Moim zdaniem jesteś osobą która najlepiej relacjonuje swoje podróże.Już poleciał like do twojego FP
Pozdrawiam.
BHUTAN magiczna kraina, gdzie męski penis namalowany na ścianie zwyczajnego domu to nie żaden wstyd i obciach, a za to znak szczęścia i płodności! Moja kolejna relacja!
link do relacji Druk Air â Bhutan â ostatnie Shangri-la na ziemi âš Phrasuthon
" Fly THAI, The new lifstyle above the Earth"
Moim zdaniem jesteś osobą która najlepiej relacjonuje swoje podróże.Już poleciał like do twojego FP
Pozdrawiam.
Super relacja i śliczne stewki. Bhutan zawsze mnie (i pewnie wszystkich, którzy o nim cokolwiek wiedzą) pociągał, a ciężko znaleźć nie-pocztówkowe zdjęcia, a właśnie typową relację, więc jeszcze raz dzięki!
Super relacja - a co do pytania (retorycznego, ale to nie rzutuje) na temat samochodu:
To była jedna z wielu wersji samochodu Hindustan Ambassador wzorowanego na jakimś bodajrze Austinie brytyjskim i produkowany do dziś dzień...
Ambassador
Ciekawe !
Przy okazji wyczytałem inne przydatne informacje na wikipedii:
Dopiero w 1956 roku zniesiono niewolnictwo.
Obecnie w Bhutanie jest 15 tys. użytkowników Internetu i 23 tys. posiadaczy telefonów komórkowych.
Telewizja była nieznana do 1995 roku, obecnie nie jest jeszcze rozpowszechniona.
Nauka jest bezpłatna. Studenci wysyłani są na studia do Stanów Zjednoczonych, Japonii i Anglii. Po ukończeniu ich mają obowiązek wrócić do kraju i najpierw przejść kurs przystosowawczy w jednym z klasztorów, a następnie przepracować pięć lat na rzecz państwa.
No i być może nowe wyzwanie dla mnie:
...kraj jest przejezdny z zachodu na wschód dzięki wybudowaniu asfaltowej szosy. Aby przejechać przez Bhutan, trzeba wykazać się nie lada mocnymi nerwami. "Niebiański trakt stu tysięcy zakrętów" to 600 km nieustannych, ostrych zakrętów, nawrotów, przez cały czas na krawędzi głębokich przepaści. Na jego przejechanie potrzeba przynajmniej trzech dni.
Masz rację drogi to mają pozawijane. Zakręt na zakręcie! Odcinek 100km samochodem zajmuje przeważnie połowe dnia. Jako naukowiec, bo zajmuje się chorobami odkleszczowymi prywatnie wypytywałem się miejscowego wyżej postawionego mnicha jak jest u nich z edukacją. Z nauką w Bhutanie jest tak, że mało kto znich wyjeżdża za granicę bo poprostu panuje tam bieda! Nie stać ich na podróże a tym bardziej na sponsorowanie dzieci na wyjazdy tak doległe jak Anglia! Najczęściej rodziny wysyłają większość chłopców do klasztorów buddyjskich gdzie oprócz nauk buddyjskich mają normalnie zagwarantowaną darmową szkolną edukację sponsorowana przez Państwo. Ludzie w Bhutanie żyją biednie i radzą sobie doskonale! Są samo wystarczalni na tyle aby żyć w swoim zapracowanym jakimś tam standardzie. Jest przede wszystkim czysto! Lecisz z największego brudu i syfu w Kathmandu do zadbanego i czystego kraju!
Największy problem w Bhutanie teraz jest taki, że mają problem z południową granicą od strony stanu Assam i mniej Sikkim w Indiach. Granica jest dziurawa i maja z tym największy problem. Przemyt narkotyków do Chin przez Tybet, ugrupowania terrorystyczne, akcje z rabunkami wszystko to przełazi przez granicę. Dlatego w Bhutanie można się spodziewać częstych kontroli paszportowych wewnątrz kraju!!!!!! To jest najważniejsze to czego zapomniałem dodać. Hindusi po ciuchu nie są lubiani w Bhutanie! ale to po cichu tak mówią poniewaz Bhutan jest największym exporterem prądu do Indii. Na wiekszych rzekach mają dużo prądotwórczych zapór!
" Fly THAI, The new lifstyle above the Earth"
W marcu bylem w Nepalu i tam też jest dużo kontroli na trasie do Chin, chyba ok 20 razy. Zatrzymywali wszystkie pojazdy, z kierowcami osobowych tylko rozmawiali i kazali jechac dalej, ale ciężarowe były dokładnie sprawdzane: papiery i ładunek. Żołnierze wspinali się na górę i zaglądali czym to jest załadowane. Wbijali długie pręty, itp. Ale jak zobaczyli mnie, to tylko pytali skąd jestem. Odpowiadałem "from Poland" i wtedy usmiechali się, witali w Nepalu i kazali jechać dalej. Te kontrole ciężarowych to poszukiwania kontrabandy i przemytu do Chin. Sama droga jest w miarę przejezdna. Ale ja jechałem motorkiem, więc łatwo mi przeskoczyć wąskie odcniki bez asfaltu. 120 km w stronę Chin pokonalem w 5 godzin, a wracałem 4. I to ostro zasuwałem, zatrzymałem się tylko raz, aby zatankować. Czyli 30km/h to całkiem spora średnia, w większości wieczorem, a w samym Kathmandu już całkiem po ciemku. Nie ma tam oświetlenia ulic. Opis i fotki z mojej wyprawy masz na tym portalu, tytuł zaczyna się od live: LHR-BOM-KTM-KMG....
strona 3.
Zwróciłem też uwagę na rejestrację aut w Bhutanie, na tej fotce z facetami w spódnicach
U góry literki tybetańskie, ale na dole "nasze" cyfry i litery. Nepal ma wszystko w hindi: Litery i cyfry. Co ciekawe, Indie, ojczyzna alfabetu Hindi ma rejestracje na wzór angielski, z "naszymi" literami i cyframi. Pytałem Nepalczyków, czy mogą przeczytać tybetański alfabet: Nic a nic - żadnej litery ani cyfry. Ten tybetański alfabet również jest w codziennym użyciu w prowincji Sikkim oraz po chińskiej stronie Himalajów.
Zakładki