A gdzie fotka solenizantki?
Spodziewam się, że w dobie relacji z antypodów oraz dalekiej Azji moja skromna wycieczka do Londynu przejdzie zupełnie bez echa ale i tak podzielę się z Wami krótkim opisem i paroma zdjęciami.
Wycieczka została zaplanowana na przedłużony weekend – wylot z Pyrzowic w piątek o 6:00, powrót późnym wieczorem w niedzielę. W planie było więc zwiedzanie stolicy Anglii w pigułce. Tym razem ekipa liczyła aż 6 osób, więc do Pyrzowic przyjechaliśmy większym autem, a na lotnisko zamiast „parkingowym” samochodem przeszliśmy się pieszo. Terminal A od zewnątrz jest rozkopany, ale wewnątrz nie robi to większego problemu, ponieważ w okolicach godziny 6 rano startuje stamtąd tylko Londyn. Bez kolejek więc przeszliśmy kontrolę bezpieczeństwa i paszportową, chociaż dla niektórych członków wycieczki latanie było nowością, więc troszkę to potrwało.
Hala odlotów terminalu A jest uboższa niz w B, niemniej zaopatrzyliśmy się w niezbędne napoje na drogę. Szybko ustawiła się kolejka do boardingu, znaleźliśmy się zdecydowanie w drugiej połowie wężyka, jednak na pokładzie znalazło się na moje oko tylko nieznacznie powyżej 100 pasażerów, więc z wyborem miejsca problemu nie było. Wiózł nas HA-LWH. Dawno już nie było mi dane lecieć egzemplarzem ze starymi, rozkładanymi siedzeniami i może dlatego powoli zapominam jaką różnicę to stanowiło.
Odkołowaliśmy i wzbiliśmy się w niebo punktualnie, a po przebiciu warstwy chmur powitał nas już pierwszy blask dnia. Chwyciłem oczywiście za aparat i fotografowałem co się dało.
W pewnym momencie nad terytorium Niemiec zyskałem powody do szerokiego uśmiechu. Pod nami i całkiem niedaleko leciał tym samym co my kursem B777 Jet Airways – piękny widok. Jako że w przez okno wypatrywała chyba cała lewa strona naszego Airbusa, nawet stewardesa przystanęła obserwując. Udało mi się zrobić jakieś tam zdjęcia i nawet nakręcić krótki filmik.
Nad większością trasy towarzyszyły nam chmury, także nad Luton niebo było całkowicie zachmurzone. Podejście do lądowania trwało dość długo, w międzyczasie zaliczyliśmy też jedno kółeczko, widać że poranny nalot Wizzów wymusił ustawienie nas w kolejce. Faktycznie przed nawrotem widzieliśmy podchodzący przed nami inny samolot węgierskiego przewoźnika, a za nami kolejny. Skutkowało to przylotem praktycznie o czasie.
W Luton zaliczyłem moje najtwardsze jak dotąd lądowanie. Spadliśmy na ziemię dość gwałtownie i ze sporym hukiem, jednak wytracenie prędkości i opuszczenie pasa nastąpiło normalnie. Do terminala dostaliśmy się pieszo, a tam ustawiliśmy w dłuuugiej kolejce do kontroli paszportowej. Na szczęście czynne były wszystkie stanowiska i szło to stosunkowo szybko. Mimo to wiedziałem, że nie zdążymy na nasz autobus EasyBusa. Nauczony doświadczeniem z Rzymu spodziewałem się ponadto przy tej ilości ludzi wielkich kolejek.
Tymczasem zostałem bardzo miło zaskoczony. Kolejki tym razem nie było. Kierowca w połowie pustego autobusu przyjął nas bez problemu i ruszyliśmy do Londynu.
Zdjęć ze zwiedzania wklejał nie będę, Londyn to Londyn, Big Bena każdy widział Napiszę tylko krótko, że bardzo wiele maszyn można było usłyszeć podchodzących do Heathrow. Niestety chmury utrudniały obserwacje i dlatego zrobiłem tylko takie zdjęcia.
Jeśli chodzi o powrót to tutaj już niestety prawie bez zdjęć, za to wesoło. Przeszliśmy zupełnie bez kolejki kontrolę bezpieczeństwa (ciekawostka – przy wylocie w Luton nikt nie chciał zobaczyć naszych paszportów) i udaliśmy się na zasłużone piwko. Oczywiście kolega produkujący się po angielsku z zamawianiem usłyszał w odpowiedzi „siedem sześćdziesiąt”
Kolejka do boardingu tym razem była większa niż w Katowicach, szacuję 85-90% wypełnienia samolotu. Co najmniej dwie osoby nie zdołały umieścić bagażu w przepisowym koszyczku i z tego co zasłyszałem kosztowało je to po 52 GBP. Czy więc warto ryzykować biorąc zbyt wielką walizkę? Niech każdy sobie odpowie sam.
Przyleciał po nas punktualnie HA-LWA, pushback natomiast nastąpił 10 minut po czasie (nadrobione z nawiązką w powietrzu). W trakcie lotu zrobiło się kilka razy zabawnie. Pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, że szefowa pokładu (pozdrawiam panią Anię) nie była w stanie dokończyć czytania safety demo ze śmiechu. Nie wiem co ją rozśmieszało, ale wkrótce zaczął się z nią śmiać cały samolot, a tekst musiała dokończyć jej koleżanka. Okazało się, że pani Ania obchodziła tego dnia urodziny i stąd może ten nastrój. Po ogłoszeniu tej informacji pasażerowie odśpiewali sto lat, a jeden dobrał się nawet do mikrofonu w tylnej części kabiny i dołożył występ solowy.
Sam lot jak to lot po ciemku po ciemku. Chmury zasłaniały ziemię więc widać nie było prawie nic. Za to w początkowej fazie lotu trochę potrzęsło. Lądowanie przed czasem tym razem dużo bardziej miękkie i jesteśmy z powrotem w mroźnej Polsce.
Udany wypad do Londynu a także urodziny pani Ani uczciłem małym zestawem, którego zdjęciem zakończę relację
Każda relacja jest ciekawa, nie tylko te do Australii
Super, bardzo przyjemny wypadzik!
Można wiedzieć w jaki sposób mieliście zorganizowane noclegi?
Wysłano z SE Live poprzez Tapatalk
Skorzystałem z promocji sieci Travelodge, która odbywała się bodajże w styczniu. Sprzedawali wtedy pokoje dwuosobowe od 12 GBP za noc. Jako że potrzebowałem 3 pokoje i 2 noce to aż tak idealnie się nie udało, ale średni koszt za pokój za noc (czyli do podziału na 2 osoby) wyniósł około 15-16 GBP. Nocowaliśmy w nowiutkim (otwartym dopiero w pierwszej połowie lutego!) hotelu Travelodge Greenwich, w środku wszystko nieskazitelne i siłą rzeczy o zerowym zużyciu. Hotel znajduje się tuż przy stacji kolei DLR Depford Bridge. Fakt, że nie w centrum (za to blisko parku Greenwich), ale komunikacja w Londynie jest znakomita (choć metro potrafi być mega przepełnione). Całodniowy Travelcard Off-Peak 1-4 czyli bilet na komunikację ważny od 9:30 danego dnia do 4:30 dnia następnego i w strefach 1-4 kosztuje 7.70 GBP.
bardzo miła relacja wraz ze zdjęciami
Jednak nie ma to jak znajomi w Londynie :-D jeśli walutą jest polska wódka to każdy z chęcią przenocuje. W Londynie byłem już parę razy, ale ta krótka relacja nie znudziła. Londyn piękne miasto. Jednak mimo to zdjęć brakuje...
Wysłano z SE Live poprzez Tapatalk
Jeszcze jedno, byłeś na Heathrow? Linia Piccadilly prowadzi na same lotnisko a tam idealne miejsce do spottingu. Dodatkowo jeśli samoloty podchodzą do lądowania od wschodu bardzo ładne zdjęcia można porobić w dzielnicy Hounslow. Spędziłem tam ładnych parę dni i naoglądałem się bardzo dużo ;-) dla nieprzyzwyczajonej osoby przelatujące nisko samoloty są wyśmienitą pobudką, nie zawsze zaplanowaną :-D
Wysłano z SE Live poprzez Tapatalk
Zakładki