Słynny "Biały Budynek" w Phnom Penh w dzisiejszym Daily Mail:
Phnom Penh's White Building was once pinnacle of modern living but is now a slum city | Daily Mail Online
Po zeszłorocznym posmakowaniu Indii i Nepalu postanowiliśmy w tym roku nadal wałkować temat Azji. Udało się ponownie wstrzelić w promocję Qatar Airways i tym oto sposobem pod koniec stycznia zawitaliśmy do Tajlandii i Kambodży. Schemat lotów wyglądał następująco:
28.01 WAW - DOH (Doha), Qatar Qirways A320
28.01 DOH - HKT (Phuket), Qatar Airways B777-300
02.02 KBV (Krabi) - CNX (Chiang Mai), Air Asia A320
04.02 CNX - DMK (Bangkok), Lion Air Thai B737-900
04.02 DMK - REP (Siem Reap), Air Asia A320
06.02 REP - BKK (Bangkok), Cambodia Angor Air ATR72
08.02 BKK - DOH, Qatar Airways A380
08.02 DOH - WAW, Qatar Qirways A320
W październiku 2015, gdy rezerwowałem loty w Qatarze, odcinek z Doha do Phuket miał być wykonany B787, niestety po około miesiącu zmieniono na 777. Szkoda. Natomiast powrót z Bangkoku był możliwy w dwóch opcjach i to w bardzo krótkim odstępie czasowym - przed 20 leciał B777-300, a o 20.45 A380. Wybór mógł być tylko jeden, i to nie tylko dlatego, że w Dosze krócej czekaliśmy na lot do Polski, ale z racji na mój dziewiczy lot Airbusem.
Staram się tak rozplanowywać loty, by nie tracić czasu na przemieszczanie się. Dlatego preferuję poranne loty, by w nowym miejscu być na rozpoczęcie doby hotelowej, czyli około 12-14. Dodatkowo nie lubię dublować miejsc, więc jeśli tylko jest taka możliwość, to miejsce przylotu jest inne niż wylotu.
Na południu Tajlandii wylądowaliśmy o 5 rano - w Phuket. Wystarczyło, że równolegle przyleciały 2 inne duże samoloty i już cała sala przylotów zakorkowała się na 2 godziny. W upale, bez klimatyzacji, z namiastką wentylacji. Koszmarek. Przypominam, że w Warszawie było +2, a tu ponad 30 stopni więcej.
Popołudniu przemieściliśmy się na kolejne dwa dni na wyspę Ko Phi Phi zobaczyć obiekt westchnień wielu turystów i posmakować tego słynnego tajlandzkiego raju. Fajne miejsce żeby zobaczyć, ale siedzieć tu 2 tyg. nie wyobrażam sobie. Za dużo ludzi. Następne dwa dni to Krabi i do zaliczenia kolejna słynna, pocztówkowa plaża Railay oraz wycieczka w głąb lądu (Szmaragdowe jezioro). Kolejne dwa dni to północ kraju, miasto Chang Mai. 36 świątyń, okoliczne góry, niedaleko do granic z Birmą i Laosem. Pewnym wyzwaniem był przelot z północy Tajlandii do Kambodży, gdyż nie było lotu bezpośredniego, a zależało mi na jak najszybszym dotarciu na miejsce. W tym przypadku wylot był o 6.50, a na miejscu w Kambodży byliśmy o 11. Podróż przez lotnisko Don Mueang w Bangkoku dwoma różnymi liniami, z krótkim (2h) czasem przesiadki. Należało wyjść z terminala krajowego, przemieścić się do odlotów na międzynarodowym, a potem grzecznie ustawić w kolejce do zrzucenia bagażu. Gdyby nie wyciągnięto nas z tego tłumu, byłoby ciężko załapać się na drugi lot. Swoją drogą duże wrażenie zrobił na mnie widok pola golfowego ciągnącego się pomiędzy dwoma równoległymi pasami startowymi. Kambodża to największa przyjemność tego wyjazdu. Klimat jaki lubię – trochę dziko, mniej turystycznie. No i przede wszystkim kompleks świątynny Angkor, dla którego warto tu zawitać. Na koniec wróciliśmy do Bangkoku, z którego jeszcze urządziliśmy jednodniową wycieczkę do Ayutthaya. Stolica Tajlandii podobała się, chociaż to jedyne miejsce, gdzie w okolicy Pałacu Królewskiego próbowano nas naciągać i oszukiwać. Ale to nic, o czym nie przeczytaliśmy wcześniej w przewodniku i na forach. Powrót do Doha po raz pierwszy w moim przypadku A380 (robi wrażenie, ale człowiek trochę nieprzyzwyczajony do okienek pod dziwnym kątem). Lot z przygodami, w powietrzu pasażer miał zawał, nie wyglądało to dobrze, ale nie lądowaliśmy po drodze.
Gdybym miał coś zmienić w podróży z obecnej perspektywy czasu, to dwa dni na Chang Mai (miasto świątyń) zainwestowałbym w dłuższy pobyt w ciekawej Kambodży. Świątynie w Tajlandii aż takiego „łał” na mnie nie zrobiły, można zobaczyć 2-3, a potem wszystkie zaczynają zlewać się w jedną masę. Wydaje mi się, że zobaczenie tych w Bangkoku byłoby wystarczające. Poza tym po takiej podróży zaczynam doceniać Indie, które mają więcej do zaoferowania (polecam świątynie w Ajancie oraz Khajuraho). Natomiast Tajlandia jako wstęp do Azji wydaje się idealna – bez zatruć, nie ma nagabywania, wszystko łatwo załatwić, fajna i zjadliwa kuchnia.
A jak to wszystko dokładnie wyglądało? Zapraszam na film.
Dla niecierpliwych: dziewczyny z Bangkoku zaczynają się od 1:07:37
An24, Tu134, Tu154M, Ił62M, Ił86, A319, A320, A321, A330, A380, B727, B737, B747, B757, B777, E170, E175, E190, ATR72, DH8 Q400, Q100, Fokker 100, MD 82
Słynny "Biały Budynek" w Phnom Penh w dzisiejszym Daily Mail:
Phnom Penh's White Building was once pinnacle of modern living but is now a slum city | Daily Mail Online
Dorzucam jeszcze galerię
2 dni na wyspy Phi Phi oraz 2 dni Krabi (plaża Railay oraz wycieczka jednodniowa)
2 dni Chiang Mai (miasto plus jednodniowa wycieczka "Golden Triangle" - przez moment w Laosie)
2 dni w Kambodży - jezioro Tonle Sap, kompleks świątynny Angkor
3 dni w Bangkoku (China Town, Patpong, centrum miasta) z jednodniowym wypadem do Ayutthaya
An24, Tu134, Tu154M, Ił62M, Ił86, A319, A320, A321, A330, A380, B727, B737, B747, B757, B777, E170, E175, E190, ATR72, DH8 Q400, Q100, Fokker 100, MD 82
Zakładki