FRA – PEK
CA932
B747 Combi, B-2467
Seat : 56L
Czasu na przesiadkę we FRA w sam raz - niecałe 2h, planowany odlot do PEK był o 18:50.
Nasz 747 już czekał, ładowali coś jeszcze do bagażnika
Jako, że w KRK nie dostałem karty wstępu na odcinek PEK-SYD zgłosiłem się po nią we FRA. Było trochę stresu, ponieważ „mądra” i „piękna” Niemka powiedziała mojej drugiej połówce, że nie ma wizy do Australii i nie może jej wydrukować karty … Powiedzieliśmy jej, że może pomyliła coś z nazwiskiem – powiedziałem żeby wpisała nazwisko i jedno imię a nie dwa. Jak się okazało mieliśmy racje … Dostaliśmy karty i kilkanaście minut później zaprosili pasażerów do samolotu.
747 robi wrażenie,
Zajmujemy miejsca – niestety od przejścia siedzi dziewczyna. Sporo wolnych miejsc, przeważnie w każdej ‘trójce’ wolne 1 miejsce.
Mija kilka minut i zaczynamy kołowanie … startujemy punktualnie.
Po starcie nie był włączony ekran z info o locie – także nie wiedziałem czy lecimy nad Polską czy nad Bałtyk … jak się później okazało lecieliśmy na północ, następnie nad Bałtykiem i Estonią.
Miejsca na nogi dosyć znośnie, myślałem że będzie gorzej.
Po jakimś czasie rozpoczyna się pierwsze serwis. Danie główne zjadliwe, sałatka z krewetkami dobra, ciastko nawet bardzo dobre.
Na deser i lepsze spanie … wiadomo.
Próbujemy zasnąc ale mi to nie wychodzi … Przy tak długich lotach strasznie chce się pić (też tak macie? Suche powietrze?) na szczęście panie z obsługi co chwilę chodzą z wodą, można też samemu podejść na tył i napić się herbaty, piwa, soków itd.
Na dużym ekranie wyświetlali jakiś film, azjatycki … Na szczęście skończył się i pokazała się mapka … akurat mijaliśmy Ural. Trochę lekkich turbulencji i byliśmy nad Azją.
Wreszcie zmęczenie dało o sobie znać i przyciąłem komara
Obudziłem się po 1,5-2h na zewnątrz już jasno … pustynne widoki pod nami.
Do lądowania zostało niecałe 2h, rozpoczął się drugi serwis.
Wziąłem jakieś mięso z warzywami, a moja towarzyszka omlet … jak się okazało nie dało się tego raczej zjeść (nie mam nigdy apetytu po takich nieprzespanych nocach)
Dobry był tylko jogurt, owoce i bułka. I tak miałem plan odwiedzić jakieś żarcie na lotnisku w PEK także nie zjadłem głównego dania.
Około godzinę przed lądowaniem zaczynamy zniżanie, bardzo powolne … Wiedziałem, że widoków nad Pekinem raczej ładnych nie będzie i miałem racje. Widoczność beznadziejna, wszędzie pełno fabryk, magazynów – to coś to smog?
Lądujemy dość łagodnie, po drodze do gate mijamy A380 Lufy
Lądowanie FILM : YouTube - Air China CA932 Landing at Beijing Capital Airport B747
Nasz 747 wewnątrz :
Zewnątrz
Sąsiad :
Terminal w Pekinie robi wrażenie, zresztą co będę opisywał :
To tylko jedna z trzech części T3
Człowiek po przejściu całości ma dość, oczywiście można złapać ‘taxi’ która podwozi pod gate (małe elektryczne samochody).
Przechodzimy kontrole i schodzimy niżej do strefy odlotów.
Oglądamy trochę terminal i udajemy się do Pizzy Hut . Niestety pizza niezbyt dobra, dziwnie przyprawiona, strasznie mnie po niej zmuliło.
Ale są i dobre informacje, siedząc zauważam A330 reg. B-6076 w jedynym swoim rodzaju malowaniu , jak się poźniej okazało to był nasz airbus .
Później idziemy na sam koniec tej części budynku, gdzie widac kolejny budynek T3.
Dołem jeździ kolejka dowożąca paxów do innych gate`ów
B777
Udajemy się do naszego gate`u E30 , po drodze same soczyste widoki.
Nasz 747
Łatwo poznać, że to lot do Sydney – na ławkach pełno ‘zdechlaków’ Sam po chwili padam i co chwilę przebudzam się aby znowu zasnąć. Po tej pizzy niezbyt dobrze się czuje, z niecierpliwością czekam na możliwość wejścia do samolotu i zajęcia swojego miejsca.
Podsumowując Terminal „smoka” robi mega wrażenie, czasu na przesiadkę mieliśmy prawie 5h. Ruch na lotnisku spory, co chwile starty i lądowania.
Parę fotek:
Odlot do SYD o 16:30, nasz piękny A330 już czeka
Mam nadzieje, że się podoba. Ostatni odcinek napisze jutro - tam też najlepsze fotki i filmy.
Zakładki