Kurcze, miałem pracować, a się zaczytałem Fajna relacja. Dzięki.
Zapraszam do dość obszernej lektury opisującej spotkanie z LO, Pekinem i Szanghajem.
Chiny „Dreamlinerem”, czyli jak się lata 767 – Part 1/3
Chiny „Dreamlinerem”, czyli jak się lata 767 – Part 2/3 Pekin i Szanghai
Chiny „Dreamlinerem”, czyli jak się lata 767 – Part 3/3 - podsumowanie i powrót
Kurcze, miałem pracować, a się zaczytałem Fajna relacja. Dzięki.
Relacje i fotki z niektórych moich podróży: http://blog.prywatny.eu
ponad godzinę spędziłam na czytaniu relacji bardzo fajnie opisane , dziękuję, warto było poświęcić na czytanie opisu tej podróży ładna żona
tak z ciekawosci
ile taki steak stoi w WAW?
A mówiłem - jeść tylko tam, gdzie jest 'album' ze zdjęciami i trzymać przy tyłku aż do płacenia
Pozdrawiam
Krzysztof Moczulski
baaardzo ciekawa i interesujaca relacja z fajnego wypadu, milo zainwestowane 45 minutek
Relacja świetna, ale czytając szoping, gifty itp. mam wrażenie, że czytam blog jakiegoś gimnazjalisty.
to next time zapraszam na steki do La Pampy w Gdansku - tak w ramach odmiany, podobna odległość, mięso argentyńskie, absolutnie rewelacyjne. I jeśli ro Rib-eye to odrobine tansze (choć dobre mięso musi kosztować wiec tylko odrobine). Niestety szanse na 767 jak i 787 mniejsze niż w WAW
Polecam w Chinach wchodzić wszędzie jako student i pokazywać dowód osobisty jako legitymacje, w 90% przypadkach przechodzi a połowa ceny na atrakcje
No to wyjaśniam.
- ryżyk - jak położysz dwa ziarna ryżu przed sobą w poziomie i w jednej linii to można je porównać do skośnych oczu. Kiedyś ktoś znajomy powiedział, że Chińczycy mają skośne oczy bo jedzą "ryżyk, ryżyk". Tak więc się przyjęło.
- papu, jedzonko, kawka - zwykłe zdrobnienia i zastępstwo dla żarcia i innych okolicznych.
- szoping - łatwe do określenia czynności biegania po sklepach
- gifty - popularne w mojej okolicy stwierdzenie na upominek, prezent.
- robaczki - w części 2 zostało to już wyjaśnione, ale co mi tam. Jak patrzysz na banknot i widzisz 他们的货币 (ichnią walutę) to potocznie osoby bywające w takich krajach mówią na to robaczki. Ja też tak mówię.
Rozumiem, że ułamki procenta ilości zdrobnień i zastępstw, w stosunku do 100% tekstu dla Ciebie zamieniają opowieść w "dziecięcy pamiętnik", ale cieszę się, że większość osób przez właśnie luźny styl uznała ten blog za lekki do przetrawienia i przy okazji ciekawy
Ja nie rozumiem tych, którzy czepiają się "luźnego" słownictwa.
Toż to nie jest list oficjalny, ani praca magisterska
Muszę powiedzieć, że warto było poświęcić kilkadziesiąt minut na przeczytanie tej relacji. Dla mnie to była czysta przyjemność. Autorowi dziękuję za czas poświęcony na pisanie !
Zakładki