Strona 2 z 2 PierwszyPierwszy 1 2
Pokaż wyniki od 21 do 35 z 35
Like Tree136Likes

Wątek: Islandia - nie na żywo, lecz w kolorze (5 odcinków SK/U2/W6)

  1. #21
    Awatar Gosia

    Dołączył
    Mar 2007
    Mieszka w
    LCJ

    Domyślnie


    Polecamy

    Cytat Zamieszczone przez maciass Zobacz posta
    Ale widzę że żadne z Was nie było w Landmannalaugar a mam stamtąd genialne foty, może zacznę swoją relację ..
    No to śmiało, opowiadaj i pokazuj Landmannalaugar! Czytałam trochę na ten temat, oglądałam zjawiskowe zdjęcia stamtąd, ale wizyta jest zaplanowana na któryś następny raz w Islandii .

  2. #22
    Awatar Gosia

    Dołączył
    Mar 2007
    Mieszka w
    LCJ

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez mapa Zobacz posta
    Nie no po prostu piękna ta Islandia, relacja ja zwykle wymiata Faktycznie trzeba będzie tam za jakiś czas się udać, szkoda tylko, że temperatury nie są wyższe, a tak z ciekawości jakie różnice temp. zanotowaliście w zależności od miejsca zwiedzania?
    W podziemnej jaskini Vatnshellir na półwyspie Snaefellsnes panowała temperatura ok. +5 stopni Celsjusza i to był chyba najchłodniejszy moment całej wyprawy :-)
    Ale na otwartych przestrzeniach było od ok. +6 stopni (wyżej w górach) do +22 stopni ( przy wodospadzie Barnafoss).


  3. #23
    ModTeam
    Awatar frik

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    EPBC/EPWA/EPMM

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Gosia Zobacz posta
    No to śmiało, opowiadaj i pokazuj Landmannalaugar!
    To ja wrzucę linka do dziennika z wyprawy z liceum w 2005: Islandia 2005 Landmannalaugar w dniu 10. Krajobrazy na przemian księżycowe i bajkowe. Jak cała Islandia, ale na pewno warto odwiedzić.
    Gosia likes this.
    Quidquid latine dictum sit, videtur sapiens.


  4. #24
    Awatar Gosia

    Dołączył
    Mar 2007
    Mieszka w
    LCJ

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez frik Zobacz posta
    To ja wrzucę linka do dziennika z wyprawy z liceum w 2005: Islandia 2005 Landmannalaugar w dniu 10. Krajobrazy na przemian księżycowe i bajkowe. Jak cała Islandia, ale na pewno warto odwiedzić.
    Warto odwiedzić Islandię, ale warto też przeczytać i obejrzeć całą relację z Twojej podróży. Szczególnie zainteresowały mnie fragmenty dotyczące przepraw samochodami przez rzeki i rzeczki oraz historia gubienia i znajdowania tablic rejestracyjnych : .
    No i super, że trafiły się takie fajne zorze.


    Z opisu Twojej wyprawy również odnotowałam kilka "must see" na następne wizyty w Islandii - chyba mam plany wakacyjne na następnych dobrych kilka lat...

  5. #25
    ModTeam
    Awatar frik

    Dołączył
    Feb 2007
    Mieszka w
    EPBC/EPWA/EPMM

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Gosia Zobacz posta
    Warto odwiedzić Islandię, ale warto też przeczytać i obejrzeć całą relację z Twojej podróży.
    Relacja nie jest mojego autorstwa, choć potwierdzam w całej rozciągłości.
    Cytat Zamieszczone przez Gosia Zobacz posta
    No i super, że trafiły się takie fajne zorze.
    A zdjęcia nawet w połowie nie oddają piękna tego zjawiska! Bo to jest w ciągłym ruchu na całym niebie. Najpiękniejsze zjawisko jakie w życiu widziałem. We wrześniu jest to regułą, widoczna była nawet w Akureyri (choć tam słabo ze względu na światła miasta. Najbardziej spektakularna była pierwsza nad Seydisfjordur i nad Laugarvatn (czyli generalnie jak ciemno było w okolicy).
    Cytat Zamieszczone przez Gosia Zobacz posta
    Z opisu Twojej wyprawy również odnotowałam kilka "must see" na następne wizyty w Islandii - chyba mam plany wakacyjne na następnych dobrych kilka lat...
    No i jako "not much to see" bym dodał Blue Lagoon - całkiem bez sensu do pływania, nic ciekawego do zobaczenia, no chyba że dla zdjęcia ze wstępu do wyprawy AD 2005

    Przy czym my w ogóle nie byliśmy w północno-zachodniej części wyspy. Z Akureyri przez interior przejechaliśmy do Laugarvatn.
    Ostatnio edytowane przez frik ; 25-06-2014 o 15:23
    Quidquid latine dictum sit, videtur sapiens.


  6. #26
    Awatar Gosia

    Dołączył
    Mar 2007
    Mieszka w
    LCJ

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez frik Zobacz posta
    A zdjęcia nawet w połowie nie oddają piękna tego zjawiska! Bo to jest w ciągłym ruchu na całym niebie. Najpiękniejsze zjawisko jakie w życiu widziałem. We wrześniu jest to regułą, widoczna była nawet w Akureyri (choć tam słabo ze względu na światła miasta. Najbardziej spektakularna była pierwsza nad Seydisfjordur i nad Laugarvatn (czyli generalnie jak ciemno było w okolicy).

    No i jako "not much to see" bym dodał Blue Lagoon - całkiem bez sensu do pływania, nic ciekawego do zobaczenia, no chyba że dla zdjęcia ze wstępu do wyprawy AD 2005

    Przy czym my w ogóle nie byliśmy w północno-zachodniej części wyspy. Z Akureyri przez interior przejechaliśmy do Laugarvatn.
    Fiordy północno-zachodnie są na topie mojej islandzkiej listy "must see", natomiast Blue Lagoon od zawsze była gdzieś na samym końcu . Tyle jest innych miejsc, by się wymoczyć w wodach termalnych.
    Pełna zgoda co do tego, że zorzę trzeba zobaczyć na własne oczy, a nie na zdjęciach, bo to jest po prostu NIESAMOWITE zjawisko. Miałam szczęście oglądać zorze w ubiegłym roku, na północy Laponii i chyba w tym roku powtórzymy wycieczkę, z lepszym sprzętem foto, bardziej odpornym na zimno .

  7. #27
    Awatar tygrysm

    Dołączył
    Jan 2012
    Mieszka w
    EPWA

    Domyślnie

    Na wstępie bardzo przepraszam za tę przerwę w relacji... gonimy i kończymy!

    Dzień 7 - Golden Circle

    Dzisiejszy dzień poświęcamy na zwiedzenie atrakcji z najpopularniejszej islandzkiej marszruty - Golden Circle



    A w zasadzie czemu ten krąg jest złoty? Po pierwsze dlatego, że przy nim znajduje się przekrój islandzkich atrakcji - jest Złoty Wodospad (tak tłumaczy się nazwę Gullfoss), jest obszar geotermalny i jest park narodowy... można go spokojnie wykonać w jeden dzień wyjeżdżając z Reykjaviku. Nie wiem czy to właśnie nie jest istotniejsze sądząc po ilości turystów i autokarów, których nie było nigdzie na wyspie tyle co jest ich tutaj. Smutna prawda jest taka, że wielu turystów przylatuje na Islandię, wykonuje tę trasę, moczy się trochę w basenach geotermalnych i opowiada znajomym, że widzieli ten kraj. Za chwilę sami ocenicie jak się ta trasa ma do reszty kraju :-)

    Startujemy z Selfoss i kierujemy się na najdalej położony na wschód punkt trasy, do wodospadu Gullfoss. A ten mimo słabej pogody jest piękny ;-)



    Wodospad przypomina trzy schodki, a jego wysokość to 32 metry. Ciekawostką jest, że w pierwszej połowie XX wieku jego właściciele chcieli wynająć go zagranicznemu inwestorowi, który miał go wykorzystywać do produkcji energii elektrycznej. Pomysł ten spalił na panewce z powodu niewystarczających funduszy inwestorów. Później teren na którym znajduje się katarakta został wykupiony przez Państwo islandzkie. Historii tej towarzyszy opowieść o Sigríđur Tómasdóttir, córce ówczesnego właściciela wodospadu, która zagroziła, że jeżeli ten zmieni to miejsce to ona rzuci się z wodospadu. Niektóre przesłania mówią, że by ocalić wodospad dziewczyna udała się w pieszą podróż do stolicy kraju, by opowiedzieć o wodospadzie rządowi Islandii i uchronić go przed właścicielem. Mimo, że wielu wierzy że to Sigríđur ocaliła to miejsce to nie jest to prawda



    Wracamy do samochodu i jedziemy do oddalonych o 10 kilometrów terenów geotermalnych Haukadalur znanych ze swoich gejzerów. Tam już się gotuje...



    Możliwy do zwiedzenia teren przypomina mały park z wyznaczonymi ścieżkami.



    Do tutejszych zbiorników lepiej nic nie wrzucać, ani nie wsadzać tam palców. Mogło by się to wydawać oczywiste, ale ponoć lokalne służby medyczne mają tu średnio siedem interwencji w ciągu tygodnia ze względu na turystów, którzy nie wierzą że skoro na tabliczce jest napisane, że woda ma pomiędzy 80, a 100 stopniami Celsjusza to znaczy, że rzeczywiście tyle ma.



    Najchętniej oglądanym przez turystów miejscem jest gejzer Strokkur, który wybucha regularnie na wysokość około 30 metrów co 5-10 minut:



    Nieopodal jest też gejzer Geysir od którego to nazwę pożyczono do nazwania innych gejzerów. Gejzer ten jest aktywny od 10 tysięcy lat. Jeszcze w 1910 roku wybuchał on co 30 minut. Teraz mimo, że jego aktywność dziś jest prawie zerowa to zdarza się, że czasem Geysir jest w stanie zaskoczyć widzów, zwłaszcza gdy odnotowuje się wyższą aktywność sejsmiczną okolicy. W 2000 roku przez dwa dni gejzer wybuchał na wysokość 122 metrów stając się jednym z najwyższych gejzerów w historii. W Dzień Islandii (o ironio następnego dnia po naszej wizycie ;-) ) geolodzy wymuszają wybuch Geysira przez wrzucenie do niego mydła. Jako ciekawostkę mogę dodać, że najwyższym opisanym gejzerem był gejzer Waimangu w Nowej Zelandii, który do 1904 roku potrafił wyrzucać wodę na wysokość 460 metrów. Co znajduje się teraz w Waimangu możecie poczytać w mojej poprzedniej relacji z podróży, teraz wracamy na Islandię :-)





    Co mi się niesamowicie podoba na Islandii to fakt, że jak już się ma samochód to wszelkie parkingi przy atrakcjach turystycznych są darmowe. Nie inaczej jest z wstępem do nich ;-) Jeżeli ktoś uzna, że ma za dużo koron może się ich pozbyć w sklepie przy parkingu. Może i bym coś kupił, ale miałem wątpliwości czy maskonur, który mi się tak spodobał zmieścił by się do bagażu podręcznego w Wizzairze ;-) To ten na górze:



    Ruszamy dalej do Parku Narodowego Thingvellir (Ţingvellir). A tam na parkingu odpoczywają sobie kaczki... serio!



    Nazwa parku oznacza dolinę (vellir) parlamentu (Thing). To właśnie tu w 930 roku po raz pierwszy zebrał się Althing, uważany za jedną z pierwszych instytucji parlamentarnych świata. Właśnie w tym miejscu obradował on do końca XVIII wieku. Tutaj także 17 czerwca ogłoszono niepodległość Republiki Islandii. Jeżeli dla kogoś nie jest to wystarczający powód dla odwiedzenia tego miejsca to jest też drugi - dokładnie tutaj stykają się bowiem płyty tektoniczne euroazjatycka i północnoamerykańska, dlatego też park ten jest poprzecinany licznymi szczelinami.



    Po lewej bardziej Europa, po prawej bardziej Ameryka :






    Do stolicy wjeżdżamy od północnego-wchodu kończąc nasze wielkie koło po Islandii. Przedostatni punkt naszego planu zwiedzania wyspy to wizyta nie byle gdzie, bo u prezytenta. Tak, tak - jedziemy do jego rezydencji w Bessastadir, na przedmieściach Reykjaviku. A ta wygląda w ten sposób:



    Dla chętnych można podjechać Panu Prezydentowi pod sam dom - nie ma żadnych strażników, ani ograniczeń. Tyle, że nic tam nie ma ;-) Islandczycy uważają to miejsce za atrakcję turystyczną, ale możecie sobie śmiało ją darować.

    Na koniec dnia jedziemy odpocząć po trudach zwiedzania w jednym z najsłynniejszych miejsc na Islandii, znajdującej się około 40 kilometrów od Reykjaviku Blue Lagoon



    Blue Lagoon to zlokalizowane na polach lawowych Grindavik ekskluzywne geotermalne spa - Znajdują się tutaj wydzielone z naturalnych jezior wulkanicznych baseny geotermalne znane z wysokiej zawartości siarki i krzemu. Ten ostatni działa ponoć kojąco na skórę. Baseny te zasilane są wodą wykorzystaną do produkcji energii w pobliskiej elektrowni geotermalnej zasilającej w prąd stolicę kraju. Temperatura wody w lagunie to średnio 37 do 39 stopni.



    Zbyt długie przesiadywanie w wodzie geotermalne może być szkodliwe, dlatego zalecane jest wykonywanie przerw po połowie godziny spędzonej w wodzie. Dla chętnych można sobie zrobić maseczkę krzemową - jak później się okazało domycie po niej włosów wymaga co najmniej pół godziny ich wielokrotnego mycia ;-)



    Cena biletu wstępu na basen to 40 euro plus ewentualnie wynajem ręczników. Oczywiście napoje kupione w basenowym barze są płatne dodatkowo, a płaci się za nie na koniec, przy wyjściu z przebieralni.



    Na ostatni nasz islandzki nocleg jedziemy do Keflaviku, gdzie skorzystaliśmy z Guesthouse Therholt, który gorąco polecam! Ocena 9.3 na Booking.com mówi sama za siebie.

    Dzień 8 - powrót

    Z rana udajemy się na pobliskie lotnisko, wysadzam dziewczyny przy terminalu, a sam jadę oddać samochód do wypożyczalni. Tu okazuje się, że mimo że nie jechałem przez interior samochód ma na bocznych szybach lekkie ryski spowodowane przez popiół. Na szczęście miałem wykupione dodatkowe ubezpieczenie na tę okoliczność.

    W drodze do Warszawy lecimy najpierw Easyjetem do Londynu Luton. Bagaż oddany bezproblemowo z równo kilogramem zapasu w stosunku do tego co wykupiliśmy Na stanowisku obok pani agent pokazała odprawiającym się dziewczynom ich rezerwację i zwróciła im uwagę, że ich samolot odleciał dzień wcześniej... miny miały nietęgie i wcale im się nie dziwię.

    My z kolei szybko odbywamy kontrolę bezpieczeństwa i znajdujemy się po stronie airside keflawickiego lotniska. To jest bardzo surowe w swojej formie. Dla pasażerów dostępne jest darmowe wifi, dzięki któremu czas do odlotu upływa trochę szybciej.



    Przed odlotem do Wielkiej Brytanii musimy przejść kontrolę paszportową. Obok "nas" same loty do USA Delty. Nasz EZY został podpięty do rękawa, a rejs miał obłożenie około 80%. Na szczęście agenci nie wykonywali procedury darmowego wrzucania większych bagaży podręcznych do bagażnika, bo mój na pewno by się załapał.



    Nasz samolot to Airbus A319 o rejestracji G-EZGK, który po raz pierwszy oficjalnie wzbił się w powietrze pod szyldem Easyjet trzy lata temu.



    Jak widać miejsca na nogi jest zdecydowanie więcej niż w innych lowcostach:



    Kapitan zapowiedział przez głośniki, że wylądujemy 10 minut przed czasem, jednak zamiast skrótu na Luton wylądowaliśmy na końcu kolejki do lądowania, co oznaczało finalnie 4 minuty opóźnienia. Jeszcze kilka fotek naszego "orła" rodem z Tuluzy:



    Wyjście z samolotu oczywiście po płycie.



    Widząc tłum w hali kontroli paszportowej zdecydowałem się na skorzystanie z pustej kolejki do bramek obsługujących paszporty biometryczne. Dziewczyny nie miały takowych ze sobą, więc musiały się ustawić na końcu dłuuuuuugiego ogonka. I co? Oczywiście były pierwsze - pasażerowie przede mną nie radzili sobie z obsługą tych bramek mimo, że nie wiem jak bardziej obrazkowa mogła by być instrukcja ich obsługi. I tak nie miało to znaczenia, bo bagaże z naszego rejsu wyjechały na taśmę niemal 45 minut po naszym wejściu do terminalu. Nie przeszkadzało nam to za mocno, bo i tak musieliśmy bezproduktywnie spędzić na Luton kolejne 5 godzin. Jakoś to przetrwaliśmy ;-) Odprawa biletowo-bagażowa na lot do Warszawy rozpoczęła się na trzy godziny przed odlotem. Samolot WizzAir wylatuje wieczorem w polskiej fali, zaraz obok lotów do innych polskich miast - nic dziwnego, że na lotnisku było słychać coraz więcej polskich słów. Zdziwiło mnie też, że agent obsługujący Wizzaira otworzył 8 stanowisk check-in. W porównaniu do mojej poprzedniej wizyty na Luton dwa lata temu, gdy otwarte były tylko trzy, różnica była kolosalna. Udało nam się oddać bagaż bez kolejki

    Na Luton, podobnie jak na innych londyńskich lotniskach informacja o bramce pojawia się na ekranach FIDS dopiero na kilkadziesiąt minut przed odlotem, więc za każdym razem gdy pojawiała się kolejna, widać było dużą grupkę ludzi niemal biegnącą do kolejki w gate. Nie inaczej było i w naszym locie Stojąc już w bramce udało mi się zrobić zdjęcie obsługującego nasz lot jeszcze pachnącego nowością Airbusa A320 HA-LYA z sharkletami:


    '
    Ten wyposażony jest w najnowsze używane przez Wizzaira "ergonomiczne" fotele, a sądząc po ich wygodzie raczej ładnie obite deseczki:



    I jeszcze zdjęcie wnętrza:



    W tym miejscu pozdrowienia dla Sebek1994, który wiedząc że będę leciał tym lotem specjalnie zamówił sobie odpowiedni przydział i wraz z Natalią wzorowo przeprowadził dla nas safety demo (Sebek jest dalej niż bliżej na tym zdjęciu ;-) )




    Lądowanie w Warszawie dziwne - samolot bardzo wcześnie podniósł nos przed lądowaniem po czym po długiej chwili gruchnął o ziemię. Dla nas szokiem było lądowanie po zmroku. Przez głowę przelatywało pytanie "Ale jak to?" Lecąc w drugą stronę doznałem mniejszego szoku pod tym względem.

    Podsumowanie
    Czy warto było? Tak! Szczerze mówiąc Islandia podobała mi się krajobrazowo bardziej niż wymarzona przez wielu Nowa Zelandia! Islandię chce się oglądać i oglądać - wrócić i zobaczyć co jest za rogiem w którym się jeszcze nie było - wynika to moim zdaniem z faktu, że Islandia jest różnorodna, ale i monumentalna. To jest to czego brakowało moim zdaniem Nowej Zelandii, gdzie widoki były piękne, ale niewiele z nich jest niepowtarzalnych. Islandię po prostu trzeba zobaczyć do czego Was zachęcam, zwłaszcza że jest tak blisko! Zaznaczam przy okazji, że tydzień to absolutne minimum

    No to w końcu dotarliśmy do końca :-)
    Dziękuję, że dotrwaliście do tego momentu i mam nadzieję, że się Wam dobrze czytało Dziękuję za wszelkie komentarze i lajki - jak zawsze świetnie mnie motywowały do pisania, tylko czasu zabrakło na wykończenie, ale mam nadzieję że mi to wybaczycie Specjalne podziękowanie dla Gosi za świetne uzupełnienie relacji i za jej relację

    Pozdrawiam,
    tygrysm
    Gosia, bodeek, Machoni and 9 others like this.
    A319 A320 A321 A33(23) A34(36) A388 AT42 AT72 B717 B737(345789) B744 B752 B763 B77(2W) B78(89) CRJ(279) DH8X E120 E145 E170 E175 E190 E195 F100 RJ1H
    9V 9W AA AB AC AD AF AK AP AY AZ B6 BA BJ BR C0 CX DJ DL DY EK EY FB FR G3 HA JJ JL JQ K2 K6 KL LH LO MU MQ MW NE NH NZ OO OS OZ QF QK QQ QR SG SK SN SU TG TR TZ U2 UA US VA W6 XQ

  8. #28

    Dołączył
    Aug 2010

    Domyślnie

    Super sprawa i dzięki jak zwykle za opis. Ta relacja spowodowała zdecydowane przesunięcie Islandii w górę na mojej liście celów
    Zdjęcia skrzydła z sharkletem od środka zabrakło na koniec
    Gosia likes this.

  9. #29
    Awatar Gosia

    Dołączył
    Mar 2007
    Mieszka w
    LCJ

    Domyślnie

    Świetna, dokładna i bardzo ciekawa relacja - gratulacje i wielkie uznanie dla Autora!
    Moją relację dokończę, uzupełniając zdjęciami miejsc, których nie pokazali inni sprawozdawcy z Islandii, ale to za jakiś czas, bo właśnie podróżuję po Chinach i atrakcji jest mnóstwo, za to z internetem cienko... :-/
    shiver likes this.

  10. #30

    Dołączył
    Feb 2008
    Mieszka w
    WAW

    Domyślnie

    Dzięki i również podrawiam Już się zastanawiam, gdzie poniesie Cię kolejnym razem


  11. #31
    Awatar Mateuszz

    Dołączył
    Jan 2012
    Mieszka w
    Poznan

    Domyślnie

    Czy korzystałeś może z bufetu SAS, który jest dla klientów lecących wewnątrz Skandynawii? Oblatywacz: SAS-em przez Kopenhagę - Pasazer.com
    Zapraszam na mój blog o podróżach.

  12. #32

    Dołączył
    Apr 2010

    Domyślnie

    relacja na bogato też myślami wróciłam do twojej wyprawy z Nowej Zelandii, która pobiła chyba rekord oglądalności. Będąc jeszcze na studiach, promotor zachęcał udanie się tam A p.Mikke nie dość, że zrobił przedstawienie w samolocie to później w PE.

  13. #33
    Awatar tygrysm

    Dołączył
    Jan 2012
    Mieszka w
    EPWA

    Domyślnie

    Mateuszz, jestem przekonany, że na żadnym z "moich" lotów niczego takiego nie było Był normalny sklepik z przekąskami na pokładzie...

    elza, dzięki no to teraz nie masz wyjścia ;-) musisz polecieć do NZ i napisać relację!
    A319 A320 A321 A33(23) A34(36) A388 AT42 AT72 B717 B737(345789) B744 B752 B763 B77(2W) B78(89) CRJ(279) DH8X E120 E145 E170 E175 E190 E195 F100 RJ1H
    9V 9W AA AB AC AD AF AK AP AY AZ B6 BA BJ BR C0 CX DJ DL DY EK EY FB FR G3 HA JJ JL JQ K2 K6 KL LH LO MU MQ MW NE NH NZ OO OS OZ QF QK QQ QR SG SK SN SU TG TR TZ U2 UA US VA W6 XQ

  14. #34
    Awatar ukash14

    Dołączył
    Apr 2010
    Mieszka w
    Sulechow

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Mateuszz Zobacz posta
    Czy korzystałeś może z bufetu SAS, który jest dla klientów lecących wewnątrz Skandynawii? Oblatywacz: SAS-em przez Kopenhagę - Pasazer.com

    Taki bufet, z wodą, sokami i pustymi kubkami, do których załoga w czasie rejsu wlewa, wedle uznania, kawę lub herbatę, jest dostępny tylko na lotach krajowych w Danii. Niedawno były też dostępne w takiej strefie 'bufetowej' gotowe kanapki zapakowane w papierową torebkę, ale być może było to w ramach niedawno porzuconej polityki SASu "darmowe śniadanie na lotach krajowych w Skandynawii przed godz. 09:00"

  15. #35
    Awatar Mateuszz

    Dołączył
    Jan 2012
    Mieszka w
    Poznan

    Domyślnie


    Polecamy

    Cytat Zamieszczone przez tygrysm Zobacz posta
    Mateuszz, jestem przekonany, że na żadnym z "moich" lotów niczego takiego nie było Był normalny sklepik z przekąskami na pokładzie...

    elza, dzięki no to teraz nie masz wyjścia ;-) musisz polecieć do NZ i napisać relację!
    Szkoda, też wybrałem SAS na lot z Islandii i liczyłem na coś przy przesiadce OSL-ARN A widzę, że nawet w OSL nie ma saloniku dla posiadaczy PP.
    Zapraszam na mój blog o podróżach.

Strona 2 z 2 PierwszyPierwszy 1 2

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •