Fajna wycieczka! I z przygodami. Też bym pewnie się nie zmartwił aż tak bardzo Z jakim ostatecznie opóźnieniem dotarłeś na ARN?
Jeśli Ci się chce, to dorzuć fotki z wycieczki.
23 marca wybrałem się na planowaną od kilku miesięcy wycieczkę do Sztokholmu. Bilety kupiłem w grudniu w taryfie First minute, rejsy idealnie pasowały na przedłużony weekend (wylot w piątek o 8:00 rano, powrót w niedzielę o 20:40).
Niestety rzeczywistość okazała się inna od planów i to już na samym początku.... Na Okęcie dotarłem około 6:30 zostawiając sobie 1,5 godziny zapasu przed odlotem.Odprawiłem się prze internet, pozostało tylko nadać bagaż i udać się do kontroli bezpieczeństwa. Przy nadawaniu bagażu zdziwienie: zabrano mi wydrukowaną kartę pokładową i wydrukowano nową. Pan, który nadawał bagaż samwydawał się nie rozumieć nowych przepisów i głośno komentował ekologiczny aspekt takich procedur.
Kontrola bezpieczeństwa szybka i sprawna, bez zbędnych ceregieli jak to zwykle w WAW.Boarding ma odbywać się z bramki nr 4, przy którym siedzi już spora grupka Szwedów (po krótkich spodenkach i wietnamskich kapeluszach można rozpoznać, że to transfer z HAN). Po kilkunastu minutach Szwedzi podnoszą raban, zabierają kapelusze i biegną do innej bramki. Sprawdzam na najbliższym monitorze, że lecimy z bramki 29, a rejs ma status "opóźniony". Nie ma żadnej informacji z głośników na ten temat. Przy bramce 29 Szwedzi po raz kolejny okazują się najlepiej zorientowani - nagle wstają i idą w głąb pirsu południowego. Sprawdzam, że zmieniono bramkę na 41, po raz kolejny bez żadnej informacji głosowej. Rejs jest w dalszym ciągu opóźniony, czas leci, a nie pojawia się żadna informacja. Jedyne, co można wydedukować, to to, że samolot,który ma lecieć do ARN utknął gdzieś na południu Polski (rejsy do KTW, KRK, RZE i WRO są opóźnione z powodu "trudnych warunków atmosferycznych" w portach docelowych). Po ponad godzinie od planowanego wylotu status rejsu zmienia się na "odwołany". Szybko udaję się do stanowiska transferowego, wiedząc, co będzie, kiedy dotrą tam wszyscy. Przy stanowisku jestem 2, przede mną Pan dowiaduje się, że może lecieć przez Gdańsk. Mi trafia się taki sam wariant: 11:30 rejs do GDN, stamtąd 14:55 SAS do ARN (jedyna pozytywna rzecz, to to, że nie leciałem SASem i cieszę się, że polecę). Teraz parę słów o sytuacji przy stanowisku transferowym: Szwedzi, mimo przylotu z HAN, okazali się wyjątkowo cierpliwi, poprosili jedynie o jak najszybsze połączenie dla 3 chorych osób. Reszta zdecydowała się czekać na rejs LO o16:20. Reszta pasażerów nie była już tak wyrozumiała, tym bardziej że w pierwotnym założeniu cały samolot miał przebukować 1 (słownie: jeden) niezbyt miły pan odsyłający protestujących przeciwko takiemu stanowi rzeczy do kasy w hali odlotów. Na szczęście protesty odniosły skutek i przybyły posiłki.
Byłem 2 w kolejce, więc w moim przypadku poszło to sprawnie. Dostałem nowe karty pokładowe i talon na obrzydliwe jak się okazało śniadanie w restauracjiV arsovia schowanej w najciemniejszym kącie starego terminalu (zdecydowanie odradzam!). Na temat odszkodowania Pan z transferu zaczął standardowo o braku winy przewoźnika, a na moje stwierdzenie, że to nieprawda, tylko się uśmiechnął.
Czas do odlotu spędziłem w Empik Cafe, gdzie można było w ciszy i spokoju podładować Iphone'a i poobserwować samoloty. Boarding opóźniony, ale tego dnia już chyba nic mnie nie zdziwi... Wreszcie jedziemy autobusem do samolotu. Tego dnia rejs LO 3835 obsługiwany jest przez ATR'a 42-500 SP-EDE. Jak dotąd leciałem kilka razy SP-EDF, który jest w zdecydowaniel epszym stanie. Samolot jest praktycznie pełny. CC to jedna stewardesa i steward. Kołujemy na pas 29, rozpoczynamy rozbieg, samolot przyspiesza i nagle ostre hamowanie (myślałem, że nic mnie już nie zdziwi). Chwilę staliśmy na pasie, po czym pilot "dodał gazu" i wystartowaliśmy. Widziałem przez okno zjeżdżającego właśnie z pasa 33 A320 Alitalii i wydaje mi się, że to był właśnie powód przerwania naszego startu. Lot do GDN mija szybko, serwowany jest standardowy batonik + napój. Niebo jest tego dnia praktycznie bezchmurne,widoki, zwłaszcza tuż przed lądowaniem naprawdę fajne:
W GDN nowyterminal już gotowy, ale jeszcze nie oddany. Stary przypomina kurnik, jest ciasny, do tego częściowo w remoncie, pęka w szwach. Pani w informacji zapytana, czy nasze bagaże na pewno dotrą do ARN i nie trzeba ich nadawać ponownie, nic nie wie. Idziemy zatem po schodkach do strefy odlotów, żeby przejść słynną kontrolę bezpieczeństwa (moim zdaniem GDN to najgorsza kontrola bezpieczeństwa, gorsza nawet od tej na granicy egipsko-izraelskiej). Tym razem nie ma wprawdzie głupich pytań, dlaczego mam 2 ładowarki do telefonu, ale Pani bez żenady rozbebesza mi torbę, wyjmując sobie z niej wszystko, grzebiąc,mieszając, oglądając sobie dokładnie każdy przedmiot. Obiecaliśmy sobie kiedyś z kolegą lecąc z GDN do WAW, że następnym razem wkładamy do podręcznego brudnesk arpetki albo coś innego, żeby się im odechciało. Widząc, ze nic się nie zmieniło, trzeba będzie o czymś takim pomyśleć.
Boeing737-600 SAS'u pojawia się w GDN rozkładowo i tak jest też z naszym lotem do ARN.
Boarding o czasie, wędrówka do samolotu. Na pokładzie 3 stewardessy. Samolot jest czysty,choć lekko zużyty. Poza biznesem i economy jest też klasa economy extra (w całości pusta). W biznesie leci chyba 1 osoba, w economy zapełnienie to jakieś 70 %, wsumie sporo miejsc jest wolnych.Gdyby nie kilkunastoosobowy transfer z WAW,byłoby pustawo. Safety demo po szwedzku, a potem po angielsku ale już bez demo,tylko wersja z głośnika.
Kołujemy i startujemy parę minut przed czasem. Wznosimy się dość powoli, po paru minutach mijamy polskie wybrzeże, po lewej stronie widać jezioro Łebsko, linia morza pokrywa się z linią chmur, ale za moment pojawia się Bałtyk.
Zdziwiło mnie, że przelot nad samym morzem trwa w sumie chwilę, po kilkunastu minutach leci się już wzdłuż południowo-wschodniego wybrzeża Szwecji, między Olandią a Gotlandią. Podejście do lądowania naprawdę widowiskowe: zatoczki, jeziora,wyspy.
Parę słów oserwisie w SAS'ie, na który składa się jedynie kawa lub herbata. Za całą resztę trzeba płacić (chyba że leci się w biznesie lub economy extra), ceny z tego, co pamiętam nie są wygórowane. Na pokładzie było WI-FI, w magazynie pokładowym instrukcja, jak przełączyć smartfona na flight mode (nikt z tym nie robi problemu jak w LO, gdzie kilka razy słyszałem, że mam telefon wyłączyć i żadnego flight mode nie można używać)
W sumie lot GDN-ARN to jakieś 45-50 minut.
Skrócony weekend w Sztokholmie mija szybko, czas wracać licząc na to, że przynajmniej lot powrotny będzie bez niespodzianek. Na lotnisko dojechaliśmy bardzo szybko(w obydwie strony polecam autobus "flygbusarna", wychodzi jakieś 90PLN, pociąg "Arlandaexpress" dwa razy drożej, chociaż jedzie tylko 20minut, a autobus 40). ARN zrobił na mnie wrażenie lotniska przyjaznego i spokojnego. Szybki self check-in w automatach SAS'u, nadanie bagażu i standardowa kontrola bezpieczeństwa). W sklepie wolnocłowym zdziwienie:chciałem sobie kupić kilka puszek cidera. Przy kasie poczułem się, jak dzieciak próbujący nielegalnie kupić alkohol: pani mentorskim tonem pouczyła mnie, że lecąc ze Szwecji do innych krajów UE nie można kupić alkoholu (???), schowała cider pod ladę i zaczęła obsługiwać następnych klientów. Dziwne, ale jakoś nie chciało mi się dyskutować, poza tym cider jest chyba w Ikei.
Czekając na boarding pofotografowałem sobie trochę E90 Finnaira i SASy
Tym razem wszystko o czasie, E75 SP-LIL przyleciał zgodnie z planem, szybko zaczął się boarding. LF 90% w economy, w biznesie chyba nikogo nie było. Kołowanie i szybki start, potem skręt w lewo i widok na ARN:
Serwis tradycyjny, choć buła kiedyś bywała lepsza. W tej był nędzny plasterek sera,kawałek papryki i trochę majonezu. Do tego oczywiście Prince polo i napoje.Pilot odezwał się tuż po starcie i poinformował o silnym wietrze w WAW i możliwych turbulencjach przy lądowaniu. Ostatecznie nie było tak źle i po 1,5 godziny lotu wylądowaliśmy na pasie 33.
Wycieczka udana, lotniczo wręcz bardzo, choć kosztem czasu w Sztokholmie. LO wygrywaserwisem, SAS WI-FI i 736, które bardzo lubię.
Pozdrawiam,
Dotarłem ostatecznie o 16, a miałem o 9:50, więc różnica spora. Postaram się wrzucić jakieś fotki.
Pozdrawiam,
Luki
Niby dużo podróży,a relacji mało. Widząc twój nowy wpis zrobiło się bardzo miło . Relacja bardzo obszerna i pełna niespodzianek wyprawa. Podziwiam za zachowanie zimnej krwi. Słyszałam,że alkoholu się nie przewozi.Podobno w Malmo już napisy po polsku zabraniające tego i owego. Dziękuję za relację.
W Malme widnieją napisy "po polsku" odnośnie zakazu kupowania alkoholu dla ludzi podróżujących w UE. Dziwne ale niestety trzeba się do tego stosować. Jak będę w domu to wrzucę zdjęcie z tekstem tłumaczonym w translatorze :-D Jeśli chodzi o samą podróż to ja byłbym chyba bardziej zadowolony z podróży przesiadkowej niż bezpośredniej ;-) tylko gdyby to mniej czasu zjadło...
Sent from my Portable Telephone Machine
Stoarn, dzięki. To prawda były korki, ale i tak podróż trwała 40 minut, więc jest to pewnie wkalkulowane w czas przejazdu.
Odnośnie odwołania, to przy bramce poinformowano nas, że samolot utknął w Krakowie przez mgłę.
Świetna relacja. Moje ukochane miasto
A propos SAS. Czy jest on wart swojej ceny? Często można znaleźć na ich stronie bilety TXL-ARN-TXL za 400,-. Czy warto dać tyle za lot z nimi?
400 zł to dobra cena jak na linie tradycyjne. SAS'em leciałem ten jeden jedyny raz i było bardzo miło. Nie ma może darmowego cateringu poza kawą i herbatą, ale jest WIFI i można liczyć na punktualność.
26.06 lece LOT-em do ARN i z tego co widzę dosłownie kilka miejsc jest tylko zarezerwowanych... BTW. Czy w automacie SAS-u można się odprawić jeśli się leci LOT-em?
Zakładki