No to mamy jeszcze w planach dwa wypady z Kubą (żaden na Kubę) z obu będzie relacja. A gdzie tam koniec roku
No tak szczerze pisząc to razem tą białą herbatę wybieraliśmy i kupowaliśmy ale rzeczywiście pomysł był to Kuby.....
Nie składam broni, moja dłuższa relacja już wkrótce bilety kupione
Przyznaję, że relacja i wyprawa Kuby i Pitterka zwala z nóg i jest fantastyczna. Natomiast czuję się tym razem trochę lepiej gdyż już zwiedzałem te same miejsca w Indonezji o czym Wam jak pamiętacie donosiłem w tej relacji parę lat temu: Warany z Komodo na weekend z Qatar Airways, Garuda Indonesia, AirAsia i lokalesami
No to mamy jeszcze w planach dwa wypady z Kubą (żaden na Kubę) z obu będzie relacja. A gdzie tam koniec roku
Pitterek
Teraz kilka dni aklimatyzacji do polskiej zimy. Oj, będą marzli...
Przy okazji Azji a dokładnie Chin: Kilka tygodni temu czytałem ciekawe rzeczy o eunuchach na chińskim dworze cesarskim w Pekinie.
Czyli Zakazane Miasto (byłem tam, Kuba na pewno był kilka razy)
Podam tylko kawałek jednego zdania:
Dół brzucha i górną część ud kandydata na eunucha ściskano bandażami, żeby ograniczyć dopływ krwi do genitaliów, a te przed samą operacją przemywano wodą z pieprzem w celu częściowego znieczulenia(...)
Reszte niech każdy sobie poczyta:
http://wyborcza.pl/alehistoria/1,150401,19490458,cesarstwo-eunuchow-historia-chinska.html
nie siej defetyzmu, może czasu mało zostało (zwłaszcza do następnej podróży ), ale przygód i atrakcji do opowiedzenia wręcz przeciwnie. Z moim błotnym spa w ryżowisku na czele
Wczoraj usiłowałem się odnaleźć w europejskiej czasoprzestrzeni więc była przerwa w relacji. Dzisiaj jet lag mnie jednak dopadł, patrzę, a tu się taka dyskusja rozpoczęła. Lepiej wróćmy więc do zdecydowanie przyjemniejszych klimatów niż widziane w Tychach w sobotę rano za oknem minus 5 stopni Celsjusza (w Sosnowcu widać cieplej niż w Tychach).
Drugi dzień wycieczki łódką między wyspami Sundajskimi upłynął w większości na aktywności (pod)wodnej, ale pierw odwiedziliśmy wioskę na wyspie Komodo. To jest jedyna osada na tej wyspie, liczy ona około 1700 mieszkańców. Co ciekawe używają oni swojego języka i nasz pan przewodnik, mimo, że pochodzi z nieodległej wyspy Flores (na Flores jest miejscowość Labuan Bajo), to nie rozumie tego języka. Na szczęście jest jeszcze oficjalny język indonezyjski. Po wyspie oprowadzali nas nasz Thomas i mieszkaniec wyspy, jego przyjaciel z uniwersytetu.
Wioska od strony wody wygląda następująco (na pierwszym planie widoczny "autobus" międzywyspowy)
Dzieciaki przybiegły by odebrać cumę naszego stateczku
Pomost jest dosyć długi, a to z powodu znacznych różnic w wysokości poziomu morza
Całkiem smakowity kąsek. Tzn ryba, a konkretniej red snapper (https://en.wikipedia.org/wiki/Red_snapper )
kawałeczek dalej suszą się kąski nieco mniejszego kalibru
Schodzimy na ląd . Na początek dzieciaki. O dzieciach zresztą jeszcze będzie
Domy budowane są na palach, ewentualnie na wysokich podmurówkach, a to z dwóch powodów:
1. wysokie pływy morza
2. to jest ciągle wyspa Komodo, a mało kto lubi być w nocy nadgryziony przez warana
Budowa domu wygląda następująco: pierw składa się szkielet, który podnosi się i osadza na kamieniach lub betonowych słupkach (aby drewno nie ciągnęło wilgoci). Używa się do tego tzw maszyn prostych, np dźwigni, albo maszyn najprostszych, czyli z rzadka zaglądających tutaj turystów
Byliśmy tam w niedzielę, a wioska jest w całości muzułmańska, czyli teoretycznie świętują w piątki, ale dało się jednak wyczuć pewien relaks, czy odpoczynek
Serdecznie ale też z należytą godnością przyjął nas zastępca sołtysa, albo też burmistrza, wraz z panią v-ce burmistrzową
We wiosce prawie każdy rzeźbi figurki waranów. My kupiliśmy kilka poprzedniego dnia, a jak się okazało można było taniej we wiosce, czyli bezpośrednio u producenta. Ale każdy chce zarobić, więc zarobił zarówno producent, pośrednik, jak i detalista
Niedziela. Dzieciaki mają więc czas aby zagrać w piłkę na boisku. Dla nas to jeden wielki syf, dla nich miejsce zabaw
Ewentualnie w siatkówkę. Nie widać tego ze zdjęcia, ale piłka to plastikowa sztywna kula, absolutnie nie elastyczna. Ot taka plastikowa wydmuszka
Dzieciarnia jest jednak szczęśliwa i zadowolona. Czasem sprawiają wrażenie jakby pierwszy raz widzieli aparat fotograficzny
stay tuned, następna będzie aktywność typu unterwasser (są fotki i filmik)
Już kiedyś mi się wypsnęło, te dzieciaki są zawsze domyte, uprane i w ogóle czyściutkie. Na czym to polega, że taki sam tłumek małolatów o czarnej karnacji wygląda zawsze, jakby dopiero co z błota się wyczołgali?
Tę dyskusje z postów 198-200, to ja nie do końca rozumiem. I powiem tak (teraz krótko, bo dłużej to może i wpis będzie) doszedłem do wniosku, że o tym jak przedstawiamy świat decyduje w skrócie to co przeżylismy. Gdybym ja był w innym miejscu życia i pracy pewnie nigdy by mój blog nie powstał. Także, nie ma co dyskutowac kto jest lepszy czy gorszy, bo wszyscy co tutaj piszą robią to z wewnętrznej potrzeby, bo czują że właśnie tak to muszą zrobić i tyle. W związku z tym ja nie zawacham sie każdego z Nich nazwać ARTYSTĄ, a to czy bardziej uznanym czy mniej to już dopiero historia osądzi, a nie my czytający.
Po wizycie we wiosce (dodam jeszcze, że mają w niej szkołę podstawową i średnią, a sama wioska jest oddalona około 4 godziny płynięcia od Labuan Bajo) udaliśmy się w kierunku raf, aby zaliczyć snorklowanie i kąpiele w morzu. Postoi na kąpiele było 3, ja je złożę w jedną fotorelację. Zanim jednak wskoczyliśmy do wody zasiedliśmy do pysznego lunchu - znów były m.in krewetki, tym razem nie w cieście (ta micha po lewej stronie) - mmm, pycha, nawet Piotrek, który nie przepada za krewetkami mówił, że dobre, ryba, opiekany kurczak, jakaś kapusta pod orzechowym sosem, coś na kształt grillowanej cukinii no i micha ryżu. Nawet nie jedząc ryżu nie byliśmy w stanie tego wszystkiego zjeść. Trzeba przyznać, ze karmili nas bardzo dobrze, może nawet za, zresztą cała wycieczką była bardzo dobrze zorganizowana i komfortowa. Pytałem przewodnika czy można (następnym razem) wynająć tę łódź dla 10-12 osób, powiedział, że kajuty ją tylko dla 8-miu, ale jeśli reszta będzie spać na decku, to da się tak zrobić. Cena na osobę by pewnie nieco spadła. Więc jeśli ktoś chętny dołączyć do wycieczki, to może powtórzymy ?
OK, wracamy do fotorelacji
Słońce nam przyświecało, wiec bez okularów trochę niewyraźne miny, ale zapewniam, że jedzenie było super
Jeszcze widoczek na mijaną wyspę...
i możemy zaczynać
Nawet Piotrek rym razem nie robił salta w powietrzu
Jeszcze łódka widziana od strony wody
Schodzimy pod wodę...
Prawdę mówiąc sama rafa nie powala na kolana (widziałem lepsze), ale pływanie i tak jest bardzo przyjemne. A jak się doda do tego atrakcje widoczne poniżej, to jest już super
Żółw się pojawił. Niby takie powolne zwierzę, ale w wodzie trudno mu dotrzymać kroku, tzn prędkości
jest nawet filmik "Pływający z żółwiami" :
Następnie popłynęliśmy do miejsca gdzie można spotkać manty. Niestety przejrzystość wody w tym miejscu była gorsza- dlatego pływaliśmy właśnie tam. Manty żywią się planktonem, więc na spotkanie z nimi zawieziono nas na ich żerowisko. Pływaliśmy więc w ichniej zupie, stąd jakość zdjęć kiepska. Manty są wielkie, mają ponad 2 metry rozpiętości i dostojnie "latają" sobie w wodzie. W pewnej chwili zaczęły całkiem blisko podpływać, były w zasięgu ręki (pojawiały się ni z tego ni z owego w tej zupie tuż tuż), ale jak na złość brakło mi prądu w aparacie i fotek z bliska niestety nie ma.
Jeszcze fotki rozgwiazd...
...i możemy wracać do Labuan Bajo. Tak kończy się morska część pobytu na Flores, Rica i Komodo
Ale nie rezygnujcie z oglądania, część lądowa też jest ciekawa
Nie wiem czy wszyscy wiedzą, ale na wyspie Flores odnaleziono szczątki prastarych ludzi, jakiś nieznany gatunek:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Homo_floresiensis
Rozgwiazda trzymana przez Kubę to taki sam gatunek, ktory występuje na Mindanao:
A co do języków, to w samej Indonezji jest ich ponad 750. Każda wysepka, wioska ma swój język, dialekt. Gdyby nie główny język indonezyjski, to nie było szans na dogadanie się. Filipiny mają ponad 160 języków, ale jako główny wybrali angielski.
Widzę na mapkach, że byliście niedaleko wyspy Timor, z niepodległym państwem Timor Wschodni.
Wg strony Air Timor, są loty z Dili, do DPS oraz SIN.
Wiza na lotnisku, więc może nastepna wyprawa do tego państwa ?
Kilka miesięcy temu w sklepie z komórkami była para przyglądająca się Samsungom. Wyglądali na Filipińczyków, więc zapytałem.
Okazało się, że są z Timoru Wschodniego, mają już paszporty portugalskie., a na ich wyspie mówi się kilkunastoma językami na nieco
ponad milion ludności. Pierwszy raz miałem okazji spotkac ludzi z tego odległego i egzotycznego kraju.
A co do dzieci, to faktycznie, w takich wcale niebogatych Filipinach dzieci są zawsze czysto i kolorowo ubrane, zawsze umyte i usmiechnięte.
Natomiast w Anglii tak juz nie jest, dzieci z Afryki, krajów arabskich nie sa tak ubrane i pielęgnowane przez rodziców. Tak samo dzieci rodowitych Anglików nie sa tak ładnie ubrane a tym bardziej nie sa szczęśliwe.
Uzupełniając wątek łódkowy to pragnę donieść, iż z łodzi oprócz mant i żółwi widoczne były także delfiny przemykające to z lewej to z prawej strony
Podczas każdego postoju naszej łodzi, czy to w zatoczce, w której spaliśmy, czy podczas snurkowania, zawsze podpływał sklep na łodzi, oferując warany, piwo, miski perły lub inne lokalnie produkowane rzeczy.
Zgrałem wszystkie zdjęcia, więc mogę uzupełniać to czego KubaB zapomniał napisać lub celowo pominął - nie jest tego wiele ale zawsze coś nowego. Natomiast w jeden dzień w Bangkoku poszliśmy różnymi drogami - więc postaram się naklikać co nas ciekawego spotkało ... ale to wieczorem lub jutro rano.
Pitterek
Mimo, że mi się spać chce, przeczytałem ze zrozumieniem. Bardzo ciekawe. Trzeba będzie kiedyś jeszcze tam polecieć. Tym bardziej, że zostało parę miejsc, których nie zdążyliśmy zobaczyć.
A z Filipin to rzut beretem , może się kiedyś razem wybierzemy?
Jutro pewnie będzie ciąg dalszy relacji z Flores. Postaram się to ogarnąć w jeden dzień. Potem przelot ATRkiem na Bali (oj działo się), potem info z Bali, a następnie to już wracamy (Air Asia do KUL, skąd też parę fotek) i dalej via IST do WAW.
Muszę skończyć w ciągu najbliższych dni, aby relacje się nie nakładały
I słowo (Elzy) stało się ciałem
Jest ponad 1200 lajków. Wraz z Pitterkiem bardzo dziękujemy. Mam nadzieję, że to zostało do opowiedzenia też Was zainteresuje
Teraz spokojnie mogę iść spać, bo czas azjatycki mnie dopadł, i żadne wino nie jest w stanie go wygnać
Po zakończeniu rejsu zostaliśmy odwiezieni do hotelu. Widok z trasu piękny, i to pomimo tego, że słońce schowało się za chmurami
a basenu też jest ładny widok
Pierwszy raz w czasie naszego pobytu w Indonezji zebrało się na deszcz (to przecież pora deszczowa i obawialiśmy się tego co nas tutaj spotka).
W czasie deszczu dzieci ponoć się nudzą, ale nie w przypadku mojego syna, który jak widać bardzo lubi wodne igraszki
Po około 20 minutach jest po deszczu, a po chwili po ulewie nie ma śladu. Idziemy więc na spacer do centrum miasteczka. Po drodze czas na podziwianie zachodu słońca
W mieście są dostępne różnorakie rozrywki, m.in. potężna karuzela
Wzdłuż uliczki rozlokowały się jadłodajnie, są ryby (będzie o tym w następnym odcinku), a także faceci robią pyszne placki nadziewane ryżem i kokosem. Pycha, palce lizać
To czarne coś, to jest czarny (dziki?) ryż
Na tym kończymy aktywność (fotograficzną ) tego dnia. Następnego będzie wycieczka motocyklowa - postaram się opisać to dziś po południu/wieczorkiem
Zastanawiałem się rano co to tak stuka, a tu taki malutki ptaszek
Z aparatu mam ładniejsze, ale ...wkleję natenczas z komórki
Chmurowaran
Widoki wkleję wieczorem, bo z fabryki się nie da
Pitterek
bidy ni ma
300. Dywizjon Bombowy im. Ziemi Mazowieckiej
Rankiem widok z hotelowej restauracji nadal nam się podobał
Na fotce słońce jest na wschodzie, czyli z prawej strony, ale w ciągu dnia przesunie się w LEWĄ stronę, czyli będzie po północnej stronie nieba. Na półkuli południowej słońce "porusza" się w drugą stronę niż u nas (na północnej). Trzeba na to uważać wyznaczając kierunki świata według słońca
Wypożyczyliśmy motorki (w sumie to skutery z automatyczną transmisją) w cenie około 22zł/dzień i wyruszyliśmy na wycieczkę do wodospadu. Na początek tankowanie, weszło chyba z 1,5 litra do każdego , czyli za jakieś 3 zł .
Do wodospadu jedzie się około półtorej godziny , a widoki z drogi jak poniżej.
Wyspa Flores jest w zdecydowanej większości katolicka
Droga ekspresowa:
Wszędzie jesteśmy witani uśmiechem
Standard drogi nieco się pogorszył, ale to już droga boczna
Dojeżdżamy do wioski, gdzie pani mówi nam "get local" czyli mamy sobie wziąć przewodnika (localesa), który nas zaprowadzi do wodospadu. Jest to zgodne z tym co słyszeliśmy w hotelu, miejscowi za opłatą (50.000 IDR od osoby) doprowadzają turystów nad wodospad.
Jeszcze fotka wieśniaczki wracającej z pola
i ścieżką przez dżunglę za naszym przewodnikiem wyruszamy nad wodospad. Schodzi się w dół około 35 minut - już sobie wyobrażam jak będzie wyglądało podejście - są 32 st. C. a wilgotność pewnie około 90%.
W dolinie, nad polami ryżowymi już widać wodospad
Jak widać po plecach Piotrka , zejście w dół też było męczące. Byle do wodospadu...
Przekraczając strumyk na kamieniu napotykamy... "green cobra"
Uff, blisko, co raz bliżej
Jeszcze seflie strzelone z aparatu...
i będzie można zanurzyć się w chłodnej wodzie
Mój syn idąc po mokrych kamieniach zaliczył "glebę" więc uczynny mieszkaniec okolic wodospadu (i jego opiekun) wziął go na chwilę na barana w powrotnej drodze
Jeszcze fotka rozsady ryżowej
i dochodzimy do domu/szałasu lokalnej rodziny
Miejscowi częstują nas obiadem, ale tylko ja się odważyłem go jeść. Ryż z bambusem i jakimiś liśćmi. Założyłem, że ryż i bambus jest ugotowany, a sielsko też, więc nic mi nie grozi. I tak też było, ale na wszelki wypadek jadłem ręką, a nie łyżką, którą cała wioska używa
Po obiedzie idziemy pod górę w kierunku zostawionych we wsi motorków. Łatwo nie jest, młody już na rezerwie jedzie
cdn. I to dzisiaj
Wilgotność przy wodospadzie jest około 130%więc sprzęty zostały schowane. Jak się okazało, przynajmniej w moim przypadku, na próżno. Ale woda nie była zimna, tylko przyjemnie chłodna. Wszystkie płyny spożylem w drodze na dół (około 2 litry) nie odważylem się pić wody do obiadu u lokalesów, zresztą Kuba też nie i na górze rezerwa mi już mocno świeciła. Wodospad-yes . Między wodospadem a obiadem u lokalesów zaliczyłem taaaaaaaką glebę, że wszyscy myśleli, że już nie wstanę, bo zacząłem krzyczeć z bólu, a tąpnięcie odczuwane było na zachodniej części wyspy . A to tylko skurcz mnie złapał. Przypomniałem sobie z technikum jak Pan z wf nauczył jak radzić sobie w takich przypadkach i poszliśmy dalej.
Pitterek
na tę przejażdżkę nie wziąłem ze sobą aparatu do zdjęć podwodnych, zresztą nie było ani rafy koralowej, ani mant, więc fotek w wodzie nie ma.
Za to gdy dotarliśmy zlani potem do motorków, a jakieś 10 minut za nami lokales (jak się dowiedzieliśmy miał 80 lat), to okazało się, że ona za swoją opiekę chce 2 razy tyle co mówiono nam w hotelu. Przewodnik oczywiście ani słowa po angielsku nie znał, ale jego syn juz tak. Jakoś udało się nam zawrzeć kompromis i pojechaliśmy dalej. Po kilku kilometrach przyszła jednak ulewa. Tak, to przecież pora deszczowa. Schowaliśmy się pod przydrożnym daszkiem
filmik :
Deszcz po około 15 minutach przestał padać, pojechaliśmy wiec dalej, ale znów zaczęło lać. Więc pierw zmokliśmy jadąc w ulewie by za chwilę wyschnąć (na marginesie jadąc powyżej 50 km/h uderzenia kropli zaczynają boleć, zwłaszcza gdy ma się trochę przypalone słońcem ciało i tylko Tshirtkę na sobie). Okazało się jednak, że w moim motorku złapałem gumę. Nic to, w ciągu 10 minut miałem koło naprawione
Na polu ryż prawie dojrzały, ale jeszcze zielono
Wstępujemy jeszcze na targ rybny zobaczyć co będziemy jeść na kolację
tutaj też jest filmik:
Po powrocie do hotelu jeszcze mała wycieczka nad morze
i można myśleć o kolacji
Wieczorem wybieramy się na wspomnianą już promenadę jadłodajniową, by zasiąść w restauracji 5 star
Wybieramy dla każdego po smakowitym kąsku
....a następnie ryby i kalmary i prosimy o ich ugrillowanie
Następnego dnia jeszcze się trochę pobyczymy na wyspie, by polecieć ATRkiem Wingsaira do DPS. Lot będzie całkiem interesujący o czym spieszy Wam donieść KubaB
stay tuned
Zakładki