To w końcu forum lotnicze, a jakoś mało tego samolotu we wpisie...
Na samym początku chciałbym się przywitać tutaj na forum. Jestem tutaj nowym użytkownikiem, jednak mam nadzieję, że podpasują Wam moje relacje
Paryż, Londyn, Rzym czy Barcelona to europejskie perełki, które po prostu trzeba zobaczyć. Dzisiejsza relacja będzie dotyczyła właśnie pierwszej z nich. Pytanie jednak czy Miasto Miłości urzekło nas na tyle, aby wybrać się tam ponownie i koniecznie na dłużej?
Hmm... Sprawdźmy to!
Gdzie?
Paryż, Francja.
Jak?
Pociągiem, autobusem, samolotem.
Kiedy?
25-27 września 2015r.
Kto?
Ja i Kasia.
Bilety na samolot zarezerwowaliśmy jakieś 2 miesiące wcześniej. Cała wycieczka jednak przez cały czas wisiała na włosku, a to z powodu bardzo drogich noclegów w Paryżu. Jednak w okolicach 18-tego września zauważyłem, że pojawił się kod zniżkowy o wartości $100 na stronie internetowej Orbitz.com, a więc od razu zacząłem czegoś szukać na ten wyjazd. Tym razem wybór padł na Kyriad PARIS 13 - Italie Gobelins, a we Wrocławiu na Hotel Puro.
Wyjeżdżamy z Zabrza pociągiem do Wrocławia już w piątek około godziny 17-tej, a niespełna dwie godziny później jesteśmy na dworcu w stolicy Dolnego Śląska. Lecimy zameldować się w w/w hotelu, który swoją drogą zrobił na nas niemałe wrażenie pod względem dizajnu. Dobra, dobra... to jednak relacja z Paryża, a nie hotelu we Wrocławiu!
Wstajemy rano, szykujemy się i wychodzimy na przystanek autobusowy linii 406, która zawozi nas pod sam terminal Wrocławskiego lotniska. Od razu po wyjściu z autobusu podchodzi do mnie Kuba (Pozdrawiamy z Kasią!), który pyta się czy to ja prowadzę tego bloga - LikeToFly, oczywiście odparłem, że tak. Chwilę porozmawialiśmy o podróżach, a następnie każdy z Nas poszedł w swoją stronę. Lot przebiega bez problemów, lądujemy kilka minut przed planowaną godziną. Dzwonimy po naszego busa, którego załatwiliśmy z Polski, aby dowiózł nas z lotniska do centrum miasta pod stację metra Porte Maillot.
Początkowo według naszego planu mieliśmy od razu udać się metrem do Luwru i stamtąd dopiero zwiedzać dalej, jednak po przeanalizowaniu trasy doszliśmy do wniosku, że pieszo zobaczymy dużo więcej. Nie zdawaliśmy sobie również sprawy z tego, że Łuk Triumfalny (Arc de triomphe) jest zaledwie kilkaset metrów od nas więc czym prędzej udaliśmy się w jego stronę. Po odstaniu kilkunastu minut w kolejce, a następnie pokonaniu ogromnej ilości stromych schodów mogliśmy już spokojnie podziwiać panoramę miasta.
Darmowa atrakcja jaką jest widok z góry bardzo nam się spodobała i na pewno polecamy to innym. Dlaczego darmowa? A no właśnie dlatego, że dla mieszkańców Unii Europejskiej mających mniej niż 26 lat większość atrakcji w Paryżu jest po prostu darmowa. W niektórych miejscach musimy odstać w kolejce kilka minut po to, by zdobyć odpowiedni bilet, a w innych po prostu pokazujemy swój dowód osobisty.
Spod Łuku przechadzamy się Polami Elizejskimi (Avenue des Champs-Élysées) w kierunku Luwru (Musée du Louvre).
W oddali po kilometrach chodzenia w końcu pojawia się szklana piramida, o tak! Już chyba jesteśmy tam gdzie być powinniśmy - tak, to Luwr!
Jak się spodziewaliśmy tłum ludzi stojących pod głównym wejściem i czekających na swoją kolej był ogromny, jednak nie wiem czy wiecie, ale do Luwru jest łącznie pięć wejść, które niestety są dosyć kiepsko oznakowane toteż wielu ludzi nie ma o nich pojęcia. A co za tym idzie, do niektórych z nich nie ma kompletnie kolejki!
Odnaleźliśmy jedno z bocznych wejść, obeszło się bez zbędnego czekania (wejście Porte de Lions), szybka kontrola bezpieczeństwa i już jesteśmy w środku. Nie mamy za dużo czasu, bo czeka na nas jeszcze kilka rzeczy do zobaczenia w innych częściach miasta.
Chodzimy... Rozglądamy się... Oglądamy... Komentujemy... Ale tak jakby nie czujemy jakoś tego WOW – sztuka to chyba jednak nie nasz konik Niemniej jednak Luwr to najczęściej odwiedzane muzeum na świecie, sami więc rozumiecie, że nie mogliśmy tak po prostu go pominąć. Warto udać się tam choć raz w życiu, aby zobaczyć na żywo to, co jak dotąd widzieliśmy jedynie w podręcznikach z historii czy języka polskiego.
Prawdziwym wyzwaniem jest przedostać się przez ten dziki tłum do pierwszego rzędu, po to tylko, by z bliska przyjrzeć się jednemu z tysięcy obrazów znajdujących się w Luwrze. Dlatego też w pobliżu Mona Lisy staliśmy tylko przez moment, by po chwili zgodnie stwierdzić, że totalnie nie rozumiemy tych wszystkich zachwytów nad nią! Ruszyliśmy więc dalej...
Okej, może i Leonardo da Vinci nie wywołał w nas zbyt wielu emocji, ale za to to, co zastaliśmy kierując się w stronę wyjścia już jak najbardziej! Nigdy wprawdzie nie zastanawiałem się co dokładnie znajduje się tuż pod szklaną piramidą, która jest swego rodzaju symbolem Luwru, ale żeby ulokować tam McDonald's, Apple i dziesiątki innych sklepów?! Powiało straszną komercją… Nie tego się spodziewaliśmy. Wyszliśmy więc z muzeum nieco zniesmaczeni i udaliśmy się w stronę Katedry Notre-Dame (Cathédrale Notre-Dame de Reims).
Trasa do niej prowadzi wzdłuż Sekwany, co w połączeniu z pięknym, słonecznym popołudniem sprawiało, że spacer był super przyjemny!
Zrobiliśmy już sporo kilometrów, czas więc przenieść się na komunikację miejską.
Jeśli jesteście w Paryżu w weekend lub święto i macie poniżej 26 lat to możecie zakupić tańszy bilet dzienny na metro - tylko 3.85E, nazywa się Jeunes i jest do kupienia w każdym automacie biletowym.
Wsiadamy w RERa i mkniemy w kierunku Wieży Eiffla (Tour Eiffel), już po kilkunastu minutach jesteśmy na miejscu.
Jak nakazuje „tradycja” udajemy się do pobliskiego sklepu po bagietkę i wino. Wracamy na Pole Marsowe (Champ-de-Mars), rozkładamy kocyk i następnie rozkoszujemy się widokiem na stojącą przed nami Wieżę Eiffla. Siedzimy tam jeszcze dłuuuugo i dłuuuugo...
Ups... Robi się późno, a trzeba przecież zameldować się w hotelu, czas więc się zbierać. Odbieramy klucze bez najmniejszych problemów, chwila na szybkie odświeżenie się i z powrotem w miasto! Kolejny punkt podróży? Moulin Rogue!
To kolejne miejsce, w którym jemy przepyszne naleśniki (Crępe), każdy kto jest w Paryżu musi spróbować. W końcu to nie przypadek, że można je kupić w niemal każdym miejscu w mieście. Dla samej tej przyjemności warto się tu wybrać, poważnie
Ulica, przy której znajduje się kultowy Moulin Rouge to przede wszystkim raj dla entuzjastów specyficznych knajpek i sexshopów.. Zewsząd bije po oczach wściekle różowe światło oraz ogromne szyldy zachęcające do wejścia do któregoś ze sklepów. Fani tego klimatu powinni się tu poczuć jak ryba w wodzie.
Czas nas goni, wracamy więc czym prędzej na Pole Marsowe z nadzieją, że uda nam się trafić na pełną godzinę i zobaczyć pięknie mieniącą się wieżę. Pech chciał, że znaleźliśmy się pod nią kilka minut po 22:00, postanowiliśmy więc wykorzystać tę godzinę do kolejnego włączenia migoczących lampek i przejść się znów do sklepu, a przy okazji zakupiliśmy małe breloczki-wieżyczki i magnes. Oficjalna cena za wieżyczki to 1E za 5 sztuk, a magnes za 4E, jednak udało nam się kupić 6 breloczków i magnes w sumie za 3E – całkiem nieźle!
Nieco się zasiedzieliśmy, padamy ze zmęczenia - wybór był jeden: wracamy do hotelu. Docieramy tam około pierwszej w nocy. Szybka kąpiel i spać, po to, by rano już o 7-ej wyruszyć z powrotem do miasta. Docieramy metrem (niestety musieliśmy zakupić jednorazowy bilet, ponieważ poprzedni stracił już ważność) pod Łuk Triumfalny, skąd przechadzamy się jeszcze po Polach Elizejskich w kierunku Porte Maillot, a stamtąd mamy zamówiony transport na lotnisko Beauvais.
Lotnisko jest strasznie małe - jeden sklep, obok jakaś mała knajpka, trochę brudno i śmierdząco - nie, tego lotniska zdecydowanie nie polecamy na jakieś dłuższe przesiadki.
Sam lot bez problemów, wszystko o czasie. Z lotniska do centrum jedziemy znowu autobusem 406, strasznie zgłodnieliśmy więc migiem udaliśmy się do PizzaHut na Rynku. Wolny czas poświęcamy na spacerowanie po Wrocławiu, a około 18.30 wsiadamy już w pociąg do Zabrza.
Kilka słów na podsumowanie, co by Wam tutaj napisać, hmm
A więc czy polecamy Paryż? Zdecydowanie TAK Co prawda spędziliśmy tam naprawdę mało czasu, ale to nas jedynie utwierdziło w przekonaniu, że koniecznie musimy wrócić tu na dłużej, po to przede wszystkim, by móc faktycznie poczuć klimat tego miasta.
Zastanawiacie się pewnie też jak jest z bezpieczeństwem... Naszym zdaniem jest bezpiecznie. Myślę, że bez obaw warto się tam wybrać. Niemniej jednak nie zapominajmy, że jest to stolica, w dodatku miasto popularne, gdzie jest naprawdę ogromna masa turystów. A tam gdzie turyści, tam i kieszonkowcy. My nikogo podejrzanego nie zauważyliśmy, aczkolwiek spotkaliśmy inną parę polaków, która dosłownie kilka minut wcześniej została okradziona. Trzeba mieć oczy dookoła głowy, pamiętajcie.
Ile taki wyjazd kosztuje?
Loty: 15zł
Hotel Wrocław: 35zł
Hotel Paryż: 20zł
Podatek miejski w Paryżu: 7zł
Transport z lotniska do centrum w Paryżu (w obie strony): 120zł
Transport Wrocław: 3zł
Transport Paryż: 25zł
Pociąg z Zabrza do Wrocławia (w obie strony): 30zł
Naleśnik Crępe: 25zł
Wino: 15zł
Bagietka: 3zł
Pizza: 20zł
= 318zł
*Podane ceny dotyczą jednej osoby podczas podróży dwuosobowej.
Czy taki wydatek nam odpowiada to już każdy musi sam ocenić, my jednak zdecydowanie POLECAMY!
Zapraszam na mojego bloga, gdzie znajdziecie inne relacje: LikeToFly.wordpress.com
Pozdrawiam
To w końcu forum lotnicze, a jakoś mało tego samolotu we wpisie...
Pozdrawiam, Ola
Mam tutaj Wam opisać jak się wchodzi do samolotu, albo ile jest miejsca na nogi w FR, lub jak wygląda płatny catering pokładowy, z którego nie korzystam? W tej kwestii wszystko już zostało powiedziane, a powielanie tego to szkoda Waszego czasu na czytanie.
Mam jednak nadzieję, że komuś relacja się spodoba, może kogoś zainspiruje do odwiedzenia Paryża...
Gdyby były jakieś pytania to postaram się odpowiedzieć
Poczytaj inne relacje z tego działu, zobacz co opisują użytkownicy i w jaki sposób, potem zerknij na nazwę tego forum i następnie spróbuj jeszcze raz odpowiedzieć na kwestię poruszoną przez Olsona
Fajna studencka wyprawa. Z Reims przesadziliście, to 140 km od Paryża. W tamtej, równie pięknej katedrze tradycyjnie królowie się koronowali, a w Saint Denis ich grzebano. Paryska to po prostu katedra Marii Panny, tak, jak u niejakiego V. Hugo.
"Wolni? Na czym polega wolność, jaką dałeś miastu Arras?! Jest to najokrutniejsza niewola gwałtu, delatorstwa, stosów, zaklęć i nędznych urojeń.."
Andrzej Szczypiorski, Msza za miasto Arras
O faktycznie, wkradł się błąd Oczywiście chodzi o Notre-Dame w Paryżu.
Dla mnie takie relacje są nudne, bo nie wnoszą w moje życie nic nowego apropos organizacji takiego wyjazdu. Tutaj odniosłam wręcz wrażenie, że wkleiłeś ją tutaj tylko po to by zareklamować swojego bloga. Nie napisałeś na jakim lotnisku lądowaliście, czym lecieliście, itd. Oczywiście każdy kto jakieś tam pojęcie ma wie, że trasa to WRO-BVA bo stamtąd jest bus do Porte Maillot (po którego się nie dzwoni tylko on tam stoi, bo 99% paxów się do niego ładuje). Tylko tak jak Canon słusznie napisał - zaglądają tu też ludzie spoza lotnictwa, a więc dla nich takie informacje są chyba dość istotne?
Takie jest moje zdanie. Nie podoba mi się taki sposób i tyle, bo gdybym nigdy nie była zarówno na BVA i CDG, a właśnie planowałabym mój pierwszy wypad do Paryża to taka relacja wniosłaby tylko mętlik.
Pozdrawiam, Ola
Co do tego transportu z BVA do PM - transport przez firmę z Polski (znalezienie tego w google to 2 sekundy) jest tańsze niż oficjalny bus, a na drugi plus dochodzi to, ze kierowcy to polacy, którzy odpowiedzą na każde pytanie dot. Paryża.
A co do reklamy bloga... Nie, nie wkleiłem tutaj tego po to aby TYLKO i WYŁĄCZNIE go promować. Chciałem pokazać coś innego niz opisywanie fotela w F, albo Y+. Jeśli tego typu relacja nie pasuje na to forum to przepraszam za zamieszanie, możecie usunąć tę "reklamę bloga" i będzie po sprawie
Selfie Stick - Just say no.
Pozdrawiam
STYRO
LOS SUAVES - już nie pójdę na taki koncert ...
Nie mam opcji edytowania wpisu. Jakiś mod może to zrobić
Wkleję tutaj ze zdjęciami:
Paryż, Londyn, Rzym czy Barcelona to europejskie perełki, które po prostu trzeba zobaczyć. Dzisiejsza relacja będzie dotyczyła właśnie pierwszej z nich. Pytanie jednak czy Miasto Miłości urzekło nas na tyle, aby wybrać się tam ponownie i koniecznie na dłużej?
Hmm... Sprawdźmy to!
Gdzie?
Paryż, Francja.
Jak?
Pociągiem, autobusem, samolotem.
Kiedy?
25-27 września 2015r.
Kto?
Ja i Kasia.
Bilety na samolot zarezerwowaliśmy jakieś 2 miesiące wcześniej. Cała wycieczka jednak przez cały czas wisiała na włosku, a to z powodu bardzo drogich noclegów w Paryżu. Jednak w okolicach 18-tego września zauważyłem, że pojawił się kod zniżkowy o wartości $100 na stronie internetowej Orbitz.com, a więc od razu zacząłem czegoś szukać na ten wyjazd. Tym razem wybór padł na Kyriad PARIS 13 - Italie Gobelins, a we Wrocławiu na Hotel Puro.
Wyjeżdżamy z Zabrza pociągiem do Wrocławia już w piątek około godziny 17-tej, a niespełna dwie godziny później jesteśmy na dworcu w stolicy Dolnego Śląska. Lecimy zameldować się w w/w hotelu, który swoją drogą zrobił na nas niemałe wrażenie pod względem dizajnu. Dobra, dobra... to jednak relacja z Paryża, a nie hotelu we Wrocławiu!
Wstajemy rano, szykujemy się i wychodzimy na przystanek autobusowy linii 406, która zawozi nas pod sam terminal Wrocławskiego lotniska. Od razu po wyjściu z autobusu podchodzi do mnie Kuba (Pozdrawiamy z Kasią!), który pyta się czy to ja prowadzę tego bloga - LikeToFly, oczywiście odparłem, że tak. Chwilę porozmawialiśmy o podróżach, a następnie każdy z Nas poszedł w swoją stronę. Lot przebiega bez problemów, lądujemy kilka minut przed planowaną godziną.
Dzwonimy po naszego busa, którego załatwiliśmy z Polski, aby dowiózł nas z lotniska do centrum miasta pod stację metra Porte Maillot.
Początkowo według naszego planu mieliśmy od razu udać się metrem do Luwru i stamtąd dopiero zwiedzać dalej, jednak po przeanalizowaniu trasy doszliśmy do wniosku, że pieszo zobaczymy dużo więcej. Nie zdawaliśmy sobie również sprawy z tego, że Łuk Triumfalny (Arc de triomphe) jest zaledwie kilkaset metrów od nas więc czym prędzej udaliśmy się w jego stronę. Po odstaniu kilkunastu minut w kolejce, a następnie pokonaniu ogromnej ilości stromych schodów mogliśmy już spokojnie podziwiać panoramę miasta.
Darmowa atrakcja jaką jest widok z góry bardzo nam się spodobała i na pewno polecamy to innym. Dlaczego darmowa? A no właśnie dlatego, że dla mieszkańców Unii Europejskiej mających mniej niż 26 lat większość atrakcji w Paryżu jest po prostu darmowa. W niektórych miejscach musimy odstać w kolejce kilka minut po to, by zdobyć odpowiedni bilet, a w innych po prostu pokazujemy swój dowód osobisty.
Spod Łuku przechadzamy się Polami Elizejskimi (Avenue des Champs-Élysées) w kierunku Luwru (Musée du Louvre).
W oddali po kilometrach chodzenia w końcu pojawia się szklana piramida, o tak! Już chyba jesteśmy tam gdzie być powinniśmy - tak, to Luwr!
Jak się spodziewaliśmy tłum ludzi stojących pod głównym wejściem i czekających na swoją kolej był ogromny, jednak nie wiem czy wiecie, ale do Luwru jest łącznie pięć wejść, które niestety są dosyć kiepsko oznakowane toteż wielu ludzi nie ma o nich pojęcia. A co za tym idzie, do niektórych z nich nie ma kompletnie kolejki!
Odnaleźliśmy jedno z bocznych wejść, obeszło się bez zbędnego czekania (wejście Porte de Lions), szybka kontrola bezpieczeństwa i już jesteśmy w środku. Nie mamy za dużo czasu, bo czeka na nas jeszcze kilka rzeczy do zobaczenia w innych częściach miasta.
Chodzimy... Rozglądamy się... Oglądamy... Komentujemy... Ale tak jakby nie czujemy jakoś tego WOW – sztuka to chyba jednak nie nasz konik Niemniej jednak Luwr to najczęściej odwiedzane muzeum na świecie, sami więc rozumiecie, że nie mogliśmy tak po prostu go pominąć. Warto udać się tam choć raz w życiu, aby zobaczyć na żywo to, co jak dotąd widzieliśmy jedynie w podręcznikach z historii czy języka polskiego.
Prawdziwym wyzwaniem jest przedostać się przez ten dziki tłum do pierwszego rzędu, po to tylko, by z bliska przyjrzeć się jednemu z tysięcy obrazów znajdujących się w Luwrze. Dlatego też w pobliżu Mona Lisy staliśmy tylko przez moment, by po chwili zgodnie stwierdzić, że totalnie nie rozumiemy tych wszystkich zachwytów nad nią! Ruszyliśmy więc dalej..
Okej, może i Leonardo da Vinci nie wywołał w nas zbyt wielu emocji, ale za to to, co zastaliśmy kierując się w stronę wyjścia już jak najbardziej! Nigdy wprawdzie nie zastanawiałem się co dokładnie znajduje się tuż pod szklaną piramidą, która jest swego rodzaju symbolem Luwru, ale żeby ulokować tam McDonald's, Apple i dziesiątki innych sklepów?! Powiało straszną komercją… Nie tego się spodziewaliśmy. Wyszliśmy więc z muzeum nieco zniesmaczeni i udaliśmy się w stronę Katedry Notre-Dame (Cathédrale Notre-Dame de Reims).
Trasa do niej prowadzi wzdłuż Sekwany, co w połączeniu z pięknym, słonecznym popołudniem sprawiało, że spacer był super przyjemny!
Zrobiliśmy już sporo kilometrów, czas więc przenieść się na komunikację miejską.
Jeśli jesteście w Paryżu w weekend lub święto i macie poniżej 26 lat to możecie zakupić tańszy bilet dzienny na metro - tylko 3.85E, nazywa się Jeunes i jest do kupienia w każdym automacie biletowym.
Wsiadamy w RERa i mkniemy w kierunku Wieży Eiffla (Tour Eiffel), już po kilkunastu minutach jesteśmy na miejscu.
Jak nakazuje „tradycja” udajemy się do pobliskiego sklepu po bagietkę i wino. Wracamy na Pole Marsowe (Champ-de-Mars), rozkładamy kocyk i następnie rozkoszujemy się widokiem na stojącą przed nami Wieżę Eiffla. Siedzimy tam jeszcze dłuuuugo i dłuuuugo...
Ups... Robi się późno, a trzeba przecież zameldować się w hotelu, czas więc się zbierać. Odbieramy klucze bez najmniejszych problemów, chwila na szybkie odświeżenie się i z powrotem w miasto! Kolejny punkt podróży? Moulin Rogue!
To kolejne miejsce, w którym jemy przepyszne naleśniki (Crępe), każdy kto jest w Paryżu musi spróbować. W końcu to nie przypadek, że można je kupić w niemal każdym miejscu w mieście. Dla samej tej przyjemności warto się tu wybrać, poważnie
Ulica, przy której znajduje się kultowy Moulin Rouge to przede wszystkim raj dla entuzjastów specyficznych knajpek i sexshopów.. Zewsząd bije po oczach wściekle różowe światło oraz ogromne szyldy zachęcające do wejścia do któregoś ze sklepów. Fani tego klimatu powinni się tu poczuć jak ryba w wodzie.
Czas nas goni, wracamy więc czym prędzej na Pole Marsowe z nadzieją, że uda nam się trafić na pełną godzinę i zobaczyć pięknie mieniącą się wieżę. Pech chciał, że znaleźliśmy się pod nią kilka minut po 22:00, postanowiliśmy więc wykorzystać tę godzinę do kolejnego włączenia migoczących lampek i przejść się znów do sklepu, a przy okazji zakupiliśmy małe breloczki-wieżyczki i magnes. Oficjalna cena za wieżyczki to 1E za 5 sztuk, a magnes za 4E, jednak udało nam się kupić 6 breloczków i magnes w sumie za 3E – całkiem nieźle!
Nieco się zasiedzieliśmy, padamy ze zmęczenia - wybór był jeden: wracamy do hotelu. Docieramy tam około pierwszej w nocy. Szybka kąpiel i spać, po to, by rano już o 7-ej wyruszyć z powrotem do miasta. Docieramy metrem (niestety musieliśmy zakupić jednorazowy bilet, ponieważ poprzedni stracił już ważność) pod Łuk Triumfalny, skąd przechadzamy się jeszcze po Polach Elizejskich w kierunku Porte Maillot, a stamtąd mamy zamówiony transport na lotnisko Beauvais.
Lotnisko jest strasznie małe - jeden sklep, obok jakaś mała knajpka, trochę brudno i śmierdząco - nie, tego lotniska zdecydowanie nie polecamy na jakieś dłuższe przesiadki.
Sam lot bez problemów, wszystko o czasie. Z lotniska do centrum jedziemy znowu autobusem 406, strasznie zgłodnieliśmy więc migiem udaliśmy się do PizzaHut na Rynku. Wolny czas poświęcamy na spacerowanie po Wrocławiu, a około 18.30 wsiadamy już w pociąg do Zabrza.
Kilka słów na podsumowanie, co by Wam tutaj napisać, hmm
A więc czy polecamy Paryż? Zdecydowanie TAK Co prawda spędziliśmy tam naprawdę mało czasu, ale to nas jedynie utwierdziło w przekonaniu, że koniecznie musimy wrócić tu na dłużej, po to przede wszystkim, by móc faktycznie poczuć klimat tego miasta.
Zastanawiacie się pewnie też jak jest z bezpieczeństwem... Naszym zdaniem jest bezpiecznie. Myślę, że bez obaw warto się tam wybrać. Niemniej jednak nie zapominajmy, że jest to stolica, w dodatku miasto popularne, gdzie jest naprawdę ogromna masa turystów. A tam gdzie turyści, tam i kieszonkowcy. My nikogo podejrzanego nie zauważyliśmy, aczkolwiek spotkaliśmy inną parę polaków, która dosłownie kilka minut wcześniej została okradziona. Trzeba mieć oczy dookoła głowy, pamiętajcie.
Ile taki wyjazd kosztuje?
Loty: 15zł
Hotel Wrocław: 35zł
Hotel Paryż: 20zł
Podatek miejski w Paryżu: 7zł
Transport z lotniska do centrum w Paryżu (w obie strony): 120zł
Transport Wrocław: 3zł
Transport Paryż: 25zł
Pociąg z Zabrza do Wrocławia (w obie strony): 30zł
Naleśnik Crępe: 25zł
Wino: 15zł
Bagietka: 3zł
Pizza: 20zł
= 318zł
*Podane ceny dotyczą jednej osoby podczas podróży dwuosobowej.
Zapraszam na mojego podróżniczego bloga: http://www.LikeToFly.wordpress.com
Czy taki wydatek nam odpowiada to już każdy musi sam ocenić, my jednak zdecydowanie POLECAMY!
Pozdrawiamy!
Ja akurat niedługo wybieram się pierwszy raz do Paryża i szczerze mówiąc nie planowałem w ogóle Luwru bo nie widziałem, że można w tak prosty sposób ominąć kolejkę, także dzięki za to info, zapewne skorzystam
Miło słyszeć, że niektórym się jednak podoba
@Maciass - a ja Cię kojarzę z innego popularnego forum o tanim lataniu w Polsce
Witam! rzadko pisuję na forum ale w temacie mojej ulubionej stolicy europejskiej postanowiłem dorzucić 3 grosze. Na początek o samej relacji - turystycznie niewiele do zarzucenia, choć wpadka z Notre Dame znacząca a widzę że kolega nie poprawił tego również w poście ze zdjęciami.
Uważam również że uwagi Olsona są trafne biorąc pod uwagę charater forum, więc liczę że w następnych relacjach zwrócisz nieco większą uwagę na aspekt lotniczy, szczególnie że były na forum już relacje skupiające się na zwiedzaniu, a mimo to nie oddalające się od tematu lotnictwa.
Teraz w kwestiach turystycznych. O ile pamiętam to koło Moulin Rouge nie jest jeszcze tak źle z kieszonkowcami, ale nieco dalej i w stronę bazyliki Sacre Coeur jest ich coraz więcej, a będąc tam w połowie września w tym roku miałem bardzo nieprzyjemne uczucia idąc spod bazyliki w stronę Gare du Nord. Natomiast bezpośrednie okolice bazyliki i wzgórze Montmartre poprostu uwielbiam i uważam że to najładniejsze miejsce w całym Paryżu. jak będziecie tam na dłużej polecam choćby wypić tam kawę (nie koniecznie na Pace du Tertre, każda uliczka na Montmartre ma jakąs urokliwą knajpkę). W cieplejszych miesiącach warto zrelaksować się w Ogrodach Luksemburskich. Dla mnie ciekawsze niż Luwr (a przynajmniej jego część malarska) było Musee d'Orsay jako że bardzo lubię impresjonistów. Również dopiero tym razem (choć była to moja chyba piąta wizyta w Paryżu) zdecydowałem się na rejs po Sekwanie i muszę powiedzieć że byłem pozytywnie zaskoczony. Ogólnie wg mnie 24h na Paryż to zdecydowanie za mało . Pozdrawiam i życzę więcej lotniczych relacji.
Zakładki