Nawiązując do info Hiszpana, ta lokaleska dlatego się tak dobrze poczuła, że chwilę wcześnie byłą transmisja z moja kobietą, która to właśnie wybierała jakieś ręcznie haftowane "pierdołki". Nie zrobiłem zdjęcia, ale duża te kobiety, gdy nie noszą bagaży turystów, nie robią prac gospodarskich to właśnie sobie siedzą i haftują. Co ciekawe, część z nich jest chyba niepiśmienna, bo gdy na telefonie pokazywałem im coś napisane po chińsku (przetłumaczone translatorem) i były ustawione wielkie znaki na cały ekran w moim Galaxy S3, to ona przecząco machała dłonią i pokazywała na oczy. To nie oznaczało, ze nie widzi, jako, że wprawnie posługiwała się igłą i nitką.
Czas jednak zejść z gór i wrócić do "cywilizacji". Jeszcze zalega fotka pana, który zbiera śmieci ze ścieżek
ostatnia fotka lokalesów
i dochodzę do parkingu, skąd na sąsiednią górę można wjechać kolejką linową. Jako, że miałem sporo czasu do odjazdu autobusu pomyślałem, że może warto spróbować się przejechać do góry i na dół, ale chyba ich pogięło z cenami . 120 RMB za biete do góry i powrót, albo jeśli dobrze pamiętam 100 za w jedną stronę.
za to przy parkingu sprzedają różne owoce, niektóre z nich pierwszy raz widzę i pierwszy raz jem
wszystko co dobre szybko się kończy, wsiadam do mikrobusu i wracam do Guilin. A po drodze mijamy zwyżkę, za pomocą której są naprawiane/wymieniane latarnie uliczne
Podczas jazdy dowiaduję się, że tytułowy cel podróży, czyli ten z grafiki na banknocie 20 juanów znajduje się tylko 1h40 min drogi autobusem z Guilin, tylko trzeba 1 raz się przesiąść. Tak więc w Guilin za pomocą Chinki, która też się tam wybiera kupuję bilet na autobus. Z pomocą, gdyż zorientowanie sie w rozkładzie jazdy nastręczało by mi pewne trudności (wszystko jest po Chińsku)
Autobus, który wg zapewnień ma jechać jechać godzinę jedzie 1,5 godziny. Okazuje się też, że zamiast 1 przesiadki wymagane są dwie A jako, że jest mocno popołudniu wychodzi na to, że na miejsce dotrę praktycznie o zmroku, co biorąc pod uwagę fakt, że jadę tam aby tylko fotkę zrobić jest bez sensu. Po dojechaniu autobusem do końca (nigdzie się po drodze nie zatrzymuje), kupuję zatem bilet powrotny do Guilin .
Jednak fotki z drogi też są niezłe
Na pocieszenie zostaje mi fotka znaleziona w necie. Byłem już niedaleko, ale się nie udało. Zresztą, tak jak pisałem na początku relacji, nie zakładałem, że się uda, ale jednak miałem cień nadziei , że może jednak... Cóż, jest powód aby tu wrócić
cdn, ale teraz muszę iść do "pracy". A jako, że jutro wracamy do kraju, więc sporo spraw trzeba załatwić w Pekinie
Zakładki