A u mnie zmiana planów. Nie 5 maj, a 3. LO091 WAW-PEK.
P.S. Kuba, będziesz jednym z pierwszych, którzy zerkną na nowy Kaleidoscope, bo jest od dzisiaj (jutra)
Do zobaczenia w ULN.
A u mnie zmiana planów. Nie 5 maj, a 3. LO091 WAW-PEK.
P.S. Kuba, będziesz jednym z pierwszych, którzy zerkną na nowy Kaleidoscope, bo jest od dzisiaj (jutra)
Do zobaczenia w ULN.
KubaB nawet nie musiał na ciebie długo czekać, bo jego lot miał spóźnienie,a ty wylądowałeś przed czasem
Ostatnio edytowane przez elza030 ; 01-05-2015 o 17:13 Powód: dopisane
A ja się minąłem z KubąB na bramce w PEK, ponieważ z okazji święta 1 Maja całe tabuny tubylców postanowiły gdzieś polecieć, więc kolejka do kontroli bezpieczeństwa spowodowała dotarcie do bramki E10 dopiero o godz 7.20. Z rozmowy ze Stejszon Menadżerem dowiedziałem się, że B787 z WAW dobił do bramki o 7.00.
Tak więc machania nie było.
300. Dywizjon Bombowy im. Ziemi Mazowieckiej
Ciągle nie możemy wgrać żadnych zdjęć - walka trwa ale wygląda to słabo w Pekinie, chyba pierwsze fotki i porządną relację z lotów oraz pobytu w Pekinie napiszemy dopiero z Seulu czyli.... jutro
Zwiedzaliśmy dzisiaj Lama Temple oraz Tiantan czyli Temple of Heaven plus oczywiście powtórka z Silk i Pearl Market (garnitury i koszule się szyją... )
Stada Polaków do spotkania wszędzie co raczej dobrze o nas świadczy (światowi...)
machanie było, tylko nikt nie odmachiwał tzn ja machałem, ale prawie nikogo na gejcie nie było.
Rano w PEK zawsze są stada na security, a z okazji 1 maja pewnie spotęgowane
Nnet mamy pod psem, a dokładniej pod chińskim, czyli takim co za chwilę w zupie wyląduje i nie możemy uploadować zdjęć (mimo, że blokady złamane i chińska cenzura ominięta)
PS wysłanie w/w wiadomości zajęło mi 1 godzinę, więc tak jak napisał Hiszpan więcj info w poniedziałek z Korei
Weźcie w nagrodę za moje liczne lajkowanie sprezentujcie mi prawdziwą białą herbatę Dla Was pikuś a ja... ja kiedyś odbiorę
Właśnie że się przeszedłem w Pekinie ulicami i uliczkami, tam, gdzie biała człowiek nie zapuszcza się zbyt często. Usuwania głębokich treści prawie spod samych jelit przez otwór gębowy prawie nie spotkałem. Dlatego napisałem "zapraszam do Wuhanu", ponieważ tam to zjawisko jest nagminne i naprawdę powszechne, w Pekinie widocznie "kultura" stoi na trochę wyższym poziomie
300. Dywizjon Bombowy im. Ziemi Mazowieckiej
Cóż za barwny opis. Ja się spotkalam tylko z mlaskaniem i bekaniem,co jeszcze jakoś ujdzie.
nie ustawaj w wysiłkach, może się uda
Jesteśmy na terminalu T2 lotniska PEK. Za nami 3 dni zwiedzania świątyń zakupowych (oraz przy okazji innych co się napatoczyły, np Lama Temple).
Zdjęć już nie uda się uploadowac przed wylotem do Seulu, ale jak będziemy w Korei to mam nadzieję, że internet będzie lepszy i nadrobimy zaległości.
Mimo, że czas spędziliśmy w większości zakupowo, to jest co opowiadać i pokazywać, więc uzbrojcie się w jeszcze odrobinę cierpliwości.
czołem, szybciutko nadrabiamy zaległości w relacji:
Hej,
2/3 z naszej grupy dotarło już do Pekinu, reszta załogi niebawem. Ja opiszę swój rejs LO91
Po wylądowaniu w Warszawie (czyli po rejsie KTW-WAW) i zaparkowaniu samolotu moglibyśmy od razu wysiadać do oczekującego już autobusu, jednakże proces wyładunku bagaży "delivery" nieco się przedłużał, tak więc trochę to wszystko trwało zanim znalazłem się w terminalu (byłem tam około godz 16.10, czyli gdy boarding na LO91 już był na etapie "final call"). Jednakże bez problemów zająłem swoje miejsce, tak jak (zauważył american_eagle 4A) skąd przez okno miałem takie widoki , a chwilę po starcie uświadamiam sobie dlaczego Wisłą nie mogą pływać żadne poważne statki czy barki
Potem zainteresowałem się nowym magazynem Kaleidoscope, nowym , bo nie chodzi tu o nowy numer tylko o nową, odświeżoną odsłonę tego magazynu. Na początek okładka (tutaj coś dla Elzy, czyli Mediolan) - robi bardzo dobre wrażenie. Jest sztywniejsza niż do tej pory, wydrukowana w sposób nieco matowy, jakby satynowy (nie błyszczy czy świeci się jak "psu jajca"), tylko sprawia bardzo eleganckie wrażenie. Magazyn jest obszerniejszy niż do tej pory, fajnym artykułem jest dzień z życia pilota (jak zrozumiałem ma być cykl podobnych artykułów, może kiedyś Lelek też się tu pojawi??)
Zamieszczone są niesamowicie piękne zdjęcia metropolii (moje foty tego nie oddają)
W środku więcej info o Mediolanie (Elza, chyba jednak wrócisz w objęcia LOTu po krótkim romansie z ciotka Lufą )
Widać też jakie będzie nowe malowanie LOTowskich Q400 (oraz jest info, że LOT chce przejąć 10 sztuk)
Magazyn zrobił bardzo dobre wrażenie, ale pora jednak zająć się innymi interesującymi elementami mojej podróży
Jak już wcześniej anonsowałem samolot jest pełen po dach, w ekonomiku wszystkie miejsca zajęte, podobnie zresztą w biznesie, tylko w Premium jest parę wolnych foteli. Masa startowa wynosiła 200 ton (czyli nie tak dużo), a to z powodu, że więcej cargo lata jednak z Pekinu, a ponadto statystycznie rzecz biorąc bagaże podróżnych na rejsach z Pekinu są jednak cięższe (zakupy ) no i rejs będzie z wiatrem, czyli paliwa bierze się o parę ładnych ton mniej niż w przeciwnym kierunku.
Czystość i stan samolotu wewnątrz bez zarzutów, wykładziny nie zniszczone, przyciski w toaletach też . Tylko róż w WC nadal brak . Ale ogólne wrażenie jest bardzo dobre
Po chwili dostajemy menu oraz aperitif
Na obiad konsumuję obie porcje, które wyglądają jak poniżej. Fajnie jest zjeść do syta takie smaczne i pięknie podane posiłki
a na deser bezy
O filmach rozpisywać się nie będę, gdyż temat ten już był omawiany na forum, jest ich sporo, ja obejrzałem zaległe dla mnie "Bogowie" i "Życie Pi", na więcej nie starczyło czasu
Muzyka do słuchania się już pojawiła, ale wybór jest nadal bardzo skromny
Okazało się, ze biznesklasie podróżuje mój znajomy, a dzięki uprzejmości personelu gdy się spotykamy to dostajemy od stewardessy po kieliszku pysznej pigwówki
dla głodomorów w czasie całego rejsu są dostepne przekąski jak poniżej
Ponad Mongolią, a dokładniej nad Ułan Bator pora na toast za powodzenie naszej mongolskiej eskapady
Za oknem wschodzi słońce, co pięknie widać przez przyciemniane szyby (fotki niestety tego nie oddają), po chwili pora na śniadanko.
Śniadanie może nieco objętościowo skromne, ale można dopchać bardzo smacznym pieczywem (w klasie premium pieczywo jest chyba jednak inne niż w ekonomiku przy wykupionym upgrejdzie posiłku do klasy premium), jednakże jest bardzo eleganckie i naprawdę smaczne. Głodny nie wysiądę
Odpowiednio wzmocniona kawa smakuje wybornie, choć szkoda, ze nie ma już w ofercie Baileys tylko jakiś odpowiednik tego trunku
Po lądowaniu widzimy klasyczny przykład smogu pekińskiego...
... a także Station Managera pana Krzysztofa, który w rękawie już oczekuje na zadokowanie samolotu. Pan Krzysztof pojawił się w rękawie przed nami,mimo, że od doziemienia do przybycia na gejt minęło tylko 5 minut (kołowanie było wyjątkowo krótkie - ledwo udało się wystudzić silniki w samolocie- z tego co pamiętam trzeba właśnie 5 minut aby je wystudzić
no i to by było tyle, jak chodzi o rejs LO91
Było miło, ale nie zdążyłem się przespać, za to zjadłem i wypiłem tyle ile trzeba , w dużej mierze przeczytałem nowy Kaleidoscope (LOT ma u mnie plusa za nową odsłonę tego magazynu) i w dobrym humorze dotarłem do Pekinu
Zamieszczone przez KubaBLufa mnie rozczarowała brakiem gazetki pokładowej. LOT często reklamuje loty MXP (SzŚ czy też promocja styczniowa), a teraz jeszcze EXPO się zaczęło. Nie wiem co przyniesie mi los,ale jakby co to jest co zwiedzaćZamieszczone przez KubaB
Wróżyłam eklerki-sprawdziło się ah te skojarzenia i niech mi ktoś powie,że:
te eklerki, odgięte podłokietniki, urwane przyciski pull up pull up nie prowadzą do podniebnych skojarzeń i marzeń Takie rzeczy tylko w LOcie
Lecimy z KubąB do Pekinu różnymi liniami lotniczymi aby oczywiście urozmaicić naszą historię i podróż lecz w moim przypadku jest to po prostu wykorzystanie przepadających co chwilę punktów w BlueBiz. Następnym razem już na pewno polecę "naszym" Dreamlinerem i będę się cieszył z lepszego towarzystwa na pokładzie, pięknych stewardes, dobrego jedzenia na pokładzie oraz gościnności Pana Krzysztofa na gejcie w PEK.
No ale wracając do mojej opowieści, lecę do Pekinu w towarzystwie dwójki naszych rodaków, którzy udają na Schiphol, że nie znają języków ani piktogramów i zajmują miejsca dla niepełnosprawnych i starszych w poczekalni - a starczych chińczyków było sporo dookoła stojących...
Wsiadam do Benka takim oto rękawem:
Siedzę przy wyjściu awaryjnym z sympatycznymi Belgami, którzy jadą zwiedzać Chiny na 2 tygodnie i pół podróży mi mija na rozmowie z nimi. Można rozprostować kończyny na moim miejscu, niestety w tym Benku 747 combi w drzwiach awaryjnych jest trap dmuchany, który sporo wystaje do wnętrza samolotu ograniczając przestrzeń
Catering w KLM całkiem poprawny - 2 posiłki ale porcje małe a na śniadanie zestaw standardowy. Alkohole za free do woli...
i śniadanie:
Zazdroszczę KubieB widoków fajnych dziewczyn na pokładzie LOTu bo panie w KLMie to.... (tu brak komentarza z wiadomych powodów)
Lądujemy w Pekinie nawet przed czasem i udaje mi się przez okno zobaczyć naszego Dreamlinera kołującego na start (machającego mu Pana Krzysztofa już nie dojrzałem)
W Pekinie smog okrutny, tak to z grubsza wygląda przy gate:
dzięki okolicznościom czasowym KubaB ma tylko godzinę przewagi Jadę pociągiem lotniskowym do centrum a tam z buta na Hutongi spotkać się z KubąB aby dalej razem ruszyć w tą wyprawę.
cdn...
Ja też już w Bejing. Lot o czasie, SP-LRD. Bardzo rozpisywał się nie będę, ewentualną erratę dopiszę później, bo pomimo tego, że tutaj jest 10 rano, to jetlag + riesling zmuszają mnie do power napa 2-godzinnego conajmniej i prysznica. Ale od początku:
W WAW przed odlotem Polonez - zaopatrzenie dość średnie, alkohole podstawowe, jeśli chodzi o jedzenie to kompletnie bez szału. Zapełnienie dość niewielkie, ale niedziela.
LO91 - gate 23, czyli po kontroli paszportowej nie trzeba było złych kilometrów robić, o czasie. Odlot +15 min, z powodu oczekiwania na paxów transferowych z KTW, którym niechcący rejs opóźnił się o ponad 30 min.
Lot do PEK w C, więc tak naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Dobre jedzenie, świetny riesling z polskiej winnicy. Tradycyjnie jak to w LOT obsługa zajebiaszcza.
Przylot 10 minut po rozkładzie do PEK.
Po wyjściu z samolotu już nie tak najlepiej. Border security ciągnie się niemiłosiernie, ale to podobno standard. Dwie kolejki, z czego jak to zazwyczaj ze mną bywa trafiłem na tę wolniejszą.
W ramach oszczędności do miasta wybrałem się Airport Trainem, 25 CNY one way, całkiem szybko i sprawnie. Zanim wsiadłem do kolejki błąkałem się chwilę po terminalu szukając kogokolwiek o skośnych rysach twarzy kto mówi po angielsku, chciałem zapytać gdzie można zapalić. Niestety nikogo nie znalazłem. Jakież było moje zdziwienie kiedy 10 minut później, już na pociągowym peronie, podeszła do mnie Chinka z pytaniem jak mi może pomóc, bo ponoć widziała jak szukałem kogoś angielskojęzycznego. Chiny fajne - Chiny niefajne 1:0.
Po dojechaniu na stację na D, której nazwy za cholerę nie pamiętam, chciałem podjechać do hotelu, w którym miałem rezerwację. Biorąc pod uwagę fakt, że telefon mi padł, ale z tego co pamiętałem hotel (czy raczej hostel) nie powinien znajdować się dalej niż 1,5km od stacji, chciałem pojechać tym śmiesznym rowerkiem. Niestety żaden z dziadków rowerzystów nie władał językiem angielskim i po pokazaniu adresu hostelu nie mieli zielonego pojęcia gdzie to, ale plus za to że się starali.
Zamiast rowerka wybrałem taxi, a raczej taxi wybrało mnie - koleś bardzo ładnie udawał, że mówi po angielsku, po czym okazało się, że jednak nie mówi.
Zaproponował mi bardzo okazyjną cenę 300CNY, odmówiłem.
Po krótkich targach doszliśmy do 150CNY, z poczuciem dobrze ogarniętego dealu wsiadłem do taksówki i pojechaliśmy.
Jakież było moje zdziwienie, 10 minut później, kiedy wysiadłem z taksówki, a przemiła Chinka w recepcji powiedziała mi, że ten kurs powinien kosztować 20 CNY, a nie 150; po chwili stojąca obok holenderka dodała, że za 80 to ona z lotniska przyjechała. Chiny fajne - Chiny niefajne 1:1.
Teraz na szybko klepię tę notkę popijając piwem Bejing cośtam cośtam i idę spać.
Jak wstanę to w miasto, jak w miasto to może jakaś historia się przydarzy.
[edit przed snem; żeby nie było, że malkontent]
Piwo, które właśnie piję bardzo spoko | Chiny fajne - Chiny niefajne 2:1
Chinki śliczne | Chiny fajne - Chiny niefajne 3:1
Chińczycy mili (oprócz ch*** taksiarza, ale warszawskie złotówy takie same) Chiny fajne - Chiny niefajne 4:1
Internet (wbrew temu, co pisał KubaB) śmiga jak marzenie Chiny fajne - Chiny niefajne 5:1
ale, jak to w Chinach, nie ma Fejsbuczka i Twittera Chiny fajne - Chiny niefajne 5:2
ale za to dostałem "upgrade" (LOL) z pokoju 1os z shared bathroom na double z my own bathroom (zdjęcie wrzucę później, bo to śmiechowe jest) Chiny fajne - Chiny niefajne 6:2
Także dobry wynik, a jeszcze do miasta nie wyszedłem
[/edit]
Stay tuned
Zakładki