Witam ponownie,
chciałbym opisać podróż do Malezji którą odbyliśmy grupą 6-osobową rok temu. Trochę się zeszło zanim postanowiłem to opisać, ale ważne że się udało.
Podróż zaplanowana dość szybko - w maju zakupiliśmy bilety (z tej okazji odwiedziliśmy biuro Emirates w Złotych Tarasach w Warszawie) i czekaliśmy do ostatniego weekendu lipca na wylot. Łącznie wyjazd trwał dwa tygodnie. Bilet kosztował ok 2800PLN / osoba.
Nasza grupa, tak jak wspomniałem na początku liczyła 6 osób. Dwóje z nas podróż zaczynała z Wrocławia, więc "zgrupowanie" przed wyjazdem zaczęliśmy już w sobotę
Zaplanowane mieliśmy tylko bilety do Kuala Lumpur i z powrotem oraz 2 noclegi w stolicy Malezji na początek, reszta miała być organizowana na miejscu i jak się przekonacie poniżej - udało się
Nadszedł dzień wyjazdu, pojechaliśmy na lotnisko, nadaliśmy bagaże z nadzieją, że bagaże też "przesiądą" się w Dubaju do samolotu lecącego do Kuala Lumpur.
Jeśli chodzi o lot EK180 do Dubaju, to zgadzam się z większością opinii, A330 są już wyeksploatowane, niemniej jednak na naszych miejscach wszystko działało i nic nie skrzypiało Zajęliśmy dwie "trójki" prawie na samym końcu samolotu.
W Dubaju wylądowaliśmy o czasie, mieliśmy prawie 6-godzinną przerwę w podróży. Zgodnie z informacjami z biura Emirates, przy przesiadce powyżej 4 godzin przysługuje bon na posiłek wydawany w stanowisku transferowym. Voucher obowiązuje we wskazanych punktach na lotnisku, z pewnością nie jest to najsmaczniejsza rzecz jaką w życiu jadłem, ale zabija głód
Terminal w Dubaju robi wrażenie - ogromny, przestronny,z przepychem i dla kontrastu dużą ilością zieleni (roślin, drzew, itp).
Nasz rejs do Kuala Lumpur EK346 realizowany był przez A380, więc nie mogłem się doczekać wrażeń z tego lotu, szkoda że był w nocy.
Ale aby dotrzeć do naszego samolotu, musieliśmy przemieścić się do terminala, który powstał z myślą o flocie Airbusów 380 należących do Emirates.
Terminal ten połączony jest z głównym terminalem podziemną kolejką. Ten nowy robi jeszcze większe wrażenie.
Oczywiście na mnie największe wrażenie zrobił samolot.
Dużo więcej miejsca niż w A330 i Dreamlinerze (jedyne szerokie kadłuby którymi miałem okazję lecieć). System IFE dużo bardziej rozbudowany niż w A330 - filmy, gry i muzyka do wyboru, a nie to samo dla wszystkich.
Lot odbywał się w nocy i chyba był to pierwszy raz kiedy udało mi się spokojnie pospać w samolocie, zasługa A380?
W Kuala Lumpur także wylądowaliśmy o czasie.
Wysiedliśmy w jednym terminalu a po bagaż trzeba było pojechac kolejką do drugiego terminalu.
Po odebraniu bagaży odprawa paszportowa i poszliśmy kupić bilety na autobus do miasta.
Po dojechaniu na dworzec autobusowy zderzyliśmy się z azjatycką topografią miasta Nie mogliśmy znaleźć naszego hotelu i co ciekawe każda pytana osoba odsyłała nas w inną stronę. Po kilku próbach wytypowaliśmy ekspedycję poszukiwawczą która po zlokalizowaniu hotelu wróciła po resztę która w tym czasie pilnowała bagaży.
Nasz hotel znajdował się w chińskiej dzielnicy
Pierwsza wizyta w lokalnej gastronomii
Dodam tylko że Malezyjskie Ringgity dla ułatwienia można przeliczać 1:1 z PLN
Generalnie ceny są zbliżone do polskich, przy czym jedzenie jest sporo tańsze.
A tak się płaci za metro - żetony otrzymuje się za gotówkę
Kolejny dzień zaczynamy od wycieczki do świątyni na obrzeżach miasta.
W końcu to kraj z dominującym islamem
I już na miejscu
Udało mi się przywitać z tymi żarłokami i złodziejaszkami
A popołudniu i wieczorem spacer po KL. Najpierw wieża telewizyjna:
A później już najbardziej rozpoznawalny obiekt w stolicy Malezji
Kolejnego dnia wyruszamy w głąb Malezji, a celem jest Cameron Highlands - górzysty teren porośnięty plantacjami herbaty i truskawek
Co ważne panuje tam też dość przyjazny klimat bo temperatura wynosi ok 20-25 stopni przy częstym zachmurzeniu
Jeszcze taka ciekawostka na temat samej podrózy autobusem - wielkościowo jest to taki sam autobus w jakim u nas upchnięto by 40-50 foteli. Jak widać na zdjęciu, jedno z naszych miejsc to 8A (miejsca są przydzielane w kasie) i było to miejsce prawie na końcu autobusu. Jak to możliwe? Bardzo prosto to wytłumaczyć - w całym autobsuie było może z 15-20 miejsc. Za to każdy fotel można rozłożyć prawie do pozycji leżącej Wyobraźcie sobie - cały autobus jedzie w pierwszej klasie
Gdzieś w tych kamienicach jest nasze lokum - dość nowy (odnowiony) hostel
Kolejnego dnia z samego rana ruszyliśmy na wyczieczkę (kupioną na mieście za ok 70 zł od osoby) na pola herbaciane, do lasu deszczowego i małego zoo.
Same pola herbaciane naprawdę robią wrażenie
Obok fabryki i na tarasie nad polami jest kawiarnia gdzie można wypić lokalną herbatę i zjeść proste śniadanie...
...Z takim widokiem z tarasu
A to ponoć jeden z większych szpanów w tym rejonie Azji - młode pary przyjeżdżają do Cameron, pstrykają fotki a później chwalą się nimi na przyjęciu weselnym
A tu już na szczycie wzgórz, lasy deszczowe
Banknot 5 Ringgit oraz kwiat narodowy Malezji - Hibiscus
Po 3 dniach na wzgórzach i szaleńczej jeździe nad morze (kierowca gnał jak szalony) dotarliśmy na wybrzeże w celu przeprawy promowej na wyspy i plazowanie - czyli coś czym łatwiej było przekonać dziewczyny do wyjazdu tam
Tak wygładało wnętrze domku na miejscu
A tak same domki
Trzeba generalnie liczyć się z obecnością gekonów (szczególnie wieczorami chętnie właziły do lokum) i pająków (na szczęście tylko małych i raczej rzadko spotykanych)
Ten Pan codziennie kręcił się po plaży i oferował masaż
Jedna z bodajże trzech restauracji na wyspie
Miejsce wieczornych atrakcji
I same atrakcje
Na wyspie spędziliśmy 6 dni. Ostatniego dnia wszyscy starsznie się czymś struliśmy, serio efekt był naprawdę kiepski. No i oczywiście przed nami godzinna podróż łódką...Ale jakoś daliśmy radę.
Okazało się że koniec ramadanu to w Malezji świeto narodowe i wtedy wszyscy lokalni podróżują po kraju bo mają długi weekend. Musieliśmy przez to wrócić wczesniej do KL i tam spędziuć ostatnie 3 dni. Nie obyło się bez nerwów z transportem i hotelem w KL, ale udało się
Jeden z taksówkarzy powiedział nam że w dzień narodowy Malezji, ich król robi dzień otwarty w pałacu i można go zwiedzić a przy odrobinie szczęścia zamienić parę słów w królem
Oczywiście kierowca "pomylił" pałac (ponoć są ich conajmniej 2 w których urzęduje król )
Więc żeby nadrobić wrażenia postanowiliśmy odwiedzić chyba najdziwniejszą i najmniej czystą "restaurację" w życiu
Niemniej jednak było bardzo smaczne i nie było po tym żadnych problemów żołądkowych
W końcu nadszedł czas powrotu
Loty EK343 (B777) i później EK179 (A330) zabrały nas do Warszawy
A na koniec bonus:
To czego nie udało się opisać tekstem i zdjęciami znajdziecie w materiale zmontowanym przez jednego z nas (nie przeze mnie ) a nagrywanym dwoma kamerami gopro
jak długo przygotowywałeś film? (dziś 3 raz go oglądam)
Ostatnio edytowane przez elza030 ; 29-07-2014 o 20:10 Powód: dopisane
wciąga , wciąga efekt pracy - jak dla mnie bomba. Kamerka też cieszy się zainteresowaniem na jednym z portali
Świetny film!!!
Kurcze, szkoda, że będąc tam nie wybraliście się do Singapuru albo chociaż do Melaki... Zazdroszczę natomiast Cameron Highlands, jak byliśmy na Penang mieliśmy ochotę zahaczyć o te rejony, ale nie było za bardzo czasu
Zakładki