Strona 1 z 3 1 2 3 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 20 z 50
Like Tree8Likes

Wątek: Brazylijka z Kolumbijką - piranie w krainie deszczowców

  1. #1
    Awatar lofoten

    Dołączył
    Jun 2009
    Mieszka w
    Oslo

    Domyślnie Brazylijka z Kolumbijką - piranie w krainie deszczowców


    Polecamy

    ================================================== ============================
    Uwaga: jak się niektórym obrazki nie załadują to trudno (collateral damage)... Polecam uaktualnić lub zmienić przeglądacza.
    ================================================== ============================


    BRAZYLIJKA Z KOLUMBIJKĄ, czyli PIRANIE I KRAINA DESZCZOWCÓW

    Moja pierwsza wizyta w Ameryca Południowej. Na wyjazd namówiłem się sam
    po rozmowie z śliczną koleżanką z pracy, Kolumbijką oczywiście. Rok 2011
    wyszedł skrajnie tropikalny, trochę wbrew planom. Zacząłem od Chin,
    przewinąłem się przez południową Kanadę, Kolumbię, Meksyk, Singapur, i
    spędziłem 10+ dni w Brazylii. Została mi jeszcze Turcja w końcu grudnia.
    Bierze się to stąd, że w 2010 zdrowie posypało mi się znów, i
    zdecydowałem się 'obejrzeć świat', tzn. ten, który mnie specjalnie nie
    interesował dotąd. Było to dość męczące tournee, choć z większości
    wyjazdów jestem zadowolony; spodobała mi się zwłaszcza Ameryka
    Południowa i mam nadzieję tam wrócić. Klimat mnie niestety dobijał dzień
    w dzień, zwłaszcza w Brazylii. Jeszcze trochę czasu minie, i nawet city
    trips będą dla mnie niemożliwe. W pewnym sensie porzuszanie się po
    ulicach Manaus i kilku innych miast Brazylii - i próby oddychania za
    jednym razem - to najtrudniejsza rzecz, jaką w życiu robiłem...

    Łączę oba wyjazdy południowoamerykańskie w jednej relacji, ponieważ w
    lotach do/z Kolumbii w zasadzie nie ma o czym pisać, a poza tym z lat
    70-tych pamiętam jak jako szkrab wyniosłem powiedzonka z domu - takie
    jak to o kawie, kolumbijce i brazylijce. Ci, co "kawy" z przełomu lat
    70-tych i 80-tych pamiętają, być może będą wiedzieć o co chodzi


    Gryplan:

    2011/03/19 | Oslo - Frankfurt | Lufthansa | A320
    2011/03/19 | Frankfurt - Bogotá | Lufthansa | A340-600
    2011/03/22(+1) | Bogotá - Frankfurt | Lufthansa | A340-600
    2011/03/23 | Frankfurt - Oslo | Lufthansa | A320

    2011/06/16 | Oslo - Lisboa | TAP Portugal | A319
    2011/06/17 | Lisboa - Brasília | TAP Portugal | A330-200
    2011/06/18 | Brasília - Manaus | TAM Linhas Aéreas | A320
    2011/06/19 | Manaus - Belém do Pará | TAM Linhas Aéreas | A320
    2011/06/20 | Belém do Pará - Brasília | TAM Linhas Aéreas | A320
    2011/06/20 | Brasília - Rio de Janeiro (SDU) | TAM Linhas Aéreas | A319
    2011/06/22 | Rio de Janeiro (SDU) - Curitiba | TAM Linhas Aéreas | A319
    2011/06/23 | Curitiba - Salvador da Bahia | TAM Linhas Aéreas | A320
    2011/06/24 | Salvador da Bahia - Aracaju | TAM Linhas Aéreas | A320
    2011/06/24 | Aracaju - Recife | TAM Linhas Aéreas | A320
    2011/06/25 | Recife - Natal | TAM Linhas Aéreas | A320
    2011/06/26 | Natal - Fortaleza | TAM Linhas Aéreas | A320
    2011/06/26 | Fortaleza - São Luís | TAM Linhas Aéreas | A320
    2011/06/27 | São Luís - Teresina | TAM Linhas Aéreas | A320
    2011/06/27 | Teresina - Fortaleza | TAM Linhas Aéreas | A320
    2011/06/27(+1) | Fortaleza - Lisboa | TAP Portugal | A330-200
    2011/06/28 | Lisboa - Oslo | TAP Portugal | A320



    KOLUMBIA

    (immigration officer): so you don't speak Spanish at all?
    (me): nosir
    (immigration officer): and I don't speak English! [laughs]
    Do Kolumbii leciałem Lufthansą, skorzystawszy w grudniu 2010 z ich
    promocji południowoamerykańskich. Jak napisałem powyżej, mój wybór padł
    na ten akurat kraj ze względu na czarnowłosą koleżankę Lufthansa jak
    zwykle, wszystko odbywało się tak, jak mogłem oczekiwać. Poza okresem od
    połowy grudnia do początku lutego, jest to moja optymalna linia
    długodystansowa. Jestem skłonny z nich zrezygnować na rzecz wynalazków
    takich jak brazylijski TAM. Może też kiedyś spróbuję kolumbijskiej
    Avianc-y, ale też niekoniecznie.

    ---------------------------
    Marzec 2011 - nowe siedzenia lufthanzove podczas lotu do Frankfurtu.
    Wcale nie są jakieś wygodniejsze, niż te dawne. To mój pierwszy raz z
    tymi siedzeniami, i myślę że te ich achy i ochy nad tymi siedzeniami to
    jakaś wszeteczna propaganda.



    ---------------------------
    Frankfurt, lufovy A340-300



    ---------------------------
    Do tej pory nie jestem w stanie zwizualizować sobie lotniska we
    Frankfurcie w mojej głowie. Za bardzo wszystko skomplikowane.
    Pozmieniało się jednak trochę od połowy lat 90-tych i między późnym
    lutym a późnym listopadem jestem skłonny przezeń latać. W styczniu 2011,
    gdy byłem ledwo żywy po locie z Hong Kongu, pomerdały mi się dolary
    honkońskie z euro. Oczywiście małpa przy kasie wzięła mnie za złodzieja
    i nakrzyczała na mnie. Jednak co Kopenhaga, to Kopenhaga, przynajmniej
    ludzie są ludzcy



    ---------------------------
    Nudzę się pomiędzy lotami. Palę, piję mrożoną herbatkę, i włóczę się od
    okna do okna. Tutaj egejski A321 w środku harmidru lotniskowego.




    ---------------------------
    Moje ulubione zdjęcie. Potwór za oknem



    ---------------------------
    Boczek potwora. To chyba najładniejszy z ogromnych samolotów. Mnie się
    raczej podobają wiatraczki, ale ten jest wyjątkiem.



    ---------------------------
    Nonio.




    ---------------------------
    Jeszcze chińczyk i czas się ładować do mojego dyliżansu. Jak to zwykle
    na długich dystansach, jest godzinka, półtorej frajdy i 8+ godzin
    totalnej nudy/męki. Lecąc tak, wykoncypowałem, że jeśli będę kiedyś
    leciał dalej wgłąb Ameryki Południowej, to wybiorę TAP. Tak też później
    zrobiłem i ten pomysł okazał się fatalny.



    ---------------------------
    Paramilitaria FARC trenują w środku stolicy Tak mnie ludzie
    straszyli, że w Kolumbii niebezpiecznie. No i proszę, mieli rację. Nic,
    tylko się bać



    ---------------------------
    Typowa dzielnica mieszkaniowa w północnej Bogocie. Albo pada, albo leje,
    albo siąpi. To prawdziwa Kraina Deszczowców. Miasto dość brzydkie,
    szczerze mówiąc, ale atmosfera podobała mi się na tyle, że kiedyś tam
    będę się starał wrócić. Na przykład do parku narodowego El Cocuy.



    ---------------------------
    BBC w natarciu




    ---------------------------
    O rety! Co za potwornie brzydkie lotnisko. Przypomina mi to artykuł ze
    Spiegla z galeryjką maszkar zwanych bausünden



    ---------------------------
    Armia wkracza na lotnisko.



    ---------------------------
    Zaraz za rogiem arrivals jest budka z rejestrowanymi taksówkami.
    Uśmiechnąłem się, jak sobie przypomniałem konwersacje w taksówce
    pędzącej nocą po Bogocie z prędkością światła:

    (driver): dollares?
    (me): nei, pesos
    (driver): eee... hehe!


    ---------------------------
    El Dorado paskudne jest tak z zewnątrz, jak i z wewnątrz.



    ---------------------------
    Miałem z nimi lecieć kiedyś. Raz nie wyszło, drugi raz zmieniłem plany.



    ---------------------------
    Ten badziew też ma tutaj oficjeli.



    ---------------------------
    A tu się zwalnia z podatku tyrystyczno-wyjazdowego. Kiedyś trzeba było
    podobno płacić gotówką. Teraz tylko hop siup i pieczątka. Dalej jednak
    jak za króla Ćwieczka.



    ---------------------------
    Kolumbijka z pracy mi się na tyle podoba, że kiedyś zaryzykuję i polecę
    Aviancą



    ---------------------------
    Spóźniłem się o sekundę i już stewardesa Aviancy zdążyła zdjąć poncho.



    ---------------------------
    Odwracam się i idą następne. Zdjęcie znowu skopane, bo zaskoczony byłem




    ---------------------------
    Jedyne w miarę jako-takie, ale już z tyłu. Śmieszne te kapelusiki mają.



    ---------------------------
    Lounge Copa Airlines.



    ---------------------------
    Tym gratem na pewno lecieć nie zamierzam. Zakładam się, że w środku taki
    sam syf i malaria jak w Tyrolean Airways.



    ---------------------------
    LAN w scenerii typu groźna.



    ---------------------------
    Iitam Aires...




    ---------------------------
    Ostatni puff i czas lecieć do domu. Wieczorem lotnisko z zewnątrz nie
    wygląda już tak tragicznie, może dlatego, że niewiele widać



    ---------------------------
    Kiedyś wszystko się tu zmieni.



    ---------------------------
    Nie cierpię niskich stropów na lotnisku. Przynajmnie tutaj nie ma
    śmierdzących dywanów, jak w Singapore Changi.



    ---------------------------
    Maszeruję do bramki. Przy security skonfiskowali mi zapalniczkę, ale
    niespecjalnie się starali z tym szukaniem. Słyszałem wiele o maksymalnej
    kontroli w Kolumbii, a tu taka lipa. Jednak na 90 minut przed odlotem
    się zaczęło. Wyproszono nas z pokoiku bramkowego, wkroczyła armia,
    podłączyła skaner i zaczęła grzebać ludziom w bagażach. Psy, armaty
    ręczne i kwiaty we włosach u pań-żołnierzy. Chciałem im zdjęcie zrobić,
    ale zwątpiłem. Z paszportem w zębach mnie puszczono bez babrania się w
    moim plecaku. Byłem jednym z kilku, których puścili bez kontroli.
    Bardziej mnie to wszystko bawiło, niż straszyo, ale inni ludzie mieli
    wąskie miny.



    ---------------------------
    Frankfurt, dzień następny. W jakimś zakątku znalazłem rozkładane
    skórzane, czerne fotele i czytając Lonely Planet o Meksyku, zasnąłem na
    kilka godzin. Miałem zamiar pojechać do miasta, ale mnie lot z Kolumbii
    zbytnio zmęczył.



    ---------------------------
    Boska. Turczynem polecę w końcu grudnia, w czasie dni wolnych od pracy
    wg rekomendacji króla. Będzie to zwieńczenie tropikalnego roku 2011. W
    roku następnych żadnych tropików nie będzie, a wręcz przeciwnie Skoro
    mowa już o turczynie, to reklamy mają wielce zabawne.



    ---------------------------
    Iitam komfort. Ale ujdzie, zadowolony jestem. Latam teraz głownie
    "pentagramem" i Lufthansa jest tej konstrukcji podstawą



    --------------------------
    Full travelogue in English:
    1. COLOMBIA






    I. BRAZYLIA | przyjazd

    O linii zwanej TAP nie będę pisał, bo się zaraz zdenerwuję. Zresztą
    gdzieś na tym forum już o tych artystach pisałem. Jak kogoś interesuje,
    może poczytać we "wstępie do Brazylii" poniżej. Koniec końców, wyszło na
    to, że w Brazylii zostanę o dzień dłużej, o czym dowiedziałem się w
    prawie ostatniej chwili. Myślałem co zrobić i na dzień przed wyjazdem
    zrobiłem trzy nowe rezerwacje: FOR-SLZ-THE-FOR. Tak, wszyscy tutaj piszą
    morsem, to i ja przynajmniej raz zakoduję Gryplan zresztą jest na
    początku tego wpisu.

    Ostatecznie wyszlo 17 lotów, 29.576km, ~74% równika, w tym 13 lotów
    wewnątrz Brazylii, wszystkie z TAM, wszystkie arbuzami. Do stolicy
    Brazylii doleciałem przespawszy cały lot. Obudziłem się gdzieś nad
    suchym sertão na północny-wschód od stolicy. Oczywiście nie dostałem
    karty imigracyjnej i musiałem wypełnić ją w kolejce. Urzędnik
    roztargniony, pieczątkę wbił mi na samym początku paszportu, nie tam,
    gdzie powinien. Celnicy mieli radochę, jak wypisywałem karteluszek na
    kolanie, po czym zgubiłem długopis w ich maszynie skanującej. Jak
    zobaczyli "Norway" na karteluszku, żadnych pytań nie było, jedynie "ooo"
    i już wychodzę na świeże powietrze.

    Zaplanowałem wizytę w 12 stanach Brazylii - na tyle dużo, żeby później
    nie żałować, gdybym już nie mógł ponownie tam pojechać. Skoncentrowałem
    się raczej na wybrzeżu, z dodatkiem stolicy i środka Amazonii. Ponieważ
    dni do dyspozycji miałem mniej, niż stanów/miast do odwiedzenia,
    wymyśliłem, że wzorował się będę na bohaterze The Bourne Identity.
    jedłym słowem - wakacje z zegarkiem w ręku. Dyscyplina:
    [*] przylot do danego miasta po południu lub wieczorem[*] obowiązkowo taxi do hotel[*] login w hotelu, papu i wcześnie spać[*] wczesna pobudka, śniadanie w hotelu[*] bety zostają w hotelu, ja idę na foto-branie[*] przysznic w hotelu, logout, i taxi na lotnisko, chyba że lot jest wyjątkowo późno, wtedy jest jeszcze czas na szaleństwa kulinarne[*] obżarstwo na lotnisku[*] lot do następnego miasta

    Poza paroma wyjątkami, ten reżim się wyśmienicie sprawdził. A teraz
    kilka słów o samym lataniu po Brazylii.

    Immigration
    w stolicy wszyscy się uśmiechali. Jaki to odpoczynek po chamach i
    faszystach w krajach anglosaskich!

    Check-in
    Brazylijczycy nie korzystają z pudełek. Prawie zawsze byłem przy
    automacie TAM sam, patrząc na kilometrowe kolejki i się dziwiąc. Pudełka
    są dość wolne, to nie jest SAS-owe szast-prast. Ale interfejs jest
    angielski, więc żaden problem. Trzeba wstukać numer paszportu ręcznie,
    niestety. Maszynka drukuje na wpół przerwany karteluszek, który wygląda
    jak recepit w kasie w sklepie spożywczym - i tutaj trzeba uważać (o czym
    poniżej). Ręcznie się odprawiałem tylko raz, w stolicy przed lotem do
    Manaus, żeby zobaczyć jak to jest. Pani zdębiała jak wobaczyła moje
    wydruki z Widero'e, po czym zadała pytanie, dlaczego ja tylko jeden
    dzień zostaję w każdym mieście. Obejrzała paszport na wszystkie strony
    po czym się w końcu uśmiechnęła. Może jednak wyglądałem na masowego
    mordercę z itinerary jak w "12 Monkeys"

    Transfers
    Jeśli się latacz przesiada, latacz ma trzymać wszystkie zółte
    karteluszki zwane boarding pass przy piersi, aż do końca, inaczej nie
    poleci. Pierwszy podwójny lot miałem 24-go czerwca, z Salvador da Bahia
    przez Aracaju do Recife. Pani w security ani w ząb po angielsku.
    Poniższy dowłowny cytat z konwersacji lotniskowej w stolicy da wam wgląd
    w moją znajomośc portugalskiego

    (me): two bottles of limao, bitte
    (damerinha): /ding
    (me): limao? two bottles?
    (damerinha): limão?
    (me): limão limão — duo limão
    (damerinha): t-[unintelligible]-s...
    (me): yes, duos limãos, dias limãos, limão limão
    (damerinha): /smiles and hands me two bottles
    (me): bão
    (damerinha): /bursts with laughter
    Na migi ustaliłem w B z panią bezpieczną, że lecę z A przez B do C. Pani
    pogroziła mi palcem, a ja zrozumiałem, że wyrzucanie karteluszka po
    odbytym locie jest wielkim błędem. Następny raz już byłem przygotowany,
    lecąc z São Luís przez Teresinę (z pół-dniowym tamże postojem) do
    Fortalezy. Karteluszek jednak nie pomógł, a to dlatego, że sama pani
    bezpieczna po portugalsku czytać nie umiała, albo raczej nie rozumiała
    tego, co czytała. Conexão! I tak się mało nie spóźniłem na lot. Tak więc
    radzę trzymać karteluszki i radzę się nauczyć wymiawiać to magiczne
    portugalskie słowo Innymi słowy, samo boarding pass nie daje wstępu
    na pokład w przypadku transferów z opóźnieniem lub bez.

    Kontrola bezpieczeństwa
    O karteluszkach już pisałem. Bezpieczni kontrolerowie są bardzo mili,
    jak w Norwegii lub Danii. Niech żyje Brazylia

    Papu
    Tamove jest zawsze takie samo. Ogólnie nie pamiętam prawie nic z moich
    lotów, ponieważ prawie zawsze siedziałem w rzędzie 5 lub 6, przy oknie,
    zawsze dostałem ten sam rulonik z roztopionym w środku serem żółtym i
    zawsze piłem sok pomarańczowy. Francuzi mają na ten fenomen pewne
    słowo. Ale ciepłe coś lepsze niż nic. Zawsze to okazja do kontaktu z
    prawie wyłącznie damską cabin crew Ach te brazylijki...

    Boarding
    Prawie zawsze 'proceed to gate' pojawia się dwujęzycznie na 45 minut
    przed odlotem. Po czym 'boarding' jak w automacie, bez względu na to, co
    się rzeczywiście dzieje. Mój lot ze stolicy do Rio rozpoczął się 15
    minut przed czasem. Inne różnie, ale nigdy nie było to tak, jak na
    wyświetlaczu. Swoją drogą, jak transfer jest TAM-2-TAM, samolot poczeka
    na ewentualnych spóźnialskich. Do dyliżansu obsługa wpuszcza dość
    wcześnie, i potem na wspomnianych spóźnialskich czeka się 20-30 minut w
    kabinie.

    Flight information
    Zamiast pisać "war & peace", którą swoją drogą można znaleźć w pierwszym
    travelogue (link poniżej), podam przykład. Lot Curitiba - Salvador da
    Bahia. Na ekranie inny lot, który się odbył przed moim. Informacje na
    ogólnych tablicach na całym lotnisku w Kurytybie się zmieniają przed
    lotem, więc zamiast się cieszyć lotniskiem, trzeba warować przed
    ekranem. Tyle, że i tak to nic nie da Prze moją zmienioną bramką
    tłum, boarding się zaczyna i kończy, a ja na bramkowym ekranie cały czas
    widzę stolicę, zamiast mojego Salvador da Bahia. Co ciekawsze, mój lot
    to tylko pierwszy odcinek długiego lotu do Manaus, który zatrzymuje się
    w trzystu osiemdziesięciu miastach po drodze, jak Widero'e. Tzw.
    "coastal hopper".

    Cytat Zamieszczone przez clint_eastwood
    Don't be shy, punk, and talk to a human
    Porównuję karteluszki z jednym z ostatnich lataczy i
    wychodzi, że to mój lot, wbrew temu, co jest napisane na ekranie
    bramkowym. Zwracam uwagę ziutkowi od boarding, a ten się uśmiecha: "Yes.
    No, it ok". I takie jest latanie w Brazylii Trzeba mieć oczy otwarte.

    Tyle tytułem wstępu. jeśli są osoby, których interesuje więcej, i nie
    tylko o lataniu, i jeśli są skłonne czytać tasiemcowe relacje, zapraszam
    do travelogues (linki poniżej). A teraz super-spartańskie wycinki z
    podróży (napisanie relacji na moim serwerze zajęło mi dwa miesiące

    Cytat Zamieszczone przez lovie_austin/hotel_costes
    One, one night in Rio, (in Rio)
    Two, two days in LA (in LA)
    We had a short, a short stop in Moscow
    But there was no, (no…) no time to stay (to stay, to stay, to….)

    ---------------------------
    Lizbona/Lisboa/Lesboa



    ---------------------------
    Lufthansa A320, złapana na płycie



    ---------------------------
    TAP A319 - pyszne papu, wygodne skórzane fotele, dużo miejsca na nogi,
    super obsługa, lot w miarę na czas, ale i tak już nigdy z nimi nie
    polecę.



    ---------------------------
    Cytat Zamieszczone przez lovie_austin/hotel_costes
    One, one fancy cocktail (in the sky)
    Two, two pieces of lemon
    Three, three crying babies (next to me)
    And after four drinks, they wouldn't serve me no more…
    Lizbona. Do Portugalii leciałem wściekły. Miałem w planach wieczorne
    szwendanie się po kafejkach an wybrzeżu. nie miałem ochoty na nic
    portugalskiego po tych całych hecach i zostałem na lotnisku, czytając
    Lonely Planet "Brazil" od deski do deski.


    ---------------------------
    Cytat Zamieszczone przez lovie_austin/hotel_costes
    I had one, one, one bedroom apartment (one bedroom apartment)
    There were two, two things on my mind (my mind)
    I want to go back (back), back to my luggage
    I want to leave (leave), leave this place behind
    TAAG Angola Airlines. Ja prawie zasypiam na stojąco. Never again.




    ---------------------------
    Cytat Zamieszczone przez lovie_austin/hotel_costes
    Well after flying for seven hours in economy class
    I was really mad, three crying babies
    And no more liquor, and no sleep
    So finally we arrived in Berlin
    It was raining, of course
    TAP A330-200. Za chwilę usiądę i zasnę. A szkoda, bo ogromne Airbusy mi
    się podobają. Z lotu nie pamiętam prawie nic.




    ---------------------------
    Wylądowaliśmy w stolicy


    ---------------------------
    Przyciemniane airbridges



    ---------------------------
    BSB. Najśliczniejszo-najładniejsze z tropikalnych lotnisk. Wylądowałem i
    od tej chwili jestem Jasonem Bourne, będę podróżował z zegarkiem w ręku.
    Tyle, że zegarka na ręku... nie mam. Ooops. Biegnę do sklepiku, i tam
    pani w spodniach, podobna do Maliiny A., ergo minister finansów
    grenlandii, zakłada mi zegarek na rękę. Druga pani zajmuje się moją
    kartą. Trzecia do mnie mówi, a ja myślę, że wreszczie znalazłem się w
    swoim naturalnym środowisku/ekosystemie I tak już było do końca
    wyjazdu. Do pięknych ani znowu szczupłych nie należę, a w Ipanemie moim
    udziałem było pogwizdywanie lokalnych pań. Wtedy zrozumiałem, jak czuje
    się kobieta we Włoszech, Egipcie, lub jakichś innych Indiach. Niby
    pochlebia, ale jednak nie. Co zrozumiałem o wiele wcześnie, już przy
    przechodzeniu granicy, to to, że Brazylia to wyluzowany kraj pełen
    miłych i otwartych ludzi. Co za kontrast z taką np. Kanadą! Nie mówiąc o
    innych Austriach czy Angliach.



    --------------------------
    Full travelogue in English:
    1. ARRIVAL


    II. BRAZYLIA | Goiás & Distrito Federal | Brasília

    ---------------------------
    Stolica w słońcu. Jedynie miasto, w którym nie jest duszno. Gorąco,
    owszem, ale nie duszno. Wyjechałem na wskroś zachwycony. Jak kogoś
    interesuje architektura i pianie z zachwytu nad miastem w środku
    kontynentu, zapraszam do travelogue z 460 zdjęc. Tutaj tylko trzy
    niereprezentatywne zdjątka.



    ---------------------------
    Zmiana warty. Dilma może spać bezpiecznie.



    ---------------------------
    W katedrze.



    ---------------------------
    Os Candangos, symbol stolicy.



    ---------------------------
    TAP A330-200 i cerrado z tyłu.



    ---------------------------
    Mam kilka godzin do spędzenia na najfajniejszym lotnisku poza Europą.
    Więc gapię się na dyliżansy na poniższym tarasie...



    ---------------------------
    obżeram się, piję... (sok, to są sąsiedzi w restauracji!)



    ---------------------------
    i szwednam się in'n'out



    ---------------------------
    BSB airside. Dekoracje jak filmie sci-fi z 1969



    ---------------------------
    Ludzie się patrzą na spieczonego białasa, czyli mnie. A ja spokojnie
    fotografuję tablicę przy bramce. To mój pierwszy lot domestic. TAM.
    Gwiezdny mezalians.



    ---------------------------
    Kurczaki reklamują PLUNĘ.



    --------------------------
    Full travelogues in English:
    1. Brasília
    2. Brasília | Aeroporto


    III. BRAZYLIA | Amazonas | Manaus

    ---------------------------
    Lecę do Manaus. Podzieliłem się chustałkami odświeżającymi z sąsiadką.
    następnego dnia przy wylocie z Manaus znowu ją spotkałem. Nie ma si e
    jak umówić, przepraszam. Nazywam się Jason Bourne i nie mam czasu na
    amory Lot ze stolicy do Manaus długi, dwie i pół godziny, w
    ciemnościach. Ale za to podejście do lądowania - palce lizać. Ciemno jak
    w Amazonii nocą, haha, i tafla wody. Amazonka, matka rzek. I lecimy, i
    lecimy, i lecimy nad nią. Końca nie ma. I w tej wielkiej ciemności
    pojawia się Manaus nad ujściem Rio Negro. Morze świateł w czerni
    kontynentu. Nie da się zapomnieć. Polecam!!! Po wyjściu z terminala
    można się udusić. Klimat równikowy, ja wysiadam. Biorę taksówkę
    (notabene jedną z najdroższych w Brazylii - 75 R$) i padam na pysk w
    hotelu (notabene - najlepszym w jakim mi się udało spać w tym kraju,
    nowiusiekim Holiday Inn). Aircon boski, arktyczny. Śpię w 14 stopniach
    nago i trzęsę się o swoje życie następnego dnia.



    ---------------------------
    Dzień następny, eksploracja Manaus. Słynna opera, Teatro Amazonas. Czuję
    się, jak w Fitzcarraldo Herzoga.



    ---------------------------
    Machanie maczetą.



    ---------------------------
    Piranie, aka potulne zwierzątka



    ---------------------------
    Maski ludowe w porcie nad Rio Negro.




    ---------------------------
    Po powrocie do hotelu concierge pyta się mnie, czy się dobrze czuję.
    Mówi, że wyglądam, jakbym miał zawał Odpowiadam, że ledwo żyję, i że
    za chwilę wylatuję. Zapraszają mnie na masaż i do basenu. Nie, nie mogę.
    Nazywam się Jason Bourne i za chwilę mam lot do Belém Na lotnisku
    spotykam sąsiadkę, jak już pisałem, gapię się na lotniskowe żółwie, i
    wypijam Amazonkę wody mrożonej.



    ---------------------------
    Ale frajda... na lotnisku!



    --------------------------
    Full travelogues in English:
    1.
    Manaus
    Manaus
    | Aeroporto



    IV. BRAZYLIA | Pará | Belém do Pará

    ---------------------------
    Jestem już w dyliżansie TAM-u, lecę do Belém do Pará. Trasa wieść będzie
    mniej więcej wzdłuż Amazonki, prawie aż do delty. Na pasie startowym
    stoimy i czekamy, aż przejdzie tropikalne oberwanie chmury. O dziwo, tak
    szybko jak się pojawiło, tak znikło. I hop, lecimy. Trzęsie trochę po
    starcie, ale zabawa przednia.



    ---------------------------
    Kowadełka-under-construction i Amazonka pod nimi, na dole. Oj, niewiele
    widać. Powinienem był przelecieć się wiatraczkiem czy inną TRIP-ważką,
    to może byłoby co podziwiać.



    ---------------------------
    A tak, to tylko zostaje zachód słońca podczas zniżania się do lądowania.
    Baía do Guajará, w systemie delty Amazonki, pomiędzy lądem stałym, a
    wyspą-potworem, Marajó.



    ---------------------------
    Lotnisko w Belém wieczorową porą.



    ---------------------------
    Cytat Zamieszczone przez lovie_austin/hotel_costes
    We'll had to meet this promoter in New York
    So we met at the Hilton Hotel at the lobby
    We said we have to leave immediately to Germany
    So we hired a cab,
    When I saw the cab I thought I'll faint! because this little cab
    Was jut a Mitsubishi, a shifted car,
    I'm used to ridin' limousines, luxury cars, with all my stuff,
    a minimum one suitcase, two pairs of shoes and three backup singers
    I'm used to this, I need this!
    Moja maszyna. Na schwał. Do miasta jadę w taksówce z biznesmenem z
    Kanady. Zaczepił mnie, ponieważ miałem na sobie koszulkę "SNOW -
    Canada's four letter word". Obaj jechaliśmy do (notabene potwernego)
    hotelu w centrum. Będę miłościwy i nie napiszę nazwy tego zgnilca.
    Czułem się tam tak, jakby ktoś wdmuchiwał mi kondensację "zapaszku"
    dywanów z Singapore Chiangi do pokoju. Przed wejściem do hotelu śmieszna
    rzecz. Jakiś piosenkarz rozdaje autografy na schodach wejściowych, a do
    hotelu wejść się nie da. Piszczące siksy itp. Jeden z najzabawniejszych
    powrotów z lotniska



    ---------------------------
    W Belém umierałem ponownie, nie będąc w stanie oddychać. Ale
    przynajmniej zobaczyłem fikuśne palmy.



    ---------------------------
    Albo strzechy amazońskie.



    ---------------------------
    I armaty. Statek chyba izraelski, z tego co zdołalem odszyfrować z
    napisów.




    ---------------------------
    Po południu wracam na lotnisko. Nazywam się Jason Bourne i mam tego dnia
    dwa loty. Ale najpier podziwianie ogródków terminalowych.



    ---------------------------
    Jama TAM-a.



    ---------------------------
    Bardzo bym chciał kiedyś z nimi polecieć. A raczej polatać, intensywnie,
    od Minas Gerais przez cerrado, do granicy z Kolumbią.



    ---------------------------
    Atmosfera sterylna. Kafelki jak w ubikacji przy Forum w roku 1985
    (sorry, tekst dla onegdajszo-pamiętających warszawiaków). Ale ładnie
    wygląda.



    ---------------------------
    BEL na zewnątrz.



    ---------------------------
    BEL airside. Rozśmieszył mnie ten znak



    ---------------------------
    Cytat Zamieszczone przez lovie_austin/hotel_costes
    Ok, I'm sitting at the airplane to Los Angeles to get my luggage back
    It's quiet and next to me there is a friendly guy from Morocco or somewhere
    So we talk, and I wanted to show him the pictures of my boat, and guess what?
    I find out, that I forgot my wallet in the apartment, in Berlin!
    And here I am, no cash, no credit cards, not wearing a suit, for four days!
    Suddenly, the nice guy beside me jumps up with a pistol in his hand!
    Runs to the cockpit and demands that the pilot has to go to Rio de Janeiro!
    Oj, spóźnia się mój TAM do stolicy. Zdążę na lot do Rio? Mam czasu w
    stolicy od groma i trochę, ale jednak 45 minut spóźnienia jest be. Lot
    do stolicy generalnie nad środkiem stanu Tocantins. Dżungla, wycięte
    polany, i stopniowo coraz więcej stepu cerrado. Niestety, dużo chmur i
    siedziałem "pod słońce".



    ---------------------------
    Graty lotniskowe.



    --------------------------
    Full travelogues in English:
    1. Manaus - Belém do Pará
    2. Belém do Pará
    3. Belém do Pará | Aeroporto


    V. BRAZYLIA | Rio de Janeiro | Cidade Maravilhosa

    ---------------------------
    Cytat Zamieszczone przez lovie_austin/hotel_costes
    One, just one night in Rio (in Rio)
    Too, too tired to complain (buagh)
    Three, three stamps in my passport
    For you it might sound funny (well…)
    But I was in pain
    Przesiadka w stolicy poszła bezproblemowo. Ale nie dość, że mój lot z
    Belém był sporo opóźniony, to jeszcze lot do Rio rozpoczął się 15 minut
    przed czasem (w Europie takie numery robi brukselka, której skądinąd nie
    cierpię - linii, nie warzywka). Lot do Rio w ciemnościach, nad pagórkami
    Minas Gerais. Podejście jeszcze bardziej wystrzelone w kosmos, niż do
    Manaus nad Amazonką. Cel: Santos Dumont, na sztucznie morzu wyrwanym
    kawałku lądu. Miejsca nie ma na błąd, jak w wielu norweskich lotniskach.
    Krążymy dwa razy nad Rio, tracąc wysokość. Zdjęć się nie da po ciemku
    robić w takim kołowrocie, ale posikać się z wrażenia wręcz obowiązek.
    Wyszedłem z samolotu jak pijany A lotnisko małe, przyjazne, oszklone.
    Baardzo mi się podobało. Na zewnątrz łapanka taksówkarzy. Podobno na
    międzynarodowym jest jeszcze gorzej. Płacę w budynku lotniska, wychodzę
    z karteluszkiem i łapie mnie ziutek z mafii. Nie dość, że skórę
    zdzierają, to jeszcze napiwek chciał w Ipanemie. O takiego. Następnym
    razem z normalnym, miejskim pojadę (i tak zrobiłem). Uczciwemu warto
    napiwek dać, mafii nigdy.



    ---------------------------
    Ipanema w pigułce



    ---------------------------
    Ratownik daje ciała w konkursie.



    ---------------------------
    Forte de Copacabana.



    ---------------------------
    Człowiek robi takie zdjęcie miesiąca, koncentruje się i za chwile tonie
    w na wpół-wrzącym oceanie, którego fal nie miał czasu zauważyć Jazda
    do hotelu suszyć buty suszarką do włosów. Za karę!



    ---------------------------
    Rio, rio, dwa dni jak biczem trzasł. Nazywam się Jason Bourne i mam za
    chwilę lot do Kurutyby. Opóźnia się trochę, ale widoki na Sampę po
    drodze boskie.



    ---------------------------
    Mój już, czy jeszcze nie?



    ---------------------------
    Hahaha



    ---------------------------
    Departures na górze, a na wskroś zdjęcie można zrobić.



    ---------------------------
    Miss Brazil. Ach te rękawiczki...



    ---------------------------
    Widoki w salce airside.



    ---------------------------
    Samotność lataczki.



    ---------------------------
    Śliczne Santos Dumont.



    --------------------------
    Full travelogues in English:
    1. Rio de Janeiro | Ipanema
    2. Rio de Janeiro | Arpoador
    3. Rio de Janeiro | Forte de Copacabana
    4. Rio de Janeiro | Copacabana
    5. Rio de Janeiro | Urca
    6. Rio de Janeiro | Leblon
    7. Rio de Janeiro | Cetro & Castelo


    VI. BRAZYLIA | Paraná | Curitiba

    ---------------------------
    Kurytyba niespecjalnie mnie zachwyciła. Taka bezbarwna 'eurobrasil'. Ale
    za to w nocy... orgie kulinarne. PIEROGIIII!!! Popłakałem się tej
    dziewczynie, cóż zrobić.




    ---------------------------
    Na lotnisko wracam autobusem miejskim, po tym jak mnie dzień wcześniej w
    trąbę lotniskowy taksówkarz zrobił. Dworzec po drugiej stronie centrum,
    ale przynajmniej pozwiedzam całem miasto w ten sposób. W parku przed
    samym dworcem zaczepia mnie żebrak. Kręcę głową na jego namolne
    zaczepki. Não, mówię (zresztą jedno z dwóch słow, które znam po
    portugalsku - pyrzdaje się). Na to żebrak: "Não? Oh. Heil Hitler!" I
    to powiedziawszy poszedł sobie.



    ---------------------------
    Ta linia ma chyba najładniejsze malowanie na świecie (będzie później).



    ---------------------------
    Plan jest taki, na za-pięć-lat. Przylecieć luftwaffe, polatać TRIP/TAM i
    raz spróbować Azul. Gdzieś w środku kontynentu, wybrzeża się już
    naoglądałem...



    ---------------------------
    Sklep-tuba.



    ---------------------------
    Małe a śmieszy, nawet niczego się nie spodziewającego dorosłego
    człowieka może rozśmieszyć



    ---------------------------
    CWB | Kuritibove letisko



    ---------------------------
    Już za chwileczkę, już za momencik...




    ---------------------------
    I siup. Lecimy bezpośrednio nad Sampą, potem Minas Gerais, i w końcu
    Bahią. Mój najdłuższy lot domestic. Szkoda, że Salvador da Bahia to
    dziura pełna bandytów.



    --------------------------
    Full travelogues in English:
    1. Curitiba
    2. Curitiba | Aeroporto


    VII. BRAZYLIA | Bahia | Salvador da Bahia — Aracaju

    ---------------------------
    Tyle się udało, to coś się musiało nie udać. A szkoda, bo Pelourinho w
    Salvador podobno ładne jest. Na lotnisku spędzam czas, który powinienem
    był spędzać w mieście. Oglądam "Bahia Babes", czyli lokalną cepelię.



    ---------------------------
    Mam lot do Aracaju, parę godzin przerwy, i potem lot do Recife.



    ---------------------------
    TAM fotografowany z innego TAM.



    ---------------------------
    Piaski północnej Bahii.



    ---------------------------
    Rzeka-wąż w połowie drogi do Aracaju.




    ---------------------------
    Inny wąż.



    ---------------------------
    Aracaju z powietrza.



    ---------------------------
    O to zdjęcie majstrującego faceta się już na forum pytałem



    ---------------------------
    Myślę - Aracaju, małe miasto, lotnisko pewnie do dupy, jak w Manaus.



    ---------------------------
    A tu taka niespodziewajka.



    ---------------------------
    Co za atmosfera! I zdjęcia można robić dyliżansom zza palm... na płycie.



    ---------------------------
    I latacze witani są wiejską muzyczką (forró)



    ---------------------------
    AJU na zewnątrz.




    ---------------------------
    Departures jest "na parterze". Zza szyby można zdjęcia robić, w
    słoneczku.



    ---------------------------
    Szyby. A co.



    ---------------------------
    Traktor jak na helistopach na Grenlandii



    ---------------------------
    Aracaju wieczorową porą. Lecę do Recife.




    --------------------------
    Full travelogues in English:
    1. Salvador da Bahia — Aracaju
    2. Aracaju


    VIII. BRAZYLIA | Pernambuco | Recife & Olinda

    ---------------------------
    Boa Viagem. Rzut beretem od lotniska, ale nie polecam się szwendać. To
    miasto prawie dorównuje Salvador da Bahia pod względem przestępczości.



    ---------------------------
    Damerinha w nastroju. A z tyłu rekiny w oceanie. Kąpać się nie wolno.
    Nie to, że z moim brzuchem arktycznym bym się "wziął i rozebrał"...



    ---------------------------
    (driver): you like Recife?
    (me): I think Boa Viagem is very cool
    (driver): RECIFE!
    (me): Yes, Recife is nice, though the city center reminds me of Gotham City
    (driver): Recife Brasil Veneza, look?
    (me): Venice?
    (driver): Recife Veneza. Brasil Veneza. VENEZA!
    (me): More like Gotham City
    (driver): VENEZA!!!!
    (me): Gotham City
    (driver): VENEZA! RECIFE BRASIL VENEZA!!!
    Olinda, pierwsza stolica Brazylii, na północ od Recife. Normalnie Werner
    Herzog... igjen... tym razem "Cobra Verde"



    ---------------------------
    Szyper z fajką.



    ---------------------------
    Typowy kościółek.



    --------------------------
    Full travelogues in English:
    1. Recife
    2. Olinda


    IX. BRAZYLIA | Rio Grande do Norte | Natal

    ---------------------------
    REC | Recife Internacional. Widziałem tam paskudnego Antonowa cargo, ale
    mi aparat akurat wtedy zaparował...



    ---------------------------
    Ciężarne makaki?



    ---------------------------
    Cepelia "nordeste"



    ---------------------------
    Restauracja na antresoli



    ---------------------------
    Lecę do Natal, na sam "nos" Brazylii



    ---------------------------
    Śmieszny traktorek.



    ---------------------------
    Recife z powietrza. Konkretnie - dzielnica Boa Viagem, gdzie spałem.



    ---------------------------
    Boa Viagem.



    ---------------------------
    Przelecimy nad centrum za chwilę. RECIFE BRASIL VENEZA!!!



    ---------------------------
    Rio Capibaribe. W Wenecji nie byłem, i nie wybieram się...



    ---------------------------
    Stan Rio Grande do Norte. Dolatujemy nad Natal.



    ---------------------------
    Wojskowe "awionetki"



    ---------------------------
    Pogoda jest. Ziutek lotniskowy jest.



    ---------------------------
    Majestat.



    ---------------------------
    Odmachałem mu



    ---------------------------
    Czarne chmury...



    ---------------------------
    Wariant z ziutkiem



    ---------------------------
    Ten sam ziutek, maszeruje do... VARIG. Miało być już go być nie być?



    ---------------------------
    Ooh, i najładniejszy dyliżans na południe od Kangerlussuaq:
    granatowo-prawiebiały Azul. Śliczny ten Embraer...



    ---------------------------
    Coś dla kolegi L+



    ---------------------------
    Cytat Zamieszczone przez lovie_austin/hotel_costes
    Anyway, this driver had no idea how to get to the airport,
    ‘cause at the 14th street he took a left turn, instead of a right turn,
    and I was really mad at him which us:
    Hey man we have to.. to be at the airport in a few moments!
    So how hard can you do that!
    ‘cause the flight, leaves, to Berlin!
    Rio Potengi. Taksówkarz mi się zgubił, takie peryferie.



    ---------------------------
    A chodzi o to: Fortaleza dos Reis Magos, z widokiem na Natal City.



    ---------------------------
    Z zadupia wracałem na piechotę, taskówek nie było. Po drodze zaliczyłem
    favelę, gdzie upolowałem miejscowego taksiarza. nie jakiś obtuczony
    mafioso, ale normalny człowiek. Za uczciwoć znów mogłem się odwdzięczyć
    napiskiem... A na lotnisku w Natal jeszcze bezpieczniej. A to dlatego,
    że są anty-paniczne drzwi. Od razu lepiej!



    ---------------------------
    Cytat Zamieszczone przez lovie_austin/hotel_costes
    All right after twenty six hours
    We got rescued by the brazilian anti-terror squad
    Nice guys by the way
    Later at the gate, I see this BEAUTIFUL lady smiling at me
    I go over there, and talk to her
    And she, invites me to go to her house
    Sounds like, there's a chance to shave
    Nuda wieczorowa. Poszedłem podrywać kelnerki w restauracji



    ---------------------------
    Bez komentarza



    ---------------------------
    Północ. Wreszcie mój dyliżans do Fortalezy. Ofiary lotniskowe pomyliły
    destynacje i tablice informacyjne kierowały lataczy Fortalezowych do
    strefy międzynarodowej. Pytanie: ilu pracowników lotniska brazylijskiego
    potrzeba do zmiany błędu? CZTERECH. Security mnie nie rozumie. Drab z
    komórką ma mnie dosyć. Pani w bramce mówi, że głupoty mi do głowy
    przychodzą. Dopiero jakiś wódz przez nią sprowadzony po minutach rozmowy
    załapuje o co chodzi. Zmiana na ekranach następuje w końcu, ale tylko
    dzięki mojej interwencji. Wyluzowana Brazylia



    --------------------------
    Full travelogues in English:
    1. Recife - Natal
    2. Natal


    X. BRAZYLIA | Ceará | Fortaleza

    ---------------------------
    Fortaleza Internacional, środek nocy. To moja pierwsza noc lotniskowa.
    Miałem stąd lecieć do domu, ale TAP... już nieważne.



    ---------------------------
    Fortaleza City. Reklama... lufy



    ---------------------------
    Miasto tylko dla plażowiczów. Umrzeć z nudów można.



    ---------------------------
    Cytat Zamieszczone przez lovie_austin/hotel_costes
    And is one, one night in Rio (Rio)
    We had two, two glass of champagne (champagne)
    And after three, three minutes of talking (hahaha)
    We made love (love...), again and again (again again again…)
    Ingrid + Humphrey



    ---------------------------
    Mogłem był sobie darować Fortalezę, ale skąd miałem wiedzieć. Wróciłem
    na lotnisko, które wygląda bardzo "retro".



    ---------------------------
    Fortaleza zza szyby w bramce.



    ---------------------------
    Reklama armii brazylijskiej dla czekaczy.



    ---------------------------
    Panoramka Fortalezy z wkładem TAM-owym.



    --------------------------
    Full travelogue in English:
    1. Fortaleza


    XI. BRAZYLIA | Maranhão | São Luís

    ---------------------------
    Dolecieliśmy do São Luís. Trochę to trwa, zanim nas wypuszczą. To dość
    duży węzeł lokalny.



    ---------------------------
    A wygląda to tak. KURNIK.



    ---------------------------
    Koniec świata... tylko kur brakuje Totalna masakra taksówkę złapać.



    ---------------------------
    Pływające drewno w zatoce São Marcos



    ---------------------------
    Katedra. Miasto na wpół odnowione. Śliczności stoją rzędem obok
    potwornie zaniedbanych dziur. Może kiedyś się uda odnowić resztę.
    Maranhão to dość biedny stan.



    ---------------------------
    Cytat Zamieszczone przez lovie_austin/hotel_costes
    Aagghh, its four o'clock in the morning and I'm getting a little rest
    You know what I'll say, hah it was a rough night
    My cell phone rings it's my agent Steve
    He's telling me he's waiting on my boat in Malibu
    with all my luggage Thank God!
    Ready to go to Honolulu, I could dress, go to the airport,
    pick up my ticket,
    because I have to go back, back to LA
    I znowu masakra przy wczesnoporannym wylocie, na który zresztą cudem
    zdążyłem, bo wysiadł mi telefon z budzikiem, a poranne budzenie w hotelu
    im nie wyszło. Wiem, bo sam się obudziłem. To by dopiero była heca
    jakbym nie zdążył. A to lotnisko... najgorsze jakie widziałem. Z ziemią
    zrównać, zabetonować.



    --------------------------
    Full travelogue in English:
    1. São Luís


    XII. BRAZYLIA | Piauí | Teresina

    ---------------------------
    Sertão (backwater badlands). Rio Parnaíba podczas lotu do Teresiny.



    ---------------------------
    Wschód słońca nad stanem Piauí



    ---------------------------
    Teresina wczesnym rankiem.



    ---------------------------
    Wylądowaliśmy. To mój przedostatni lot domestic.



    ---------------------------
    Teresina... zadupie maksymalne. Ale nie samym Rio czy Sampą Brazylia
    żyje. Chciałem obejrzeć najgłębszą prowincję w możliwych, no i mam.



    ---------------------------
    Posesja lokalnego wodza stanowego. To miasto nie zna turystów. Nawet
    Lonely Planet pisze, żeby się tam nie zatrzymywać. No, chyba że
    prowincjonalna stolica zapyziałego stanu, którego nazwy nie zna żaden
    nie-Brazylijczyk jest celem samym w sobie. Jest. Wcale nie żałuję



    ---------------------------
    Mam słabość do małych dziur na końcach globu, co ja na to poradzę.



    ---------------------------
    Lokalna sztuka na lotnisku.



    ---------------------------
    Historię z żółtym karteluszkiem już opowiadałem. Przez tą ciemną masę w
    security jako ostatni wchodzę do samolotu. Ziutek stoi i się
    niecierpliwi.



    ---------------------------
    A ja jak to ja, odwracam się i jeszcze zdjątko teresce trzaskam



    ---------------------------
    Fortaleza. Koniec latania po Brazylii.



    ---------------------------
    Mogę odpocząć psychicznie, coś zjeść, kawę wypić...



    ---------------------------
    To znaczy nie mogę odpocząć psychicznie. Mam lot do Europy z Los
    Wankerinhos, albo wankersuaq, przekręcając to po grenlandzku.



    ---------------------------
    This Is Spinal TAP. Bye bye.



    --------------------------
    Full travelogue in English:
    1. Teresina

    I to tyle tropikalnej pisaniny
    Paris in the spring? Don't even think about it — the Arctic is where you really want to be.~ Etain O'Carroll

  2. #2
    Awatar Darecki

    Dołączył
    Apr 2010
    Mieszka w
    Płock

    Domyślnie

    Opisałeś chyba każdą minutę swojego pobytu.
    777Sebek likes this.

  3. #3
    Awatar lofoten

    Dołączył
    Jun 2009
    Mieszka w
    Oslo

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Darecki Zobacz posta
    Opisałeś chyba każdą minutę swojego pobytu.
    Daleko od tego
    Paris in the spring? Don't even think about it — the Arctic is where you really want to be.~ Etain O'Carroll

  4. #4

    Dołączył
    Aug 2010

    Domyślnie

    Szkoda że ani na IE ani na Firefoksie zdjęcia nie chcą się pokazać

  5. #5
    Awatar Darecki

    Dołączył
    Apr 2010
    Mieszka w
    Płock

    Domyślnie

    Firefox 8.0 wszystko pokazuje u mnie.

  6. #6
    Awatar Sawi

    Dołączył
    Feb 2011
    Mieszka w
    LCJ/CPH

    Domyślnie

    U mnie nie widać fot...

  7. #7
    Awatar Cani

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    EPOD/EPSY/EPGD

    Domyślnie

    No panie Lofoten, relejszyn jak zawsze klasa. Sam w Brazylianie byłem rok temu, ale tylko Kjuriciiiba (jak mawiają Brazylijczycy) oraz stan Parana i Iguasu. Patrząc na napięty grafik lotów, to za dużo czasu na zwiedzanie nie miałeś chyba. Nie męczyła taka podróż? Bardzo ładne te jedno zdjęcie z Copacabany, mniam

  8. #8
    Amadeusz
    Goście

    Domyślnie

    Trzeba instalować najnowsze przeglądarki by zdjęcia zobaczyć

    Świetnie to napisałeś, jak zwykle zresztą. A ile zdjęć !!! Gdybyś rozpisał to 3 razy dłużej to z przyjemnością bym 3 razy dłużej poczytał

    PS. Pokaż koleżankę Kolumbijkę Domyślam się, że tam zwariować można od niewiast

  9. #9
    Awatar vader

    Dołączył
    Mar 2008
    Mieszka w
    Kraków

    Domyślnie

    Zobaczyłem, że to Twoja relacja i pierwsza myśl - "Będzie dużo czytania, kawa musi być!" Super jak zawsze, dzięki
    N 10" 'Simon II' + SCT 5", EOS 70D, Uniden UBC125XLT, PlanePlotter: mo i vo

  10. #10
    Awatar SkyGuy

    Dołączył
    Jan 2011
    Mieszka w
    Berlin, Germany, Germany

    Domyślnie

    Super relacja, bardzo milo mi sie ogladalo i czytalo. Wiekszosc z miejsc w Brazylii znam z wlasnych wojazy i az sie lezka w oku zakrecila jak popatrzalem na niektore focie. Uwielbiam Ameryke Poludniowa, jest taka cudownie nieperfekcyjna, a jednoczesnie sexy... Boli mnie w Brazylii, ze zniknal juz na zawsze Varig, chetnie z nimi latalem, do TAM za bardzo przekonac sie nie moge.
    Natomiast nie bylem jeszcze nigdy w Kolumbii i ona stoi wysoko na liscie moich turystycznych planow.

  11. #11
    Awatar lofoten

    Dołączył
    Jun 2009
    Mieszka w
    Oslo

    Domyślnie

    Ogólnie, zapomniałem przeczytać, co napisałem, i jest sto byków. No ale trudno Mapki poglądowej też zapomniałem... Teraz wkleję zrzut PNG, nie będę ludzi męczył svg...

    Cytat Zamieszczone przez Cani Zobacz posta
    No panie Lofoten, relejszyn jak zawsze klasa. Sam w Brazylianie byłem rok temu, ale tylko Kjuriciiiba (jak mawiają Brazylijczycy) oraz stan Parana i Iguasu. Patrząc na napięty grafik lotów, to za dużo czasu na zwiedzanie nie miałeś chyba. Nie męczyła taka podróż? Bardzo ładne te jedno zdjęcie z Copacabany, mniam
    Po samym gryplanie lotów niewiele widać... w takiej stolicy miałem 24 godziny, jak w większości innych miast, i byłem dosłownie wszędzie, natrzaskałem tysiąc zdjęć i miesiące potem wzdychałem do tego miasta. Zajrzyj do wylinkowanych travelogów, np. ze stolicy i zobacz sam

    Podróż mnie nie męczyła. Wylegiwać to ja się lubię nad stawem pod ścianą, lub na pagórkach wokół fiordów. City trips są inne - dyscyplina jest dla mnie wręcz wskazana. Niecierpliwy jestem. Mnie męczy w takich wypadkach bezczynność, co mi się niestety trafiło w Fortalezie (miasto meeeh), lub w Salvador, skąd się musiałem salwować ucieczką I gniłem potem na lotnisku.

    Cytat Zamieszczone przez amadeusz
    Świetnie to napisałeś, jak zwykle zresztą. A ile zdjęć !!! Gdybyś rozpisał to 3 razy dłużej to z przyjemnością bym 3 razy dłużej poczytał
    Bardzo mi miło... Zapraszam więc do lektury wylinkowanych stron - pół megabajta tekstu i 3K zdjęć

    Cytat Zamieszczone przez amadeusz
    PS. Pokaż koleżankę Kolumbijkę Domyślam się, że tam zwariować można od niewiast
    A gdzie, w Brazylii, czy w Norwegii? Oba kraje są na czubku listy Z koleżanką to muszę cię rozczarować

    Cytat Zamieszczone przez vader
    Zobaczyłem, że to Twoja relacja i pierwsza myśl - "Będzie dużo czytania, kawa musi być!" Super jak zawsze, dzięki
    Dziękuję Starałem się ograniczać, a poza tym pisałem bardzo szybko, i "z palca". Stąd byki...

    Cytat Zamieszczone przez SkyGuy
    Super relacja, bardzo milo mi sie ogladalo i czytalo. Wiekszosc z miejsc w Brazylii znam z wlasnych wojazy i az sie lezka w oku zakrecila jak popatrzalem na niektore focie. Uwielbiam Ameryke Poludniowa, jest taka cudownie nieperfekcyjna, a jednoczesnie sexy... Boli mnie w Brazylii, ze zniknal juz na zawsze Varig, chetnie z nimi latalem, do TAM za bardzo przekonac sie nie moge.
    Natomiast nie bylem jeszcze nigdy w Kolumbii i ona stoi wysoko na liscie moich turystycznych planow.
    Łezkę jak najbardziej rozumiem. Sam kilkadziesiąt razy przeczytałem swoje własne travelogi. Podróżując skupiam się na dokumencie, obficie ilustrowanym, po to żeby potem to jeszcze raz przeżywać, i jeszcze raz, i tak w kółko. Moja pisanina jest głównie dla mnie samego i dla rozsianych po świecie przyjaciół (o fanatykach Grenlandii nie wspomnę). Wiele osób mówi mi, że moje pisanie to jak film stop-klatka. Ale za to można się potem we wspomnieniach zanurzyć...

    Zgadzam się z opinią na temat Ameryki Południowej. Cudowni ludzie. Kolumbia, przynajmniej stolica, nie jest ładna (nic więcej na razie nie widziałem). Ale mnie totalnie zauroczyła atmosferą. Mnie po głowie chodzi Sierra Nevada El Cocuy:

    Parque Nacional Natural El Cocuy - Wikipedia, la enciclopedia libre

    Co do Varig, to już nie za mojej kadencji TAM-em się rzeczywiście nie ma jak zachwycać, ponieważ linia poniżej przeciętnej. Z moim gryplanem 'Bourne Identity' polegałem na nich w 100% i się nie zawiodłem. I w końcu to najważniejsze. Jeśli chodzi o latanie między metropoliami, jestem totalnym mamisynkiem. najlepiej u SAS-ovej mamy, co by o nich innego nie powiedzieć Linie inne, niby lepsze, jednak potrafią zawieść skrajnie (nie będę wytykał palcami)

    A dużymi potworami się już nalatałem. Za kilka lat, jeśli dożyję i do Brazylii wrócę, postaram się polatać ważkami TRIP, i może nawet spróbować innych lokalnych wiatracznych wynalazków. Jednak to zupełnie inna historia przy tych maszynach.

    Piszesz o Ameryce Południowej, piszesz tak, a gdzieś relacje z twoich dawnych wyjazdów można poczytać? A jak się latało VARIG-iem?
    Paris in the spring? Don't even think about it — the Arctic is where you really want to be.~ Etain O'Carroll

  12. #12
    Awatar SkyGuy

    Dołączył
    Jan 2011
    Mieszka w
    Berlin, Germany, Germany

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez lofoten Zobacz posta

    Piszesz o Ameryce Południowej, piszesz tak, a gdzieś relacje z twoich dawnych wyjazdów można poczytać? A jak się latało VARIG-iem?
    W okresie 2001 - 2005 mieszkalem w Asuncion i czasami latalem Varigiem, glownie na trasach ASU-GRU-FRA.
    Oni moze nie byli jakas tam "five star" linia, ale wlasnie mieli ten brazylijski luz i swietne podejscie do klienta.
    Nie zapomne jak np. zamawiajac whisky w eco steward lal scotcha z normalnej duzej butelki mowiac "say stop please" albo jak lecialem prywatnie do Rio to purserka pisala mi przy pogawedce na kartce adresy najlepszych klubow w miescie. Uwielbialem pozatym ich MD11. Niestety...to se ne vrati.
    Druga linia jaka lubilem byl TAM Mercosur. Byl to jakby paragwajski TAM, linia utworzona po plajcie LAP (Lineas Aéreas Paraguayas) i mieli nieziemski serwis: na poltoragodzinnym wieczornym locie EZE-ASU byly do wyboru 2 cieple dania w eco, Etiqueta Negra (12 old) whisky i cuda na kiju
    Relacji z moich lotow nie robilem bo jestem na forum niespelna rok i tamtejsze loty to juz jednak byly jakis czas temu, nawet jak bym chcial zrobic rekonstrukcje to i fotek mam moze z kilka sztuk.
    OK, nie zasmiecam Ci watku, chcialem tylko odpowiedziec na pytanie, gratuluje jeszcze raz wspanialej wyprawy i obudzenie u mnie wielu wspomnien.

  13. #13
    Awatar lofoten

    Dołączył
    Jun 2009
    Mieszka w
    Oslo

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez SkyGuy Zobacz posta
    W okresie 2001 - 2005 mieszkalem w Asuncion i czasami latalem Varigiem, glownie na trasach ASU-GRU-FRA.
    Oni moze nie byli jakas tam "five star" linia, ale wlasnie mieli ten brazylijski luz i swietne podejscie do klienta.
    Dokładnie, i potem są wspomnienia Jak i chęć powrotu. Sampa mnie specjalnie nie interesowała, a biorąc pod uwagę przeciętność (jak na Brazylię) Kurytyby, myślę, że dobrze wybrałem. Wybierałeś się na pogranicze paragwajskie w Brazylii? Mam na myśli Mato Grosso (+do Sul)

    Nie zapomne jak np. zamawiajac whisky w eco steward lal scotcha z normalnej duzej butelki mowiac "say stop please" albo jak lecialem prywatnie do Rio to purserka pisala mi przy pogawedce na kartce adresy najlepszych klubow w miescie.
    Mam identyczne wrażenia z hotelu w stolicy, co zresztą skrzętnie jest opisane W jakim języku rozmawiałeś? Z moich doświadczeń w TAM mało kto mówi po angielsku, a jesli juz, to strasznie duka.

    Druga linia jaka lubilem byl TAM Mercosur. Byl to jakby paragwajski TAM, linia utworzona po plajcie LAP (Lineas Aéreas Paraguayas) i mieli nieziemski serwis: na poltoragodzinnym wieczornym locie EZE-ASU byly do wyboru 2 cieple dania w eco, Etiqueta Negra (12 old) whisky i cuda na kiju
    No ładnie... w porównaniu z tamową sero-rurką to brzmi wręcz ekskluzywnie Jak stara płyta zabrzmię teraz, ale polecam trasę Ko'benhavn-Kangerlussuaq, tak, w economy, z Air Greenland Wrażenia podobne.

    Relacji z moich lotow nie robilem bo jestem na forum niespelna rok i tamtejsze loty to juz jednak byly jakis czas temu, nawet jak bym chcial zrobic rekonstrukcje to i fotek mam moze z kilka sztuk.
    Ah, to szkoda wielka. Ja sam z dekady latania nie mam praktycznie nic. Dopiero w końcu 2007 roku złapałem bakcyla podczas lotu do Alty - do tej pory uskuteczniam tamże regularne pielgrzymki

    OK, nie zasmiecam Ci watku, chcialem tylko odpowiedziec na pytanie,
    Eh, na tym forum poza tym działem większość operuje półsłowkami, więc nie powinieneś się ograniczać, a zresztą ja nie uważam, aby rozmowy były zaśmiecaniem, no bo niby czego. Chyba nie jest do nie do pomyslenia, że forum, jak sama nazwa wskazuje, istnieje po to, aby ludzie ze sobą rozmawiali

    gratuluje jeszcze raz wspanialej wyprawy i obudzenie u mnie wielu wspomnien.
    Dziękuję, i cieszę się, że kogoś pisanina poruszyła, właśnie najfaniej jest by proxy, kiedy oczy się same zamykają, i wspomnienia człowieka rozrzewniają...

    Btw, sam po przylocie natychmiast skonstruowałem podobną eskapadę, ale w porę opanowałem się Mnie w Brazylii teraz interesowałyby kompletne peryferie i środek kraju, przynajmniej te z peryferii, które ominąłem. Rio Branco (Acre), Cuiabá, Alta Floresta (Mato Grosso), Bonito (Mato Grosso do Sul), Goiânia (Goiás), Palmas (Tocantins), Parintins, Tabatinga (Amazonas), no i oczywiście Belo Horizonte i garść małych lotnisk w Minas Gerais. Najbardziej żałuję, że nie wyszła mi Afro-Brazylia (tzn. Salvador da Bahia). Może będzie mi dane jeszcze odwiedzić interior tego stanu, albo przynajmniej Ilhéus. No i oczywiście przecudowna stolica i okolice
    Paris in the spring? Don't even think about it — the Arctic is where you really want to be.~ Etain O'Carroll

  14. #14
    ModTeam
    Awatar egon.olsen

    Dołączył
    Mar 2007
    Mieszka w
    EPWA
    Wpisów
    46

    Domyślnie

    Wyprawa rewelacyjna, świetna relacja... a ja się dalej zastanawiam dlaczego mnie tam za cholerę nie ciągnie. Miała być ta Kolumbia w tym roku, ale prawdę mówiąc wcale się nie zmartwiłem wymieniając ją na Meksyk, a i tak zostając niepocieszonym że przez powodzie wściekła się Tajlandia... Nie wiem, co ma w sobie ta Azja, ale deklasuje na razie wszystkie cele wakacyjne... jeszcze strasznie jestem ciekaw Nowej Zelandii i Australii - mam nadzieję że oczaruje...
    Pozdrawiam
    Krzysztof Moczulski


  15. #15

    Dołączył
    Feb 2008
    Mieszka w
    CTR warszawa
    Wpisów
    111

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez lofoten Zobacz posta
    Zakładam się, że w środku taki
    sam syf i malaria jak w Tyrolean Airways.

  16. #16
    Awatar lofoten

    Dołączył
    Jun 2009
    Mieszka w
    Oslo

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez egon.olsen Zobacz posta
    Wyprawa rewelacyjna, świetna relacja... a ja się dalej zastanawiam dlaczego mnie tam za cholerę nie ciągnie. (...) ale prawdę mówiąc wcale się nie zmartwiłem wymieniając ją na Meksyk
    Tak, już zauważyłem, że nasze 'destynacje' się wzajemnie uzupełniają - gdzie ja lecę, to ciebie tam nie ma, i na odwrót W sumie nic dziwnego, każdy inny jest. No, może Meksyk jest wyjątkiem, ale dla mnie Meksyk jak na razie jest destynacją typu "orgie kulinarne". Zacytuję sam siebie:

    At around three in the afternoon, I returned from the wear-my-legs-out massive walk through the city. After the longest of showers, I reclined on the bed for a moment, only to lose consciousness for a good seven hours. It's no small thing to exercise in the tropics... As I woke up, I realized that I was sooo ready for mooore culinary orgies. Famished, I was, and thus with a springly step I ran outside, hoping to indulge myself before they closed the restaurants for the day. Earlier in the day I noticed that there was a restaurant in the hotel, and decided to try that, due to the late hour. That was the smartest move I have done since I discovered the pleasures of bean burritos at the seasoned age of twenty. I ate cactus. I ate huarache. I ate quesadillas. I was in the seventh of heavens.

    Let me tell you something about huarache. The name of the dish comes from the P'urhépecha language of southwestern Mexico. Instead of the traditional dough cake, the huarache dish was served on a thick cactus 'leaf', itself laid out on a large, oblong plate. It's a leaf, according to botany it is, but the texture is that of half-cooked cabbage, or perhaps long cucumber, though harder. The taste is delicate, and to extract the full flavor, you need to pause for a moment before you continue with whatever the leaf is dressed with. Slightly sour, it complemented the main dish well. That happened to be a chicken ragoût, with large pieces floating in a creamy sauce. All this was sprinkled with large-leaf herbs I didn't recognize (probably local). That is not all there is to a huarache, of course. As in El Bajio, I received several hand-made ceramic bowls with persille, onions, marinated carrots, and two kinds of hot salsa sauce. A different salsa than in the other restaurant, to be sure. The carrots were deliciously soft and quite hot, as they were marinated in the peppery solution, with large grains of loosely ground pepper orbiting the carrots like small Jupiters. The sauces were the pride of the House, as the waiter hastened to tell me. Everyone has their own salsa in Mexico. All are different. This particular salsa was the best I have ever had. I had my Meg Ryan (I'll have what she's having) moment there, and sighed so loudly that the Mexican family at the next table smiled at me, and then waved to me. I waved back, and returned to my huarache.

    Impulsive glutton that I am, I ordered a side dish of three quesadillas. Move over the imitations at Taco Bell and such. The tortilla! the cream! the cheese! Oaxaca cheese, to be sure. It reminded me of sheep cheese, somewhat. These miracles of culinary art came with a side bowl of peanut sauce. Very thick, somewhat sour, hot, oily and very savoury. There must have been some other ingredients beyond peanuts, as the sauce was more sour than sweet, amazingly. I had the quesadillas during breaks in my huarache. Everything washed down with delicious, freshly squeezed orange juice. "Now I can die", I thought to myself, and having tipped the waiter heavily, left into the hot nighttime air of the city.
    Cytat Zamieszczone przez egon.olsen Zobacz posta
    Miała być ta Kolumbia w tym roku, (...), a i tak zostając niepocieszonym że przez powodzie wściekła się Tajlandia... Nie wiem, co ma w sobie ta Azja, ale deklasuje na razie wszystkie cele wakacyjne... jeszcze strasznie jestem ciekaw Nowej Zelandii i Australii - mam nadzieję że oczaruje...
    Do Kolumbii zostanie mi sentyment na całe życie, ponieważ był to mój pierwszy wypad na kontynent. Gdzie planowałeś się wybrać w Kolumbii? Cartagena, I presume?

    Azja jest fascynująca, zgadzam sie, ale jest najlepsza w małych dawkach... w tym roku przedawkowałem trochę z dwoma wyjazdami. Ale rok to był ekstremalnie tropikalny anyway. Tajlandia - niewiele o kraju wiem. Interesowałyby mnie pogranicze z Yunnan, tam gdzie mieszkają w górach/pagórach różne grupy etniczne nie-Tajskie. Może za parę lat... A co do Australii itp., spasuję Mam anglosasów powyżej uszu. I znowu, każdy ma inne doświadczenia...

    Cytat Zamieszczone przez lelek7 Zobacz posta
    Tak tak
    Paris in the spring? Don't even think about it — the Arctic is where you really want to be.~ Etain O'Carroll

  17. #17
    Awatar SkyGuy

    Dołączył
    Jan 2011
    Mieszka w
    Berlin, Germany, Germany

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez lofoten Zobacz posta
    Dokładnie, i potem są wspomnienia Jak i chęć powrotu. Sampa mnie specjalnie nie interesowała, a biorąc pod uwagę przeciętność (jak na Brazylię) Kurytyby, myślę, że dobrze wybrałem. Wybierałeś się na pogranicze paragwajskie w Brazylii? Mam na myśli Mato Grosso (+do Sul)
    Wybieralem sie jesli chodzi o pogranicze paragwajsko-brazylijskie tylko w rejon Foz do Iguazu przewaznie jak mialem gosci by pokazac im wodospady. A co sie tyczy Kurytyby to kazdemu proponuje pobyt podczas Oktoberfest. Wrazenia niezapomniane, ma sie wrazenie jakby sie nagle bylo na Wiesn w MUC



    Mam identyczne wrażenia z hotelu w stolicy, co zresztą skrzętnie jest opisane W jakim języku rozmawiałeś? Z moich doświadczeń w TAM mało kto mówi po angielsku, a jesli juz, to strasznie duka.
    Wyobraz sobie, ze predzej dogadalem sie w Paragwaju czy Brazylii po nemiecku niz angielsku , ale oczywiscie funkcjonowalo to rzadko. Najczesciej moim skromnym hiszpanskim, ktory moze nie pozwolilby zaliczenia matury na "5", ale pozwoli na zamowienie kilku piw, drinka czy small talk, gorzej byloby juz na randce



    No ładnie... w porównaniu z tamową sero-rurką to brzmi wręcz ekskluzywnie Jak stara płyta zabrzmię teraz, ale polecam trasę Ko'benhavn-Kangerlussuaq, tak, w economy, z Air Greenland Wrażenia podobne.
    Mam nadzieje, ze kiedys doswiadcze tego. TAM-Mercosur mnie rozwalil. Pozytywnie. Ale nie wiem czy oni jeszcze istnieja.



    Ah, to szkoda wielka. Ja sam z dekady latania nie mam praktycznie nic. Dopiero w końcu 2007 roku złapałem bakcyla podczas lotu do Alty - do tej pory uskuteczniam tamże regularne pielgrzymki
    Szkoda...ale wspomnienia na cale zycie zostaly, niby to bylo niedawno, ale od tamtego czasu sie sporo w lataniu pozmienialo. Niekoniecznie na lepsze.



    Eh, na tym forum poza tym działem większość operuje półsłowkami, więc nie powinieneś się ograniczać, a zresztą ja nie uważam, aby rozmowy były zaśmiecaniem, no bo niby czego. Chyba nie jest do nie do pomyslenia, że forum, jak sama nazwa wskazuje, istnieje po to, aby ludzie ze sobą rozmawiali
    To fakt, w koncu mamy tu wymieniac nasze wlasne doswiadczenia na temat i to mi sie podoba



    Dziękuję, i cieszę się, że kogoś pisanina poruszyła, właśnie najfaniej jest by proxy, kiedy oczy się same zamykają, i wspomnienia człowieka rozrzewniają...

    Btw, sam po przylocie natychmiast skonstruowałem podobną eskapadę, ale w porę opanowałem się Mnie w Brazylii teraz interesowałyby kompletne peryferie i środek kraju, przynajmniej te z peryferii, które ominąłem. Rio Branco (Acre), Cuiabá, Alta Floresta (Mato Grosso), Bonito (Mato Grosso do Sul), Goiânia (Goiás), Palmas (Tocantins), Parintins, Tabatinga (Amazonas), no i oczywiście Belo Horizonte i garść małych lotnisk w Minas Gerais. Najbardziej żałuję, że nie wyszła mi Afro-Brazylia (tzn. Salvador da Bahia). Może będzie mi dane jeszcze odwiedzić interior tego stanu, albo przynajmniej Ilhéus. No i oczywiście przecudowna stolica i okolice [/QUOTE]
    Salvador de Bahia polecam bardzo, wrazenia niezapomniane, polecam rowniez malo znane kurorty nadmorskie jak Florianopolis oraz oczywiscie Amazonke z np. Manaus. Brazylia to wspanialy i ogromny kraj gdzie w sumie trudno ja zwiedzic za jednym razem.
    Ostatnio edytowane przez Gabec ; 13-12-2011 o 18:59 Powód: niebieski jest zarezerowany dla kadry

  18. #18
    Awatar lofoten

    Dołączył
    Jun 2009
    Mieszka w
    Oslo

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez egon.olsen Zobacz posta
    Miała być ta Kolumbia w tym roku, ale prawdę mówiąc wcale się nie zmartwiłem wymieniając ją na Meksyk, a i tak zostając niepocieszonym że przez powodzie wściekła się Tajlandia...
    Nie tylko Tajlandia, ale Kolumbia też...

    Economist.com
    Paris in the spring? Don't even think about it — the Arctic is where you really want to be.~ Etain O'Carroll

  19. #19
    Awatar lofoten

    Dołączył
    Jun 2009
    Mieszka w
    Oslo

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez SkyGuy Zobacz posta
    Wyobraz sobie, ze predzej dogadalem sie w Paragwaju czy Brazylii po nemiecku niz angielsku , ale oczywiscie funkcjonowalo to rzadko. Najczesciej moim skromnym hiszpanskim, ktory moze nie pozwolilby zaliczenia matury na "5", ale pozwoli na zamowienie kilku piw, drinka czy small talk, gorzej byloby juz na randce
    Po niemiecku w Brazylii - w niektórych stanach to myślę normalne (Santa Catarina i okolice, Paraná...). Dziewczyna (na zdjęciu powyżej), która serwowała pierogi w na placu generała Osorio po polsku ani w ząb (po angielsku zresztą też ) Dobrze masz, że potrafisz się na podstawowym poziomie porozumieć po hiszpańsku. Mnie zawsze w Brazylii pytano, czy skoro nie mówię po portugalsku, to może po hiszpańsku, ale tam też lipa. Z czterema słowami się daleko nie zajedzie w pewnych sytuacjach. Chociaż dałem sobie radę ogólnie

    Cytat Zamieszczone przez SkyGuy Zobacz posta
    Mam nadzieje, ze kiedys doswiadcze tego. TAM-Mercosur mnie rozwalil. Pozytywnie. Ale nie wiem czy oni jeszcze istnieja.
    Istnieją, ale nie do odróżnienia od TAM właściwego, wg Wikipedii.

    TAM Airlines (Paraguay) - Wikipedia, the free encyclopedia

    Liczba portów przez nich obsługiwanych wyjątkowo mała. Kto wie, jak się wszystko pozmieniało po przejęciu.

    Cytat Zamieszczone przez SkyGuy Zobacz posta
    Szkoda...ale wspomnienia na cale zycie zostaly, niby to bylo niedawno, ale od tamtego czasu sie sporo w lataniu pozmienialo. Niekoniecznie na lepsze.
    Rozpanoszyło się wiadomo co, a efekty dotyczą wszystkich. Myslę, że i tak dobrze, że istnieją jeszcze mezozoiczne dinozaury, w których jest jeszcze normalnie. Regionalne linie myslę mogą przetrwać tzw. wielkich. Nie ma tego nacisku, zmuszania rynkowego do równania z gó[...]em. Może kiedyś do tego dojdzie, że sie będzie zatykało nos na głównym odcinku podróży i dopiero na peryferiach oddychało swobodnie.

    A już na marginesie - jak można nazwać linię "Transportes Aéreos del Mercosur" (aka TAM), skoro spółka-matka to TAM Linhas Aéreas (aka TAM). Jak już likwidować, to zupełnie. Jak trzymać osobno, to pod sensowną nazwą, albo przynajmniej inną. Ich ikke understand

    Cytat Zamieszczone przez SkyGuy Zobacz posta
    Salvador de Bahia polecam bardzo, wrazenia niezapomniane, polecam rowniez malo znane kurorty nadmorskie jak Florianopolis oraz oczywiscie Amazonke z np. Manaus. Brazylia to wspanialy i ogromny kraj gdzie w sumie trudno ja zwiedzic za jednym razem.
    Salvador nie wyszedł (patrz link). W Manaus byłem, ale za krótko (patrz linki). Nad Florianópolis sie sporo zastanawiałem, no ale jak już Florianópolis, to także Rio Grande do Sul, Urugwaj, Buenos, może Paragwaj, no i wodospady. Jakoś to wszystko razem 'idzie'. Odłożyłem to na kiedy indziej. TRIP lata też do malutkich miasteczek w Santa Catarina i Rio Sul. Można sie nalatać między oazami 'bawarskimi' w Brazylii Myślę, że to byłoby ciekawe doświadczenie, właśnie jak pisałeś, oktoberfestowe... Życia nie starczy na wszystkie wspaniałości na tym fantastycznym kontynencie. Co mnie cieszy, to to że tak łatwo się po tych krajach poruszać, nawet bez znajomości języka. A liczba połączeń i linii lotniczych w samej Brazylii o ból głowy przyprawia. Mnie interesuje też SATENA, kolumbijska "wojskowa" linia, która lata jakimiś antykami Takie wynalazki właśnie w głębi kontynentu mnie z daleka fascynują. Maybe one day...
    Paris in the spring? Don't even think about it — the Arctic is where you really want to be.~ Etain O'Carroll

  20. #20

    Dołączył
    Feb 2008
    Mieszka w
    CTR warszawa
    Wpisów
    111

    Domyślnie


    Polecamy

    ZA te traktorki też, swoją drogą w Polsce i na świecie też używa się traktorków tylko inaczej zbudowanych (tzw MULAG'I,) no i przyczepki zakryte i tzw. zwałka, pod dachem ale tam jest inny klimat lepszy dla mnie

Strona 1 z 3 1 2 3 OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •