Fajna relacja, ale nie wiem, czemu się tak ekscytujesz metalowymi sztućcami - chyba we wszystkich sensownych liniach są, w Locie też.
Cześć wszystkim! Poniżej moja 5. relacja na forum i 4. do USA (NY). Mam nadzieję, że wam się spodoba i nie zaśniecie podczas czytania Relacja nie jest na żywo, będzie bardziej typowo lotnicza. O samych Stanach i Nowym Jorku dużo już zostało na forum napisane, ale co tam Zatem miłej lektury!
W końcu się udało. Wszędzie się naczytałem, jaki to SWISS och i ach, że najlepszy w Europie, że to i tamto Zawsze chciałem go wypróbować i się w końcu udało! Bilet został zakupiony na termin od 17.12 do 12.01 miesiąc wcześniej i kosztował mnie (a raczej siostrę) 1944zl. Jako, że to ja robiłem rezerwację, mogłem sobie wybrać linię lotniczą. Z najtańszych opcji był chyba Air Berlin, BA, AF, LX były nieco droższe, ale w podobnych cenach. No to wybrałem sobie SWISS.
Podkradnę sposób ze statystykami z innych relacji
Odbyłem odpowiednio swój 26, 27, 28 i 29. lot, dwie nowe linie lotnicze (Helvetic i SWISS), jedno nowe lotnisko. Dwa nowe typy samolotów (Fokker100 i A330 – zawsze chciałem nim polecieć, ale ostatnim razem Delta zmieniła mi 332 na 763). Spędziłem w powietrzu 20 godzin i 40 minut i przebyłem 9132 mile (14702.5km). Ponadto lot atlantycki SWISSem okazał się być najdłuższym, jeżeli chodzi o dystans (3925mil/6319km).
Łącznie w życiu odbyłem 29 lotów, przetestowałem 10 linii lotniczych, odwiedziłem 13 lotnisk, leciałem trzynastoma różnymi samolotami w różnych wersjach, pokonałem 69855km (43406mil – 1.7x dookoła Ziemi), spędziłem w powietrzu 104 godziny i 13 minut.
Dokładniejsze dane w moim flightdiary.net w sygnaturze.
17.12.2013r.
WAW-ZRH
LX1343 9:40-11:50
Helvetic Airways
Fokker100 HB-JVI
Na lotnisko docieram lekko po godzinie ósmej, co jest wystarczające. Brak kolejki do żadnego z 3 dostępnych stanowisk Swiss. Małe przepakowanie i bagaż z jednym kilogramem nadbagażu znika na taśmie. Odbieram karty pokładowe i uciekam do kontroli bezpieczeństwa. Stanowisk otwartych było raczej dużo, kolejki były małe. Idę popatrzeć trochę na płytę. Nic ciekawego się nie dzieje, sam terminal też raczej pusty. Niedługo później ląduje mój Fokker z Zurychu. Boarding odbędzie się przez rękaw. Na pokładzie pasażerów wita kapitan oraz stewardessa, druga jest przy wyjściach awaryjnych. Obie panie bardzo młode. I ładne Samolot raczej pełny. Samolot w środku wygląda dośc przytulnie i mimo, że wydaje się bardzo ciasny, jest dosyć komfortowy. Miejsca na nogi również wystarczająco (mam 181cm wzrostu). Po naoglądaniu się różnych filmików na youtube, wybrałem miejsce 18A. Koniecznie chciałem siedzieć za skrzydłem i przed silnikiem (z rzędu 19 jeszcze można coś zobaczyć - silnika nie, a z rzędu 20. chyba już nic, bo silnik zasłania widok). Ja mogłem zajrzeć jeszcze do silnika Safety demo, kołowanie do pasa 15 i start z lekkim opóźnieniem. Dźwięk silnika przy starcie jest niesamowity! Coś jak wiercenie Każdy, kto będzie leciał tym samolotem powinien chociaż raz usiąść z tyłu, żeby to usłyszeć (chyba, że z przodu słychać tak samo, ale wiem, że np. w A320 jest to różnie). Pogoda słoneczna, temperatura trochę powyżej zera. Serwis pokładowy na porannym rejsie do Zurychu to croissant i czekoladki firmowe SWISS (2 razy). Ponadto napoje do wyboru, kilka razy. Klasa binzes liczyła 2 lub 3 rzędy. Żadnej firanki czy kutynki nie było. Były tylko plakietki jak w Brussels Airlines, które po boardingu zostały zebrane. Lot spokojny, bez przygód. W końcu zniżanie i lądowanie w ZRH na pasie 14. Kołowanie do rękawa (a wszystkie inne Fokkery Helvetic stały na stanowiskach) Deboarding i do drugiego samolotu. Razem ze mną jest kilka innych osób (może z 10 lub coś koło tego), które polecą ze mną do Nowego Jorku.
Lufthansa do Frankfurtu
Mój Helvetic
Boaring pass
Widok po zajęciu miejsca
I w powietrzu
Już w ZRH
HB-IJH
A346 THAI do BKK
17.12.2013r.
ZRH-JFK
LX14 13:00-16:00
SWISS INT'L AIRLINES
Airbus A330-300 HB-JHM
Swiss International Airlines - ależ to brzmi! Albo British Airways - te nazwy kojarzą mi się jakoś strasznie dobrze. Światowo i z luksusem hehe
Transfer na lotnisku w Zurychu to łatwizna. Nie wiem, czy gdziekolwiek indziej jest łatwiej/lepiej. Samoloty szerokokadłubowe odlatują z terminala E, gdzie dojeżdża się kolejką, która jeździ co 3 minuty. Co dziwne podczas transferu nie było kontroli bezpieczeństwa - sprawdzano jedynie paszporty. Gdy docieram pod gate potwierdza się tylko reg samolotu, którym polecę (na stronie lotniska w Zurychu - podobnie jak na stronie lotniska w AMS - można sprawdzić na większość lotów kolejnego dnia reg samolotu, który będzie odbywał dany rejs). Długo czekać nie muszę, bo zaraz rozpoczyna się boarding. Po wejściu do samolotu jakoś strasznie czerwono. No tak - dzisiejszy rejs przecież obsługiwany jest przez załogę Edelweiss. Czasami się wymieniają i załogi Edelweiss latają na niektórych rejsach LX i odwrotnie. Podczas rezerwacji jest adnotacja, jeżeli lot Swiss będzie z załogą szarotki Na każdego pasażera czeka poduszka, kocyk i słuchawki. Samolot ma bardzo ładną kolorystykę w środku (jak dla mnie), jest bardzo czysty i zadbany. Każdy pasażer ma przed sobą PTV.
Boarding
Za oknem
Miejsca na nogi sporo – można się spokojnie rozłożyć
Pushback, kołowanie do pasa 16 i w drogę. Pogoda super. Po oderwaniu się od pasa kręcimy w lewo kółeczko nad lotniskiem. Trochę nudów i rozpoczyna się oczywiście serwis. Najpierw napoje, później jedzonko. Posiłek do wyboru - wołowina lub lazania wegetariańska. Wybrałem lazanię, zła nie była. Do tego jakaś sałatka, bułeczka, ciasto itp. No i jak w Lufthansie - metalowe sztućce. Nie wiem czemu, ale serwis wydał mi się trochę ubogi (mimo, że nie odbiegał od innych linii). Może dlatego, że się aż tyle naczytałem i miałem większe wymagania? No ale z głodu nie umarłem. Sama załoga bardzo młoda i muszę przyznać, że bardzo profesjonalna. Nie ociągali się z serwisem, nie trzeba było długo czekać aż wózek przyjedzie z początku samolotu na koniec itp. Na prawdę szybko się wyrabiali. Lot niemiłosiernie mi się dłużył. W końcu trwał rozkładowe 9 godzin + czekanie na rękaw na JFK z 15 minut. Masakra. Podczas lotu nic specjalnego się nie działo. Przed lądowaniem drugie jedzonko - jakaś włoska ciabatta z nadzieniem podawana na ciepło. Zjadliwe, ale mogło być lepsze. Do tego lody. Zniżanie na lotnisko Kennedy'ego odbywało się w chmurach, później w całkowitej mgle, aż do samego przyziemienia na 4R. Jeszcze chwilę czekamy na ten rękaw, bo nie ma W Nowym Jorku zimno i snieg Podczas deboardingu pytam jedną ze stewardess, czy mogę dostać amenity kit, gdyż zbieram takie duperele - no i w szwajcarskich liniach są bardzo fajne - metalowe pudełeczko z nadrukowanym samolotem A320, A330 lub Avro. Niestety pani strasznie mnie przeprasza, ale nie może mi dać, bo już nie pamiętam dokładnie o co chodziło Ale mówi, żeby poprosił na rejsie powrotnym - do bazy. Swoją drogą była bardzo miła
Po wyjściu z samolotu szybko do immigration, żeby nie czekać później 2 godzin w kolejce. I dobrze zrobiłem. Czekałem może z 10 minut, a za mną zaczęła tworzyć się długa kolejka - chyba lot Emirates. Przy odbiorze bagażu naszą załogę i znowu ucinam pogawędkę ze stewardessą od amenity kit Swoją drogą, to mają całkiem fajne uniformy
Po starcie mieliśmy fajny widok na lotnisko
Obiad
Ciabatta i lody przed lądowaniem
No i zaczynam 4 tygodnie lenistwa!
O Nowym Jorku już było pisane na forum, ale wspomnę trochę o tutejszych świętach. Mianowicie Amerykanie mają kompletnego bzika na tym punkcie Kupują wszytko, stroją wszystko we wszystko i jeszcze więcej. Przystrajają nawet samochody różnymi rogami, kokardami, czy łańcuchami (jak ambulans, który widziałem). Niektórzy przed domami mają tyle figur i figurek i balonów pompowanych, że nawet pojęcia nie macie Serio! Domy są poubierane od szczytów do samej ziemi (oczywiście nie wszędzie - tutaj piszę o konkretnej bogatszej dzielnicy, ale zapomniałem nazwę). Każde okno i każda krawędź domu się świeci. Ba! Nawet drzewa są poubierane! Zwykłe drzewa. Masa ludzi robi sobie fotki przed różnymi domami. To z jakimiś dwumetrowymi żołnierzykami lub z całą rodziną Myszki Miki. Ludzie tutaj to mają fantazję. Oczywiście domów i podwórek nie zdobią ozdoby typowo bożonarodzeniowe, ale też różnego rodzaju słodycze. Zresztą - wkleję kilka zdjęc, ale mało, bo rozładował mi się aparat i mam tylko kilka Jeden z mieszkańcow (miał ubrany cały dom i podwórko - wszystko się świeciło) przez prezentera tv, że chyba musi dużo płacić za prąd, odrzekł że go to nie obchodzi. Najważniejsze, że cały dom się świeci
Kilka fotek z jednej z okolic
Innego dnia wybrałem się z mężem siostry na Roosevelt Island. W sumie nic ciekawego tam nie ma, ale poszliśmy z ciekawości. Lepiej nie chodzić tam w nocy/późnymi wieczorami, a samemu to i nawet w dzień. My wybraliśmy się wieczorem. Za kolejkę płaci się jak za zwykłe metro. Na ulicach wysepki pustki. Dosłownie. Żywej duszy nie było. Chodzimy to tu, to tam, idziemy do jakiegoś parku(?), czy nie mam nawet pojęcia co to było. W każdym razie było ciekawie - mijamy budki strażnicze bez żadnych osób w środku, dalej pustki, jakieś ruiny budynku - sceneria w sam raz na jakiś horror Ale powiem szczerze, że na prawdę dosyć ciekawie to wyglądało W nocy lepiej tam nie chodzić, ale nie dlatego, że jakiś duch wciągnie was do tego domu tylko jest po prostu niebezpiecznie. Ludzi nie ma - w domach, a po drodze można spotkać tylko jakichś dwudziestolatków, którzy piją/palą i obserwują każdy twój krok.
Przy okazji pobawiłem sie trochę aparatem
Queensboro Bridge i trochę Mannhattanu
Sceneria na horror
Innego dnia miałem okazję spróbować, jak smakują kasztany. Złe nie są, ale tyłka nie urywa Sushi również zjadliwe, ale nie należy do moich ulubionych dań. Za to smażone lody – to jest to!
Kasztany każdy wie, jak wyglądają
Moje sushi
Smażone lody
I jeszcze dwa zdjęcia – wschód i zachód Słońca nad Mannhattanem
12.01.2014r.
JFK-ZRH
LX15 21:10-10:50
SWISS INT'L AIRLINES
Airbus A330-300 HB-JHJ
W końcu do domu! Dawno tak się nie cieszyłem, że wracam! W terminalu 4 na JFK zjawiamy się po 19:00 czasu lokalnego i od razu udajemy się do check-in. Akurat widać załogę mojego lotu – również się odprawiają na lot J Do stanowisk kolejki nie ma. Pani zabiera bagaż z 3 kg nadbagażu (za który nawet nie kazała płacić) Zapytała tylko, czy mamy drugą walizkę, ale po odpowiedzi, że nie, lekko się uśmiechnęła i dała karty pokładowe Bardzo miło. Chwilę później do kontroli bezpieczeństwa. I to mi się nie podobało – kolejki mega długie. Może przez to, że terminal 4 jest bardzo duży, ale odlatując z T1 JFK (który jest w sumie nieco mniejszy) aż tak źle chyba nie było. Na kontroli skaner. Gate numer 27 (literki nie pamietam). Trochę trzeba podejść. Przy rękawie stoi już HB-JHJ, którym polecę w drogę powrotną. Obok nas do rękawa dokuje 773 Etihad, a po drugiej stronie terminala dużo samolotów Delty i m. In. 744 KLM, który poleci do AMS jako KL643.
SWISS A333 HB-JHJ
Etihad B773
Czas na boarding. Przy wejściu szef pokładu, mijam boznes klasę i zasiadam na 27A w mniejszej części klasy ekonomicznej. Obok bardzo miła stewardessa. Słysząc ‘boarding completed’ widzę już, że samolot pełny nie będzie. Nie był też pusty, ale znalazło się trochę pustych miejsc. Gdzie niegdzie wolny cały rząd od okna, lub środkowy. Odkołowujemy o czasie i kołowanie do 31L i start. Podczas kołowania kapitan informuje, że jesteśmy numer 3 w kolejce do startu. Po oderwaniu się od pasa kierunek w lewo i kółeczko przy lotnisku. Za oknami ciemno, więc magazyn pokładowy w ręce i zobaczymy, co ciekawego jest w SWISS. Zaraz po tym widać stewardessy z wózkiem – serwis. Najpierw napoje z krakersami. Bardzo spodobała mi się jedna rzecz. Zamiast marnować plastik/szkło stewardessy informują każdego, kto bierzę wodę, że później istnieje możliwość ponownego napełnienia z dużej butelki. Fajne wyjście Oczywiście jeżeli ktoś poprosił o drugą butelkę, to problemu nie było Poźniej jedzenie. Bardzo miłe stewardessy oferują co wyboru: kurczaka lub ... no właśnie nie pamiętam co. Chyba jakieś wegetariańskie danie. Biorę kurczaka, co było bardzo pysznym wyborem Najlepsze jedzenie, jakie kiedykolwiek jadłem w samolocie. Kurczak w sosie z warzywami i puree ziemniaczane. Do tego sałatka, ciasto, masełko itp. No i metalowe sztućce Co podobało mi się w serwisie to to, że chwilę później stewradessa przeszła po kabinie z koszyczkiem pieczywa i każdy mógł sobie wziąć więcej, jeżeli chciał Chyba nigdy tego nie spotkałem w innych liniach. No i sama załoga: mega przyjazna, miła, uśmiechnięta (nawet te młode stewardessy), bez żadnych fochów, kiedy ktoś o coś poprosił, ale przede wszystkim fajne było to, że do każdego pasażera zwracały się indywidualnie, nie jak czasami bywa, że poza wózkiem z cateringiem na nic innego nie patrzą. Zrobiły bardzo dobre wrażenie. I to, że (później się przesiadłem do ostatniego rzędu) widać było, że na prawdę pracują i są dla pasażerów (nie jak w Air France, bo przecież można zdejmować buty z nóg i o nich rozmawiać x) Tam tylnia kuchnia to raczej było miejsce plotek załogi – co również miało miejsce w Delcie). W środku lotu (jak to na nocnym locie) kabina wyciemniona. Co jakiś czas stewardessy sprawdzają, czy u pasażerów niczego nie brakuje i roznoszą wodę. A wezmę kubeczek Jakiś czas później znowu woda i stewardessa już sama pyta, czy nie chcę. Nie powiem miło Znowu plus – w innych liniach tego nie spotkałem Właśnie, no i mam pytanie: stewardessy po serwisie, czy tam przed, poprosiły wszystkich pasażerów o zasłonięcie okien. Po co, skoro lot i tak w nocy? Na wschód Słońca już i tak można było je odsłonić
Czas na PTV. Nie powiem – zawartość bardzo bogata. W tym masa nowości. Filmów do wyboru do koloru – tych najnowszych i innych, z muzyką to samo. Wiele nowości rynkowych. Niestety żaden film nie miał nawet polskich napisów. Swoją drogą polecam film „Millerowie” . Z muzyki do wyboru można było sobie słuchać całego albumu jednego artysty lub wybrać kanał z przebojami europejskimi/ amerykańskimi/innymi. Były też jakieś gry, mapka lotu, nie było kamerki na zewnątrz samolotu. Ani w tym egzemplarzu, ani w tym, którym leciałem do USA. Z tym PTV nikt by się nie zanudził. W międzyczasie idę do galley zapytać stewardessę o moją uaptrzoną amenity kit. Mówi, że to tylko dla pasażerów kalsy biznes, ale postara się załatwić, lecz nic nie obiecuje. Oczywiście nie musiałem długo czekać, bo od razu po to poszła. Chwilkę po tym wraca z pudełeczkiem MAM! Dziękuję jej bardzo, lecz zostałem poproszony, żeby w miarę możliwości schować Oczywiście nie muszę dodawać, że wszystko z usmiechem. Z tyłu w galley, mini barek – napoje do wyboru, ciasto, krakersy i inne mini dodatki, które były serwowane razem z kolacją. Po rozjaśnieniu kabiny wracam na swoje miejsce (bagaż tam został i wszystko inne – przesiadłem się jedynie po to, żeby ciągle nie przeszkadzać panu z Serbii, który siedział obok – a on po angielsku niet ). Na sniadanie croissant, jogurt, sok pomarańczowy, plus herbata/kawa/woda – nie pamiętam, czy również jakieś inne napoje. To już mój ósmy lot long-haul i nigdy nie trafiłem na tego sławetnego omleta Może mam pecha, jednak chociaż z czystej ciekawości chciałbym go spróbować. Lądowanie w Zurychu pół godziny przed czasem. Krótkie kołowanie do rękawa i deboarding, podczas którego jeszcze krótka rozmowa z bardzo uprzejmą stewardessą
Po starcie
[img]http://imagizer.imageshack.us/v2/800x600q90/20/ew2i.jpg[/img
Kolacyjka
Śniadanko
Za oknem już jasno
Willkommen in Zürich!
Mój A333 i częsciowo widoczny B762 US Airways
No i amenity kit ze Swissa
No i teraz transfer. Terminal E pusty. Ledwie kilka osób. Za oknem push back 762 US Airways, przy rękawie 767 United, czy też 788 Qatar Airways. Przy wejściu do kolejki widać załoge Turkish Airlines, która poleci chyba A321 do IST. Swoją drogą to mają bardzo bardzo bardzo ładne stewardessy Serio. I stewardessy mają bardzo ładne apaszki. Za to uniformy z United mi się w ogóle nie podobają. Ogólnie chyba linie amerykańskie nie dbają o takie rzeczy. Krótki przejazd kolejką, podczas którego na ścianach jest animacja ze szwajcarkich gór i polan i słychać dzwonienie dzwoneczka i charakterystyczny (alpejski?) okrzyk Nie muszę przypominać, że transfer na ZRH jest mega prosty. Mimo, że trzeba trochę się nachodzić. Kontrola paszportowa u bardzo miłej pani, która pyta skąd wracam. Po odpowiedzi, że z Nowego Jorku od razu pyta, jak to było z tą zimą, bo w tv widziała, że zasypało Krótka rozmowa, ale trzeba iść do samolotu.
13.01.2014r.
ZRH-WAW
LX1348 12:10-13:55
Helvetic Airways
Fokker100 HB-JVG
Mój gate to A72. Pod rękawem jeszcze żadnego samolotu nie ma. Przez okno bardzo dobry widok na pas startowy – uwielbiam momenty, kiedy rozpędzone samoloty odrywają się od pasa Widać też terminal E, przy którym stoi mój A333 z JFK, 767 United, Turkish, czy UIA. Przy terminalu A same europejskie linie – jak to w Szwajcarii przeważnie Swiss, Edelweiss i Helvetic. Był też Air Berlin, Finnair, przewinął się TAP, KLM, Iberia, czy Lufthansa. W terminalu coraz większy ruch, a do rękawa podkołowuje Fokker100 HB-JVG, który tego dnia robił następujące rotacje: STR-ZRH-BUD-ZRH-WAW-ZRH-BUD-ZRH. Się nalatał
SWISS A320 HB-IJH
Ogon Fokkera do Warszawy
Ile samolotów widzisz?
Szarotka – tak brzmi Edelweiss w tłumaczeniu na polski
Na ekranie widać napis ‘self-boardnig’, czyli każdy sam sobie skanuje kartę pokładową Oczywiście obsługa lotniska wszystko kontroluje. Przy wejściu każdego wita purser – znowu jestem zaskoczony wiekiem załogi – purser może 20 kilka lat, a stewardessa wygląda na jeszcze młodszą Oboje bardzo mili. Ciekawe, czy w całym Helveticu mają takie młode załogi Samolot raczej pełen, odkołowujemy kilka minut po rozkładowym czasie. W międzyczasie załoga walczy z jedną z półek na bagaż – nie chciała się zamknąć. W końcu problem zostaje rozwiązany – przyklejają klapę naklejkami – co też nie było zbyt skuteczne na początku oraz przy lądowaniu, bo półka się zwyczajnie i tak otworzyła Start i zasypiam. Budzę się po kopnięciu w nogę przez współpasażera. Serwis w połowie kabiny. Do jedzenia do wyboru kanapka z szynką lub serem + napoje, ale tylko jeden raz. No chyba, że pierwszy wózek przespałem, ale wątpię. Kanapka z szynką całkiem dobra. Gdy poprosiłem o drugą, dostałem bez problemu. Sam lot spokojny i przy dobrej pogodzie. Podoba mi się kolorystyka w środku samolotu. Same fotele nic ciekawego, bo szare, ale czerwona wykładzina sprawia jakieś takie miłe wrażenie. Przed lądowaniem oczywiście czekoladki firmowe SWISS. Lądowanie na pasie 33 i kołowanie do jednego z rękawów (do jednego z tych, co kiedyś były pomarańczowe). Po lewej E75 i 95 LOTu. Deboarding i po bagaż. Troszkę trzeba było poczekać, ale mój wyjechał jako jeden z pierwszych, więc zabieram i spadam. Pogoda w Warszawie fajna – ciepło i słonecznie
Po zajęciu miejsca w samolocie
Miejsca na nogi dużo
Tu chciałem tylko zobrazować, co widać z okna – wszystko na raz
Podejście – ucieszyły mnie polskie widoki
No i standardowy widok w WAW
To jeszcze podsumowanie:
SWISS po Europie (Helvetic, ale wysposażenie i wszystko miało logo SWISS, ale załogi Helvetic) – byłem pozytywnie zaskoczony. Myślałem, że do jedzenia raczej nic nie będzie, albo że będzie coś małego/niedobrego. Tymczasem było bardzo dobrze. Na poziomie LH i częściowo AF. KLM zdecydowanie wypada najlepiej. Załogi były bardzo miłe, samoloty czyste i wygodne, miejsca na nogi dużo. No i w obu lotach europejskich był rękaw – zarówno w WAW jak i w ZRH, gdzie inne samoloty Helvetic jakie widziałem, stały na stanowiskach oddalonych.
SWISS już jako SWISS na long haul: rejsem tam byłem nieco rozczarowany (może bardziej serwisem). Nie wiem, czemu, bo nie odbiegał w niczym od innych linii, ale jakoś takie wrażenie miałem. Lot powrotny to już sama przyjemność. Jedzenie przepyszne, załoga super, seriws super, PTV bardzo fajne i bogate, samoloty bardzo czyste i nowe, kolorystyka bardzo ładna, miejsca na nogi również dużo.
WAW- najlepsze lotnisko na świecie
ZRH – również fajne lotnisko, transfer bardzo łatwy (jak również w AMS). Brak kontroli bezpieczeństwa (na moich lotach przynajmniej), co zdecydowanie na plus. Oznakowania bardzo dobre.
JFK - terminal 4 nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Owszem, jest duży, ale wydaje się też być bardzo zatłoczony i przed przejściem przez security nie zrobił również wizualnie na mnie dobrego wrażenia. Oznakowanie bardzo dobre.
No to by było na tyle Mam nadzieję, że nie przynudziłem i się podobało. W razie pytań/spostrzeżeń służę pomocą i dziekuję za czytanie
Sebastian.
Fajna relacja, ale nie wiem, czemu się tak ekscytujesz metalowymi sztućcami - chyba we wszystkich sensownych liniach są, w Locie też.
Spoko relacja , pisales ze air berlin byl tanszy ale wybrales jednak swiss ,mozesz napisac dlaczego? Moze glupie pytanie ale ja wybral bym tanszego air berlin , zawsze pare zlotych w kieszeni
Marcoos, w economy prawdziwe metalowe sztucce sa bardzo rzadko. Z tych co lecialem ostatnio na dlugich lotach: AF, BA, Qatar, Cathay. Wszystko plastiki. Nie powiesz, ze QR i CX to malo sensowne linie ;-) W EK byly metalowe ;-)
Sebastian, bardzo fajna relacja. Z przyjemnoscia przeczytalem
A319 A320 A321 A33(23) A34(36) A388 AT42 AT72 B717 B737(345789) B744 B752 B763 B77(2W) B78(89) CRJ(279) DH8X E120 E145 E170 E175 E190 E195 F100 RJ1H
9V 9W AA AB AC AD AF AK AP AY AZ B6 BA BJ BR C0 CX DJ DL DY EK EY FB FR G3 HA JJ JL JQ K2 K6 KL LH LO MU MQ MW NE NH NZ OO OS OZ QF QK QQ QR SG SK SN SU TG TR TZ U2 UA US VA W6 XQ
Fajna relacja, przyjemnie się czytało
A tych samolotów to 12 albo 13 ale mogę się mylić
Dzięki za miłe słowa, fajnie że się podobało
Niczym się nie ekscytuję - po prostu zwróciłem uwagę na szczegół, który (jak napisał tygrysm) nie występuje jeszcze tak często w innych liniach. Metalowe widziałem tylko w LX i LH. W AF, KL i DL nie było
Super, że się podobało 18 rzędem Nic szczególnego, napisałem tylko, że fajna sprawa ze względu na charakterystyczny dźwięk przy starcie, nic innego. Podczas lotu hałas (moim zdaniem) nie jest jakiś większy, niż w innych samolotach, którymi leciałem
Dzięki Tyle dobrego się o Swissie naczytałem i w ogóle jakoś tak dobrze mi się kojarzył ze wszystkim, że zawsze chciałem wypróbować Różnica w cenie jakoś nie była duża - ze 150zł
Ja też naliczyłem 12
Zakładki