Relacja z Gruzji - bardzo cenna, nawet jeśli nie z "trekingu".
Jako, że przyszła pora na wyjazd z dziećmi dla odmiany, jedziemy zobaczyć Gruzję. A ponieważ jest środek lata i dla dzieciaków najfajniejszą atrakcją jest ciepłe morze, wybieram pobyt w miarę stacjonarny w okolicach Batumi.
Czatowałem długo na bilety aż koło kwietnia trafiła się promocja Wizzara do Kutaisi. Ceny na sierpień nie powalają może łowców okazji ale nie jest źle (670zł od osoby RT - kupione na raz 10 biletów). Taniej na pewno to jest na listopad...
W tej cenie udaje się kupić tygodniowy pobyt (środa-środa).
Boarding o 5.30 rano na Okęciu:
Z racji towarzystwa 1,5 latka korzystamy z szybszego wchodzenia do samolotu. Notabene zdecydowana większość pasażerów leci do Gruzji na objazdówę lub trekking co widać po plecakach, strojach i butach i nasza gromadka dzieci (6-cioro) robi na kolejce w większości młodych podróżników tzw. "wrażenie"
Wesoły pilot informuje, że lot potrwa 11 kwadransów wywołując wśród naszej młodzieży niezłe zakłopotanie.
Lot bezproblemowy, serwis jak w typowym Wizzair. Na szczęście fotele stare więc wygodne. LF - ok 90%
Lądujemy na malutkim wojskowym lotnisku w Kutaisi i jesteśmy jedynym samolotem na płycie:
Dworzec wygląda nowocześnie ale jest malutki i pozbawiony dosłownie wszystkiego (nic tam nie ma!)
Kontrola graniczna jest sprawnie zorganizowana - 6 stanowisk, robią fotki, pieczątka i już Gruzja
Na naszą gromadę czeka umówiony wcześniej Murad z busikiem i jedziemy zwiedzać Kutaisi!
Kutaisi - duże miasto z ciekawymi zabytkami dookoła i raczej nieturystyczne, bardzo długo zajęło nam znalezienie knajpy w centrum (lokale polecane z przewodnik były zamknięte). Murad na początek zawiózł nas do..... McDonalda! Chciał zapewnie dobrze widząc dzieci ale nie po tu przylecieliśmy! W końcu jemy w małym punkcie gastronomicznym przy uniwersytecie i czeka nas pierwsza dobra wiadomość - wydałem na obiad dla 6 osób 21zł !! Na tym tle butelka piwa za 4zł jest koszmarnie droga!
W centrum podziwiamy fontannę:
A potem obowiązkowo monastery. Na pierwszy ogień idzie Gelati:
a następnie bardzo malowniczo położony na skale w zakolu rzeki monastyr Motsameta:
Za węgłem wiszą "złote szaty Popa":
Nie można pominąć całkiem nieźle odbudowanej (są fotki jak była w gruzach) katedry Bagrati - wizytówki Kutaisi:
No ale trzeba coś dla dzieci też.... Na północ od miasta są jaskinie i trasy widokowe - my z racji małych dzieci jedziemy do Sataplii. Jest jeszcze jaskinia Prometeusza ale tam tylko dla starszych...
Na miejscu wspaniale przygotowana trasa widokowa, która wiedzie przez specyficzny las, park dinozaurów, jaskinię przepięknie kolorowo podświetloną, skywalk (tak jak nad wielkim kanionem) oraz grotę ze śladami dinozaurów!! Dla dzieciaków super:
Następna porcja fotek z Batumi, jak obrobię (i oczywiście was nie zanudzam mało lotniczą relacją)
dla forumowiczów info: jak widać da się, że nie lecimy z Hiszpanem w to samo miejsce. Bo ja od kilku dni latam w okolicach Czaplinka na "szmatolocie", Hiszpan nabawia się pewnie bólu głowy u Gruzinów -zapewne od słońca, które tam mocno operuje
czekamy na dalsze info z Gruzji, dawaj foty
11 kwadransów ... dobre heheh ;-)
Wracam do relacji, zdążyłem już wrócić i uporządkować foty. Na początek Batumi.
Nie będzie to frazes jak napiszę, że to miasto dużych kontrastów. Z jedej strony stare nieremontowane bloki wyglądające bardzo obskurnie:
Wszyscy suszą pranie na sznurkach pomiędzy blokami:
A za to im bliżej centrum (wybrzeża) tym ładniejsze kamienice i bardziej odnowione zabytki:
Nad samym morzem biegnie długa promenada i pojawiają się (większość jest w budowie) niekiedy bardzo dziwne budynki takie jak bizantyjsko zaprojektowany hotel Sheraton, połamany Radisson Blue i inne dziwa np ten ma karuzelę na 30 piętrze !
Nie wiadomo skąd w centrum rośnie sobie bambusowy zagajnik - ALE jak przyjrzymy się z bliska - jest odpowiedź - to chińska robota
Dla dzieci obowiązkowe koło młyńskie z panoramą Batumi i widokiem na Alphabet Tower - kulę z spiralą z literami gruzińskiego alfabetu:
Jednak cały urok nowocześniejszej części miasta widać dopiero w nocy, dosłownie wszystko jest kolorowo podświetlone:
i starsze budynki również nabierają kolorów:
Widać, że Batumi chce się wyrwać z szarego marazmu pokomunistycznych miast i jest na najlepszej drodze do tego celu.
Dla dzieciaków jednak największą atrakcją miasta jest delfinarium:
W ostatniej części opiszę kuchnię i lot powrotny
fotki zupełnie jak nasze
Generalnie polecasz Batumi? bo zdania są podzielone.. ja polecam całym sercem.
Batumi, Tbilisi i oczywiście góry. Kazbegi trzeba zobaczyć, zdjęcia tego nie oddadzą
Od siebie dorzucę tylko panoramę nocną miasta (sprzęcik nasz nie lubi robić nocnych zdjęć ale jakoś wyszło..)
Nasz widok z tarasu hotelowego w Tbilisi
I przecudowne góry nad Kazbegi...
P.S
Przepraszam że naśmieciłem Ci w Twoim wątku, już nie będę - to tylko tak dla promocji Gruzji świetne miejsce na wakacje!!
No to wracam do relacji z Gruzji.
Na początek widoczek morza i plaży pod Batumi, gdzie przyszło nam mieszkać:
Knajpki i sklepy spożywcze dosłownie na każdym kroku, ceny baardzo przystępne - nawet owoców morza, które zwykle bywają relatywnie drogie. Kupowaliśmy lokalne pieczywo, które wygląda jak placek i smakuje trochę jak włoska ciabata:
Mają mnóstwo dań wykorzystujących ser i pieczywo, które można kupić na ciepło lub zimno z budek wszędzie i o każdej porze. Najbardziej znanym gruzińskim przysmakiem jest chaczapuri - czyli placek z serem w środku. Smakuje dobrze zarówno na ciepło i na zimno (do piwa jak znalazł) oraz jego rozmaite wariacje - z jajkiem, fasolą mięsem itp.
Jedną z narodowych potraw jest cchinkali - pierogi nadziewane rosołem z mięsem. Nie je się tych górnych kawałeczków - poza tym pycha:
Z zup polecam Charczę - niezły gulasz, bardzo pikanty (nazwa się kojarzy z odgłosami podczas jedzenia bardzo ostrej wersji)
Do tego sporo shoarm i kebabów (ale w lokalnym stylu) oraz dużo zapiekanek nazywanych odżachuri - całe ziemniaki zapiekane z mięsem lub grzybami.
No i czas wracać. Dogadujemy się z jednym z kierówców marszrutek aby nas zawiózł na lotnisko (ok 150km) BEZ zabierania po drodze innych klientów. Samolot jest o 11.30 więc ta podróż zajmuje w warunkach gruzińskich ponad 2,5 godziny. Po drodze w przydrożnym barze chaczapuri i kawa na śniadanie (będę tęskił do tej kombinacji)
Wizzair jest punktualny. Znowu korzystamy z priority ze względu na dzieci (nikt nie robi kłopotów) - kolejka jest chyba nawet szczęśliwa, że nasza banda znika szybko . Za to LF na pokładzie 100% !!!! To połączenie to chyba strzał w 10 dla Wizza. Co ciekawe 20% pasażerów do Gruzini.
Po drodze mijamy Azov-Syvas'kyi National Park na Ukrainie:
oraz słynne okrągłe pola uprawne (widać je też dobrze w google maps)
Lot bez najmnieszych uchybień i punktualny. Niestety samolot już z nowymi fotelami i nie jest tak wygodnie jak w tamtą stronę.
Podsumowując: Gruzja to też świetne miejsce na wakacje z dzieciakami (nawet bardzo małymi) Morze jest ciepłe, plaże kamieniste jak w Chorwacji, ludzie szalenie uprzejmi, czuliśmy się baaardzo bezpiecznie nawet spacerując późnym wieczorem bocznymi uliczkami Batumi. Do tego jest miejscami ciągle nieprzyzwoicie tanio (co zapewne się niedługo skończy). Można przemieszczać się wszędzie używając supertanich marszrutek - ale trzeba uważać na tłok - nasz rekord to 40 osób w Fordzie Transit.
Należy uważać przy przechodzeniu przez ulicę - Gruzini nie uznają pieszych i NIE ZATRZYMAJĄ się jak chcesz przejść nawet z dziećmi już w połowie ulicy - no cóż - człowiek się musi przyzwyczaić ponownie.....
Oczywiście Gruzję należy zobaczyć w całości - na następny raz czekają takie miejsca jak Swanetia, Wardzia, Mcchetta, Tbilisi, Kazbegi, Gruzińska Droga Wojenna i inne..... ale mnóstwo fajnego też zobaczyliśmy
Krotko mowiac - piekny kraj.
Jeden z najpiękniejszych jakie zwiedziłem.
Chciałbym tylko przestrzec przed stwierdzeniem "wspaniałej gruzińskiej gościnności". Gruzini to super naród ale.. trzeba być bardzo ostrożnym bo techniki żerowania na turystach już mają dosyć mocno opanowane i czasem możemy bardzo mocno się zdziwić (więcej na forum Kaukazu jest opowieści, nie będę przytaczał). My także poznaliśmy wspaniałych ludzi ale.. byli wśród nich też tacy, którzy w nad wyraz perfidny i chamski sposób chcieli nas oszukać.
P.S
Nawiązując do relacji..
Jeśli ktoś przechodząc przez ulicę myśli "przecież się zatrzyma.. musi się zatrzymać" to ja mówię z góry - jest wielkie prawdopodobieństwo że się nie zatrzyma (sprawdzone)
Po zjeżdżeniu Turcji i pobycie na Krymie myślałem że nic mnie na drodze już nie zdziwi - myliłem się...
Stary radziecki dowcip:
Turysta, pierwszy raz w Gruzji, jedzie taksówką. Kierowca przejeżdża skrzyżowanie na czerwonym świetle, nawet nie zwalniając. Turysta w szoku.
- Co robisz, światła nie widziałeś?!
- Ja jestem dumny dżygit, byle co mnie nie powstrzyma.
Dojeżdżają do kolejnego skrzyżowania, zielone światło, kierowca ostro hamuje.
- Dlaczego się zatrzymałeś, przecież jest zielone?
- Nie tylko ja tu jestem dżygitem...
For every solution there is a problem.
Zakładki