Pokaż wyniki od 1 do 15 z 15
Like Tree43Likes
  • 12 Post By charli91
  • 1 Post By Sebek1994
  • 11 Post By charli91
  • 1 Post By sinus
  • 17 Post By charli91
  • 1 Post By charli91

Wątek: Chile, wakacje w lutym

  1. #1
    Awatar charli91

    Dołączył
    Nov 2010
    Mieszka w
    Gdańsk

    Domyślnie Chile, wakacje w lutym


    Polecamy

    Dwa miesiące zbierałem się do napisania, relacji z mojego pobytu w Chile. Dlaczego akurat tam? Będąc kiedyś w Madrycie, udałem się do klubu gdzie poznałem świetnych ludzi z Chile. Obiecałem, że kiedyś ich odwiedzę. Jestem osobą, której nie trzeba za dużo mówić, wiele razy zapraszać: jeśli coś chcę to staram się to robić. Bilety kupiłem około 3 miesiące przed wyjazdem na kilkudniowej promocji Lufthansy. Bilety na trasie GDN-EZE-GDN kosztowały mnie 2600zł. Bilety na trasie EZE-SCL-EZE, to koszt 600zł, zastanawiałem się czy nie wydać 200zł więcej i nie lecieć 787 LAN, jednak z powodu ograniczonych finansów zarezerwowałem tańszą opcję. (Nic nie straciłem bo po jakimś czasie 787- uziemione.)

    6.02 Pogoda w Gdańsku fatalna -10 stopni na zewnątrz. Wylot do FRA o 18:35, więc zjawiłem się na lotnisku o 17. Pierwsza wiadomość, od znajomych z check-in’u , że samolot jeszcze nie wystartował z Frankfurtu. Mój pierwszy lot Lufą i wolałbym bez większych niespodzianek. Po długim czasie oczekiwań samolot wylądował w Gdańsku około 19:30, do Frankfurtu startowaliśmy około 20:10. Byłem świadomy, że w tej sytuacji mój czas na przesiadkę to koło 30 minut! W trakcie serwisu obsługa była atakowana pytaniami o kolejne połączenia. Tłumacząc się brakiem informacji, i listą którą będą posiadać na 10 minut przed lądowaniem zbyli wszystkich. Tak naprawdę do samego przyziemienia nikt nie otrzymał żadnej informacji. Załoga nawet nie sprawdziła kabiny przed lądowaniem> cel był chyba tylko jeden, żeby uniknąć pytań od pasażerów. Lądowanie spokojne, CRJ600 parkują bardzo daleko od terminalu, więc w mojej głowie jeszcze po wylądowaniu chodziły różne scenariusze, że mogę nie zdążyć na LH510 do Buenos Aires.

    Wychodząc z samolotu zobaczyłem dwa autobusy, wszyscy kierowali się do jednego, ja podążałem za tłumem. Przy drugim autobusie stał agent z tabliczką „LH510 Buenos Aires” Byłem w domu


    Tak więc udałem się sam prywatnym autobusem na kontrolne dokumentów, potem bezpośrednio pod gate C14, gdzie znajdował się Boeing 747-400 D-ABVL. Gdyby nie pomoc ze strony obsługi lotniska, mogłoby być ciężko. Wchodząc ostatni do samolotu, LF musiało wynosić około 95%. Miejsce 50K w towarzystwie ojca z 3 letnim dzieckiem, tak więc sporo miejsca. Lot spokojny po około 2h od startu podano pierwszy posiłek. Przez cały lot serwowano alkohol, zimne napoje. System rozrywki był, ale nie zachwycał zwłaszcza w porównaniu do LAN Chile.


    Makaron z serem podawany na kolacje.

    Wschód słońca nad Argentyną.

    Śniadanie tuż przed lądowaniem: jajecznica ze szpinakiem i pomidorami.

    Lądowanie w Buenos Aires.

    Godzinę przed lądowaniem otrzymałem śniadanie, Buenos Aires powitało bezchmurnym niebem i 15 stopniami o 8 rano. Dobrze, że Lufthansa ląduje jako jedna z pierwszych linii z Europy. Później zlatują: Iberia, Alitalia, AirFrance . Kontrola paszportowa około 40 minut. Kolejny odcinek to lot do Santiago o 12:55 z LAN Chile. Odprawiłem się, zwiedziłem terminale. W terminalu C jest darmowy WIFI, tak jakby ktoś potrzebował kiedyś. LAN korzysta z terminala A. Nie obyło się bez opóźnień i dopiero po 14 na pokładzie A320 poleciałem do Santiago. Jeśli chodzi o system rozrywki w A320 to monitory co kilka rzędów, słuchawki i kilka stacji radiowych. Załoga bardzo miła, uśmiechnięta. W serwisie skromny poczęstunek: kanapka, napój i duży cukierek. W trakcie lotu zagraniczni pasażerowie otrzymali „Docomentos de viaje”. Przepisy wjazdowe do Chile są bardzo rygorystyczne, musiałem potwierdzić, że nie posiadam przy sobie żadnych owoców, warzyw, przetworów mięsnych. Dozwolony jest 1 telefon, 1 laptop, 1 aparat> pozostałe rzeczy trzeba zadeklarować w formularzu. Wypełniasz jeszcze małą kartkę, którą musisz mieć przy sobie przez cały pobyt w Chile i oddajesz opuszczając kraj. Na niej podajesz adres gdzie się zatrzymujesz, środki transportu którymi będziesz podróżował.

    Zaraz po starcie z Santaigo de Chile.

    Andy plus turbulencje.

    Jak tylko wlecieliśmy nad Andy pojawiły się turbulencje, bujało już do samego lądowania w Santiago. Po gładkim lądowaniu, sprawna i szybka kontrola paszportowa. Mój bagaż wydał się podejrzany psu ze straży, który nie chciał ode niego odejść. Tak więc osobista kontrola i pytania czy na pewno nie posiadam żadnych owoców, mięsa. Pod koniec kontroli strażnik rozbawił mnie mówiąc, dlaczego nie przywiozłem ze sobą żadnej polki? „..son bonitas chicas en Polonia” skomentował.

    Autobus z lotniska w Santiago do centrum to około 40 minut, wraz ze znajomymi jeszcze z moimi bagażami obowiązkowo udaliśmy się pod „Palacio de La Moneda” – siedziby prezydenta. Transport w stolicy Chile jest bardzo dobrze rozwiniętym, najczęstczym środkiem transportu jaki używałem ze znajomymi z Chile to taksówki. Są stosunkowo nie drogie i szybkie. Metro jest dobrze rozbudowane, tylko przy temperaturze 30 stopniach lepiej wybrać taxi. W Santiago zostałem przez 3 dni.

    Flaga pod Palacio de La Moneda.

    Mój pierwszy posiłek. Obowiązkowo wołowina, którą kosztowałem w Chile pod różnymi postaciami.

    Główne interesujące miejsca są położone w samym centrum, ale nie brakuję też takich miejsc do których trzeba dojechać środkami komunikacji miejskiej. Widok z mieszkania:




    W samym centrum miasta znajduję się wzgórze Cerro Santa Lusia. Ze szczytu widać przedstawia się panorama miasta. Widać najwyższy budynek w Ameryce Południowej: Costanera Center.




    Wzgórze Santa Lucia.

    Plaza de Armas, kolejne uroki centrum Santiago.





    Plany na podbój Chile były nieco inne niż się potoczyło w trakcie. Po owdiedzinach znajomych chciałem pojechać stopem na północ do San Pedro de Atacama, odwidzając inne miejsca. Z powodu silnych opadów, burz: miejscowość została zniszczona i zamknięta dla turystów. Tak więc, mój znajomy zaproponował mi pobyt z jego rodziną w Pichilemu i klika dni w jego rodzinnej miejscowości. Wcale nie żatłuję, że akurat tak potoczyła się moja wyprawa. Przez kolejny tydzień czułem się jak prawdziwy latino w otoczeniu kochającej rodziny
    W drodze do Curicó:



    koniec części I
    tartal, Lucinekk, Mentos and 9 others like this.

  2. #2

    Dołączył
    Feb 2008
    Mieszka w
    WAW

    Domyślnie

    Głównie czytam wątki lotnicze w relacjach, ale tu chyba będzie inaczej Co za odmiana, zapowiada się fajnie. Zazdroszczę - też chciałbym odwiedzić Amerykę Południową
    Canon likes this.


  3. #3
    Awatar charli91

    Dołączył
    Nov 2010
    Mieszka w
    Gdańsk

    Domyślnie

    część II
    Autobusy to najpopularniejsza forma komunikacji (poza samochodami) w Chile. Jest to tani środek transportu, z dobrą siatką połączeń po całym kraju. W zależności od długości trasy: wybieramy miejsca: siedzenie / pół łóżko / łóżko.
    Pół łózko to tylko dodatkowa podpórka na nogi.
    Ludzi których nie stać na wakacje, wolny czas spędzają w Andach. Namiot, grill- czego chcieć więcej. Podróżując takimi ścieżkami co kilka kilometrów, pojawiały się biwaki. My podobnie z samego rana po zrobieniu zakupów, udaliśmy się w teren:



    W górach fajną atrakcją są małe wioski, w których życie toczy się innym, swoim rytmem.



    Stoiska te czynne są w weekendy, kiedy to właśnie najwięcej ludzi przejeżdża przez tę miejscowość.

    Luty to ostatni miesiąc wakacji. Moja chilijska rodzina, zabrała mnie ze sobą do Pichilemu, miejscowość u zachodnich wybrzeży Chile. Nie przypadkowo określane jako "Capital Mundial del Surf".

    W drodze do Pichilemu nie obyło się bez arbuzów prosto z plantacji. Tutaj jeszcze mój wywód odnośnie wielkości warzyw i owoców.
    W Chile wszystko jest duże, na zdjęciu poniżej- cebula, której do wielkości melona dużo nie brakuje.



    Do Pichilemu dojechaliśmy tuż przed zachodem słońca, który był potem obowiązkową częścią każdego wieczoru.


    Dzień Chilijczyka latem wygląda następująco: Po długim nocnym siedzeniu z rodziną, znajomymi- pobudka około 11. Śniadanie którego podstawą jest chleb, który jada się wraz z avocado. Avocado z dodatkiem soli, oliwy z oliwek służy jako idealny dodatek do szynki, sera, jajecznicy, pomidorów. Po śniadaniu zazwyczaj przychodzi czas lenistwa. Zakupy potrzebne do przygotowania obiadu. Obiad jest zazwyczaj około 15-17. Po obiedzie jest idealna temperatura by wybrać się na plaże. Po plaży o godzinie 20 jada się posiłek, który nazywa się "once". Następnie przygotowania do wieczornego wyjścia do centrum, gdzie od godziny 22 do 2 w nocy jest głośno i wesoło. Po powrocie około 2 rozpalany jest grill i o 4 rano kolacja! Sam się zastanawiam jak przetrwałem ten system. Po kilku dniach szybko mi się to spodobało Czekałem tylko na rozpalenie grilla.
    Poranny spacer po pieczywo:




    ...coś słodkiego. Większość słodkości opiera się na słodkim kremie toffi.


    Dla amatorów ciepłych kąpieli, Chile nie jest najlepszym miejscem. Woda nawet latem jest zimna. Przy panujących upałach, chociaż chwila w oceanie jest dobrym rozwiązaniem. Woda jest naprawdę słona, przekonałem się po lądowaniu w lodowatej wodzie prosto z banana.


    Około 5km na południe od Pichilemu znajduję się Punta de Lobos. W tym miejscu są jedne z najlepszych warunków dla surferów.


    JEDZENIE:
    Najważniejszą częścią dnia jest posiłek. Jak już wspomniałem, często pojawia się avocado, wołowina, pomidor. Myślę, że nie miałbym lepszej możliwości skosztować tylu lokalnych potraw gdyby nie pobyt z Chilijczykami.

    Empanadas- typowa kuchnia Chile, to kruche ciastow którym znajduję się głównie: wołowina, cebula, oliwka.


    Pomidory podawane są w różnych postaciach najczęściej z ziołami:


    Humitas- kolejna lokalna potrawa, są to paczuszki z liści kukurydzy, w której zawinięty jest farsz z kukurydzy lub serowy.



    Makaron z sosem pomidorowym, nie obejdzie się bez mięsa!


    Kolacja najczęściej wyglądała tak:

    Soczysta wołowinka tylko z dodatkiem soli..
    ..lub od czasu do czasu anticuchos- szaszłyki


    W Chile lokalny alkohol to Pisco, podawany z colą. Nie mogło zabraknąć też polskiego akcentu:


    koniec części II
    opary, Wamo, Mentos and 8 others like this.

  4. #4

    Dołączył
    Aug 2010

    Domyślnie

    No prawdziwa rewelacja Świetna wyprawa.

    Ja jeszcze nie potrafiłbym się odważyć na takie przesiadki o jakich piszesz Ty, czy inne osoby - i nie mam tu na myśli tej w FRA tylko w EZE. 10-20 minut więcej spóźnienia i nie dotarłbyś do EZE i spóźnił na kolejny lot. Albo wariant ciekawszy - co byś zrobił gdyby do EZE nie doleciał Twoim lotem Twój bagaż

    Gratuluję podróży.

  5. #5
    Awatar sinus

    Dołączył
    Oct 2007
    Mieszka w
    Katowice

    Domyślnie

    SUPER się czyta ja wybieram się do Chile w sierpniu na 10 dni, w planie Santiago i San Pedro de Atacama + okolice. Jak będę bliżej wyjazdu to pewnie odezwę się do Ciebie po jakieś wskazówki. Pozdrawiam!
    charli91 likes this.

  6. #6
    Awatar charli91

    Dołączył
    Nov 2010
    Mieszka w
    Gdańsk

    Domyślnie

    shiver: Tak bilety na LAN Chile były kupiłem z lekkim stresem, ale wiedziałem że wszystko musi pójść gładko. Szczerze to jakoś bardziej nie zastanawiałem się co zrobię jeśli ucieknie mi samolot z EZE do SCL. Bilet na tej trasie w dzień wylotu to koszt około 1-1,5tys.

    Około 20km na południe od Pichilemu znajduję się miejscowość Cáhuil. Jest to mała "kraina jezior" gdzie produkuje się sól. Produkuje się ją z salin.




    Również w ciągu dnia na ulicach Pichielmu jest głośno i tłoczno. Wszyscy atakują supermarkety.
    Jeśli chodzi o ceny w Chile to w porównaniu z polską, produkty spożywcze wychodzą zdecydowanie drożej. Mleko około (5żł). Owoce i warzywa są tańsze. Wołowina jest tańsza niż w Polsce.



    Ostatni zachód słońca:



    19.02 To co przyjemne szybko się kończy, o godzinie 16:05 samolot do Buenos Aires LA2428 . Tym razem na pokładzie 767- CC-CXK
    Z Pichilemu do Santiago dostałem się autobusem, na którego bilet musiałem kupić kilka dni wcześniej bo inaczej nie byłoby opcji, żeby znaleźć jeszcze wolne miejsce. W Santiago, żeby nie tracić czasu taksówką za 10 000CLP udałem się bezpośrednio na lotnisko. 3h przed odlotem odprawiłem swój bagaż. Powrót do Buenos Aires przegadałem z sympatyczną kolumbijką. W 767 LAN Chile, system rozrywki wyprzedza Lufthansę w dużym stopniu. Po pierwsze, albumy z muzyką z każdego gatunku (również te nowe). Gry, które w LH nie są dostępnę w starych 747-400. Ilość filmów to około 50, gdzie w LH- 15.
    Serwis dokładnie taki sam jak na locie do Santiago: napój, bułka i coś słodkiego. W Buenos Aires po raz kolejny około 30 minut trzeba wyczekać, do kontroli dokumentów: każda przylatująca osoba, oddaje swój odcisk palca, oraz ma wykonane zdjęcie.

    Zaraz po starcie.

    Gdzieś nad Andami.

    W Buenos Aires, przed powrotem do kraju dałem sobie troszkę więcej czasu na przesiadkę. Zaraz po odbiorze bagażu w EZE, udałem się do punktu: Manuel Tienda Leon, gdzie kupiłem bilet na transfer do samego hostelu. Super sprawa, bo przyjeżdżają do swojego głównego punktu w Buenos Aires, a potem mniejszymi samochodami rozwożą pasażerów do poszczególnych hoteli. Podróż trwała około 2h koszt 60zł, tak więc po 22 dopiero dotarłem do hostelu. Jeśli kogoś interesuje nocleg kosztował mnie 38zł, w pokoju z 4 łóżkami. Standardy na dobrym poziomie, pyszne śniadanie plus lokalizacja w samym centrum: Hostel Suites Florida.

    Odlot do Buenos Aires miałem o godzinie 17:35, tak więc do 12 miałem intensywnie ogarnąć Buenos Aires. Skończyło się tym, że z powodu ulewy, większość czasu spędziłem w kawiarni patrząc na toczące się życie w Buenos Aires, i w najlepszym centrum handlowym jakie kiedykolwiek widziałem: Galerías Pacífico.

    W hostelu można zarezerwować transfer na lotnisko w wysokości około 50zł. Wiedząc, że z centrum do EZE czas przejazdu to około 1,5. Pomyślałem, że 13:00 spokojnie wystarczy. Czekałem na swój transfer do 13:30 po czym okazało się, że w Buenos Aires są strajki i zablokowane są ulice i kierowca nie może po nas (czekało ze mną więcej osób z tego hotelu) przyjechać. Dopiero o 14 pojawił się kierowca i zabrał nas na lotnisko, nie obyło się bez nerwów. Na EZE dojechałem około 15:40.
    Odprawa na lotnisku, polega na tym że każdy pasażer w economy musi wydrukować kartę w automacie a następnie przy stanowiskach odprawach nadać bagaż. Ekspresowa odprawa, szybka kontrola dokumentów i maja ulubiona hala odlotów w Buenos Aires, w wygodnymi krzesełkami, gdzie można się rozłożyć do pozycji pół leżącej. Boarding rozpoczął się 30 minut przed odlotem, jako że miałem miejsce 49K to wchodziłem do samolotu w pierwszej kolejności. Tym razem w samolocie sporo miejsca. Miła stewardesa powiedziała, że jeśli komuś nie wygodnie to po zakończeniu boarding'u można zmienić swoje miejsce. Takim sposobem miałem dla siebie całe 3 miejsca przy okonie na cały 13 godzinny rejs.
    Tuż nad Brazylią pojawiły się lekkie turbulencje y stewardesy kazały pozasłaniać zasłonki, jak widać burzowe chmury:


    Ponownie w trakcie rejsy dwa ciepłe posiłki, tutaj 2h po starcie:



    Lądowanie we Frankfurcie około 11. Dla jednej z osób z kokpitu był to ostatni rejs, przeszła na emeryturę więc nie obyło się bez braw tuż po wylądowaniu. Samolot do Gdańska o godzinie 16:15, tak więc miałem sporo czasu na zwiedzenie lotniska w FRA, skosztowałem darmowej gorącej czekolady. Przyglądałem się jak wygląda boarding: przygotowywanie A380 do startu,



    Powrót do Gdańska o czasie, lądowanie w trudnych warunkach: śnierzyca i temperatura w okolicach 0 stopni.
    Ciężko było się przestawić z 30 stopni na -10. Jednak wspomnienia rekompensują wszystko. Osobiście zakochałem się w Chile, oj żeby tylko w Chile : ( Poważnie myślę o kontynuacji studiów w Chile.

    Może przesadziłem z ilością zdjęć, jednak to one pokazują jak było.
    Podziękowania dla wytrwałych : )
    piosaj, Sebek1994, mgab and 14 others like this.

  7. #7
    Awatar Olson

    Dołączył
    Nov 2012

    Domyślnie

    Super relacja!
    Pozdrawiam, Ola

  8. #8

    Dołączył
    Apr 2012

    Domyślnie

    Najbardziej zazdroszczę tej wołowinki z grilla Poza tym relacja 1 klasa. Czy 747 z LH którym wracałeś również miał IFE ?

  9. #9
    Awatar charli91

    Dołączył
    Nov 2010
    Mieszka w
    Gdańsk

    Domyślnie

    Tak, wracałem D-ABVS. Jak się orientowałem jeszcze przed wylotem, które samoloty latają na EZE to Lufthansa zawsze puszczała 747 z IFE : ) Bardzo rzadko była taka sytuacja, że operował samolot bez IFE (czytaj: zima we Frankfurcie, odwołane rejsy i na podmiankę inny samolot).
    Swoją drogą jest to najdłuższy rejs w siatce LH, mogliby w końcu pomyśleć o zmianie na 748

  10. #10

    Dołączył
    Apr 2010

    Domyślnie

    bardzo miła relacja, konkretna, mnóstwo zdjęć. Niczego mi nie brakowało. Odnosnie przesiadek-jest tu wątek i po jego przeczytaniu o przesiadkach we FRA, czy MUC nie powinno byc stresu ja tez leciałam z babką, która miała 20min na przesiadkę w MUC nie wiedząc oczywiście nic o transferach,ale dzięki mnie nie martwiła się o nic później. Spotkałam sie też z tym,że po wylądowaniu w MUC była obsłluga z tabliczkami lotów bodajże Swiss i KLM dzięki jeszcze raz dzięki

  11. #11
    Awatar agentF

    Dołączył
    Oct 2011
    Mieszka w
    EPWA

    Domyślnie

    Fajna relacja Lecę w listopadzie do Argentyny i pewnie do Chile i tu pytanie co bardziej polecacie jęśli chodzi o Patagonię - Punta Arenas czy Ushuaię ?

  12. #12
    szczurwa
    Goście

    Domyślnie

    Skoro Chilijczycy cały dzień i noc ucztują i odpoczywają, to kiedy pracują i z czego żyją ;-) ?

  13. #13

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    WAW/KRK

    Domyślnie

    Charli91: Tak z ciekawosci: sprawdzales cene za GDN-FRA-GDA i FRA-SCL-FRA, to drugie LAN-em? Ciekawe ile by to wyszlo (bo, trzeba przyznac, te 2600 za bilet do/z EZE wydaje sie bardzo dobrą ceną).

    PS.
    Cytat Zamieszczone przez szczurwa Zobacz posta
    Skoro Chilijczycy cały dzień i noc ucztują i odpoczywają, to kiedy pracują i z czego żyją ;-) ?
    Cóż za niepostępowe pytanie...

  14. #14
    Awatar charli91

    Dołączył
    Nov 2010
    Mieszka w
    Gdańsk

    Domyślnie

    W tym samym czasie Lufa na trasie GDN-SCL-GDN chciała ode mnie około 5tys. Zdecydowanie taniej wyszło kombinownie lotu z LH przez EZE i dalej LAN-em.

    szczurwa:
    W Chile byłem w lutym, gdzie u nich to ostatni miesiąc wypoczynku. Jak opowiadali o depresji, która dopada ich od czerwca do sierpnia: kiedy to dni są krótsze, a temperatura spada do 0 stopni w nocy to myślę, że wtedy jest najlepszy czas do pracy.
    szczurwa likes this.

  15. #15
    szczurwa
    Goście

    Domyślnie


    Polecamy

    Cytat Zamieszczone przez Czterosilnik Zobacz posta
    Cóż za niepostępowe pytanie...
    Chciałem się dowiedzieć, jak oni to robią, by życ równie łatwo i przyjemnie, ewentualnie migrując do CL..;-)

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •