KTW-LTN-KTW czyli weekend w Londynie
Spodziewam się, że w dobie relacji z antypodów oraz dalekiej Azji moja skromna wycieczka do Londynu przejdzie zupełnie bez echa ;) ale i tak podzielę się z Wami krótkim opisem i paroma zdjęciami.
Wycieczka została zaplanowana na przedłużony weekend – wylot z Pyrzowic w piątek o 6:00, powrót późnym wieczorem w niedzielę. W planie było więc zwiedzanie stolicy Anglii w pigułce. Tym razem ekipa liczyła aż 6 osób, więc do Pyrzowic przyjechaliśmy większym autem, a na lotnisko zamiast „parkingowym” samochodem przeszliśmy się pieszo. Terminal A od zewnątrz jest rozkopany, ale wewnątrz nie robi to większego problemu, ponieważ w okolicach godziny 6 rano startuje stamtąd tylko Londyn. Bez kolejek więc przeszliśmy kontrolę bezpieczeństwa i paszportową, chociaż dla niektórych członków wycieczki latanie było nowością, więc troszkę to potrwało.
Hala odlotów terminalu A jest uboższa niz w B, niemniej zaopatrzyliśmy się w niezbędne napoje na drogę. Szybko ustawiła się kolejka do boardingu, znaleźliśmy się zdecydowanie w drugiej połowie wężyka, jednak na pokładzie znalazło się na moje oko tylko nieznacznie powyżej 100 pasażerów, więc z wyborem miejsca problemu nie było. Wiózł nas HA-LWH. Dawno już nie było mi dane lecieć egzemplarzem ze starymi, rozkładanymi siedzeniami i może dlatego powoli zapominam jaką różnicę to stanowiło.
Odkołowaliśmy i wzbiliśmy się w niebo punktualnie, a po przebiciu warstwy chmur powitał nas już pierwszy blask dnia. Chwyciłem oczywiście za aparat i fotografowałem co się dało.
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Londyn/Londyn002.jpg
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Londyn/Londyn024.jpg
W pewnym momencie nad terytorium Niemiec zyskałem powody do szerokiego uśmiechu. Pod nami i całkiem niedaleko leciał tym samym co my kursem B777 Jet Airways – piękny widok. Jako że w przez okno wypatrywała chyba cała lewa strona naszego Airbusa, nawet stewardesa przystanęła obserwując. Udało mi się zrobić jakieś tam zdjęcia i nawet nakręcić krótki filmik.
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Londyn/Londyn017.jpg
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Londyn/Londyn019.jpg
http://www.youtube.com/watch?v=_KBWxZ4hQsE
Nad większością trasy towarzyszyły nam chmury, także nad Luton niebo było całkowicie zachmurzone. Podejście do lądowania trwało dość długo, w międzyczasie zaliczyliśmy też jedno kółeczko, widać że poranny nalot Wizzów wymusił ustawienie nas w kolejce. Faktycznie przed nawrotem widzieliśmy podchodzący przed nami inny samolot węgierskiego przewoźnika, a za nami kolejny. Skutkowało to przylotem praktycznie o czasie.
W Luton zaliczyłem moje najtwardsze jak dotąd lądowanie. Spadliśmy na ziemię dość gwałtownie i ze sporym hukiem, jednak wytracenie prędkości i opuszczenie pasa nastąpiło normalnie. Do terminala dostaliśmy się pieszo, a tam ustawiliśmy w dłuuugiej kolejce do kontroli paszportowej. Na szczęście czynne były wszystkie stanowiska i szło to stosunkowo szybko. Mimo to wiedziałem, że nie zdążymy na nasz autobus EasyBusa. Nauczony doświadczeniem z Rzymu spodziewałem się ponadto przy tej ilości ludzi wielkich kolejek.
Tymczasem zostałem bardzo miło zaskoczony. Kolejki tym razem nie było. Kierowca w połowie pustego autobusu przyjął nas bez problemu i ruszyliśmy do Londynu.
Zdjęć ze zwiedzania wklejał nie będę, Londyn to Londyn, Big Bena każdy widział :) Napiszę tylko krótko, że bardzo wiele maszyn można było usłyszeć podchodzących do Heathrow. Niestety chmury utrudniały obserwacje i dlatego zrobiłem tylko takie zdjęcia.
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Londyn/Londyn276.jpg
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Londyn/Londyn310.jpg
Jeśli chodzi o powrót to tutaj już niestety prawie bez zdjęć, za to wesoło. Przeszliśmy zupełnie bez kolejki kontrolę bezpieczeństwa (ciekawostka – przy wylocie w Luton nikt nie chciał zobaczyć naszych paszportów) i udaliśmy się na zasłużone piwko. Oczywiście kolega produkujący się po angielsku z zamawianiem usłyszał w odpowiedzi „siedem sześćdziesiąt” ;)
Kolejka do boardingu tym razem była większa niż w Katowicach, szacuję 85-90% wypełnienia samolotu. Co najmniej dwie osoby nie zdołały umieścić bagażu w przepisowym koszyczku i z tego co zasłyszałem kosztowało je to po 52 GBP. Czy więc warto ryzykować biorąc zbyt wielką walizkę? Niech każdy sobie odpowie sam.
Przyleciał po nas punktualnie HA-LWA, pushback natomiast nastąpił 10 minut po czasie (nadrobione z nawiązką w powietrzu). W trakcie lotu zrobiło się kilka razy zabawnie. Pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, że szefowa pokładu (pozdrawiam panią Anię) nie była w stanie dokończyć czytania safety demo ze śmiechu. Nie wiem co ją rozśmieszało, ale wkrótce zaczął się z nią śmiać cały samolot, a tekst musiała dokończyć jej koleżanka. Okazało się, że pani Ania obchodziła tego dnia urodziny i stąd może ten nastrój. Po ogłoszeniu tej informacji pasażerowie odśpiewali sto lat, a jeden dobrał się nawet do mikrofonu w tylnej części kabiny i dołożył występ solowy.
Sam lot jak to lot po ciemku po ciemku. Chmury zasłaniały ziemię więc widać nie było prawie nic. Za to w początkowej fazie lotu trochę potrzęsło. Lądowanie przed czasem tym razem dużo bardziej miękkie i jesteśmy z powrotem w mroźnej Polsce.
Udany wypad do Londynu a także urodziny pani Ani uczciłem małym zestawem, którego zdjęciem zakończę relację :)
http://www.shiv.pl/lotnictwo/Londyn/Londyn522.jpg