Fajnie się czytało, czekam na powrót
Witam
Końcem listopada kupiłem bilet w Polskich Liniach Lotniczych, na lot Dreamlinerem, ale niestety stało się, jak się stało i mój lot odwołali. Na infolinii mi powiedzieli że jedyne co mi przysługuje to zwrot pieniędzy, więc 2 dni później kupiłem bilet w konkurencji, czyli Lufthansie, za bagatela 300 zł mniej niż w LOCIE. Niestety każdy medal ma dwa końce i pomimo że zaoszczędziłem 300 zł to mój wyjazd został skrócony o 5 dni.
14.02
LH1385
RZE - FRA
CRJ 700 D-ACPO
Stawiłem się na Jasionce jakieś półtorej godziny przed odlotem. Podczas odprawy nastąpił zgrzyt, bo okazało się że moja walizka waży 28 kg, czyli tylko 5 kg za dużo . Udawanie zaskoczonego nie pomogło i musiałem iść jakoś cudem przepakować kilka rzeczy do walizki podręcznej (do dziś nie wiem jak to się udało ). Po przepakowaniu walizka ważyła raptem 24,9 kg ale Pan powiedział że margines błędu jest do 25 kg. Okazało się że razem ze mną na JFK leci 20 osób także była nas spora grupka. Nowy terminal na Jasionce robi dość pozytywne wrażenie w porównaniu ze starym.
Lot z zegarkiem w ręku, o czasie. Był to mój pierwszy lot Canadairem i powiem szczerze że dość silnie w nim czuć wciskanie w fotel przy starcie, czyli to co najbardziej lubię . Stewardessy koło 40-tki, ale serwis prowadziły na tzw. odp***ol, bo zero było w nich entuzjazmu i tylko czekały aż opuścimy ich samolot. Lot miną strasznie szybko, lądowanie we FRA przyjemne.
Była to moja pierwsza przesiadka we FRA i generowała we mnie mnóstwo stresu, ale teraz jak siedzę w mieszkaniu na Brooklynie i piszę tę relację, to śmieję się sam z siebie że się tak bałem tej przesiadki. Przecież to było dziecinnie proste, tylko to 45 min, które mieliśmy na przesiadkę wywołuje dreszczyk emocji, bo kiedy przyszedłem pod Gate Z52 w pirsie A+, który nawiasem mówiąc jest bardzo ładny, zaczynał się boarding.
FRA - JFK
LH404
Airbus A340-600 D-AIHH
Lot również o czasie, podobnie jak z CRJ był to mój pierwszy lot A340 i przyznam że przypadł mi do gustu i jak będę miał wybór to na pewno jeszcze się nim przelecę.
Ciekawa sytuacja, bo jak kiedy logowałem się na moją rezerwację na lufthansa.com pokazywało mi prawie całkowite zapełnienie samolotu i to że będę miał współpasażera. Kiedy siadłem w samolocie to okazało się że w klasie ekonomicznej może było tak 50% zapełnionych foteli. Stewardessy tym razem młode i baaardzo miłe, za każdym razem jak mijały moje miejsce to uśmiechały się. Jedzenie bardzo smaczne, ale faktycznie porcja dość mała. Śmieszna sprawa, bo 2 razy pod rząd wziąłem Sprite i sok pomarańczowy z lodem i później stewardessy do samego lądowania przynosiły mi ten zestaw .
Na pokładzie było bardzo wielu Polaków, wszędzie było słychać Polski. Sam motyw z toaletą w "piwnicy" jest bardzo udany, można się poruszać i toalety przynajmniej mają przyzwoity rozmiar, nie to co w CRJ gdzie nie miałem się nawet jak obrócić i na wstępie uderzyłem się w głowę. Jedynym mankamentem było to, że nie w każdej toalecie było mydło.
O IFE powiem tak, dobrze że jest ale szału nie ma. Wybór filmów ubogi, a seriale dość zacofane bo, np. Glee odcinek był z 1 sezonu a ja jestem już w 4 na FOX. Przez większość lotu mapa była najciekawszą atrakcją tego IFE .
Podczas lotu trochę trzęsło, szczególnie kiedy wlecieliśmy nad Atlantyk.
Jeszcze jedna rzecz, która jest zdecydowanie na plus na tle LOTU, kiedy ostatni raz leciałem Narodowym przewoźnikiem serwis z napojami odbył się następująco: raz przez jedzeniem, raz w trakcie i raz po, po czym stewardessy nagle zniknęły w czeluściach B767 i sami musieliśmy się obsługiwać, a w Lufthansie co jakieś 30 min stewardessa przechodziła z tacą z napojami.
Samo lądowanie w NYC o czasie, gdyby nie aż !1! (słownie: jedno) okienko do kontroli paszportu i kolejka z ponad trzech samolotów (Lufthansa, Air France, LOT i część Korean Air) to wszystko byłoby ok. Jeszcze odbierając walizkę okazało się że została zniszczona i pasek który ją spinał zniknął .
Podsumowując oceniam Lufthansę bardzo dobrze i prawdopodobnie będę ją częściej wybierał w podróżach za Atlantyk.
Teraz nastąpi smutna część, ponieważ dalsza część m.in. z lotu Brussels Airlines nastąpi za około 3 tygodnie, także proszę o cierpliwość .
Jak na razie dziękuję za uwagę i mam nadzieję że nie przynudzałem.
Zgodnie z prośbą postaram się coś napisać o zwiedzaniu Nowego Jorku, na razie nie ma tego za wiele, ale postaram się na bieżąco relacjonować .
Jak wiadomo przyleciałem do NYC 14-go, więc następnego dnia żeby już nie tracić czasu ruszyłem na eksplorację następnych miejsc na których jeszcze nie stanęła moja noga i jednym z nich jest Greenpoint ( tak wiem byłem już kilka razy w NY i nie widziałem Polskiej dzielnicy, tak jakoś wyszło ). Szczerze przyznam że dość przypadł mi do gustu, na pewno jest lepiej niż w rejonie gdzie mieszkam, tj. włosko-chińskiej części Brooklynu, czyli BayPkwy.
Za każdym razem, gdy widzę znak McDonald's Ave. czuję, że na pewno jestem w Ameryce
Metro jak metro ma swój klimat, aczkolwiek średnio je lubię, bo wszędzie panuje straszny syf, a w lecie na stacjach jest istna sauna. Jednak fakt, że jest ono tak stare i jest jednym z pierwszych na świecie na pewno rekompensuje te wady
Teraz wracam do Greenpointu, dzielnica przesiąknięta Polskością, na każdym kroku można napotkać Polaka, albo Polski sklep, itp. Osobom chcącym ćwiczyć język nie polecam mieszkania na tej dzielnicy
Następnego dnia wybrałem się w kolejne miejsce, gdzie jeszcze nie byłem, czyli Strefa 0.
Przyznam, że jest to niesamowite miejsce, panuje tam niesamowita atmosfera, takiej zadumy i pamięci o tych co zginęli. Amerykanie bardzo dbają tam o bezpieczeństwo i chcący wejść na teren tych dwóch basenów co powstały w miejscu wież, trzeba przejść kontrolę jak na lotnisku. Fajną sprawą jest to, że wstęp jest darmowy, ale trzeba się zarejestrować przez internet na daną godzinę, prawdopodobnie dlatego żeby nie było za bardzo tłoczno na tak "małej" przestrzeni.
Odbudowa wre. Freedom Tower znak tego że Ameryka potrafi się podnieść z tak wielkiej tragedii.
Jedyne drzewo, które rosło w rejonie WTC i przetrwało nienaruszone.
Manhattan Skyline wycięty ze stali pochodzącej z jednej z wież WTC.
Następnie wybrałem się w dość znane miejsce, czyli Wall Street, jako że była to sobota to nie widziałem za wieli maklerów, ani żadnego ruchu związanego z tak ważnym centrum biznesowym świata.
Idąc już w stronę metra napotkałem się na dość ciekawą rzecz, mianowicie, cmentarz w środku Manhattanu, rzut kamieniem od Wall Street.
Wieczorem razem z ciotką szalałem w tzw "likwidatorach", świetna sprawa bo niektóre firmowe rzeczy można kupić kilka razy taniej
Niedziela, czyli dzień przez świętem państwowym, czyli President Day, dla mnie oznaczała odwiedzin członków rodziny ciąg dalszy, tym razem padło na Long Island.
Jedno zdjęcie z "american hajłej" jakby się mogło wydawać Amerykańskie drogi wcale nie są takie wspaniałe jak mówią, owszem są mocno rozbudowane ale na niektórych odcinkach można zawieszenie zniszczyć bo jest tak nierówno.
Dzisiejszy dzień spędzony tylko i wyłącznie na zakupach i rozmowach ze znajomymi z Polski, także żadnych zdjęć i nowych wrażeń nie ma
Jak na razie to tyle, w najbliższym czasie będzie większa dawka wrażeń z Nowego Jorku, który jak na razie ostro daje po tyłku, bo pogoda dość zimowa, ale bez śniegu .
Na razie dziękuję i pozdrawiam.
Greenpoint to jest takie "muzeum'' ludzkich zachowań z czasów post-komuny. Minęło ponad dwadzieścia lat, a ludzie są tam dalej tacy sami. Szarzy, wiecznie niezadowoleni, zmęczeni życiem i zupełnie bez uśmiechu.
Mercedes CLS 53AMG 4MATIC 435KM/520NM.
Aer Lingus - Simply unbeatable!
Aer Lingus - This is not just an airline, this is Aer Lingus!
Aer Lingus - Reaching for new heights!
Kij ma dwa końce, nie medal!
Czas na kolejny etap Nowo Jorskiego zwiedzana. Zapomniałem chyba na początku napomknąć, iż mogą być duże przerwy w relacjach, bo jak pisałem wcześniej mieszkam u rodziny w NY i niektóre dni spędzam z nimi nic nie robiąc
W poniedziałek był President Day i z nadzieją na jakieś ogromne Amerykańskie przeceny wybrałem się na zakupy, jak się później okazało, szału nie było, a tylko ogromne kolejki się tworzyły.
We wtorek wybrałem się do New York Transit Museum na Brooklynie. Już jakiś czas temu znalazłem to muzeum w internecie i chciałem je odwiedzić. Muzeum to znajduje się w nieczynnym już tunelu metra i jak to na większości stacji wchodzi się do niego schodząc po schodach w dół jak w normalnej stacji metra (z zewnątrz niczym się od niej nie różni, jedyne tabliczka informacyjna jest inna). Znajdują się tam m.in. wszystkie wagony od początku istnienia kolejki podziemnej. Po odwiedzeniu stwierdzam, że pomimo, iż bilet kosztuje tylko 7$ (w innych muzeach cena oscyluje w granicy 20$) to nie warto tam iść jak się nie musi, bo trochę jest tam nudno.
Po wyjściu z powrotem do metra (ale już tego prawdziwego, jeżdżącego) i przetransportowanie sie na 23 Ulicę na Manhattanie, czyli zaraz koło Flatiron Building.
W planie miałem przejście spod Flatironu na Times Square, ale niestety pogoda mi pokrzyżowała plany, rozpadał się deszcz. Musiałem na wysokości 40 ulicy uciekać do metra, bo nawet bez sensu było iść na Times Square i tak bym nie zrobił żadnych zdjęć i tak.
Po drodze znalazłem jeszcze kilka ciekawych rzeczy, jedna z nich to :
Od razu uprzedzam ciekawskich, nie, nie byłem tam, bo już kompletnie nie było na to czasu
Na tym zdjęciu własnie widać dlaczego zrezygnowałem z Times Square (krople deszczu na obiektywie).
W środę (czyli jeszcze dziś u mnie ) dokończyłem mój spacer, który przerwała pogoda, a nawet dodałem kilka miejsc ekstra.
Może ktoś chętny na śniadanie ?
Dziki tłum zmierzający do Apple Store, w środku było nie lepiej...
Jak na dziś to tyle, dalsza część najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu także proszę o cierpliwość
Super,
Czekam na ciąg dalszy
Ach, rozbudziłeś mi wieczorkiem smaczek na NYC Ja jeszcze muszę poczekać, aż (a może tylko?) 20 dni, i też będę pisać nowojorską relację.
Pozdrawiam, Ola
Okej, czas na przedostatnią relację z pobytu w Nowym Jorku, ponieważ już w niedziele odlatuję do Brukseli. Niestety pieniędzy na zwiedzanie nie zostało już za wiele, przez to, że jestem baaardzo rozrzutny, a tutaj jest mnóstwo fajnych sklepów i okazji do wydania kolejnych dolarów .
Więc, w tamten czwartek znalazłem się z przyczyn osobistych w okolicach lotniska LaGuardia w NYC, więc grzechem byłoby nie zrobienie kilku zdjęć, ale niestety dosłownie tylko kilku, bo czas gonił. Tu kilka moich "wypocin" spotterskich, przyznam, że był to mój pierwszy raz . W tle można dostrzec B757 w wersji biznesowej, Donalda Trumpa .
Niestety znajdowałem się w dość dużej odległości od pasa i na maksymalnym zoomie te zdjęcia były robione więc wyszły jakie wyszły .
Z tego lotniska rozciąga się świetna panorama Manhattanu :
Kilka dni później, bodajże w ten wtorek wybrałem się na Staten Island, w celu zrobienia kilku zdjęć Manhattanowi z innej strony, niestety pogoda sprawiła, że nie dorównują one moim oczekiwaniom, od kilku dni unosi się mgła nad wyspą.
Ferry na Staten Island:
Lady Liberty.
Następnie na tzw. dokładkę postanowiłem zobaczyć po raz kolejny Coney Island, po prostu byłem ciekawy jak wygląda w zimie.
Przyznam, że to co zobaczyłem przeraziło mnie, zastałem prawie całkowicie opustoszały teren, dość duże zniszczenia, prawdopodobnie po huraganie Sandy oraz wszędzie panujący bałagan. Czułem się jakbym był jedyną osobą przebywającą tam w tym samym czasie. Jak byłem tam na wakacjach to było mnóstwo ludzi, wszystko pootwierane itd. Teraz to miejsce aż odstrasza. A jak już jesteśmy przy temacie huraganu Sandy to Nowy Jork dalej się nie podniósł z tego zniszczenia. Praktycznie codziennie na ulicach widać ludzi żebrzących, ponieważ stracili wszystko. Codziennie słychać na ulicy rozmowy o nim. Autostrada biegnąca wzdłuż oceanu, którą dawniej jeździłem na Long Island, jest jeszcze częściowo pokryta piaskiem, a w Rockway Beach tzw. "boarwalk" czyli taki deptak biegnący wzdłuż plaży przestał istnieć, a większość domów znajdujących się tam, społonęła...
Dzień później poszedłem na spacer Brooklyn Bridge, przyznam, że ten most jest świetny. Panorama Manhattanu przede mną
była niesamowita, baardzo gęsta mgła pokrywająca wieżowce Manhattanu dawała świetne wrażenie. Na pewno jak kiedyś jeszcze przyjadę
do Nowego Jorku wybiorę się na spacer tym mostem jeszcze raz.
Jak na razie to tyle, jeszcze jutro mam zamiar już ostatni raz jechać na Manhattan, potem już tylko ostanie zakupy, których nigdy dość , pakowanie i droga na samolot.
Na dziś dziękuję i mam nadzieje, że choć jednej osobie spodoba się mój opis wycieczki to, to będzie sukces
No to masz sukces. Ja zawsze NY uważałem za betonową dżunglę i zastanawiałem się co tam można ciekawego zobaczyć. Ale przekonałeś mnie, że jest co.
A z tymi żebrakami... to nie jest tak, że w światłym, zamożnym i naj naj naj kraju świata po prostu ubogich, bankrutów, przegranych jest sporo, bo wcale nie jest tam tak różowo jak usiłuje się nam wmawiać? A Sandy to jedynie stosunkowo świeży i skuteczny temat dla tych nieszczęśliwców?
Dokładnie tak, kiedy się pierwszy raz przyjeżdża do Ameryki cały pogląd o niej budowany przez media itd. zostaje zburzony. W moim przypadki za pierwszym razem przeżyłem lekki szok. Oczywiście są ładne części miasta gdzie jest czysto i spokojnie, jak np. Brooklyn Heights. Nie mniej jednak warto przyjechać i zobaczyć jak jest naprawdę.
Jeden raz tylko to powiem - Nie lubie NYC. Jest on brudny, drogi, ma beznadziejna infrastrukture, badziewne lotniska i wg. mnie jest calkiem nudny = warty tylko zobaczenia przez 1 dzien i to byloby tyle. Duzo lepsza opcja wg. mnie jest Washington DC w tamtej okolicy. Wiecej do zobaczenia, jest wmiare czysty, 1000x tanszy, lepsze lotniska, lepsze drogi i okolica szczegolnie w lato jest naprawde ladna.
Amen. Byłem 1.5 dnia i mi starczy. Waszyngton całkiem mi się podobał, no i San Francisco.
No ale Ameryka to parki..., prawie wszystkie, które widziałem to opad szczęki i zamierzam jeszcze do kilku wrócić.
Dokładnie. Następnym razem jak będzie okazja to pojadę już w inne okolice Stanów Zjednoczonych
W zime nie ma co sie nawet zastanawiac (chyba ze to wypad na narty):Dokładnie. Następnym razem jak będzie okazja to pojadę już w inne okolice Stanów Zjednoczonych
1. Floryda
2. Hawaje
3. Puerto Rico
4. SoCal (wg. mnie i tak troche za chlodno).
--
Moja niechec do NYC jest tak duza ze pare lat temu odmowilem pracy w JetBlue HDQ tylko i wylacznie dlatego ze sie znajduje w Long Island City. Placenie smiesznie wysokich podatkow, minimum 1 godzinny dojazd do pracy a jak nie to zycie w pudelku od zapalek to nic ciekawego. Jesli siedzi sie w bankach/finansach @ Manhattan za gruba kase to jedno ale nie mam zielonego pojecia co tam dokladnie ciagnie reszte ludu....
Zakładki