Strona 1 z 3 1 2 3 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 20 z 42
Like Tree90Likes

Wątek: Tajlandia, Kambodża, Singapur i Filipiny, czyli miesiąc w Azji (QR, 3K, TR, PR)

  1. #1

    Dołączył
    Dec 2013

    Domyślnie Tajlandia, Kambodża, Singapur i Filipiny, czyli miesiąc w Azji (QR, 3K, TR, PR)


    Polecamy

    WAW-DOH-BKK-PNH-SIN-MNL-BKK-DOH-WAW (Qatar Airways, Jetstar Asia, TigerAir, Philippine Airlines)


    Chciałbym opisać moją niedawno zakończoną podróż do Azji Południowo-Wschodniej na pokładach Qatar Airways i różnych miejscowych linii lotniczych. Jest to moja pierwsza relacja i w ogóle pierwsza aktywność na forum, dlatego nie obiecuję, że będzie to najlepszy raport świata. Tym bardziej, że w trakcie podróży mimo chęci często nie starczyło mi motywacji, aby udokumentować każdy szczegół, a cześć zdjęć które zrobiłem, okazało się zbyt niedobrych aby pokazywać je światu. Mam za to nadzieję, że uda mi się w miarę ciekawie opisać moją wyprawę z punktu widzenia lotniczego entuzjasty i podzielić się paroma ogólnymi refleksjami na temat tego, jak jest i jak by było, gdyby było tak jakbym chciał.


    Tytułem wprowadzenia, we wrześniu zdecydowałem się na od dawna planowany, turystyczno-towarzyski wyjazd do Azji Południowo-Wschodniej celem odwiedzenia mieszkających tam moich przyjaciół i krewnych. Początkowo skusiła mnie promocja Saudii na loty z Mediolanu do Manili za $450, pachnąca lotniczą przygodą, ale też dużą liczbą potencjalnych pułapek. Jedną z nich była konieczność okazania na lotnisku karty kredytowej, którą dokonano zakupu biletu, co w moim przypadku było niemożliwe, dlatego ten pomysł upadł tak szybko, jak się narodził.
    Parę dni później Qatar Airways ogłosiły jednak promocję na loty do Bangkoku, a możliwość płatności PayPalem pozwoliła mi ominąć problem z kartą. Decyzja była więc prosta i ekscytująca. Lecim!


    Trasa:
    WAW-DOH-BKK (Qatar Airways)…………13.11.2013
    PNH-SIN (Jetstar Asia)…………………….27.11.2013
    SIN-MNL (Tigerair)………………………….01.12.2013
    MNL-BKK (Philippine Airlines)…………….10.12.2013
    BKK-DOH-WAW (Qatar Airways)…………12.12.2013


    Koszt biletów:
    WAW-DOH-BKK-DOH-WAW - ok. $620
    PNH-SIN - $80
    SIN-MNL - $136
    MNL-BKK - $95


    W sumie koszt biletów (z wykupionym bagażem) wyniósł ok. 930 USD. Mogło być taniej, ponieważ z SIN do MNL lata też Jetstar (i ma niższe ceny biletów), ale przy lotach na Filipiny wymaga on fizycznego okazania karty kredytowej. Jak już wspominałem, w moim przypadku było to niemożliwe, dlatego zarezerwowałem droższy bilet w Tigerair, który dopuszcza pokazanie kserokopii karty i paszportu jej właściciela. Może i nadmiar ostrożności, ale wolałem nie ryzykować. Zapraszam na część pierwszą relacji, czyli lot WAW-DOH-BKK.
    tygrysm, szczurwa, Olson and 3 others like this.

  2. #2

    Dołączył
    Apr 2010

    Domyślnie

    no ożywiłeś dział, bo tu jakaś cisza zapadła szkoda,że dopiero teraz dołączyłeś do nas, bo wiele osób ma przetarte szlaki odnośnie podróży w te rejony i na pewno by ci pomogli.
    czekam na cdn

  3. #3

    Dołączył
    May 2007
    Mieszka w
    WAW

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Friendly Rebel Zobacz posta
    a cześć zdjęć które zrobiłem, okazało się zbyt niedobrych aby pokazywać je światu
    Na pewno nie były na tyle niedobre. Jeśli tylko są ciekawe to je pokaż i nie zważaj na jakość

    Cytat Zamieszczone przez Friendly Rebel Zobacz posta
    Mam za to nadzieję, że uda mi się w miarę ciekawie opisać moją wyprawę z punktu widzenia lotniczego entuzjasty
    I z punktu widzenia turysty też coś napisz, bo nie samym lotnictwem człowiek żyje.

    Czekamy!

  4. #4

    Dołączył
    Dec 2013

    Domyślnie Część pierwsza WAW-DOH-BKK

    13.11.2013 WAW-DOH 15:30-23:05
    14.11.2013 DOH-BKK 14:00-00:10

    Loty WAW-DOH-BKK i z powrotem wybrałem z długimi przesiadkami - 15h w jedną i 21h w drugą stronę. Liczyłem, że chociaż na BKK-DOH-WAW będzie mi przysługiwał hotel w Doha (najkrótsza przesiadka to 9h), ale telefon do call center Qatara uświadomił mnie, że zakwaterowanie tranzytowe nie przysługuje pasażerom z taryfą promocyjną.
    Muszę jednak przyznać, że call center Qatar ma znakomite - zero czekania, miła i szybka obsługa oraz konsultanci, którzy nie tylko odpowiadaja na twoje pytania, ale też proponują ci najlepszą wg nich opcję - czapki z głów!

    Z wyżej wymienionych powodów postanowiłem na pierwszą przesiadkę wykupić wstęp do saloniku Oryx. 6h za $40 nie jest może super korzystną ceną, ale stwierdziłem, że po nocy na lotnisku dobrze będzie móc wziąć prysznic i zjeść śniadanie. Ale o przesiadce za chwilę, najpierw wylot z Lotniska Chopina w Warszawie:


    Odprawa: po prawej zwykły check-in i kilkuosobowa kolejka, po lewej check-in online i kolejki brak. Ja oczywiście do lady z lewej.




    Mój samolot. Miałem obawy przed podmianką na A321 ze względu na wiek samolotu, ale na szczęście tego dnia był nowy A320 z indywidualnym IFE.

    [IMG]http://imageshack.com/a/img707/1317/p7pc.jpg[/IMG]





    Samolot wypełniony po brzegi. 95% pasażerów to turyści z Polski zmierzający do Azji.

    [IMG]http://imageshack.com/a/img13/3562/ttpj.jpg[/IMG]


    Słuchawki, kocyk, i poduszka. Słuchawki znacznie lepszej jakości niż na moim zeszłorocznym long-haulu z Finnairem.




    Sporo miejsca na nogi - dla jasności, mam 178 cm wzrostu.




    Wkrótce po starcie podano przekąski i napoje.






    Ja zająłem się pokładowym systemem rozrywki Oryx, który jest naprawdę bogaty. Mam jednak 2 zastrzeżenia: po pierwsze, nie wiem po co wgrywać do niego po 2, 3 przypadkowe odcinki seriali. Zobaczyłem na liście serial House of Cards, i tu od razu rozczarowanie - dostępne tylko 3 pierwsze odcinki, które już widziałem, a chętnie obejrzałbym dalszy ciąg.
    Drugie zastrzeżenie, które potwierdziło się w drodze powrotnej to jakość dźwięku. Mimo że nie mam problemów z angielskim, nie mogłem zrozumieć dialogów w filmach, które chciałem obejrzeć. Szum silników i fakt, że dialogi mówione są szeptem uniemożliwiają oglądanie filmu, a napisy dostępne są tylko po chińsku i arabsku. Czy nikt nie wpadł, że w samolocie znacznie lepiej oglądałoby się filmy z angielskimi napisami?






    Mimo to udało mi się znaleźć coś dla siebie:




    Z powodów ideologicznych jak zwykle zamówiłem posiłek wegetariański, w tym przypadku w wersji azjatyckiej. Znakomity! Nie dostałem za to bułeczki, o którą musiałem prosić osobno. Zajęło to bez mała 20 minut, ponieważ musiałem czekać do zakończenia serwisu.




    Z premedytacją wybrałem miejsce przy oknie po prawej stronie, mając nadzieję na ciekawe widoki. Nie zawiodłem się - po drodze mijaliśmy wiele miast na bliskim wschodzie, takich jak Bagdad i Kuwejt, a także niezliczone, rozświetlające pustynię szyby naftowe. Tu jakieś miasto w Iraku i rozmazane niestety zdjęcie Doha.






    Po lądowaniu standardowo długa jazda autobusem i kontrola bezpieczeństwa, i już jestem tam, gdzie spędzę najbliższą noc - w strefie tranzytowej na lotnisku w Doha.

    Lotnisko nie jest takie złe, jak się o nim mówi. Czyste toalety, wiele fontanienek z wodą pitną i kilka stref wyposażonych w rozkładane fotele umożliwiają w miarę komfortowe spędzenie nocy. Niestety mój plan, aby przespać się w terminalu, a rankiem odświeżyć się i komfortowo spędzić resztę czasu w Oryx Lounge nie do końca wypalił. Przez noc prawie nie zmrużyłem oka, częściowo z powodu zmiany czasu i częściowo z powodów towarzyskich.




    Kiedy ok. 5 rano zameldowałem się do Oryx Lounge’u, oczom mym ukazał się obrazek jak z noclegowni. Niemal wszystkie fotele w dwóch rozległych pomieszczeniach zajęte były przez śpiących w różnych pozycjach podróżnych klasy biznes, a w powietrzu unosił się intensywny zapach potu. Z trudem dorwałem jakąś leżankę, na której udało mi się chwilę przespać. Kiedy się obudziłem, lounge mocno opustoszał, ja wziąłem prysznic (niestety woda była mocno chłodna) i zjadłem śniadanie, które przez stres i niewyspanie przęłknąłem z dużym trudem. Doświadczenie zdecydowanie niewarte 40 dolarów.



    Po zrobieniu tego zdjęcia bułeczek zostałem poproszony o niefotografowanie.




    Tutaj refleksja: standard obsługi pasażerów na pewno znacznie wzrośnie po otwarciu nowego lotniska, ale obecne ma dla miłośników lotnictwa ogromne walory widokowe. Widok na pas startowy jest znakomity, samoloty kołujące wzdłuż terminala są dosłownie na wyciągnięcie ręki, a huk w czasie startu sprawia, że drżą szyby w terminalu.




    Około 13:00 rozpoczął się boarding lotu QR 836 do Bangkoku. Krótki kurs autobusem i już jestem na pokładzie Boeinga 777-300ER. Ale zaraz - gdzie pozostali pasażerowie?




    Ku mojemu zdumieniu jedna ze stewardes potwierdziła moje przypuszczenia - lot jest niemal pusty. W mojej, tylnej części kabiny siedziało dosłownie kilkanaście osób, a w całej klasie ekonomicznej naliczyłem 110 pasażerów. Bajka! Zwłaszcza że po nocy na lotnisku dramatycznie potrzebowałem snu, a dwa puste fotele obok znacznie go ułatwiają.






    Tym razem załoga rozdała całe amenity kits. W trakcie najbliższych tygodni dopiero przekonam się, jak bardzo są one niezbędne.




    Po raz kolejny dobrze wybrałem miejsce - ok. pół godziny po starcie oczom mym ukazał się taki widok:




    Menu - nie dla mnie, ja jak zwykle otrzymuję posiłek specjalny




    Posiłek znowu bardzo smaczny - zwłaszcza sałatka z fasoli i cieciorki.






    6-godzinny lot minął mi bardzo szybko, ponieważ przez ponad 3h odsypiałem nieprzespaną noc. Kiedy się obudziłem, kabinę dyskretnie rozświetlało nastrojowe oświetlenie. Zdjęcie musiałem jednak zrobić ukradkiem, bo kiedy zapytałem stewardesę, czy ma coś przeciwko abym zrobił kilka zdjęć, ta ku mojemu zdziwieniu zaprotestowała, mimo że większość z nielicznych pasażerów spała i na pokładzie nie działo się nic. Ta sama sytuacja miała miejsce w drodze powrotnej.






    Wkrótce ciąg dalszy, czyli Bangkok, Kambodża i widokowy lot Phnom Penh - Singapur.

  5. #5

    Dołączył
    Oct 2011

    Domyślnie

    Zdjęcia OK ale pokuś się proszę o jakiś komentarz....

  6. #6
    Awatar Darecki

    Dołączył
    Apr 2010
    Mieszka w
    Płock

    Domyślnie

    Jak na pierwszy raport to rewelka Czekam na dalszy ciąg.

  7. #7

    Dołączył
    Apr 2010

    Domyślnie

    Zaraz zaraz to mają być kiepskie zdjęcia? Dobry żart. Top Gear uwielbiam oglądać, książki Clarksona też niczego sobie, czytam je podczas lotu, te jego poczucie humoru
    Ostatnio edytowane przez elza030 ; 18-12-2013 o 19:57 Powód: dopisane

  8. #8
    Awatar tygrysm

    Dołączył
    Jan 2012
    Mieszka w
    EPWA

    Domyślnie

    Witaj na forum. Bardzo fajny początek! Będę śledził Twoją relację ;-)

    Dziwne z tymi zdjęciami na pokładzie... ja cykałem w QR ile wlezie i nikomu to nie przeszkadzało.
    A319 A320 A321 A33(23) A34(36) A388 AT42 AT72 B717 B737(345789) B744 B752 B763 B77(2W) B78(89) CRJ(279) DH8X E120 E145 E170 E175 E190 E195 F100 RJ1H
    9V 9W AA AB AC AD AF AK AP AY AZ B6 BA BJ BR C0 CX DJ DL DY EK EY FB FR G3 HA JJ JL JQ K2 K6 KL LH LO MU MQ MW NE NH NZ OO OS OZ QF QK QQ QR SG SK SN SU TG TR TZ U2 UA US VA W6 XQ

  9. #9
    Awatar Olson

    Dołączył
    Nov 2012

    Domyślnie

    fajna relacja, czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam, Ola

  10. #10

    Dołączył
    Aug 2010

    Domyślnie

    Ze zdjęciami i samą relacją jest jak na razie wszystko ok

  11. #11

    Dołączył
    Apr 2010

    Domyślnie

    I waiting for more
    Havilland likes this.

  12. #12

    Dołączył
    Mar 2011
    Mieszka w
    Lublin

    Domyślnie

    Relacja rewelacja. Czekam na dalszy ciąg.
    A zdjęcia są super.
    UM 70, UM 860, UM 977, UL 980 nad głową, UN 191.

  13. #13

    Dołączył
    Jul 2008
    Mieszka w
    Warszawa

    Domyślnie

    Fajna relacja. Czekam na ciąg dalszy. Dziwne z tym zakazem zdjęć. Ja nigdy nie pytam, po prostu pstrykam. To nie lotnictwo wojskowe przecież

  14. #14

    Dołączył
    Apr 2010

    Domyślnie



    Nie żebym cokolwiek sugerował. Przypadkowe skojarzenie

  15. #15

    Dołączył
    Dec 2013

    Domyślnie Bankok, Siem Reap (Angkor)

    Zapraszam na dalszy ciąg relacji, czyli podróż z Bangkoku do Kambodży. Sam nie jestem co prawda miłośnikiem relacji ze zdjęciami turystycznymi, ale w odpowiedzi na wyrażone zapotrzebowanie wrzucę parę zdjęć pozalotniczych.


    Mimo że planowałem zwiedzać Tajlandię, cały tydzień po przyjeździe spędziłem w Bangkoku. Zdecydowały względy towarzyskie, a w tym mieście i tak trudno się nudzić. O stolicy Tajlandii trudno chyba napisać coś nowego, dlatego wrzucam tylko kilka poglądowych fotek.






    Przypadkiem trafiłem na jedno z najważniejszych świąt w roku w Tajlandii, czyli Loi Krathong. Mnóstwo lampionów i wypuszczanych na wodę wianków, które mają zabrać wraz ze sobą złe myśli i pecha.










    Lotnicza ciekawostka - będąc przypadkiem na lotnisku Suvarnabhumi (wym. “Suvarna-Phum”) zajrzałem na taras widokowy w terminalu. Żenada - jeśli tak będzie wyglądał obiecywany taras na lotnisku Chopina, to ja dziękuję. Przez dwie szklane ściany widoku nie ma żadnego i ledwo można dostrzec, że za lasem dźwigarów i ram okiennych w ogóle jest jakieś lotnisko.






    Zabawny szczegół: na wspomnianym tarasie dumnie stoi makieta lotniska. Ale zaraz...



    Wizualizacja lotniska po przejściu tornada?




    Ciekawostka - na dworcu kolejowym na jednym z peronów można za darmo ostrzyc sobie włosy u zdobywających doświadczenie zawodowe adeptów fryzjerstwa:


    Po tygodniu w Bangkoku, najtańszym możliwym sposobem, przedostałem się do Kambodży i Angkoru. Najpierw 7-godzinna podróż pamiętającym chyba XIX wiek pociągiem do ostatniej wioski przed granicą (za równowartość 4,8 zł, ale więcej bym nie dał!).



    Pociąg z Bangkoku do Aranyaprathet. Wagony są chyba drewniane, więc głośno trzeszczą.





    Potem wraz z innymi backpackerami przejazd tuk-tukiem (2zł/os) do granicy i kontrola paszportów na oblężonym przez naciągaczy i oszustów przejściu granicznym z Kambodżą. Po drodze trzeba za $20 wyrobić sobie wizę w kambodżańskim biurze wizowym, gdzie za brak wymaganego zdjęcia paszportowego pobierana jest dodatkowa opłata w wysokości $5, wędrująca oczywiście do kieszeni strażników granicznych.
    Dalej do spółki z nowymi towarzyszami podróży wynajętym minivanem ($7/os) przedostałem się do Siem Reap, miasta sąsiadującego z kompleksem Angkor. Krajobraz po drodze zaskakująco nudny - płaski i bezdrzewny, pola ryżowe i brodzące w wodzie wychudzone woły. Na zdjęciu jedyne wzgórze, jakie widziałem w ciągu dwugodzinnej jazdy przez kambodżańskie pustkowia.



    Podróżując po Kambodży należy uważać, aby nie dać się oszukać. Mi wystarczyło kilka godzin, żeby stać się podejrzliwym wobec każdej napotkanej osoby. Niektórych niespodzianek nie da się jednak uniknąć, np. normalne jest, że kierowca wiozący cię od granicy do Siem Reap nie zawozi cię do hotelu, ale wysadza na zaprzyjaźnionym postoju taksówek, skąd do celu chętnie zawiozą cię jego znajomi za kolejne kilka dolarów.

    Siem Reap. Cóż powiedzieć, Monako to to nie jest. Jest za to dużo dyskotek, barów i ulicznego jedzenia.




    Pobliski kompleks Angkor jest dla odmiany miejscem powalająco pięknym. Trzeba tam pojechać, by się o tym przekonać. Mimo dużej liczby turystów i wszechobecnych handlarzy byle czym, wrażenia są niezapomniane.








    Ten osobnik chwilę potem autentycznie się na mnie rzucił, kiedy nieopatrznie wyjąłem z torby banana. Nauczka na przyszłość - małpy to nie milusie zwierzątka, ale złośliwe bydlęta, których należy unikać.



    Wkrótce zdjęcia z Phnom Penh i lotu do Singapuru. Zapraszam!



    Wamo, tartal, Olson and 11 others like this.

  16. #16

    Dołączył
    Dec 2013

    Domyślnie

    Czas opuścić Angkor i udać się do stolicy kraju - Phnom Penh. Przejazd odbył się nocą, na pokładzie najdziwniejszego autobusu, jaki widziałem na oczy. Przy wejściu do środka należało zdjąć buty, a wewnątrz, zamiast standardowych foteli w dwóch rzędach po obu tronach przejścia, autobus wyposażony był w półleżące fotele umieszczone na dwóch poziomach. Do każdej takiej leżanki przydzielony był (niezbyt świeży) kocyk. Mój problem polegał na tym, że w miejscu, gdzie normalna osoba powinna mieć nogi, znajdowało się pochylone w moim kierunku oparcie fotela przede mną, i znalezienie wygodnej pozycji do spania okazało się niewykonalne. I nie chodzi o to, że rozmiar foteli pomyślany był dla niskich Azjatów, bo żeby wygodnie się tam położyć, musieliby oni nie mieć również stóp.
    Do tego dochodzi dramatyczny stan drogi między Siem Reap i stolicą, który wprawiał autobus w dziki taniec praktycznie przez całą nocną podróż. Nie mówiąc o dwukrotnych, godzinnych postojach na poboczu w oczekiwaniu, aż schłodzi się przegrzany silnik.




    Ale nie narzekajmy! Jesteśmy w Phnom Penh!




    W porównaniu z Bangkokiem miasto jest zdecydowanie senne.




    Na wizytę zasługuje jednak choćby z powodu znajdującego się tam Muzeum Ludobójstwa Tuol Sleng. Znajduje się ono w budynku szkoły, przemienionej w trakcie rządów Czerwonych Khmerów w tzw. Więzienie Bezpieczeństwa S-21. Według szacunków, w okresie 1975-1979 w budynku torturowano i zamordowano ok. 17 000 ludzi, z czego tylko 12 osób (!) ocalało.




    W całej Kambodży w czasie czteroletnich rządów Pol Pota zamordowanych zostało od 1,7 do 2,3 mln ludzi z 7-milionowej populacji kraju. Martyrologia narodu Khmerskiego jest nie mniej tragiczna niż narodu Żydowskiego.




    Jeszcze kilka fotek:






    Stadion Olimpijski i grupowy aerobik o zachodzie słońca:




    Po trzech dniach w Phnom Penh pora wracać do świata wysoko rozwiniętego. Singapur czeka!




    Lotnisko w Phnom Penh jest przyzwoite. Dosyć nowoczesny terminal, czysty i klarownie rozplanowany. Trochę Duty Free, tłok niewielki, aczkolwiek kolejka do odprawy na co najmniej 20 minut stania.

    Co ciekawe, od podróżnych opuszczających kraj drogą lotniczą pobierany jest podatek wyjazdowy w wysokości $25. Jest on wliczany w cenę biletu na samolot.




    Boarding lotu linii Jetstar Asia nr 3K594 odbył się przez rękaw. Na pokładzie sporo obcokrajowców, wielu Chińczyków-Singapurczyków i stosunkowo niewielu Khmerów.




    Mój fotel. Ogólnie w trakcie podróży byłem zaskoczony standardem operujących w Azji linii lotniczych. Przeloty w cenach niewiele różniących się od europejskich low-costów odbywają się z głównych lotnisk, nowoczesnymi maszynami, bez znanych choćby z Ryanaira reklam i w zasadzie jedyna różnica między takim Jetstarem a tradycyjnymi liniami to brak darmowych posiłków i to, że załoga jest ubrana w twarzowe, ale mocno nieformalne t-shirty.




    Bardzo przyzwoita ilość miejsca na nogi:



    W trakcie naszego boardingu wylądował ATR Vietnam Airlines w baaardzo zabytkowym malowaniu




    Ostatnie spojrzenie na terminal w trakcie kołowania:




    Po starcie roztoczył się widok na Phnom Penh. Miasto nie grzeszy urodą, ale krajobrazy w trakcie lotu - wręcz przeciwnie!




    Phnom Penh leży u zbiegu rzek Tonlé Sap i Mekongu:




    Ale wody.. jest znacznie więcej!




    Chmury nad zalaną wodą Kambodżą w popołudniowym słońcu wyglądały niesłychanie malowniczo.






    I oto jestem w Singapurze! Po dosyć długim podejściu do lądowania nad jedną z indonezyjskich wysp, wylądowaliśmy, dosłownie w strugach deszczu. O dziwo, podczas gdy w Tajlandii i Kambodży zaczęła się właśnie pora sucha i przez cały mój pobyt praktycznie w ogóle nie padało, w Singapurze właśnie zaczynał się okres największych ulew, i faktycznie każdego dnia mojego trzydniowego pobytu miało miejsce prawdziwe oberwanie chmury.

    Po wylądowaniu samolot zaparkował przy Terminalu 1 na "australijskim" terytorium:



    Lotnisko Changi od razu robi sympatyczne wrażenie:





    Po kontroli granicznej krótkie oczekiwanie na bagaż, spotkanie z moim gospodarzem, przejazd lotniskową kolejką na stację metra i zakup trzydniowego biletu na komunikację miejską (ok. 70zł!). Singapur jest niestety dosyć drogi, a cena 18 dolarów za najtańszą kartę pre-paid (ok.50zł) zupełnie mnie zszokowała.

    Wkrótce parę zdjęć z Singapuru i dalsza część wyprawy!
    tartal, jrk011, Olson and 14 others like this.

  17. #17
    Awatar otul72

    Dołączył
    Jan 2011
    Mieszka w
    OSZ

    Domyślnie

    jazda pociągiem suuuuuper
    Canon EOS 400D + 70D, MAK 127

  18. #18

    Dołączył
    Dec 2013

    Domyślnie

    Tak oto dotarłem do Singapuru, który kompletnie mnie zaskoczył. Spodziewałem się zobaczyć miasto takie, jak wyobrażam sobie azjatyckie metropolie - głośne, stłoczone i pełne życia. Tymczasem Singapur okazał się niespodziewanie spokojny, przyjazny i porządny (co akurat mnie nie zaskoczyło). Spodziewałem się klona Hong Kongu, a trafiłem do azjatyckiego Frankfurtu nad Menem. Miasto nie przytłacza skalą, pełne jest kameralnej, kolonialnej zabudowy i sympatycznych lokali w zachodnim stylu. Transport - znakomity, przestrzeń publiczna dopieszczona, i przede wszystkim - tygiel kultur. Nie można opuścić Singapuru i nie zwiedzić Chinatown, Little India i the Muslim Quarter. Kuchnie z całego świata - od meksykańskiej do szwedzkiej i od bliskowschodniej do australijskiej.

    Oto kilka zdjęć:




    Nic nie wolno! Olaboga!




    Czas na śniadanie - owsiankę z jajkiem!




    Znany wszystkim aż za dobrze hotel Marina Bay Sands:




    Również oklepany widok na Downtown znad rzeki Singapore:




    the Muslim Quarter




    Któraś z bocznych uliczek nieopodal Chinatown




    Świątynia Hindu na Waterloo Street




    Po trzech dniach w Singapurze pora na lot do Manili, o godzinie 1:45 w nocy. Na lotnisko jadę jednak dużo wcześniej.




    Na lotnisku Changi wrażenie robi już sama stacja kolejowa:






    Ze względu na nadmiar czasu, udałem się na zwiedzanie nowego Terminala 3. Na całym lotnisku moją uwagę zwróciła ogromna liczba restauracji w strefie landside. Ok. 20:00 do każdego z niezliczonych, wypełnionych po brzegi lokali stała kolejka chętnych.




    Mój lot odbywał się z Terminala 2, i tam też udałem się do odprawy bagażowej. Ku mojemu zdziwieniu, do zwykłej odprawy ustawiła się długa kolejka pasażerów, a do lady dla odprawionych online - kolejki nie było żadnej. Przy check-inie nie obyło się jednak bez nerwów - tak jak wcześniej mówiłem, przed odlotem na Filipiny linie wymagają okazania kserokopii karty kredytowej, którą płacono za bilet i kopii paszportu jej właściciela. Wyposażony w owe kserokopie podszedłem do lady, gdzie pani powiedziała, że będzie też potrzebowała rezerwacji na lot powrotny z Filipin. Ty trochę się zmartwiłem, bo rezerwację miałem tylko w wersji cyfrowej. Moja paranoiczna wyobraźnia w takich momentach zaczyna podsuwać mi wszystkie najgorsze scenariusze, a tu, na domiar złego, pani ze zmarszczonymi brwiami spogląda na ekran i pyta, czy to tej karty użyłem do rezerwacji. Podczas kiedy w mojej wyobraźni przewijały się różnorakie apokaliptyczne obrazy (zeskanowałem złą kartę? będę musiał kupować nowy bilet? zostanę na miejscu? i co teraz?), pani przez parę minut czekała na koleżankę, która, kiedy przyszła, rzuciła okiem na ekran, i powiedziała że wszystko jest w porządku. Ku mojej uldze dostałem więc w końcu kartę pokładową, i to już bez pytania o bilet powrotny z Filipin.

    Mój lot to TR 2728:




    Od tej pory mogłem w spokoju zachwycać się lotniskiem, moim zdaniem słusznie uznawanym za najlepsze na świecie. Mimo że nie powala architekturą (np. sufity są dosyć niskie), to jakość usług jest tak znakomita, a atmosfera jest tak relaksująca, że jeśli kiedyś będę musiał przesiadać się gdzieś w Azji, postaram się, by był to Singapur. W toaletach rozmieszczone są maszynki do głosowania w sprawie czystości toalet, podobnie przy kontroli paszportowej można ocenić jakość i szybkość obsługi. Wewnątrz terminala rozbrzmiewa śpiew ptaków i szum wody, a atmosfera jest tak sympatyczna, że nie miałbym nic przeciwko zostaniu tam na dłużej, mimo że na lotnisko i tak przyjechałem dobre kilka godzin przed odlotem.








    Jedynym mankamentem jest fakt, że kontrola bezpieczeństwa odbywa się w bramkach, w których nie ma już nic poza toaletą i fontanienką z wodą pitną. Nie wiem też, jak w takim układzie wygląda sprawa przewożenia zakupów z duty free.
    Na zdjęciu widoczne są też fotele, w których można (za darmo) zrobić sobie masaż.




    Z samego lotu Tigerair zdjęć nie mam prawie żadnych - samolot wzbił się w powietrze planowo o 1:45 w nocy, praktycznie od razu poszedłem więc spać.



    Samolot prawie pełen, ale miejsce za mną wolne! Mogę więc bez wyrzutów sumienia rozłożyć fotel na full i korzystając z gadżetów dostarczonych
    jeszcze przez Qatar Airways, udać się w objęcia Morfeusza. Przy okazji moja refleksja: w trakcie większości lotów osoby przede mną bez żadnych zahamowań na wstępie rozkładały fotel do samego końca. Ja robię to tylko wtedy, kiedy miejsce za mną jest wolne, a jeśli nie, to albo nie robię tego wcale, albo minimalnie, zawsze też obracam chociaż głowę, żeby upewnić się, czy nie będę przeszkadzał osobie za mną. Czy to ja jestem staromodny, czy to ludziom brak kultury?



    Miejsca na nogi wyraźnie mniej, ale A320 Tigerair nie odbiegał znacząco standardem od A320 Jetstara.



    Dobranoc i do zobaczenia na Filipinach! Nie liczcie jednak na multum wrażeń - pobyt na wyspie Luzon był dla mnie nieudany, ale o tym w kolejnym odcinku.
    otul72, Pokrak, tartal and 5 others like this.

  19. #19

    Dołączył
    Sep 2009
    Mieszka w
    Józefów

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Friendly Rebel Zobacz posta
    Przy okazji moja refleksja: w trakcie większości lotów osoby przede mną bez żadnych zahamowań na wstępie rozkładały fotel do samego końca. Ja robię to tylko wtedy, kiedy miejsce za mną jest wolne, a jeśli nie, to albo nie robię tego wcale, albo minimalnie, zawsze też obracam chociaż głowę, żeby upewnić się, czy nie będę przeszkadzał osobie za mną. Czy to ja jestem staromodny, czy to ludziom brak kultury?
    Jedno i drugie. Niestety większość ludzi w samolotach w ogóle nie zwraca uwagi na to co dzieje się za nimi lub przed nimi (znane na pewno Wam wielu urocze kopanie lub wypychanie fotela przez sąsiadów z tyłu). Ciekawe też zjawisko zaobserwowałem wracając z Dohy, siedząc w 2 rzędzie Y. Uroczy towarzysze podróży z pierwszego rzędu odpychali się wesoło nogami od przegrody pomiędzy C i Y, wskutek czego liczba miejsca kurczyła się znacząco, odtąd unikam 2 rzędu!

  20. #20
    tbk
    tbk jest nieaktywny

    Dołączył
    Feb 2011
    Mieszka w
    Łódź

    Domyślnie


    Polecamy

    Jak smakowała ta owsianka z jajkiem? Przyznam, że musiałem szybko przewinąć w dół, bo samo patrzenie źle na mnie wpływało

Strona 1 z 3 1 2 3 OstatniOstatni

LinkBacks (?)


Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •