Strona 1 z 2 1 2 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 20 z 22
Like Tree2Likes

Wątek: TXL-DOH-HKG-DOH-TXL 24-29.06.2010 by Craviec

  1. #1

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    Poznań

    Domyślnie TXL-DOH-HKG-DOH-TXL 24-29.06.2010 by Craviec


    Polecamy

    Był lutowy (chyba sobotni) poranek. Chwilę po obudzeniu się, włączyłem laptopa i odpaliłem gadu-gadu. Od krzysia121 dowiedziałem się tą drogą, że Chudy zarezerwował sobie lot do Hong Kongu. "Fajnie, zazdroszczę..." - pomyślałem. Następnie wszedłem na forum i zobaczyłem temat o promocji Qatar Airways, z której skorzystał Chudy. Cena była genialna - ok. 315€ RT. Dopytałem Chudego w jakim terminie leci i czy nie miałby nic przeciwko mojemu towarzystwu, sprawdziłem kiedy wypada sesja na uczelni (daty nie kolidowały) i... zacząłem się głęboko zastanawiać czy nie zarezerwować tego lotu. Z rozważań wyszło mi, że tylko idiota nie skorzystałby z takiej ceny, w warunkach kiedy pasuje mu termin i stać go na to. Więc...

    ...zarezerwowałem. Tak zaczęliśmy wraz z Chudym ponad 4-miesięczny termin oczekiwania na wyprawę. W między czasie dzięki forum zgadaliśmy się z kolegą Złotym, że do HKG będziemy lecieć tymi samymi lotami.

    Co ważne, Chudy postanowił się wyłamać i napisał swoją relację z tego wyjazdu - jego sprawozdanie jest na pewno mniej szczegółowe niż moje będzie - http://lotnictwo.net.pl/3-tematy_ogo...r_airways.html

    Zatem przechodząc do sedna. Wylot mieliśmy we czwartek 24 czerwca. Z powodu jednak, iż rezerwacji dokonaliśmy za pomocą kart należących do naszych ojców, musieliśmy w biurze QR wypełnić formularze potwierdzające płatności. Dlatego do Berlina postanowiliśmy udać się już dzień wcześniej, żeby wszystko ze spokojem załatwić. Udało się bez problemów. Z Chudym byliśmy umówieni na spotkanie już na lotnisku na kilka godzin przed wylotem. Ja noc spędziłem u kolegi, który studiuje w Berlinie, a Chudy w hostelu.

    Przyszedł dzień wylotu. Spotkaliśmy się na Tegel i oddaliśmy bagaże do przechowalni, ponieważ do odlotu mieliśmy jeszcze ponad 6 godzin i chcieliśmy skorzystać z "oferty" tarasu widokowego na EDDT, który już podczas mojego pobytu tam w kwietniu bardzo mi się spodobał. Pogoda była przednia. Byliśmy również umówieni ze Złotym, który miał na TXL dostać się z WAW samolotem. Po jakimś czasie dołączył do nas i on (nie bez przygód, bo jego lot został odwołany i musiał kombinować przez MUC).

    Moje owoce tego spottingu do obejrzenia w poście nr 68 tutaj: http://lotnictwo.net.pl/6-spotting/3...xl_eddt-4.html

    Przyszedł czas na odprawę. Udaliśmy się po walizki, a następnie do stanowiska check-in QR. Karty pokładowe odebraliśmy bez problemu (dzięki sporządzonym dzień wcześniej formularzom) i oczekiwaliśmy na otwarcie przejścia do security (na Tegel działa to trochę na innej zasadzie niż na większości lotnisk).

    Nagle naszym oczom ukazała się załoga naszego lotu. Chudy rzucił pomysł, aby zagadać do kapitana i zapytać o możliwość sfotografowania kokpitu po lądowaniu. Początkowo nie uznałem tego za dobry pomysł, ale ostatecznie go poparłem. Rzuciliśmy tekstem o tym, że jesteśmy pilotami turystycznymi z Polski i... pomogło! Bylismy umówieni, że po lądowaniu zgłosimy się na przodzie samolotu.

    Rozpoczęła się kontrola bezpieczeństwa - jak zwykle w naszym przypadku przebiegła bez problemu. Humory dopisywały, ale troszkę zostały zmącone przez widok samolotu, którym mieliśmy lecieć. Okazał się nim być A7-ADH - czyli ze starszej serii, bez PTV - liczyliśmy na którąś z nowych, wtedy trzech sztuk A320 Qatara, w których są PTV - czyli serię A7-AHA/B/C (aktualnie jest ich już aż do F). No ale cóż - przecież nie będziemy narzekać!

    Boarding - oczywiście przez rękaw. Jesteśmy jako jedni z pierwszych na pokładzie - wrażenie super! Przestrzennie, stewardessy bardzo sympatyczne, w genialnych fioletowych uniformach i o egzotycznej urodzie Już na pokładzie dostaję smsa od krzysia121 z życzeniami szczęśliwego powrotu i wyłączam telefon. Następnie podłączam słuchawki i czekam na push-back.


    Wszystko o czasie i niedługo później startujemy:


    W słuchawkach utwór Stylo w wykonaniu Gorillaz - wtedy to leciało, prawda Chudy? Polecam!


    Chwilę po oderwaniu pasażer siedzący obok daje mi swój aparat i prosi o kilka zdjęć przez okno - ależ proszę bardzo

    Dłuższą chwilę po starcie:


    Jeszcze dłuższą chwilę po starcie - stawiam, że to EPZG.


    Lot spokojny, dwa posiłki i napoje, także alkoholowe bez ograniczeń. W zasadzie można byłoby powiedzieć, że to był zwykły, rutynowy lot, ale co najmniej dwie rzeczy czynią go lotem niezwykłym.

    Rzecz pierwsza - mijanka z B773 Emirates. Początkowo był dosyć daleko - zdążyłem nawet przejść się do Złotego i wybudzić go z drzemki, coby go ta niesamowita chwila nie minęła - cień skrzydła sprawiał wrażenie, że widzimy samolot 4-silnikowy czyli A340. Ale przybliżał się on do nas coraz bardziej, aż w końcu okazało się, że to na pewno B773. Super widok!




    Postanowiliśmy z Chudym oblać to wydarzenie. Padło na Johnnie Walkera (nie pamiętam dokładnie, ale chyba czarnego ). Udałem się po niego do załogi na tył samolotu.

    I tu zaczyna się rzecz druga czyniąca ten lot niezwykłym. Załoga była ge-nial-na! Sporo porozmawialiśmy zanim dostałem whiskacza. Zostałem zapytany o to, czy pierwszy raz lecę samolotem - odpowiedziałem, że zdecydowanie nie - na to padło kolejne pytanie - dlaczego robię tak dużo zdjęć (to było chwilę po minięciu 777). Odpowiedziałem, że mijaliśmy się blisko z B777 Emirates i dlatego tyle pstrykałem, zapytałem czy chcą zobaczyć zdjęcia. Chciały. Poszedłem po aparat i pokazałem foty - podobały się Po chwili dołączył do nas Chudy, który postanowił zapytać kapitana (akurat był na tyle samolotu, rozmawiał z CC) o callsign Emirata, ale dowiedzieliśmy się,
    że piloci podczas takiego lotu słyszą ok. 500 różnych callsignów i nie są w stanie odtworzyć pojedynczego. Ok, dostaliśmy co chcieliśmy i wróciliśmy na miejsca. Było już niedługo do lądowania. Zdrówko!

    Standard w liniach arabskich:


    Kilka takich tam (przepraszam za jakość, monitor był dosyć daleko a w samolocie ciemno):






    Lądowaliśmy w egipskich (katarskich) ciemnościach, nawet nie robiłem zdjęć. Po lądowaniu, zgodnie z umową złożyliśmy wizytę w kokpicie:


    Kapitan trochę się niecierpliwił, ale nie wyganiał - ze spokojem udało się zrobić dobre zdjęcie.

    Następnie do autobusu (Jezu, jaka duchota - mimo godziny 23!) i do terminala (Matko Boska, jak zimno!!! - klima działała w najlepsze). Czas na przesiadkę - niecałe 2 godziny. Po wejściu do terminala, przesiadkowicze muszą przejść jeszcze raz kontrolę bezpieczeństwa (jak ci Arabowie coś tam skontrolowali to ja jestem ksiądz).

    Podczas oczekiwania na dalszą podróż podładowaliśmy aparaty, wymieniliśmy co nieco wiadomości z Polską (gg z krzysiem121) i rozejrzeliśmy się po niewielkim terminalu. Było dosyć tłoczno mimo wieczornej pory. Czas minął szybko i rozpoczął się boarding na nasz lot do HKG. Na lotnisku w Doha nie ma rękawów, dlatego po przejściu przez bramkę udaliśmy się po raz kolejny do dusznego autobusu. Podjechaliśmy pod naszego A330 - A7-AFP. Nie ukrywam, że czułem respekt wobec tej masy (to był mój pierwszy lot szerokokadłubowcem). Wszystko bardzo sprawnie (aż nietypowe dla Arabów) i kołujemy. Start, podobnie jak lądowanie z Berlina po ciemku, ale aparat tym razem wyciągnąłem:


    Tutaj oczywiście PTV już dostępne. Postanowiłem odpalić mapkę i delektować się lotem.


    Jeszcze przed podróżą, wyczytałem na forum, że w pokładowym systemie rozrywki w QR dostępna jest płyta Dody. Trochę zajęło mi znalezienie jej i udało się to jedynie przez przypadek, bo nie pamiętałem, że wokalny przydomek (jakże kłamliwy) Dody to Virgin.


    Podczas podróży znowu serwowane były dwa posiłki, a napoje również bez ograniczeń. Dużo nie ma co pisać, bo lot rutynowy i sporo po ciemku. Kilka zdjęć znad Chin:






    Super te chińskie miejscowości mają nazwy...

    Coraz bliżej celu:




    Podejście do HKG:










    Lądowanie:


    Kabina po lądowaniu:


    Po krótkich negocjacjach z kapitanem udało się zrobić kilka zdjęć kokpitu:








    Zdjęcie z jp trochę na siłę, ale za bardzo się spieszyłem i idealnego zdjęcia nie udało mi się zrobić... To jest najlepsze z tych co pstryknąłem.

    "Nasz" A7-AFP widziany już z terminalu:


    Ze Złotym spędziliśmy jeszcze tylko wieczór w dzień przylotu, a potem już każdy działał sobie. Andrzej mógł sobie pozwolić na mniej aktywne zwiedzanie, ponieważ wracał kilka dni później niż my.

    Przez czas pobytu pogoda nas nie rozpieszczała. W zasadzie ciągłe zachmurzenie i prawie ciągłe opady - czasem naprawdę obfite. Nie da się jednak ukryć, że poczułem atmosferę tego miasta - i bardzo mi się ona podobała. Doceniam przede wszystkim "normalne" ceny (wyłączając wysokoprocentowe alkohole) i bardzo pomocnych ludzi (co najmniej dwa razy, kiedy stawaliśmy na ulicy z otwartą mapą, pytano nas dokąd chcemy dotrzeć i tłumaczono drogę, a w hotelu, kiedy potrzebowaliśmy europejskiej wtyczki do prądu (nie znaliśmy słowa wtyczka/przejściówka po angielsku) wystarczyło, że pokazaliśmy ładowarkę do telefonu i wybełkotaliśmy "Do you have...?" i od razu z uśmiechem otrzymaliśmy trzy przejściówki).

    W Hong Kongu znajduje się znane Muzeum Kosmosu, a w nim kokpit wahadłowca. Z tego powodu odwiedzenie Muzeum było wręcz naszym obowiązkiem (cen biletów nie pamiętam, ale drogie nie były).


    Niestety kokpit był...


    To znaczy za szybą - po powrocie do Polski okazało się, że to "temporarily" trwa już dosyć długo.

    Wahadłowiec z zewnątrz - nie, nie, on tam w całości nie jest ustawiony, tylko dziób. Inaczej się go w kadrze umieścić nie dało - było mało miejsca:


    Fajne miejsce - polecam.

    I jeszcze jedna ciekawostka z pobytu. Z okna pokoju hotelowego mieliśmy widok na Kai-Tak (niewiele już z niego zostało) - próbowaliśmy sobie wyobrażać jak na żywo wyglądały te lądowania - to musiało być coś!

    Co nieco widać:


    W dzień powrotu postanowiliśmy wybrać się na przejażdżkę kolejką do figury Buddy. Stacja początkowa jest zlokalizowana niedaleko lotniska, dlatego wszystko ładnie udało się połączyć. Niestety, pogoda jak przez cały wyjazd, tak tego dnia delikatnie mówiąc nie zachwycała. Doszło nawet do tego, że pojawiła się burza, przez którą wstrzymano na jakiś czas wpuszczanie do wagoników. Po dłuższym oczekiwaniu zdecydowaliśmy się wystąpić z kolejki i zarządać zwrotu pieniędzy, ale przy kasie powiedziano nam, że za chwilę wznowią wpuszczanie - no to wróciliśmy do kolejki.

    Przy lepszej pogodzie musi być niesamowity widok na lotnisko - jadąc do góry mieliśmy taki:


    Na górze zakupiliśmy tylko kilka pamiątek i zjechaliśmy na dół - pogoda była paskudna, a i czas gonił, bo chcieliśmy się jeszcze dobrze rozejrzeć po lotnisku przed odlotem, więc Buddę odwiedzimy następnym razem

    Podczas jazdy w dół widoczność lotniska była już trochę lepsza:




    Na lotnisku pojawiliśmy się na dużo czasu przed odlotem. Mieliśmy nadzieję na spotting na słynnym Sky Decku. Niestety, z powodu złej pogody był on zamknięty. W pewnym stopniu brak wizyty tam zrekompensowało nam odwiedzenie galerii/wystawy poświęconej lotnisku VHHH (były także materiały dotyczące Kai-Tak). Ponadto znajdował się tam symulator (ceny nie pamiętam, raczej nieopłacalna impreza) i sklep z gadżetami lotniczymi. W sklepie tym naszą uwagę zwróciły doskonale wykonane i całkiem pokaźnych rozmiarów modele samolotów z floty Cathay Pacific. Ceny były spore, ale modele wyglądały na warte poświęcenia pokaźnej kwoty. Jako, że planowałem podczas tego wyjazdu zakupić jakiś model samolotu (w razie, gdyby nie udało się w Doha, Hong Kongu lub na pokładzie, wiedziałem, że na Tegel jest sklep Lufthansy i są tam modele, więc założyłem, że jak nie uda się nabyć w podróży, to uda się tam) zacząłem zastanawiać się nad zakupem któregoś z Cathayów. Chodziliśmy obaj wokół tych modeli - widziałem, że Chudy także jest pod wrażeniem, ale się łamie, więc oświadczyłem, że jak on się zdecyduje kupić to i ja kupię. Jak się skończyło? Oczywiście po chwili szukaliśmy kantora, żeby wymienić w miarę dokładną kwotę potrzebną na zakupy I tak stałem się (naprawdę szczęśliwym) posiadaczem Airbusa A340-600 Cathaya w skali 1:200, a Chudy (też myślę, że szczęśliwym) Boeinga 747-400. Zakupy kosztowały po ok. 200zł, ale po rozpakowaniu w domu nie żałuję ani trochę tego wydatku.

    Do samej odprawy wciąż jednak mieliśmy dużo czasu. Postanowiliśmy udać się do Burger Kinga i tam chwilę przesiedzieć. Następnie udaliśmy się na poszukiwania stanowiska check-in QR i po znalezieniu spędziliśmy czas do jego otwarcia grając w Wormsy.

    Jeszcze przed odprawą udało się złapać na chwilę Internet. Zaproponowałem, abyśmy sprawdzili jaki samolot wykonywał lot DOH-HKG tego dnia. Przypomnę, że nie podoba mi się kiedy muszę lecieć drugi raz tym samym egzemplarzem... Tak, zgadza się, ku mojej rozpaczy okazało się, że do Doha polecimy tym samym A330 co lecieliśmy do Hong Kongu (szczegółów mojej reakcji nie będę ujawniał)...

    Rozpoczęła się odprawa. Wszystko bez jak najmniejszych problemów i bardzo szybko odnaleźliśmy naszą bramkę. Był czas, aby rozejrzeć się po terminalu i porobić zdjęcia, niestety przez szybę i to jeszcze, na której znajdowały się krople wody... Nie wszystkie zdjęcia się udały, ale co nieco wyszło:



    Ponadto, z ciekawych samolotów, spotkaliśmy A380 SQ (9V-SKA), który kołował do startu. Zdjęcia brak - słabo wyszło.

    Co nieco o Chek Lap Kok. Na mnie to lotnisko zrobiło bardzo dobre wrażenie. Dużo miejsca, przestrzeni, czyste i urządzone ze smakiem. Tak powinno być w każdym ba... tzn. na każdym lotnisku - ideał.

    Jeszcze przed boardingiem z moim kochanym, jedynym, przepięknym A330 A7-AFP.


    Czas boardingu. Mieliśmy drobne obawy co do tego czy uda się nam wnieść na pokład nasze modele, ponieważ były one zapakowane w duże pudła i nie byliśmy pewni czy nie zostaną one potraktowane jako dodatkowy bagaż podręczny. Nie zostały. Zatem bez przygód zajęliśmy swoje miejsca. Za oknem już szarzyzna:


    Punktualny start już po ciemku (ponoć charakterystyczne dla Hong Kongu, że zmrok zapada szybko), więc zdjęcia nie wyszły.

    No i cóż. Powiedziałbym, że był to lot trochę ciekawszy od standardowego. Przez większość czasu nad Azją Południowo-Wschodnią mocno błyskało się za oknami. Omijaliśmy burze jedną za drugą odbijając coraz bardziej na południe od zaplanowanej trasy przelotu. Ładnie też bujało, a w słuchawkach taka oto piosenka (teledysk zawiera lotnicze epizody):


    To wszystko tworzyło niepowtarzalny klimat.







    Z tego, co mówił Chudy lecieliśmy centralnie nad Dubajem, ale ja w tym czasie wolałem odkrywać pokładowy system rozrywki Lot ten minął mi bardzo szybko (obejrzałem dwa filmy - może dlatego), nie odczuwałem nawet krzty zmęczenia, ale trzeba już było lądować.








    Do kokpitu nie udało się wejść - załoga zdawała się być nieco zdziwiona, kiedy mówiliśmy, że na dwóch poprzednich lotach robiliśmy zdjęcia w kokpicie. Piloci byli zajęci i drzwi do kabiny były zamknięte, więc stewardessa nie chciała przeszkadzać - zrozumiałe - nie ma problemu.

    Tu zaczyna się, moim zdaniem najgorszy etap tej podróży. Mieliśmy przed sobą ok. 9h oczekiwania na lot do Berlina. Podjęliśmy próbę otrzymania zakwaterowania na ten czas, ale jedyne co mogliśmy dostać to voucher na posiłek - zawsze coś. Zrealizowaliśmy go natychmiast - była to dosyć oryginalna potrawa - nazwijmy to kanapką, ale co dokładnie zawierała to tego nie wiedzą zapewne nawet najstarsi górale

    Następnie chwilę spędziliśmy korzystając z internetu, a potem... czas nudy - dosłownie. Na dodatek w terminalu panowało przenikliwe zimno (to nie był orzeźwiający powiew, tylko chuch rodem z reklamy Winterfresh - masakra). Korzystając z doświadczeń przesiadki w locie do HKG, tym razem bluzę z długim rękawem i kapturem miałem w bagażu podręcznym, ale długich spodni brak... Męczyłem się niemiłosiernie - nie mieliśmy dobrego miejsca do spania. Przed podróżą wyczytaliśmy, że na lotnisku w Doha można spać w kaplicy, że niby są tabliczki, żeby nie spać, ale nikt nie goni. Postanowiliśmy sprawdzić jak to wygląda. Miejsce by się znalazło, ale mimo tego, że nie mam szacunku do kultury arabskiej, kiedy zobaczyłem tam modlące się osoby, kategorycznie stwierdziłem, że ja w takim miejscu spać nie będę - uważam, że do każdej religii należy mieć szacunek, nawet jak nie przepada się za jej wyznawcami.

    Więc trzeba było męczyć się na ławkach. Ludzi dużo, terminal mały więc pozostawała drzemka na siedząco. I to zimno! Horror!

    Kiedy się trochę rozjaśniło postanowiliśmy poszukać możliwości spottingowych - było tragicznie. Jedyny w Doha pas i najruchliwsze drogi kołowania były pod słońce, ponadto szyby zafajdane niesamowicie. Efekty marne:


    Wszędzie QR:


    Z ciekawostek, z których zdjęć brak to B777 QR Cargo, B747 KLM Cargo i DC10 Biman Bangladesh (reg S2-ACQ - sztuka dostarczona do Singapore Airlines 30.11.1979!!!).

    Jakoś doczekaliśmy się boardingu na nasz dalszy lot. Ku naszej uciesze lot miał wykonać A320 o regu A7-AHB czyli z najnowszej serii z PTV!


    Dowód na to jak gorąco jest w czerwcu w Katarze:


    Znowu wszystko o czasie i kołujemy - po co im szkolny autobus na lotnisku, wie ktoś?


    Start - widać sporo samolotów na płycie:




    I to w zasadzie tyle co pamiętam z tego lotu. Byłem tak wykończony, że niedługo po starcie zasnąłem i tylko kilka razy podczas lotu się przebudzałem (np. na posiłki). Dopiero nad Polską postanowiłem zacząć działać i zrobić trochę zdjęć - w końcu nieczęsto ma się okazję lecieć A320 z PTV.

    Wszystkie zdjęcia znad Polski:




    Znajome tereny


    Zniżanie i lądowanie:






    Swoim zwyczajem po dokołowaniu na stanowisko zapytałem o możliwość zrobienia zdjęcia w kokpicie. I tu wyszło to, za co nie lubię Arabów. Pan Senior, na moje pytanie odpowiedział tylko, żebym opuścił pokład. Nie dałem zbić się z tropu i trzy razy powtórzyłem pytanie czy nie mógłby zapytać kapitana, a on za każdym razem powtarzał tylko, żebym opuścił pokład (miałem dobrą zabawę, bo jak na szanującego się Araba bardzo szybko się zirytował). Następnie zmieniłem linię "ataku" i zapytałem czy mógłbym zaczekać aż wszyscy pasażerowie wyjdą i zrobić zdjęcie pustej kabiny, na co usłyszałem odpowiedź, że... jest to nielegalne (w tym momencie przed oczami wyobraźni stanął mi Chudy, który specjalnie zaczekał z tyłu samolotu, żeby zrobić takie zdjęcie pustej kabiny - jak później relacjonował spotkał się z pełnym zrozumieniem stewardess co do tego zamiaru). Uśmiechnięty od ucha do ucha, postanowiłem dać sobie spokój i przez rękaw opuściłem samolot.

    Po odebraniu bagażu okazało się, że w mojej walizce zostało urwane kółko, zatem udaliśmy się do firmy handlingowej obsługującej QR na Tegel, żeby dowiedzieć się tylko tyle, że usterka jest zbyt mała i w takich przypadkach QR nie wypłaca odszkodowania - trudno...

    Następnie udaliśmy się do wspomnianego wcześniej sklepu Lufthansy w terminalu. Po zakupie modelu A340 Cathaya postanowiłem, że z tego wyjazdu przywiozę dwa modele, dlatego w tym sklepie dokupiłem sobie B747 Lufthansy w skali 1:200 za cenę o wiele niższą niż A340, ale jednak w trochę gorszym wykonaniu.

    Kolejnym punktem wycieczki był Dworzec Główny w Berlinie. Dostaliśmy się na niego bezpośrednio z Tegel autobusem TXL (ceny nie pamiętam - mniej niż 2€). Bilety na pociąg mieliśmy już zakupione (ponieważ bilety kupowane w Polsce są tańsze od kupowanych na ten sam pociąg w Niemczech), więc mieliśmy sporo czasu do dyspozycji. Ze spokojem spożyliśmy pizzę i udaliśmy się na peron. Do Poznania Głównego dojechaliśmy punktualnie i tu się rozstaliśmy, ponieważ pociągi do naszych miejscowości odjeżdżały w dwie różne strony...

    Dla mnie na tę chwilę była to podróż życia. Zarówno Hong Kong jak i przelot tak znamienitą linią jak Qatar Airways zrobiły na mnie niesamowite wrażenie. Chciałbym kiedyś wrócić do HK, odwiedzić tego Buddę...
    Ostatnio edytowane przez Krzysztof.May ; 18-02-2011 o 14:31 Powód: ogólne porządki
    lofoten likes this.

  2. #2

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    Wlkp.

    Domyślnie

    No nieźle, nieźle ! Podziwiam mobilizację do napisania tego - tak obszernie zdecydowanie nie miałbym sił tego opisać Fajnie sobie powspominać.

  3. #3
    Awatar Bastek

    Dołączył
    Jul 2009
    Mieszka w
    Afryka

    Domyślnie

    Ten Emirates z którym się mijaliście to zapewne EK60 Hamburg Dubaj one o podobnej godzinie startują i lecą mniej więcej tą samą trasą.
    Relacja świetna fajnie opisana. Zastanawia mnie tylko czemu na w miarę długiej trasie Doha Berlin Qatar puszcza A320 a nie większą maszynę.
    Pokaż zdjęcia modeli.
    Pozdro.

  4. #4
    Awatar Asta

    Dołączył
    Jan 2007
    Mieszka w
    Bydgoszcz

    Domyślnie

    Świetna relacja, przeczytałem ją na raz z ogromnym zaciekawieniem. Raport na najwyższym poziomie! Fajnie zdjęcie z "Bydgoszczą" na mapie Qatara.

    W mojej torbie podczas lotu z Lizbony do Zurychu Swissem urwali kółko w bagażu (mieli pecha, że na moich oczach i zrobiłem kilkanaście zdjęć, łączenie z gościem, który tego dokonał) i po wylądowaniu w Warszawie przyjęli moją reklamacje. Po jakimś czasie dostałem odszkodowanie + list z przeprosinami, widokówki ich samolotów oraz informacjami o Szwajcarii, a potem przez chyba rok co miesiąc dostawałem magazyn pokładowy.

    P.S. O relacji z Kosu pamiętam i już niedługo się pojawi.

  5. #5

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    Poznań

    Domyślnie

    Uzupełnienie:

    Jeszcze jedno zdjęcie z przesiadki w Doha podczas powrotu:


    Ostatni odcinek podróży - PTV w A320:


    Spełniam też prośbę o zdjęcia modeli:



  6. #6
    Awatar lofoten

    Dołączył
    Jun 2009
    Mieszka w
    Oslo

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Craviec Zobacz posta
    i do terminala (Matko Boska, jak zimno!!! - klima działała w najlepsze)
    Tak jest najlepiej

    Powiedz, czy przy swojej krótkiej przesiadce zauważyłeś jakieś szklane pudełka czy inne tego typu miejsca gdzie się można 'dotlenić'?
    Paris in the spring? Don't even think about it — the Arctic is where you really want to be.~ Etain O'Carroll

  7. #7

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    Poznań

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez lofoten Zobacz posta
    Tak jest najlepiej
    Nie przeczę, wręcz się zgadzam, ale nie miałem na to zimno dobrego ubrania

    Cytat Zamieszczone przez lofoten Zobacz posta
    Powiedz, czy przy swojej krótkiej przesiadce zauważyłeś jakieś szklane pudełka czy inne tego typu miejsca gdzie się można 'dotlenić'?
    Jako niepalacz nie potrzebowałem, jako "zwiedzający" terminal nie zauważyłem.

  8. #8
    ModTeam
    Awatar Quantas

    Dołączył
    Jan 2007
    Mieszka w
    Pyrlandia

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez lofoten Zobacz posta
    Powiedz, czy przy swojej krótkiej przesiadce zauważyłeś jakieś szklane pudełka czy inne tego typu miejsca gdzie się można 'dotlenić'?
    Są, ale jako palacz myślałem że tak zdechnę. Zadymienie koszmarne.
    Znajduje się do góry przy pomieszczeniu do modlitwy.
    lofoten likes this.



  9. #9

    Dołączył
    Apr 2008
    Mieszka w
    Gdynia, Poland

    Domyślnie

    szczerze się w paru miejscach ubawiłem
    cieszę się, że moja wzmianka o Dodzie na pokładzie Qatara padła na podatny grunt
    Ciekawe, czy o tej porze roku też mieliście okazję pooglądać sobie na terenie terminala w DOH różne indywidua w kożuchach rodem z opowieści o pograniczu afgańsko-pakistańskim?
    A swoją drogą, wnioskuję z Twojej relacji, że terminal w DOH to nadal największa bolączka Qatar Airways. Sami pewnie przestępują już z nogi na nogę czekając na otwarcie nowego lotniska...
    Pozdrawiam i życzę kolejnych udanych lotów (i relacji)!
    Bartek

  10. #10

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    Poznań

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez tropikey Zobacz posta
    Ciekawe, czy o tej porze roku też mieliście okazję pooglądać sobie na terenie terminala w DOH różne indywidua w kożuchach rodem z opowieści o pograniczu afgańsko-pakistańskim?
    Albo nie widziałem, albo nie pamiętam. W DOH była taka mieszanka kultur, ubiorów, ras itd., że ciężko było zwrócić uwagę na jedną konkretną wersję.

    Cytat Zamieszczone przez tropikey Zobacz posta
    A swoją drogą, wnioskuję z Twojej relacji, że terminal w DOH to nadal największa bolączka Qatar Airways. Sami pewnie przestępują już z nogi na nogę czekając na otwarcie nowego lotniska...
    Tak, myślę, że jest trochę za mało - nazwałbym to - reprezentacyjny. Nie trzyma poziomu obsługi na pokładach samolotów. Ja jakoś za bardzo wybredny nie jestem, ale niektórym może to przeszkadzać.

    Cytat Zamieszczone przez tropikey Zobacz posta
    Pozdrawiam i życzę kolejnych udanych lotów (i relacji)!
    Dzięki. Z opisami podróży na razie się trochę wstrzymuję , bo widzę, że na forum jest raczej większy popyt na fotorelacje niż na "tekstorelacje", a ja lubię opisywać ze szczegółami

  11. #11
    Awatar mar941

    Dołączył
    Apr 2011

    Domyślnie

    ja i tak z chęcią poczytałbym "coś lekkiego do poduszki"

  12. #12
    Awatar lofoten

    Dołączył
    Jun 2009
    Mieszka w
    Oslo

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Quantas Zobacz posta
    Są, ale jako palacz myślałem że tak zdechnę. Zadymienie koszmarne.
    Znajduje się do góry przy pomieszczeniu do modlitwy.
    Nic to - ważne, że jest to możliwe. Lepsze to, niż delirium i tabletki na 10-12-godzinnym locie. Dziękuję za wielce przydatną informację Ta relacja zachęciła mnie do lekkiej zmiany planów na przyszły rok, a teraz już wiem, że mogę "wal^w lecieć jak w dym"
    Paris in the spring? Don't even think about it — the Arctic is where you really want to be.~ Etain O'Carroll

  13. #13

    Dołączył
    Oct 2009
    Mieszka w
    MAD

    Domyślnie

    Jasny gwint Craviec - do HKG lecieliśmy razem Hahaha, te same przypały z odwołanym lotem z WAW i kombinowanie przez MUC... Kurcze, szkoda, że nie spotkaliśmy się, można było uczcić spotkanie forumowe szklaneczką!!! Relacja super! My lecieliśmy w trójkę (koleżanka + 2 facetów), do DOH siedzieliśmy mniej więcej w połowie, potem na końcu, tam gdzie są 3 fotele w rzędzie.

    Cytat Zamieszczone przez lofoten Zobacz posta
    Są, ale jako palacz myślałem że tak zdechnę. Zadymienie koszmarne.
    Znajduje się do góry przy pomieszczeniu do modlitwy.
    zgadza się - palarnie w DOH to hardcore

  14. #14
    Awatar lofoten

    Dołączył
    Jun 2009
    Mieszka w
    Oslo

    Domyślnie

    Trochę ci się cytaty pomerdały
    Paris in the spring? Don't even think about it — the Arctic is where you really want to be.~ Etain O'Carroll

  15. #15

    Dołączył
    Oct 2009
    Mieszka w
    MAD

    Domyślnie

    Cytowane z Twojego postu, stąd zamieszanie!

  16. #16

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    Poznań

    Domyślnie

    @polozy: na przyszłość uważniej śledź temat "Nasze najbliższe loty". Tam zarówno jak, jak i Chudy oraz Złoty zamieściliśmy informację, że tak lecimy

  17. #17

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    WAW/KRK

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Craviec Zobacz posta
    i stać go na to.
    (ciach)
    rezerwacji dokonaliśmy za pomocą kart należących do naszych ojców
    Aaa, no to wszystko jasne.

    A tak serio - bardzo fajna relacja, i bardzo dobrze ze zawiera duzo ciekawego tekstu.

    Mam jedno, zapewne banalne, pytanie: czy obywatele polscy potrzebuja do HKG i Chin wiz turystycznych?

    PS. Jakie wrazenia jesli chodzi o ilosc miejsca na nogi w 320 i 330 QR?

    A co do 9 godzin w terminalu - no coz, to jedna z mozliwych łyżek dziegciu przy promocyjnych biletach...

  18. #18

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    Poznań

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Czterosilnik Zobacz posta
    Aaa, no to wszystko jasne.
    Żeby było naprawdę wyjaśnione - ja swojemu tacie całą kwotę oddałem

    Cytat Zamieszczone przez Czterosilnik Zobacz posta
    A tak serio - bardzo fajna relacja, i bardzo dobrze ze zawiera duzo ciekawego tekstu.
    Dzięki

    Cytat Zamieszczone przez Czterosilnik Zobacz posta
    Mam jedno, zapewne banalne, pytanie: czy obywatele polscy potrzebuja do HKG i Chin wiz turystycznych?
    Do Chin potrzeba, do Hong Kongu na pobyt nieprzekraczający 90 dni nie trzeba.

    Cytat Zamieszczone przez Czterosilnik Zobacz posta
    PS. Jakie wrazenia jesli chodzi o ilosc miejsca na nogi w 320 i 330 QR?
    W "starej" 320 bardzo wygodnie. W 330 i nowej 320 zdecydowanie mniej miejsca, a spowodowane to jest umiejscowieniem skrzynki do systemu rozrywki. Mam 190cm wzrostu więc bywało niełatwo momentami.

    Cytat Zamieszczone przez Czterosilnik Zobacz posta
    A co do 9 godzin w terminalu - no coz, to jedna z mozliwych łyżek dziegciu przy promocyjnych biletach...
    Z tego co pamiętam to nie było innej opcji powrotu - wtedy jeszcze DOH-TXL-DOH było robione raz dziennie.

  19. #19

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    Wlkp.

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Craviec Zobacz posta
    Żeby było naprawdę wyjaśnione - ja swojemu tacie całą kwotę oddałem
    U mnie również nie było słodko - także ta kwestia finansowa myślę ma naprawdę najmniejsze znaczenie dla tematu...

    Poza tym dzięki Craviec za nowe fotki, miło sobie powspominać jeden z najlepszych dla mnie wyjazdów !

    Pzdr. !

  20. #20

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    WAW/KRK

    Domyślnie


    Polecamy

    Cytat Zamieszczone przez Craviec Zobacz posta
    Do Chin potrzeba, do Hong Kongu na pobyt nieprzekraczający 90 dni nie trzeba.
    Hmm, czy to znaczy, ze mimo formalnego wcielenia Hong Kongu do Chin, gdzies po drodze z wyspy na kontynent jest dokonywana kontrola dokumentow? Albo kontrolują np. tylko Bialych (chociaz zapewne sa takze Biali obywatele HK; no to juz nie wiem)?

    Cytat Zamieszczone przez Craviec Zobacz posta
    W "starej" 320 bardzo wygodnie. W 330 i nowej 320 zdecydowanie mniej miejsca, a spowodowane to jest umiejscowieniem skrzynki do systemu rozrywki.
    Jak widac, to kolejny przypadek, gdy czlowiek jednak sie zastanawia, czy nalezy sie tak w stu procentach cieszyc z tych PTV... (A swoją drogą, przeciez *giga*bajty roznych danych mozna zmiescic w kostce wielkosci polowy kciuka - wiec skad, oprocz oczywiscie samego ekranu PTV, takie rozmiary tych najnowszych systemow rozrywki w samolotach?

Strona 1 z 2 1 2 OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •