Obłożenie lotu słabe, na oko z 70%. Być może dlatego, że ten lot obsługiwany jest głównie 777-200 i raczej sporadycznie 777-300er (wcześniej przed sezonem 787).
Posiłek dla dziecka fajnie zapakowany, ale jedzenie takie sobie (słone frytki i hamburger, później słona pizza - powinni się uczyć od JAL):
Za oknem najpierw Sahara:
Później wilgotne mgliste powietrze i lasy:
Gdzieś w okolicach Gabonu i Kongo zaczyna zachodzić słońce. Za oknem przyjemne dla oka kolory:
Chwilę później zaczynają się dziwne zmiany wysokości lotu i kursu. Przypuszczam, że omijaliśmy wysoką burzę:
Przez pewien czas system informacji o locie na ekranach pokazywał, że będziemy mieli z tego powodu opóźnienie prawie o godzinę, ale później opóźnienie skokowo malało. Ostatecznie dolecieliśmy praktycznie punktualnie i na szczęście przed lecącym równolegle Air France co ma kluczowe znaczenie w kolejce do imigration.
Wyszliśmy z lotniska po 22:30 lokalnego czasu (po 21:30 naszego), dlatego przewidziałem nocleg w jednym z lotniskowych hoteli. W Kapsztadzie wybór jest pomiędzy 2 hotelami. Jednym drogim (400-500zł za noc z darmowym dojazdem z terminala) i drugim tanim (około 150-160zł za noc z dopłatą 35R (10zł) za transport z terminala za dorosłego). Nie miałem ochoty chodzić w nocy nawet w okolicach lotniska próbowałem więc dogadać mailowo z hotelem transport i marnie mi to szło. Ich odpowiedzi były takie, że w sumie nie wiedziałem, czy ktoś będzie na nas czekał, ale problemów nie było. Za transport zapłaciłem kartą. By dojechać do hotelu musieliśmy prawie 2x okrążyć ogromny parking lotniskowy, dziwna organizacja ruchu
Hotel skromny, ale nie tandetny. Chyba nawet lepszy od tego w Amsterdamie.
Rano udało się pospać nieco dłużej. Za oknem widok bez rewelacji, ale pogoda zdecydowanie mnie cieszy, nareszcie słońce
Na piechotę idziemy po samochód do stanowisk Hertz. Niby mam rezerwację z wybranymi już opcjami ubezpieczeń w profilu Hertz Gold, ale tu nikt w ten profil nie patrzy, totalny bałagan. Po sporym zamieszaniu ostatecznie mam ubezpieczenie takie jak chcę i pakuję się do prawie nowego białego Clio (3500km przebiegu). Okazało się, że przez wózek ledwo zmieściliśmy się do bagażnika Zostaje nam niewiele czasu na zabranie rzeczy z hotelu i nieco niepewnie z dźwignią zmiany biegów po lewej stronie jedziemy do miasta:
Zakładki