Może w tej Corsie już się licznik po prostu przekręcił
Po dłuższej przerwie postanowiłem coś napisać, więc wybaczcie ewentualne błędy stylistyczne itp.
HHN-MPL
06.05.2011
FR3342 B738 EI-EMI (d/d 10.05.2010)
Odlot: 19.50, przylot: 21.00
Południe Francji jest jednym z tych miejsc, które zawsze chciałem odwiedzić. Jak to często bywa, Ryanair pozwolił mi spełnić te życzenie, sprzedając nam bilety HHN-MPL-HHN za 84 euro/4 osoby. W dniu wylotu wyjechaliśmy z domu o 16. Na lotnisku byliśmy już o 17.20, gdyż po drodze nie było ani jednego korka, mimo, że jechaliśmy w godzinach szczytu. Poszliśmy więc jeszcze do „Aktiv Markt” i zakupiliśmy paczkę Pringlesów i Ice Tea. Po 18 udaliśmy się do security, kolejki nie było. Przed nami jakaś kobieta chciała zabrać kilkanaście zupek dla dziecka, co skończyło się wyrzuceniem większości z nich (ach, te przepisy ). Kontrola szybka, lecz dość dokładna. Po przejściu przez security dowiedzieliśmy się z tablicy, że lecimy z Gate 1.
Przy bramce bardzo mało miejsc siedzących, załapałem się na jedno z ostatnich i słuchałem muzyki w oczekiwaniu na samolot. Około 19 samolot przyleciał, a już o 19.25 zaczęli wpuszczać pierwsze osoby na pokład. Już po chwili szliśmy szybkim krokiem w stronę naszego samolotu.
Po zajęciu miejsca 24F stwierdziłem, że okno jest niesamowicie brudne, tak jakby ktoś je masłem od zewnątrz wysmarował. No trudno, kij z tym, jakoś przeżyję. Zdjęcia na szczęście wyglądają jeszcze znośnie.
Obłożenie ‘na oko’ 80-85 procent. Boarding zakończył się około 19.40 i po chwili już nas wypychali na taxiway. Odpaliliśmy silniki, ostatni rzut oka na HHN i zaczynamy kołowanie do pasa 21.
Podczas kołowania dało się zaobserwować 747 Evergreen, MD-11 Aeroflotu oraz B767 Delty z wingletami. Kołowanie w Hahn zawsze jest ciekawe, przeważnie jakiś nietypowy sprzęt można tam zobaczyć.
Start „z woleja”, start używając 2/3 pasa, ale w końcu w HHN jest 3800m, więc nie ma potrzeby kołować do końca. Oderwaliśmy się przy 240km/h (miałem GPS w ręku).
Wznoszenie jak i sam lot przebiegał wręcz nudno. Żadnych anomalii, turbulencji, zestresowanych paxów otwierających drzwi, po prostu nic. Cruise na 35000 stóp z prędkością około 830km/h. Co do Cabin Crew - też nic ciekawego, standard. Załoga miała pecha, nikt za bardzo nic nie kupował
Jak już wspomniałem, miałem przy sobie GPS.
Niedaleko Genewy załoga przeszła z darmowym oczywiście poczęstunkiem, można było wybierać spośród kuchni z 80 różnych krajów i popić świeżo wyciśniętym sokiem z pomarańczy . Ja jednak postanowiłem pozostać przy specjałach kuchni raczej amerykańskiej.
Magic, któremu bardzo za to dziękuję , zrobił parę screenów na radarze z mojego przelotu. Oto screen z momentu, kiedy jadłem chipsy, oraz parę innych:
Climb:
Moment, w którym jadłem chipsy (jak się dobrze przypatrzycie, to GPS na zdjęciu z żarciem wyświetla to jeziorko)
Mijanka:
Początek zniżania:
Zniżanie + mijanka:
Niedługo potem zacząłem przeglądać mapę na TomTomie i zauważyłem, że już całkiem blisko do Montpellier. Zniżanie było początkowo normalne, potem pilot zaczął ostro dawać po hamulcach i lecieliśmy z nosem kilka stopni w dół.
Parę chwil później załoga uprzątnęła kabinę, byliśmy już baaardzo blisko od lotniska docelowego. Padała mi bateria w GPSie, więc go wyłączyłem.
Klapy poszły w dół i lecieliśmy już po ‘final approach’ runway 13L.
Przyziemienie standardowe, ani miękkie, ani twarde. Po wylądowaniu i wyhamowaniu potoczyliśmy się na sam koniec pasa. Za oknem było widać morze.
Następnie długaśne kołowanie na taxiwayu równoległym do pasa. Podjechał pod bramkę, szybciutko podstawili schody i ‘everybody out’. Przylecieliśmy 20 minut przed czasem.
Terminal w Montpellier pozytywnie mnie zaskoczył. Spodziewałem się czegoś w stylu CDG, czyli gołego kartongipsu i kabli wiszących z sufitu, a terminal okazał się owszem mały, ale za to dobrze wykończony, czysty i przytulny. Na zdjęciu hala przylotów:
Potem bieg do budki Hertza, zanim zrobi się mega kolejka. Dostaliśmy nowiutką Corsę, 4km na liczniku Zapakowaliśmy się do auta i pojechaliśmy w stronę Port Camargue, gdzie znajduję się nasz hotel, w którym właśnie siedzę popijając soczek pomarańczowy i pisząc tę relację W następnej części wrzucę parę fotek ze zwiedzania no i zrelacjonuję lot powrotny, który jest w poniedziałek. Wiem , że słów w tej relacji niedużo, ale starałem się zrekompensować ilością zdjęć. Mam nadzieję, że się podoba, ‘stay tuned’ na dalszą część
Pozdrawiam, Pluxe
Relacja jak dla mnie super!
Mam nadzieję, na trochę zdjęć z samej miejscowości
Z Port Camargue zdjęć nie będzie, bo krajobraz wygląda tak: hotel hotel hotel sklep hotel plaża hotel hotel hotel bar restauracja plaża hotel hotel itd. Ale z Montpellier, Carcassonne i z Awinionu (o ile tam dzisiaj pojedziemy) zdjęcia będą
Było widać, ale nie sfociłem, bo znajdowało się prawie bezpośrednio pod nami. Lotnisko w Grenoble też widziałem. A tak w ogóle po lewej siedziałem dwa razy - raz w Wizzie i raz w ERJ-145. Tak jakoś podświadomie przeważnie siedzę z prawej.
Pozdrawiam, Pluxe
Super relacja, życzę miłego wypoczynku.
Same smakolyki widze, bardzo zdrowe tez!Ja jednak postanowiłem pozostać przy specjałach kuchni raczej amerykańskiej.
Ale fura. 4 was weszlo do tego? Oh szit...krotko mowiac.Potem bieg do budki Hertza, zanim zrobi się mega kolejka. Dostaliśmy nowiutką Corsę, 4km na liczniku Zapakowaliśmy się do auta
BTW. DL 763 w HHN = Troop Charter
No oczywiście, że jaja sobie robię. Szczerze mówiąc, to nie wiem co napisać, nie sądziłem, że ktoś to weźmie na serio
Skoro z domu do Hahn jechaliśmy Corsą (tyle, że 5-drzwiową), to z MPL do hotelu logicznie rzecz biorąc też damy radę Corsą. Nawet wygodnie było.
I dzięki za info co do 767
Pozdrawiam, Pluxe
Nie krytykuje tylko podziwiamSkoro z domu do Hahn jechaliśmy Corsą (tyle, że 5-drzwiową), to z MPL do hotelu logicznie rzecz biorąc też damy radę Corsą. Nawet wygodnie było.
Jest z was 4 x Czlowiek GumaTylko przedstawiałem nasz tok myślenia przy wybieraniu auta
Love it or leave itHehe ktoś tu widać się w usa zasiedział
Ale tak na serio to bez przesady.....4 doroslych w Corsa to nie jest optymalne rozwiazanie
A, zapomniałem dodać, że jest nas 3 (ja + rodzice) dorosłych i 5-letnia siostra (która jednak zajmuje więcej miejsca niż dorosły, przez fotelik).
Pozdrawiam, Pluxe
Podziwiam....A, zapomniałem dodać, że jest nas 3 (ja + rodzice) dorosłych i 5-letnia siostra (która jednak zajmuje więcej miejsca niż dorosły, przez fotelik).
Zakładki