Ponieważ przylatywaliśmy późno w nocy pierwszy nocleg zarezerwowałem blisko lotniska - w Kucie. Poranny spacer szybko upewnił nas w przekonaniu, że im szybciej pojedziemy dalej tym lepiej. Kuta, Legian i Sanur to miejsca nastawione na masową turystykę z biur podróży z wszystkimi tego konsekwencjami. Na Bali transport publiczny właściwie nie istnieje, jakiekolwiek shuttle busy dla turystów są sporadyczne. By coś zwiedzić trzeba pożyczyć motorek lub samochód, albo taxi z przewodnikiem. Uznaliśmy, że najlepszą opcją będzie zrobienie sobie bazy w jakimś wygodnym spokojnym miejscu i zwiedzanie wyspy motorkiem. Ubud wydawał nam się najlepszym miejscem do zbazowania, ale po doświadczeniu Kuty obawialiśmy się, że Ubud wygląda podobnie. Na szczęście co prawda jest to miasto już zepsute komercją, ale jeszcze nie na tyle, by nie dało się znaleść tam ciekawych miejsc na nocleg i rozrywkę (kulinarną oczywiście). Wcześniej zrobiłem sobie listę lepiej ocenianych hotelików, na pierwsze dwa dni zaklepałem coś blisko centrum. Okolica wyglądała już wystarczająco sielankowo:
Lokalne knajpy także:
Jeśli chodzi o noclegi. Ubud oferuje stosunkowo wysoki poziom wygody za stosunkowo niską cenę. Zdecydowanie warto coś tam dopłacić, by dostać więcej. Po obejrzeniu kilku wyżej notowanych hotelików i w centrum i poza nim wydaje mi się, że te w ścisłym centrum mają już tę relacje do ceny nie do końca proporcjonalną do lokalizacji. Lepiej jednak poszukać zacisznych miejsc nawet kilometrów dalej. My na pierwsze 2 dni wzieliśmy Suastika Bungalow, dostaliśmy bardzo duży pokój z łazienką i kuchnią w totalnym zaciszu z widokiem na zieloną dzicz doliny niewielkiej rzeczki:
Bardzo obawiałem się tego wyjazdu z powodu problemów z oczami. W zasadzie 2 tygodnie po kupnie biletów pojawiły mi się stany zapalne na powierzchni oka, bez reakcji na jakiekolwiek leki. Z czasem się pogarszało, pojawiły mi się męty w ciele szklistym i bóle dookoła lewego oka. Albo nie wychodziło mi nic z jakichkolwiek badań, albo badania były sprzeczne. Po kilku poważniejszych podejrzeniach, wyglądało na to, że to tylko zapalenie brzegów powiek od nużeńca, czyli tylko upierdliwość, ale nic poważnego. Przed samym wyjazdem z USG wyszło mi jednak, że mam jakieś stany zapalne tkanek dookoła oka, zmiany pozapalne w tętnicach ocznych i rzeczy których do dziś nie rozumiem. Leciałem więc z ogromnymi objawami, bo według tej diagnozy powinienem unikać przeciążeń, podnoszenia czegokolwiek itp. Bałem się nawet przelotów samolotem. Stąd mało napięty plan nastawiony na odpoczynek. Dopiero w Ubud zacząłem się odstresowywać.
Kolejnego noclegu poszukaliśmy sobie już na miejscu oglądając pokoje. Udało nam się chyba trafić na coś co do dziś wydaje nam się perełką Personel i cena przyjazna tak, że najchętniej poleciałbym tam na miesiąc.
To nasz widok z pokoju w TokoToko Bungalows na północny zachód od centrum:
Hotelik raczej gości stałych bywalców, nie wiem czy mają chociaż swoją stronę internetową. Spotkaliśmy tam Polaków którzy wyemigrowali do Australii na początku lat 80-tych.
Zakładki