KTW-BGY/MXP-NRT-FCO-TXL EKSPRESOWO
A więc..
W czerwcu zeszłego roku na kilku portalach pojawiła się informacja na temat śmiesznie tanich lotów do Tokio (+/-300 zł) i do Singapuru (+/-550 zł), wylot i powrót do Włoch linia lotnicza - oczywiście jedyna w swoim rodzaju Alitalia. Diabeł tkwił w jednym szczególe... pobyt na miejscu (4-5h) tak więc na pierwszy rzut oka czyste szaleństwo.
Oferta jakby na to nie spojrzeć dla kogoś kto zwiedził kawał świata mimo atrakcyjnej ceny totalnie bez sensu, w końcu po co się tłuc 24h do Japonii i z powrotem na tak krótką chwilę. Ewentualnie można potraktować to jako element większej układanki.
Osobiście w pierwszej chwili odpuściłem, ale po 24h kiedy ta opcja nadal wisiała na ebookers.de po krótkiej konsultacji z żoną stwierdziliśmy że lecimy! Założenie było następujące: kilka dni we Włoszech (w której byłem ostatni raz jakieś 20 lat temu) z "wyskokiem" do Narity (ponieważ Tokio to zdecydowanie za dużo powiedziane:)). Nigdy nie byliśmy w Azji, nigdy nie leciałem szerokim kadłubem tak więc te argumenty też miały jakieś tam znaczenie. No i kto wie kiedy taka możliwość powtórzy!!?? ... parę następnych miesięcy pokazało że nie takie rzeczy w Alitalii są możliwe...
Tak więc bilet Mediolan - Narita - Rzym - Bari (punkt ostatni został przez nas oczywiście pominięty) już były i pozostało sporo czasu na zorganizowanie pozostałch dolotów lotów.
Tutaj w międzyczasie pojawiła się kolejna "japońska promocja" Alitalii... dzięki niej przez krótką chwilę mieliśmy za darmo lot z Rzymu do Warszawy i przez dłuższą chwilę lot z Warszawy do Mediolanu. Air One zdecydowanie dłużej się ogarniał z tym tematem ale ostatecznie mimo zrobionej odprawy on-line bilety zostały anulowane po jakiś 2 miesiącach. Nie żebym był jakoś szczególnie tym faktem zdziwiony.
Ostatecznie na skutek różnych komplikacji (z powodu których baaardzo skrócił nam się "pobyt" w Mediolanie) plan lotów wyglądał następująco:
21.03 - KTW - BGY - W6
22.03 - MXP - NRT - AZ
23.03 - NRT - FCO - AZ
26.03 - FCO - TXL - LH
Dzień pierwszy
Poznań - Warszawa - (PKP) Katowice - Mediolan:
Moja podróż rozpoczęła się o 6:18 w pociągu Regio Express z Poznania do Warszawy i gdzie spotkałem się z żoną i ruszyliśmy dalej Interregio do Katowic.
http://imageshack.us/a/img580/2629/dsc0126ay.jpg
Nie będę tu się specjalnie rozwodził na temat podróży koleją bo każdy ma swoje zdanie na temat polskich kolei, ale w skrócie czas jazdy na wyżej wymienionych trasach jak na pociągi tej klasy jest jak dla mnie do przyjęcia, Regio Express był dosyć wygodny, a nowe budynki dworców w Poznaniu i Katowicach są według mnie naprawdę przyjemne :)
Na dworcu w Katowicach przesiadamy się na autobus do Pyrzowic i... stwierdzam że na lotnisko jest jeszcze dalej niż mi się wydawało ;) Jednak pomimo godzin szczytu kierowca dotarł tam w godzinę. Aura... jak widać na załączonym...
http://imageshack.us/a/img812/2092/dsc0012gv.jpg
Na lotnisku ruch niewielki, na tarasie pusto, dopiero przed odlotem naszego Wizza do Mediolanu w hali odlotów zrobiło się gęsto... jak się potem okazało na tyle gęsto że na security czekałem najdłużej właśnie w Katowicach. Przejście przez bramki, chwila oczekiwania, jacyś Włosi kłucą się z obsługą o wielkość swoich bagaży, piority boarding, koniec piority ... 3.. 2.. 1.. i pooooszły konie po betonie... Szybka akcja i siedzimy w HA-LWD na miejscach 20EF, dookoła nas prawie sami Włosi, za nami Polka z dzieckiem z temperamentem włoskim chyba po tacie bo nawalało nogami w przednie siedzenie i mimo prób przekupstwa cukierkami, prośb naszych i jego mamy nie chciało odpuścić...
http://imageshack.us/a/img443/5103/dsc0021xg.jpg
Nasz HA-LWD
http://imageshack.us/a/img15/5894/dsc0022zzd.jpg
Odladzanie... pierwsze i ostatnie podczas tej podróży :)
http://imageshack.us/a/img541/6730/dsc0025uc.jpg
Jeżeli chodzi o samolot to maszyna całkiem nowa (niespełna 3 letnia) dość wygodne siedzenia, czysto, miłe stewki (kapitan raczej nie był Polakiem ale też kilka razy się odezwał), obłożenie może nie 100% ale bardzo blisko, w większości włoska młodzież, jakieś zorganizowane grupy... generalnie głośni :P ale do przeżycia podczas tej krótkiej podróży.
http://imageshack.us/a/img109/2267/dsc0028ws.jpg
Lądowanie w Bergamo o czasie - 21:40, stopni kilkanaście więcej niż w Polsce i przede wszystkim brak opadów. Po schodkach do autobusu, w terminalu czeka znajomy, wsiadamy w samochód, kieliszek wina i spać.
Dzień drugi
Mediolan - lot do Japonii
Według pierwszych założeń w Mediolanie mieliśmy być jakieś 2-3 dni ale jak już pisałem na skutek komplikacji nasz czas na zwiedzanie kończył się o... 14:35 a właściwie troche wcześniej bo o tej porze to już raczej nikt nas na lotnisku nie odprawi. No ale jak już jesteśmy to warto wstać trochę wcześniej i coś zobaczyć, jako że do centrum było dość daleko i do tego pojawiły się ploty o jakimś tam możliwym strajku pracowników komunikacji zrezygnowaliśmy z Mediolanu, i zdecydowaliśmy się na jezioro Como i takie tam górskie widoczki...
http://imageshack.us/a/img35/6687/dsc0053nl.jpg
http://imageshack.us/a/img18/4809/dsc0050go.jpg
http://imageshack.us/a/img600/349/dsc0041rm.jpg
... no i niestety górskie widoczki i niewłaściwe oszacowanie czasu jazdy spowodowały spory wzrost ciśnienia bo jak się okazało na Malpense było naprawdę daleko. Po pewnym czasie już pogodziłem się z tym że o spottingu na MXP mogę zapomnieć (a pogoda była idealna), po "kolejnym pewnym czasie" zacząłem się godzić z tym że o samym locie mogę zapomnieć. Ale udało sie i jakieś 40 min przed lotem wbiegliśmy do terminalu. Tutaj znów trochę stresu przy odprawie:
- Może dałoby radę jakieś miejsce przy oknie?
- Bardzo mi przykro ale mamy takie obłożenie że jedyne wolne miejsca są tylko na środku...
- To może chociaż 2 miejsca koło siebie?
- Niestety nie jest to możliwe...
- Ułłł :(
No nic trudno... security, przedługa kolejka do rękawa, wchodzimy do samolotu i szukamy rozwiązania. Na szczęście miejsce 32H z dużą ilością miejsca na nogi udało mi się przehandlować z miłą Japonką (bardzo pomocny steward Alitalii rówież starał nam się pomóc ale sam ogarnąłem szybciej) i siedzieliśmy razem na 37DE wśród Azjatów którzy stanowili zdecydowaną większość pasażerów, obłożenie oszacowałbym lekko na jakieś 95% w Classica, Classica Plus i Magnifica również w chwili wchodzenia na pokład wydawały mi się pełne.
Lecimy na pokładzie 777-200(ER) EI-ISD Cortina d'ampezzo - maszyna 10 letnia, na jej pokładzie spędzimy łącznie jakieś 24 godziny, zjemy 8 posiłków/przekąsek, wypijemy troszku wina i piwa ale i herbaty, obejżmy kilka filmów i nie mając punktu odniesienia (tak jak wcześniej pisałem pierwsza podróż szerokim kadłubem) stwierdzam że naprawdę jest OK (zwłaszcza za tą cenę :D ). Na obsługę nie mogę narzekać wszyscy mili i uśmiechnięci, oczywiście pod koniec lotu widać było zmęczenie załogi i uśmiechy nie były już tak szerokie ale nie ma się czemu dziwić. Po jedzeniu w samolocie nie spodziewałem się fajerwerków i tych fajerwerków nie było - obiad w wersji włoskiej lub japońskiej czy dobry? Nie koniecznie, ale możliwy do skonsumowania.
http://imageshack.us/a/img849/198/dsc0130wr.jpg
http://imageshack.us/a/img7/6926/dsc0129ixs.jpg
Classica
http://imageshack.us/a/img443/6262/dsc0175gw.jpg
Magnifica
http://imageshack.us/a/img842/4346/dsc0178ut.jpg
Dzień trzeci
Narita - Rzym
Poza godzinną drzemką nie udało mi się na dłużej przymknąć oczu, ale może to kwestia przyzwyczajenia do latania na takich dystansach... nasi azjatyccy współtowarzysze podróży nie mieli ze spaniem żadnych problemów. Ponad godzinę przed lądowaniem dociera do nas śniadanie, zatem próbujemy się nim posilić i odliczamy ile czasu z planowanego uda nam się uszczknąć. Podejście trudne dla osób o słabych żołądkach, jakieś 20-30 sekund przed przyziemieniem otworzył się schowek przed nami szybko odpinam pas, zamykam, siadam i przypinam, kilka sekund przed znów się otwiera ale już sobie odpuszczam za to pilot nam nie odpuszcza i wali dość konkretnie podwoziem o pas, schowki otwierają się hurtowo, ostro hamujemy.. ech takie atrakcje, dziwne nie jest że nikt nie klaszcze :p. Dość szybko podjeżdżamy do rękawa jesteśmy jakieś 20 minut przed czasem zatem spędzimy w Japonii 4 godziny - czyste szaleństwo!
Dość szybko pokonujemy imigration i wszystkie pozostałe kontrole oczywiście nie obyło się bez pokazywania rezerwacji, tłumaczeń że jesteśmy tu tylko na 4 godziny i wracamy, jakiś tam głupich uśmieszków, oj tam oj tam. Odprawiamy się on-line w kiosku Sky Team`u i jedziemy windą na poziom 0 po bilety na pociąg. Przy tej okazji pierwsze wrażenie związane z wszelkiego rodzaju pracownikami lotniska (również z ochroną itp.), wydaje mi się że gdyby było ich o połowę mniej to i tak wszystko działałoby na tip-top, ale kto bogatemu zabroni. Dzięki pomocy sympatycznego pana "kolejkowego" który wskazał nam odpowiednią kolejkę szybko kupujemy bilet w jedną stronę do Narity (po 200 Jenów) nie wiem czemu na miejscu nie mogłem kupić na powrót no ale trudno. Kolej wyjeżdża z poziomu -1, jedziemy 2 przystanki do stacji Narita, pociąg kursuje co 20 minut.
http://imageshack.us/a/img826/8229/dsc0070xc.jpg
Czekamy jakieś 10 minut, odjazd, przystanek pod 2 terminalem, wyjazd na powierzchnię i mamy Japonię... niestety pogoda odbiega od ideału (oczywiście bez porównania z Polską) chmury i kilkanaście stopni.
http://imageshack.us/a/img46/9130/dsc0076wk.jpg
Podróż trwa kilkanaście minut jesteśmy na miejscu mamy niecałe 2h na zwiedzanie miejscowości, zakupienie kilku pamiątek i zjedzenie sushi ;)
Główną atrakcją jaką mieliśmy okazję był zwiedzić kompleks świątyń. Spacer ze stacji do świątyni spokojnym trwał około 15 minut, uliczki (a właściwie ulica) którymi się poruszaliśmy taka typowo... turystyczna - pamiątki, restauracja, pamiątki, restauracja, pamiątki + jakieś stragany z hmm.. produktami spożywczymi, ciężko odnaleźć ślady nowoczesności raczej klimat nawiązujący do tradycji. Sporo turystów, ale Europejczyków nie odnaleźliśmy.
Zarówno tutaj jak i na lotnisku kapitalne oznakowanie tak więc bez większych problemów udało nam się nie zgubić.
http://imageshack.us/a/img197/1526/dsc0086vi.jpg
http://imageshack.us/a/img534/3862/dsc0104kv.jpg
http://imageshack.us/a/img593/5457/dsc0102aal.jpg
Trafiliśmy na procesje...
http://imageshack.us/a/img89/4186/dsc0113pec.jpg
Po zaliczeniu głównej atrakcji w drodze powrotnej na stację pozwoliliśmy sobie na odwiedzenie kilku sklepików w poszukiwaniu suwenirów i czegoś do jedzenia.
http://imageshack.us/a/img826/2159/dscf9323t.jpg
http://imageshack.us/a/img708/8420/dsc0117bx.jpg
Czas upłynął dość szybko więc wróciliśmy na stację, powrót na lotnisko, kilka fot, security (w hali odlotów znacznie się zagęściło) + ogólne ogarnięcie się i już ostatni pasażerowie lotu AZ785 są wołani na pokład. Wchodzimy do rękawa i Cortina d'ampezzo oczywiście z nową CC wita nas ponownie. Dzięki wcześniejszej odprawie w kiosku cieszymy się z miejsc 37AB a nawet C, zatem podróż będzie wygodniejsza... niestety za nami znów siedzi trochę nadpobudliwy brzdąc tym razem z Japonii. Obłożenie już trochę mniejsze jakieś 80-85% w większosci Azjatów (psikających i kaszlących - Matko dlaczego oni są tacy schorowani?).
http://imageshack.us/a/img854/6775/dsc0119mt.jpg
http://imageshack.us/a/img822/4062/dsc0065en.jpg
Kilka fot z lotniska tutaj niestety mroczny sojusz pogody, ciemnych szyb i odblasków nie pozwolił na wiele :(
http://lotnictwo.net.pl/gallery/imag...ffd59bad5c.jpg
http://imageshack.us/a/img607/1594/dsc0150amu.jpg
Po starcie po lewej pasące się 787, kawałek wybrzeża... i bywaj Japonio!
http://imageshack.us/a/img209/8617/dsc0153pm.jpg
http://imageshack.us/a/img35/8629/dsc0155ei.jpg
Dzięki posiadania takiego dobra jak okno mieliśmy okazje rzucić okiem między innymi na Syberię i również mocno śnieżną Europę, ale ogólnie podróż powrotna przede wszystkim pod znakiem zmęczenia, catering mniej więcej zbliżony do lotu poprzedniego.
http://imageshack.us/a/img21/8043/dsc0159agh.jpg
http://imageshack.us/a/img854/1329/dscf9339o.jpg
niestety do rzędu 37 dotarł tylko obiad w wersji japońskiej
http://imageshack.us/a/img19/520/dsc0135aui.jpg
Mniej więcej o czasie (19:00) lądujemy na Fiumicino, błądzimy nieco po terminalu, ale trafiamy w końcu na stację, Express Leonardo (skład wiekowy ale fotele bardzo wygodne), Termini, Hotel, Pizza + Wino, Hotel, spać to był dłuuugi dzień.
A propo hotelu... Hotel Giglio dell'Opera Roma zarezerwowany przez jakąś wyszukiwarkę - 3 noclegi (ze śniadaniem) w pokoju 2 osobowym z łazienką za niecałe 600 zł, jeden z licznych hoteli przy samym dworcu Termini. Jego 2 zalety to lokalizacja i w miarę przystępna cena, ogólnie do przełknięcia ale więcej jakiś szczególnych zalet nie znalazłem.
Dzień czwarty i piąty
Rzym
Pobyt w Rzymie może nie jest szczególnie atrakcyjny z punktu widzenia relacji bo raczej nasze zwiedzanie nie jest szczególnie oryginalne, jak i foty nie są szczególnie piękne... aleee trafiliśmy tam w dość ciekawym okresie - nieco ponad tydzień po wyborze nowego papieża Franciszka. Co więcej w czwarty dzień naszego tripu wypadł w niedzielę palmową, tak więc w niedzielę rano jedziemy na plac Świętego Piotra. Nie często bywam w Rzymie i nie wiem czy w każdą niedzielę stacja metra niedaleko Watykanu tak wygląda ale przyznam że byłem zdziwiony... z resztą już na stacji przy dworcu Termini służby "dozowały" przypływ pasażerów na perony.
http://imageshack.us/a/img705/2954/dscf9344y.jpg
Również ździwiony byłem jak już wyszedłem z metra...
http://imageshack.us/a/img18/9931/dscf9348k.jpg
No ale jakoś rzutem na taśmę udało nam się dostać na plac i dokulać w miarę blisko, do tego pogoda (wreszcie!) była pierwszorzędna. Miejsce w którym się rozstawiliśmy jak się potem okazało było przy samym miejscu przejazdu papa mobile, jednak w czasie przygotowania do przejazdu(przesuwanie barierek itp.) zgromadzeni coraz bardziej zapominali o bliźnich i skupiali się tylko na tym aby znaleźć jak najlepszą miejscówkę. Nie jestem fanem ścisku tak więc wycofałem się na nieco luźniejsze pozycje.
Następnie (wraz z tysiącami ludzi) udalismy się do w stronę pozostałych zabytków Rzymu, które w te piękne niedzielne popołudnie zostały oblężone przez turystów
http://imageshack.us/a/img42/6519/dscf9370e.jpg
Zawsze tak jest ? ;)
Następny dzień upłynął równie intenstywnie jednak tym razem pogoda dała nam się we znaki (który to już raz?). Tutaj kolejna ciekawostka - uliczni handlarze, a właściwie ich umiejętność trafiania w potrzeby klienta. Co prawda wystarczy trochę chmur żeby co poniektórzy proponowali parasole wszystkim nieprzygotowanym (tzn. tym bez parasola w widocznym miejscu, strasznie mnie to męczyło bo nie mam w zwyczaju korzystać z tego wynalazku), ale jeżeli chmara handlarzy na stacji metra ma w rękach tylko parasole i nie chce dać Ci wyjść z metra to znaczy że faktycznie leje jak z cebra :). Tak więc kiedy przypuścili na nas szturm byłem święcie przekonany że deszcz nam nie grozi, ale wychodząc na zewnątrz przekonałem się że mieli nosa... Szybka negocjacja bo w końcu z cukru nie jesteśmy i parasolka za 1 Euro zakupiona.
Deszcz ustąpił.. chwila dla reportera...
http://imageshack.us/a/img51/4592/dsc0297zs.jpg
http://imageshack.us/a/img18/7036/dsc0318kz.jpg
Sklepik Ferrari
http://imageshack.us/a/img189/2079/dsc0322io.jpg
Inna ciekawostka - jakiś protest imigrantów.
http://imageshack.us/a/img818/6206/dsc0300cb.jpg
To by było na tyle, osobiście bardzo spodobał mi się klimat Rzymu. Oczywiście można na wiele rzeczy (może bardziej ludzi) narzekać ale chętnie tam wrócę na dłużej i mam nadzieje że nastąpi to dość szybko bo 2/2,5 dnia w tym mieście to zdecydowanie za mało.
Dzień szósty
Rzym - Berlin - Poznań (PolskiBus)
Zjedliśmy śniadanie, spacer na Termini i Leonardo Express (skład zdecydowanie nowocześniejszy niż ostatnim razem) wiezie nas na Fiumicino.
http://imageshack.us/a/img837/4263/dsc0144ot.jpg
Lecimy Lufthansą z Terminala 3, odprawa w kiosku ale coś pokićkałem więc pani z LH pomaga mi się odprawić, gość z check`in sprawdza czy nasze walizy ujdą w tłumie w podręcznym, ale skoro udało się przelecieć z nim pół świata to teraz też daliśmy radę.
Security i sporo czasu do wylotu tak więc próbuję sfocić coś przez mokre szyby. Próżno szukać jakiś kąsków - głównie A320/319 Alitalii, AirOne, EasyJet`y itp., w końcu pojawia się nasz A319 - D-AIBB "Aalen" maszyna nieco ponad 3 letnia.
http://imageshack.us/a/img829/5346/dsc0346xs.jpg
http://lotnictwo.net.pl/gallery/imag...45f407a761.jpg
Strasznie długo czekaliśmy na informacje z którego gate`a będzie boarding i ostatecznie odbył się z innej części niż pierwotnie informowano, tak więc mieliśmy kawałek do przejścia ale i tak nie obyło się bez dłuższego oczekiwania i boarding rozpoczął się z pewnym opóźnieniem. Przechodzimy przez rękaw wita nas 3 osobowa CC, miejsca 18AB, obłożenie mniej więcej 70-75%, mimo poślizgu ruszamy mniej więcej o czasie. W środku czyściutko, siedzenia wygodnie ogólnie nie można narzekać
http://lotnictwo.net.pl/gallery/imag...8a0f686ac0.jpg
Start, wznoszenie, jesteśmy na wysokości przelotowej, jest przekąska i wreszcie jest słońce :)
http://imageshack.us/a/img191/2852/dsc0372ub.jpg
http://imageshack.us/a/img546/4042/dsc0148vy.jpg
Lot trwa 2 godziny, lądowanie o czasie - 15:35. Berlin co prawda wita nas słońcem, ale temperatura znacznie niższa w porównaniu z (niebardzo)słonecznąj Italią. Przy wyjściu (wychodzimy po schodach do autobusu) na dole czeka policyjna obstawa, jak się okazało lecieliśmy z aresztowanym gościem i jego "opiekunem".
http://imageshack.us/a/img59/1487/dsc0377js.jpg
http://lotnictwo.net.pl/gallery/imag...e199c14e39.jpg
http://lotnictwo.net.pl/gallery/imag...12ed9bb5eb.jpg
Na TXL przykra niespodzianka - taras zamknięty a PolskiBus dopiero za 4h jakaż strata czasu :( Cóż zrobić, kilka fot zza szyby - taka namiastka tarasu, przekąska w Burger Kingu, trafiliśmy akurat na ruszający autobus TXL ("WAITA WAITA WAITA" kierowcy...), kolejka i jesteśmy w okolicach Zentraler Omnibusbahnhof Berlin... ciężko napisać cokolwiek poztywnego na temat tego miejsca także przemilczę (dobrze że jest w okolicach knajpka na styl amerykański).
http://imageshack.us/a/img824/1194/dsc0150lr.jpg
Ostatni etap podróży pokonamy PolskimBusem - w końcu z założenia miało być po taniości. Jestem pod ogromnym wrażeniem rozwoju tego wynalazku, obłożenie 100% nie tylko wielu Polaków ale i Niemcy oraz inni obcokrajowcy zwłaszcza w wieku studenckim, a kiedy jechałem niecałe 2 lata temu - obłożenie na poziomie 1/3 autokaru. Dzięki dobrodziejstwu jakim jest autostrada meldujemy się w Poznaniu o 24.
Podsumowując mój długi wywód (dzięki jeżeli ktoś doczytał do końca, w ogóle to moja pierwsza relacja)... jeżeli miałbym jeszcze raz porwać się na takie szaleństwo zrobiłbym to bez wachania. Mam jednak nadzieję że następnym razem będzie mi dane spędzić w Japonii trochę więcej czasu.