jest to tylko pociąg przyspieszony, każdy ma wskazane miejsce na bilecie, tak, że prawie nikt w pociągu nie stoi. Pociąg czysty, szybki, pachnący, polskie koleje mają się od kogo uczyć... W Lugo mam trzy godziny na przesiadkę na autobus, więc spędzam je na spacerze po parku położonym w najwyższym punkcie miasta. Widoki, mimo zamglenia są niezłe. Po zejściu podziwiam nowoczesną część miasta, po czym udaję się na dworzec autobusowy.



    Dworzec już jest mniej ciekawy, w stylu polskich dworców PKS. O 19 melduję się na lotnisku w Porto. Zwiedzam sobie nowoczesny budynek. Zwracam uwagę na dostępne w kilku miejscach stanowiska z bezpłatnym internetem.



    Pierwszy mój lot TAP-em. Boarding o czasie. Zajęte tylko kilkadziesiąt miejsc. Safety demo wyświetlane na ekranikach. Podczas lotu jedyny poczęstunek to niegazowana woda mineralna O 00:30 meldujemy się na lotnisku Funchal. Tłumy szybko się rozchodzą, i po krótkim rekonesansie okazuje się że w terminalu... jestem sam. Znajduję więc najwygodniejszą ławkę i układam się do snu. Najlepszą wiadomością wieczoru jest fakt, że na terenie całego budynku jest dostępne bezpłatne wi-fi.



    Rano niebo jest nieco zachmurzone, ale na oceanie widać oddalone Ilhas Desertas. Postanawiam nie jechać do Funchal, tylko pierwszym autobusem odwiedzić Canical i Ponta san Lourenco. Pozytyw jest taki, że tej porze na pewno nie można się było spodziewać tłumów. Wsiadam do autobusu miejskiego. W odróżnieniu od Krakowa kierowca sprzedaje mi bilet z własnej inicjatywy mówiąc po angielsku. Dojeżdżam do ostatniego przystanku, ale do celu czeka mnie jeszcze dłuższy spacer. Sprawdzam autobusy powrotne, i ruszam na zwiedzanie. Półwysep jest niesamowity. Z jednej bądź drugiej strony oglądamy różnokolorowe klify - widoki są bajeczne - pod koniec wychodzi słońce, i oświetla oddalone lotnisko i wyspę.







    Powrót tą samą drogą. Do Funchal znów autobusem. Cena jest niewielka, i prędkość również Autobusy zwykłe mają to do siebie, że objeżdżają wszystkie wioski na różnych poziomach wyspy. Odległość 15 km, to jakaś godzina jazdy co najmniej.

    Jako że do leniuchowania to ja się nie nadaję, planuję kolejne wycieczki. W informacji turystycznej dowiaduję się z nutą kpiny od obsługującej mnie pani – że do najbardziej turystycznych rejonów nie dojadę komunikacją publiczną. Zostaje wynajęcie samochodu, lub zorganizowana wycieczka. A nawet jeśli autobus się znajdzie, to okazuje się, że jest jeden dziennie, i jedzie np w jedna stronę .. a z powrotem nie. Po dłuższej chwili znajduję jednak to co mnie interesuje, i udaję się do Boca do Encumeada – jednej z przełęczy w środku wyspy. Autobus podobnie jak wczoraj – 2 godziny /20 km i wszystkie wioski wkoło.

    Cabo Girao


    Autobus mozolnie wspina się na przełęcz.





    Stamtąd ruszam już pieszo. Szlak początkowo jest dobrze utrzymany, jednak po kilku kilometrach pokazują się zniszczenia spowodowane zimową powodzią. Po powrocie przeczytam, że ten akurat szlak jest zamknięty







    Na szczęście pojawiają się inni turyści i wspólnie pokonujemy najgorsze fragmenty. Z kolejnej przełęczy mogę oglądać najwyższe szczyty wyspy. Po kilku godzinach pojawiam się w Curral da Freiras. Ciekawie wyglądają rozkłady autobusów. Podana jest na nich jedynie godzina odjazdu z początkowego i końcowego przystanku, tak wiec trzeba sobie samemu obliczyć ile jedzie autobus. No, ale przynajmniej nie można narzekać, że autobus przyjechał niepunktualnie

    Na kolejny dzień zaplanowałem sobie wycieczkę po jednej z levadas. Kombinując żeby nie natrafić na tłumy turystów trafiam w miejsce gdzie zakończyłem wycieczkę wczoraj. Początkowo jest tak jak sobie wyobraziłem na podstawie zdjęć w przewodniku. Po chwili szlak zaczyna być jednak mniej utrzymany.









    Jakoś zlekceważyłem wcześniej, fakt, iż w przewodniku trasa jest opisana jako „one of the most frightening” Barierki znikają a wąska ścieżka wiedzie dobrych kilkadziesiąt metrów nad dnem doliny po kolejnej chwili okazuje się, że pod względem trudności w zasadzie czeka mnie powtórka z dnia wczorajszego. Wychodzę „nieco” podrapany. Najciekawszy fragment wyglądał tak:






    Jakoś znów umknęło mi przed wyjazdem zdanie, że w tym miejscu wyciągamy parasol

    Koniec końców, wychodzę na przedmieściach Funchal.


    Bananoramiczne widoki

    Po drodze zahaczam o adres, pod którym mieści się willa w której przez kilka miesięcy mieszkał marszałek Piłsudski. Niestety tablica pamiątkowa znajduje się wewnątrz,a dom znajduje się w rękach prywatnych właścicieli, którzy nie udostępniają jej do zwiedzania.





    Ostatni już dzień to krótka wizyta w ogrodzie botanicznym. Tam na żywo można zobaczyć to co nasze mamy i babcie hodują w doniczkach

    Wczesnym popołudniem ruszam w stronę lotniska. Wysiadam w Santa Cruz. Tutaj znajduje się plaża, która znajduje się tuż przed początkiem pasa startowego. Plaża to za dużo powiedziane Przez kilka godzin byczę się podglądając samoloty.









    Podpory podtrzymujące część pasa startowego:



    Z plaży na lotnisko można dostać się na piechotę, pod warunkiem przekroczenia nielegalnie autostrady. Na lotnisku czas do odlotu spędzam na tarasie.





    Lot do Lizbony bez przeszkód. Najpierw przelot nad Porto Santo,


    potem już się ściemniło, zatem widoki żadne aż do momentu podejścia do lądowania nad Lizboną. Lizbona ma podobną konstrukcję airside co Madryt, postanowiłem więc nie wychodzić z niej czekając na lot o 7:30.

    13.07.2010 LIS-MAD-CRL-KTW


    Niektóre z gate'ów na lotnisku w Lizbonie są bardzo ciekawie ułożone, tworząc jakby osobne pokoje, przez co są bardzo wygodne do spędzenia nocy. Układam się więc w jednym z zakamarków i nieniepokojony śpię do 3:30 gdy..... budzi mnie sms od Easyjeta ”we regret to inform, that due to unforeseen circumstances your flight today is cancelled”. O kurrrrr... Jadnak muszę wyjść z airside. Kawa, i oczekiwanie przed stanowiskiem easyJeta. Oczywiście pani w okienku nie chce podjąć żadnych innych działań poza przebookowaniem na lot easyJetem za dwa dni. W pracy muszę być akurat wtedy, także zmuszony jestem do zakupu na najbliższy lot TAPem. No cóż, trzeba będzie wydobyć pieniądze od easyJeta później. Po zakupie biletu widzę, że kolejka przy stanowisku easyJeta jest już bardzo długa, a sytuacja coraz gorętsza. Niestety mój lot jest już niedługo, udaję się zatem znów do kontroli bezpieczeństwa. Mój bilet uprawnia mnie do przejścia do kontroli poprzez „fast track”, omija mnie zatem czekanie w kolejce. Lot do Madrytu bardzo przyjemny, trwa niecała godzinę. Samolot identyczny jak ten, którym leciałem na Maderę. Po chwili od startu załoga rozdaje śniadanie, na które składa się kanapka, jogurt i soczek. Moje miejsce jest tuż za klasą biznes, niestety na środku. Wysiadam w Madrycie, i dochodzę do gate w momencie gdy zaczyna się ustawiać się kolejka do mego lotu do CRL. Kolejny lot typowy jak każdy Ryanem. Po dwóch godzinach melduję się w CRL. To mój pierwszy raz tutaj. Wrażenie jest negatywne, maleńki terminal i mnóstwo ludzi. Pomimo ponad dwóch godzin do odlotu do Katowic przechodzę kontrolę bezpieczeństwa,. W airside jest już dużo luźniej. Obserwuję boarding kilku samolotów Ryana. W końcu pojawia się nasz landrynkowy airbus.



    Po wejściu na pokład kapitan wita nas po polsku oznajmiając, że przed nami przepiękna trasa i czeka nas kilka burz po drodze, czym wzbudza zmieszanie na twarzach pasażerów. Pomimo tych zapowiedzi lot jest bardzo spokojny, i dopiero tuż przed podejściem do lądowania mijamy z daleka potężnego cumulonimbusa. Pierwszy raz samolot zniża lot nad centrum Katowic, co powoduje, że mogę najpierw przyjrzeć się Spodkowi z lotu ptaka, a potem również pierwszy raz lecę nad swoim osiedlem





    W Pyrzowicach krótkie zamieszanie związane z awarią rolety przed stanowiskami SG, stąd jesteśmy poproszeni jeszcze raz na płytę, aby przejść do wyjścia kolejnymi drzwiami. Jeszcze chwilka oczekiwania, i już czeka na mnie samochód którym udam się do domu.

    PS. jak już pisałem w wątku o odszkodowaniach, easyJet zaproponował mi tylko zwrot ceny biletu i części kwoty za bilet TAPu, zatem sprawa przekazana jest do portugalskiego ULC i czekam teraz na odpowiedź. Dziękuje za uwagę, mam nadzieję że nie zanudziłem na śmierć

  2. #2
    Awatar PolishAir42

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    Ft. Lauderdale/Miami, FL - USA
    Wpisów
    110

    Domyślnie

    Super zdjecia, super relacja. Czytalo sie ekstra a widoki na Madeira to marzenie.

    o dwóch godzinach melduję się w CRL. To mój pierwszy raz tutaj. Wrażenie jest negatywne, maleńki terminal i mnóstwo ludzi. Pomimo ponad dwóch godzin do odlotu do Katowic przechodzę kontrolę bezpieczeństwa,. W airside jest już dużo luźniej. Obserwuję boarding kilku samolotów Ryana. W końcu pojawia się nasz landrynkowy airbus.
    Dodaje sie do twojej opini..1,5 roku temu lecialem WAW-CRL-WAW W6'em i naprawde nie bylo za fajnie na lotnisku. Transfer do Brukseli z tamtad to masakra autobusem ktory wcale sie okazalo ze nie byl taki tani. Dodac ze Bruksela jest mega nudna.
    Ostatnio w Blogu: Easy in AUA

    Pics - www.nonreving.com


  3. #3
    mss
    mss jest nieaktywny
    Awatar mss

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    RZE

    Domyślnie

    Cacy relacja Madera to jeden z przyszłościowych celów na mojej liście


    - reklama w podpisie skasowana - REGULAMIN

  4. #4

    Dołączył
    Oct 2010
    Mieszka w
    Czestochowa

    Domyślnie

    Bardzo ciekawa relacja i zdjęcia! Niezłe przygody w Lizbonie, faktycznie można sie wkurrrr... Przymoniałes mi mój lot i pobyt na Maderze. Na dniach wrzucę swoją relację stamtąd. Madera jest kapitalna, w tym się chyba zgadzamy. Gdzie spacerowałeś tam? Możesz pisać na priva. Ja tam na bank kiedyś wrócę bo są setki km szlaków do przejścia.
    Pozdrawiam

  5. #5
    woo
    woo jest nieaktywny

    Dołączył
    Oct 2009

    Domyślnie

    Super wakacje i super relacja ale wkradł Ci się mały błąd:

    Cytat Zamieszczone przez lukket Zobacz posta
    W Lugo mam trzy godziny na przesiadkę na autobus, więc spędzam je na spacerze po parku położonym w najwyższym punkcie miasta. Widoki, mimo zamglenia są niezłe. Po zejściu podziwiam nowoczesną część miasta, po czym udaję się na dworzec autobusowy.
    Miasto, które tutaj opisujesz i zdjęcie, które później zamieszczasz to nie Lugo, lecz pewne miasto na V

    Tak z ciekawości, jeżeli to nie tajemnica, możesz napisać ile kosztuje taki bilet w TAPie kupowany chwilę przed startem? Organizując wyprawy lowcostami trzeba niestety brać pod uwagę ryzyko wystąpienia takich niespodziewanych wydatków. Chociaż jak na easyJeta to i tak nieźle, że zaproponowali udział w kosztach biletu TAPu. Powodzenia w dalszych negocjacjach.

  6. #6
    Awatar lukket

    Dołączył
    Jul 2009
    Mieszka w
    Dąbrowa Górnicza

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez woo Zobacz posta
    Super wakacje i super relacja ale wkradł Ci się mały błąd:
    Dzięki za sprostowanie, oczywiście że chodzi o Vigo Byłem i tu, i tu, a że nazwy jakoś tam podobne, to się zamieniły
    Bilet LIS-MAD kosztował 340 euro Easyjet zwrócił z tego 195.

    @tomsik Byłem zaledwie 4 dni, więc nie przeszedłem zbyt dużo. Pierwszego dnia Ponta San Lourenco, drugi dzień Boca do Encumeada - Curral das Freiras podnóżami Pico Grande przez Boca do Cerro, kolejny dzień to Levada do Curral, z Curral das Freiras do Funchal. Nawet dwa tygodnie to mało, żeby spenetrować najważniejsze szlaki. Rezerwuję sobie jeden z kolejnych urlopów na powrót na tę wyspę.

    Jeśli chodzi o wędrówki po wyspie, to korzystałem ze świetnego przewodnika wyd. Cicerone "Walking in Madeira" Opisane jest 60 tras o różnych stopniach trudności, prowadząc zakręt po zakręcie. Do dostania w "Sklepach Podróżnika".

  7. #7
    Awatar cart

    Dołączył
    Aug 2008
    Mieszka w
    Warszawa

    Domyślnie

    Czy mając wynajęty samochód można obskoczyć większość rzeczy w 2 dni? Za dużo chodzić po szlakach mi się nie chce, zobaczyłbym jakiś najciekawszy - który polecasz?
    Moje podróże - http://www.piotrwasil.com


  8. #8
    Awatar vivere

    Dołączył
    Mar 2010

    Domyślnie

    mniam

    super relacja ale mi brakuje słowa o noclegach...na początku były ławeczki a potem?

    no i jeszcze jedno pytanie laika jak się na taki pobyt zaopatrzyć? wystarczy miejsca w walizce? ja przyzwyczajony do samochodu to na kilkudniowe wypadu wrzucam wszystkiego na zapas, a to buty, kurtkę, spiwór, czajnik

    widoki piękne...czas na przeprowadzkę do lepszego świata
    vivere militare est

  9. #9
    Awatar cart

    Dołączył
    Aug 2008
    Mieszka w
    Warszawa

    Domyślnie

    Dziś zacząłem obczajać Madeirę, bo na początku lutego lecę do Lizbony, a stamtąd Easyjetem za 40 euro w obie strony. Na booking.com są noclegi na Madeirze po 17.5 euro za dobę w hotelu 3-gwiazdkowym! Nie mam za dużo czasu, więc wolę być krócej i wynająć samochód niż odwrotnie.
    Moje podróże - http://www.piotrwasil.com


  10. #10
    Awatar lukket

    Dołączył
    Jul 2009
    Mieszka w
    Dąbrowa Górnicza

    Domyślnie

    Myślę że samochód jest najlepszym sposobem, żeby odwiedzić najciekawsze miejsca na wyspie, wyspa ma jakieś 20 km wszerz i z 50 wzdłuż, także autem na pewno będzie najszybciej. Asfalt doprowadza nawet w okolice najwyższych szczytów (aczkolwiek nie wiem czy nie ma zakazów wjazdu). Przydadzą się dobre umiejętności kierowania i zimna krew, bo drogi są niemal zawsze pod górę lub z, z wyjątkiem kilkunastu km autostrady, a że drogi są bardzo wąskie, to wymijanie jest często "na papier".

    Jeśli chodzi o szlaki, to wiele osób poleca Levada das 25 fontes z Rabacal, ale jest to jednocześnie jedno z najbardziej turystycznych miejsc. Szlaków poprowadzonych po lewadach jest naprawdę setki kilometrów, i miesiąc na wszystkie nie starczy. Ja z racji czasu i ograniczeń transportowych wybierałem trochę w ciemno, ale byłem zadowolony, tyle że te dwie trasy były dość mocno wymagające i dzikie. Spokojnie możesz się wybrać na Ponta de San Lourenco, tylko rano jak nie ma dużo ludzi. Miałem jeszcze w planach przejście Levada de Furado z Ribeiro Frio, ale nie starczyło czasu. Na forum jest parę osób, które były dłużej ode mnie na Maderze, może one coś podpowiedzą więcej...

    Ja na miejscu płaciłem za noclegi 20 euro za jedynkę ze śniadaniem w pensjonacie w środku sezonu, więc ceny nie są zabójcze. Zazwyczaj nocuję w hostelach zarezerwowanych na booking.com lub hostelbookers. Jeśli zaś chodzi o hiszpańską część tego konkretnego wyjazdu to ten był akurat nieco specyficzny, bo spałem w albergues dla pielgrzymów na trasie Camino - nie wspominałem w relacji, ale moja trasa z Oviedo do Santiago to.. trasa piesza Camino de Santiago

    Jeśli chodzi o bagaż, to pakuję się zawsze w plecak 30 litrów, po kilku wyjazdach metodą prób i błędów da się ustalić listę niezbędnych rzeczy, które da się wpakować w bagaż podręczny w samolocie. Jedyny duży minus to brak możliwości wzięcia noża

  11. #11

    Dołączył
    Aug 2008
    Mieszka w
    Wenus

    Domyślnie


    Polecamy

    Chciałem zaznaczyć że wysoce inspirująca jest ta relacja :-)
    Trafiłeś w sedno Lukkecie, raz że Madera z listy koniecznych do odwiedzenia kiedyś, dwa że Lisbona, trzy że Santander i Santiago które obudziły wspomnienia z poprzednich wypadów. Co do pieszego etapu to właśnie czytając relację zastanawiałem się czy znalezienie się na trasie Santiago nie było właśnie tego efektem? My sobie postanowiliśmy że kiedyś może uda się w Galicii odbyć jakiś szlak, tylko że rowerowy :-)

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •