KTW-CIA-KTW - Weekend w Rzymie
Witajcie!
Wraz z początkiem 2012 roku rozpoczynam drugi rok mojego taniego latania. Rok temu wciągnęła mnie pasja, która do tej pory pozwoliła mi zobaczyć kilkanaście wspaniałych miejsc i krajów, poznać niesamowite kultury i historię naszego kontynentu.
Po początkach, w których chodziło o to, żeby po prostu polecieć, zacząłem planować wycieczki nastawione bardziej na zwiedzanie, stąd więcej ostatnio w moich opisach zdjęć z miast niż pokładów samolotów. (Niemniej niedługo będzie wycieczka, której ważnym punktem jest latanie ;) – bądź co bądź niecodziennie pokonuje się 200 km i z powrotem używając do tego czterech półtoragodzinnych lotów :P).
Praktycznie w rocznicę mojego pierwszego lotu tanimi liniami lotniczymi (wówczas było to KTW-NYO-KTW za 30 PLN RT) zaplanowałem z dwojgiem znajomych weekendowy wypad do stolicy antycznego świata – Rzymu. Tym razem cena powrotnego biletu KTW-CIA-KTW wyniosła bardzo dobre 58 PLN za osobę, a bilety zostały zakupione z około 2.5-miesięcznym wyprzedzeniem.
Podróż rozpoczęła się w piątek wcześnie rano – niestety aby o 6:00 wzbijać się w powietrze z Pyrzowic, muszę wstawać najpóźniej o 3:00, a to boli. No ale cóż. Tym razem w terminalu katowickiego lotniska panował jakiś taki spokój, kolejka do kontroli bezpieczeństwa była niemal zerowa, a w hali odlotów panowała cisza i spokój. Dość szybko wyświetlony został gate 13 dla naszego lotu – nawet nie zdążyłem zakupić napojów na drogę. Z nieznanych mi powodów, pomimo wyraźnych oznaczeń, 5 Włochów z priority boardingiem ustawiło się do „13” zaś .... cała reszta pasażerów do „12” przeznaczonego właśnie dla pasażerów z pierwszeństwem. Skutkowało to tym, że gdy Włosi z priority weszli na pokład zawołani do właściwej bramki, staliśmy na początku kolejki, do której grzecznie przetuptała reszta pasażerów.
Na płycie spacerek i siedzimy w HA-LWB na 27 A, B, C. Znajomi (to Ci, z którymi zwiedziłem na jesień Mediolan i Walencję – polecam relację ;) ), tym razem pogodzili się z tym że natychmiast po starcie zasną i nie byli nawet zainteresowani miejscami pod oknem. Jako pierwszy z porannych odlotów Airbusów Wizzair wzbiliśmy się w powietrze i skierowaliśmy na południe. Pierwsze minuty lotu upłynęły w całkowitych ciemnościach, jednak po przebiciu warstwy chmur okazało się, że na wschodzie widać już pierwszy blask dnia. Pijąc poranną kawę oglądałem z przyjemnością rozjaśniające się niebo. Szkoda, że kabina była cały czas oświetlona, a szyba zmrożona, bo można by zrobić naprawdę świetne zdjęcia. A tak mam tylko takie:
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Rzym/Rzym029.jpg
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Rzym/Rzym030.jpg
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Rzym/Rzym041.jpg
W trakcie lotu w większości towarzyszyły nam chmury, ładnie zrobiło się dopiero nad Adriatykiem. Niestety po wlocie nad włoskiego „buta” znów ziemię
przesłoniła pierzynka, w której zanurzył się nasz Airbus. Lądowanie na Ciampino było płynne i ładne, natomiast obsługa naziemna – ślamazarna. Po pierwsze samolot długo jechał na stanowisko postojowe, zatrzymując się po drodze i wyraźnie czekając na instrukcje.
Atrakcją przejazdu przez płytę (także później autokarem) była możliwość obejrzenia dużej liczby parkujących tam bizjetów (czy jakkolwiek się to zwie). Żałuję, że aparatu nie miałem w tym momencie pod ręką.
W ramach lotniczej relacji dodam, że wkurzył mnie autobusowy transfer firmy Terravision, na której to autobus kupiłem online bilety. Bilety były na konkretną godzinę co okazało się nie mieć kompletnie znaczenia, zaś kolejka ludzi oczekujących była wprost skandaliczna – jak można sprzedać tyle biletów nie mając miejsc w autobusach??? Oczekiwaliśmy więc około 40 minut i nie ukrywam, że wepchaliśmy się chyba trochę w środek kolejki, bo inaczej stalibyśmy jeszcze ze 3 razy dłużej. Skandal. W dodatku autokar ledwo dojechał na miejsce, ponieważ psuł się po drodze.
O samym Rzymie powiem – warto. Miejscami jest przereklamowany, miejscami brudny, brzydki albo bardzo biedny, jednak ma w sobie coś, czego nie ma żadne inne miejsce na świecie. Na pewno jeszcze do Rzymu wrócę. Na zachętę wrzucam kilka ujęć – chociaż raczej większość można znaleźć na pocztówkach.
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Rzym/Rzym053.jpg
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Rzym/Rzym125.jpg
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Rzym/Rzym185.jpg
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Rzym/Rzym203.jpg
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Rzym/Rzym223.jpg
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Rzym/Rzym284.jpg
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Rzym/Rzym287.jpg
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Rzym/Rzym307.jpg
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Rzym/Rzym344.jpg
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Rzym/Rzym373.jpg
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Rzym/Rzym423.jpg
Powiem jeszcze dwa słowa o noclegu. Nie przypominam sobie, żebym w trakcie „taniego latania” nocował w hotelu 4*. Tym razem tak było, a dwa noclegi dla 3 osób kosztowały niespełna 700 zł (uwzględniając przewalutowania). Polecam więc Eurostars Roma AEterna Hotel jeśli znajdziecie go w dobrej cenie.
W niedzielę o poranku czekała nas pobudka w związku z lotem powrotnym. Tym razem transfer w wykonaniu firmy Terravision był dla nas ciut bardziej szczęśliwy, chociaż nie wiem czy kilka osób w kolejce to autokaru nie poczuło się źle przez to że przed nimi znaleźliśmy się na pokładzie ;) Za to droga na Rome Ciampino minęła nam ze dwa razy szybciej niż w drugą stronę, w związku z brakiem korków.
Na CIA zastaliśmy sporą kolejkę do kontroli bezpieczeństwa, która na szczęście zmniejszyła się wyraźnie zanim postanowiliśmy się do niej udać. Znajomej niestety przytrafiła się kontrola plecaka i pozbycie się kosmetyków, które nie mieściły się w pojedynczej litrowej torebce plastikowej! Na szczęście miały minimalną wartość.
Później jeszcze oczekiwaliśmy w „barakowatej” hali odlotów, gdzie było zdecydowanie zbyt tłoczno jak na liczbę miejsc siedzących. Stąd szybko ustawiały się kolejki, bo „skoro już i tak stoję, to mogę przynajmniej stać w kolejce”. Stąd też musieliśmy dość wcześnie i dość długo postać do boardingu, żeby liczyć na wspólne miejsce w jednym rzędzie. Udało się, ale wylądowałem w przejściu niestety. Dlatego też zamiast zdjęć z lotu będzie tylko Ryanair z płyty CIA i zdjęcia bonusowe z Pyrzowic.
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Rzym/Rzym437.jpg
Przyleciał po nas minimalnie opóźniony HA-LWA i tym sposobem w trakcie jednej wycieczki zaliczyłem dwie nowe (dla mnie) maszyny Wizzaira. Zajęliśmy 25 A, B, C i czekaliśmy na odlot. Ten nastąpił bez dłuższej zwłoki i problemów. Na górze zjedliśmy Wizzairowe śniadanko... po czym zaczęło nieźle rzucać. Szybko zapalono sygnalizację pasów, poczuliśmy też zmniejszenie prędkości (potwierdził to flightradar24 sprawdzony po przylocie). To trochę poprawiło sytuację, ale i tak w mniejszych lub większych podrygach dolecieliśmy do Katowic. Tym razem obyło się bez komendy „top of descent” – albo przespałem – i już zniżaliśmy do zaśnieżonych Pyrzowic. Lądowanie z przelotem ale udane, szybkie parkowanie i wycieczka zakończona.
A na koniec obiecany bonus :) Dziękuję za uwagę!
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Rzym/Rzym442.jpg
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Rzym/Rzym443.jpg