To na pewno nie byly rodowite niemki hehe Fajna relacja.po raz pierwszy widziałem takie piekne i tak bardzo sympatyczne niemieckie stewki,
Krótka relacja z wyprawy do RPA.
Trasa GDN-MUC to Lufthansa Cityline CRJ 900, beż żadnych niespodzianek, lot szybki i sprawny jak zawsze, obłożenie około 90%.
Lot MUC-JNB - South African Airways A340-400
Samolot nowy we flocie SAA, bez kompletnego malowania, cały biały tylko z nazwą przewoźnika na kadłubie. Samolot przejęty po Iberii, brak indywidualnego enterntainmentu na pokładzie, jakkolwiek serwis pierwsza klasa, obsługa genialna, jedzenie wyśmienite, świeże, pachnące i smaczne. Obsługa miła i pomocna w każdym temacie. Drinki podają z uśmiechem na buzi,bez łachy. Lot ogólnie bardzo spokojny. Lf około 80%
Wnętrze A340-300
Lotnisko sfotografowane 20 pare minut przed lądowaniem gdzieś w Botswanie chyba, proszę o pomoc w identyfikacji, na google.maps znaleźć nie mogę
Johannesburg widziany z pokładu, Soweto, min. stadion FNB, arena mistrzostw świata 2010.
A teraz Pretoria, troszkę zapomniane moim zdaniem przez boga miasto, trochę niebezpieczne, trochę dzikie, nieodgadnione. Po kilkunastu latach od momentu gdy zniesiono apartheid, nadal widać, że w RPA silnie się on jeszcze odciska na ludziach. Biali rządzą, czarni głównie robotnicy fizyczni i tylko 5% z nich pracuje w całej RPA. pospolita przestępczość widoczna dosyć często, kradzieże, włamania do samochodów, etc. Dlatego pełno jest białych "gett". Biali mieszkają ogrodzeni murami, zasiekami z drutu, niejednokrotnie podłączonego do prądu. Poza centrum ścisłym brak chodników, bo nikt nie chodzi tam piechotą. Na każdym skrzyżowaniu żebracy tańczący afrykańskie tańce, klaunujący, sprzedający cokolwiek by zarobić. Dla turysty miasto niezbyt ciekawe, niewiele do zobaczenia.
Voortrekker Monument
Widok z Voortrekker Monument
Downtown
Union Buildings
Downtown o zachodzie
Rietvlei Natural Reserve - miejsce niedaleko Pretorii, gdzie można wybrać się na mini safari popodziwiać zwierzaki.
Ja Cani The Ranger
Zwierzaki, część dalsza
Powrót: JNB-FRA LH A380-800 D-AIMD Tokio
Wspaniały lot, choć te nowe fotele Lufy na długie loty nieco męczące. Serwis bardzo dobry, choć jedzenie ciut gorsze niż w SAA, entertainment ok, ale bez rewelacji, lata świetlne za Emirates. Ale co mnie bardzo zaskoczyło, po raz pierwszy widziałem takie piekne i tak bardzo sympatyczne niemieckie stewki, naprawdę rewelacja. Z uśmiechem na twarzy odpowiadały na każde pytanie i na każda prośbę, nie był to usmiech typu "American artificial smile", tylko naturalny, skore do nocnych pogaduszek. Kapitan i cała załoga prowadząca arbuza zaprosiła do kokpitu, pogadalim, pośmialim się i uścisnęliśmy sobie dłonie na pożegnanie, oczywiście kokpit sfocony.
Mój arbuz czekający na mnie na lotnisku O.R. Tambo w Johannesburgu
Ogony trzech statków flagowych trzech rządzicieli trzema aliansami lotniczymi. A380 LH, A380 AF i B747-400 BA
Kokpicik po wylądowaniu we FRA
A jeszcze kilka słów o O.R. Tambo airport w Johannesburgu.
Co zaskakuje na początku, to że jest czyste kolorowe i ... cały czas z głośników gra faktastyczna, folklorystyczna muzyka afrykańska, po prostu czad. Po przylocie idziemy do kontroli paszportowej, trzy kolejki:
- pax z RPA
- pax z innych afrykańskich krajów
- inni pax.
Troszkę to czasu zajmuje, ale co tam, swoje trzeba odstać. Pani na kontrolo popatrzyła na mnie i powiedziała: "It's not supposed to be you. You're not similar to the guy on the pass photo!", ale pieczątke przybiła i wpuściła do RPA
Tyle ode mnie na razie
Świetna relacja , gdybyś tylko wrzucił więcej fotek z przelotu i może wnętrza A380?
Z przelotu postaram się coś wrzucić, ale tylko z trasy MUC-JNB, bo podczas powrotnego lotu ciemnia na zewnątrz. Wnętrza grubasa A388 nie robiłem, siedziałem koło okna i nie chciałem tam z aparatem się przeciskać przez śpiącą obok mnie parkę
Zakładki