Z Warszawy do Modlina samolotem taniej niż taksówką - relacja
Wklejam relację, zamiast dać link do strony.
Wycieczka – znaczy się: wyjazd naukowo-poznawczy – już za mną, pora podzielić się wrażeniami. Może komuś przyda się jakaś informacja. Z założenia wyjazd miał na celu poznanie nowych miejsc, podpatrzenie organizacji i pracy osób na lotniskach i chłonięcie przyjemności latania :)
Na lotnisku w Warszawie byłem kilka minut przed dziewiątą. Mój pierwszy cel to punkt ZTM. Tam bez kolejki uzyskałem hologram Warszawiaka. Błyszczy się teraz na mojej karcie jak nówka-sztuka zakrętka od słoika. Przy okazji – jako że stoisko ZTM oznaczone było literkami KM, jak Koleje Mazowieckie – zapytałem panią o bilet lotniskowy, dzięki któremu będę mógł dotrzeć tanio i sprawnie z Modlina do centrum Warszawy. Okazuje się że oznaczenie KM i nazwa „lotniskowy” nie wystarczają do tego, żebym tutaj uzyskał szczegółowe informacje, o samym bilecie nie wspominając. Udałem się więc na górę do kontroli bezpieczeństwa. Z racji tego, że w trakcie oczekiwania na lot powrotny planowałem doszlifować prezentację traktującą o ICAO, porobić trochę zdjęć i nie zanudzić się – przy kontroli więcej rzeczy wyciągnąłem z plecaka niż w nim zostało: komputer, telefony, aparat, dodatkowa bateria do telefonu, tablet i kilometry kabli z ładowarkami. Jednym słowem – zestaw niezbędny do życia.
http://www.swiatdlaciebie.pl/wp-cont...liner-mgla.jpg
Po pozbieraniu gratów do plecaka udałem się w jedno z moich ulubionych miejsc w terminalu – do szyby. Niestety dość gęsta mgła nie pozwalała na dobrą obserwację ruchu na pasach. Po jakimś czasie zaczęła się kontrola kart pokładowych. Pre-boarding – jedno z ulubionych słów George Carlina. Wszyscy do autobusu i mamy wycieczkę widokową do samolotu. Czeka na nas trzyipółletni wizzairowy Airbus A320-232 – HA-LWE.
Najpierw wychodzą osoby z pierwszeństwem wejścia na pokład. Później kolej na resztę. Po rytualnym biegu, kilka sekund po przekroczeniu progu przez tych priorytetowych, do samolotu docierają pierwsi z pozostałych pasażerów. Peleton rozdzielił się na pół i atakuje wejście z przodu i z tyłu samolotu. Jak się okazuje – zupełnie niepotrzebnie, bo zapełnienie samolotu sięga około 50%. Sprawnie zajmuję upatrzone miejsce – okno mam dokładnie obok siebie – nie muszę się odwracać ani pochylać żeby przez niego wyjrzeć. Miejsca na nogi mam wystarczająco – siedząc normalnie, bez wyciągania nóg, przytrzymany pasem mieszczę się z zapasem.
http://www.swiatdlaciebie.pl/wp-cont...gi-wizzair.jpg
Całkiem przypadkowo ;) byłem jednym z pierwszych osób w samolocie więc mając na względzie doświadczenia z lotów Ryanairem, po zajęciu miejsca nastawiłem się na boarding w trybie ewakuacji, ale z przeciwnym zwrotem. Ku mojemu zdziwieniu nic takiego nie nastąpiło. Wejście na pokład i zajęcie miejsc odbywało się spokojnie, bez żadnego nacisku ze strony personelu pokładowego. Załoga – dziewczyny ładne, uśmiechnięte, spokojne. Ubrania – bardzo ładne, nie widać zużycia, a zapewne to nie było ich pierwsze użycie. Duży plus dla atmosfery. Safety lecture – krótko i na temat, w dwóch językach prawie jednocześnie, po jednym zdaniu. Po krótkim oczekiwaniu w kolejce na start zaczyna się przygoda. W trakcie oczekiwania zauważyłem wir powietrza zasysanego do silnika (vortex). Wygląda to tak:
http://www.youtube.com/watch?v=CulofWausQQ
Kilka sekund po starcie nic już nie widać, ale za chwilę wylatujemy ponad mgłę czy inne chmury. Niedługo potem zaczyna się zbieranie zamówień. W gazetce z ofertą znalazłem dwie ciekawe rzeczy nadające się na prezenty z podróży, jedna pobudza wyobraźnię dzieci, druga wyobraźnię własną ;) Cena Lady Million w samolocie jest podobna do cen w perfumeriach.
http://www.swiatdlaciebie.pl/wp-cont...12/gazetka.jpg
W trakcie lotu mamy mijankę z Jumbo (B747, G-BNLP) British Airways. Sześć dni później miną dokładnie 23 lata od rozpoczęcia jego pracy w BA! Różnica poziomów lotu to 1000 stóp (ok. 300 metrów), ale rzeczywista odległość między samolotami była większa.
http://www.swiatdlaciebie.pl/wp-cont...3/12/jumbo.jpg
Na wysokości przelotowej, na zewnątrz powietrze ma temperaturę w okolicach od -40°C do -50°C.
http://www.swiatdlaciebie.pl/wp-cont...13/12/mroz.jpg
Przez cały czas chmury zasłaniały widok na ziemię. Jak na złość, kiedy schowałem aparat przed zniżaniem, pojawiły się prześwity i można było zobaczyć charakterystyczne na szwedzkim wybrzeżu szkiery (nie fiordy!).
No i jesteśmy – Sztokholm Skavsta zdobyty. Przyziemienie było łagodne, spodziewałem się większych atrakcji, zwłaszcza że chwilę wcześniej trochę nami pobujało. Pierwsza myśl po zobaczeniu infrastruktury lotniska: „ojej…”. Wieża kontrolna wygląda jak przyklejona do bloku mieszkalnego, po terminalu widać że ma kilka lat. No cóż, Charleroi czy Modlin to nie jest :) ale wszystko co potrzebne do zapewnienia ruchu jest.
W hali przylotów są dwie taśmy z bagażami, model B737 w malowaniu Ryanair i automat z biletami do Sztokholmu, do którego szybko ustawiła się kolejka. Każdy kupował sobie bilet i spokojnie wychodził na parking do czekającego autobusu. Wszystko zorganizowane, bez pośpiechu.
Udałem się na przechadzkę po okolicy. W całym kompleksie, oprócz lotniska, znajduje się parking, na którym można zostawić samochód i lecieć w świat, automatyczna stacja benzynowa, hotel (Connect Hotel) i szkoła dla mechaników lotniczych (albo coś w tym typie).
http://www.swiatdlaciebie.pl/wp-cont...ceny-paliw.jpg
Jedna korona to około 0,50 zł, więc nie narzekajmy na drogie paliwo ;)
Wracając do lotniska – po wejściu wita nas przestronna hala. W tej chwili pusta, w oczekiwaniu na kolejki pasażerów oddających rejestrowany bagaż przy jednym z kilku stanowisk. Z drugiej strony hali znajdują się okienka z informacją Ryanair i Wizz Air i dwie lub trzy wypożyczalnie samochodów. Pod ścianą jest około 20 siedzeń. Jeden z kątów jest przejściem do części z barem i stolikami, na których można rozłożyć się i cokolwiek popracować. Jest ciepło i w miarę przyjemnie. Kawałek dalej jest sklep z pamiątkami, gazetami i słodyczami.
Spodziewając się w miarę cywilizowanych warunków po przejściu kontroli bezpieczeństwa, około godziny 15 zebrałem się i ruszyłem w stronę bramek. Miałem nadzieję kupić coś do picia i dalej szlifować prezentację. Po zeskanowaniu kodu na karcie pokładowej, na komputerze wyskoczyło małe okno z ostrzeżeniem. Okazało się, że jestem za wcześnie. Lot powrotny zaplanowany był na godzinę 19. Pani która sprawdzała kartę oznajmiła mi, że przyszedłem za wcześnie i mam wrócić najwcześniej dwie godziny przed planowanym wylotem. Wróciłem zatem do stolika i spędziłem tam kolejne dwie godziny. Po tym czasie ponowiłem próbę i udało mi się przejść dalej.
Po zajęciu miejsca na ławce stwierdziłem że dobrze się stało, że nie przyszedłem tu wcześniej. W hali było po prostu zimno. Zimne były też metalowe siedzenia, na dłuższe siedzenie dobrze byłoby podłożyć gazetę ze stojącego niedaleko kosza. Godzina szybko zleciała (podczas hibernacji w niskiej temperaturze czas biegnie szybciej ;) ) i już trzeba było się ustawić w kolejce. Po zajęciu miejsca w samolocie (Ryanair, Boeing 737-800, EI-EKG, za miesiąc 4 lata… latania) pierwszą rzeczą, na którą zwróciłem uwagę było zauważalnie większe okno niż w Airbusie. Drugą rzeczą – fartuszki dziewczyn z Cabin Crew – takie sobie… No i pośpiech. Zapełnienie samolotu – 80%. Były wolne miejsca, ale było ich znacznie mniej niż rano. Miejsce na nogi – w Boeingu, w piątym rzędzie miałem go sporo. Dużo więcej niż w Airbusie.
http://www.swiatdlaciebie.pl/wp-cont...gi-ryanair.jpg
Kilka minut przed 19 kapitan poinformował nas, że w Polsce był testowany nowy system (new radar system, jak to określił) i wylecimy z opóźnieniem około 45 minut. I że ogólnie wszystkie samoloty są opóźnione. Biorąc pod uwagę, że rzadko można usłyszeć stuprocentową prawdę ze strony załogi, zacząłem się zastanawiać co mogło się stać. Czy był jakiś wypadek, a może strajk albo jeszcze inne „atrakcje”. Jeżeli ktoś może potwierdzić testy – pewnie systemu Pegasus – i związane z nim opóźnienia – proszę o informację, ja nie znalazłem żadnej wzmianki o opóźnieniach.
„Opóźnienie może ulec zmianie” – to uniwersalna formułka, bo po 25 minutach nastąpił pushback i wyruszyliśmy w stronę domu. W trakcie lotu było ciemno i pochmurno więc nic nie mogłem zobaczyć.
Przyziemienie w Modlinie było gwałtowne, pas wydawał się nierówny. Po wyjściu z samolotu udaliśmy się w stronę terminala. Barierki z siatki, połączone na zakładkę dawały wrażenie placu budowy, jakby jeszcze wszystko nie było ukończone na czas. No ale miało być tanio, więc nie ma co marudzić. Niestety na kilka barierek nie wystarczyło pieniędzy i pasażerowie drugiego samolotu, który przyleciał spoza Schengen zaczęli mieszać się z nami. Po próbach rozdzielenia skończyło się na tym, że zamknięto drzwi wejściowe i wchodziliśmy do budynku po sprawdzeniu karty pokładowej. Ci z drugiego samolotu byli kierowani do wejścia non-Schengen. Można to uznać za przypadek. To, co nastąpiło później, ciężko nazwać przypadkiem.
Nastawiłem się na przyjazd do Warszawy pociągiem Kolei Mazowieckich. Zamierzałem kupić bilet „lotniskowy” za 15 zł, który umożliwia dojazd autobusem z lotniska do stacji, pociągiem do Warszawy i jeszcze godzinę jazdy komunikacją miejską. Doszedłem do automatu i… jak to się robi? Nie ma pod ręką żadnej instrukcji zakupu biletu lotniskowego. Próbuję więc powoli: chcę bilet, z lotniska, do centrum. Nie znaleziono trasy… Po drugiej próbie odpuszczam, odwracam się i widzę stoisko oznaczone „bilet lotniskowy”. Podchodzę, pusto. Nie ma nikogo! Oprócz taksówek zostaje ModlinBus, ale jego stoisko też jakoś słabo żyje. Wokół automatu zgromadził się tłum chętnych na zakup biletu, również obcokrajowcy. Nikomu nie udaje się kupić biletu z lotniska. Nagle pada hasło, że autobus na stację odjeżdża za kilka minut. Zaczyna się nerwówka. Powstają grupy, które kupują bilet ze stacji Modlin do Warszawy na kilka osób i się później rozliczają. Koszt – 12,50 zł na osobę. Jako jeden z ostatnich podchodzę do automatu. Obok mnie staje młoda mama z dziewczynką i po rosyjsku (?) prosi o pomoc z biletem. Kupuję podwójny bilet i lecimy do autobusu, gdzie pozbywamy się kolejnych 5 zł za przejazd na stację. A miało być tak prosto. Dalsza podróż przebiega bez większych zakłóceń. Dla potomnych dodam, że bilet na pociąg można kupić w automacie na stacji i u konduktora w pociągu – no chyba że jakimś cudem uda się z tym lotniskowym.
Z wydatków na miejscu mamy już 17,50 zł, a dla osób które nie mają karty WKM zwykle dochodzi jeszcze zakup biletu na komunikację miejską za około 4 zł. Problem z zakupem biletu uważam za poważne niedociągnięcie. Skoro Polacy mieli problem z zakupem właściwego biletu, to co dopiero mają powiedzieć obcokrajowcy? Jeżeli nie uzyskają pomocy z biletem (dla postronnych takie zamieszanie jest już dziwną sytuacją), to zostaje im droga taksówka. Takie powitanie nie służy dobrej ocenie lotniska. Jestem przekonany, że po takim zamieszaniu następnym razem wiele osób wybierze lot do Warszawy. Nie wiem co stoi na przeszkodzie, żeby nakleić na automacie Kolei Mazowieckich prostą instrukcję zakupu biletu lotniskowego, o ile jest on tak dostępny. Ewentualnie można postawić prosty automat z terminalem do kart sprzedający jeden rodzaj biletu – szybko i prosto. Ja planuję już kolejną jednodniową wycieczkę, tym razem z dziećmi. Chcę chłopakom zrobić frajdę. Szukam jednak możliwości na to żeby choć wrócić na Lotnisko Chopina, o ile nie da się stąd wylecieć i tu wrócić.
Wyszło długo :) Mam nadzieję, że komuś przydadzą się zawarte tu informacje. Następna podróż będzie opisywana na bieżąco bo część rzeczy wylatuje z pamięci.
---
Marcin
http://www.swiatdlaciebie.pl