Stojo, bagaże wyciągały już podczas kołowania. Dzicz
Stojo, bagaże wyciągały już podczas kołowania. Dzicz
Pitterek
Wylądowaliśmy na pasie 30L, kołowanie zajęło 6 minut. Robiliśmy do bramki 22 terminal 3 concourse B koło tego wieloryba
Jak wcześniej wspomniałem dużo na pokładzie obsługi polskiej w tym ta miła Pani, która mnie obsługiwała.
Ręka mi się trzęsie po awarii z paznokciem w Daszu i jest troszkę nieostre.
Te silniki mają moc :v
Potem szybko do pociągu i trzy minuty jazdy do concourse A. Z którego to mam odlot lotem EK306 do Pekinu. Troszkę tuptania winda na piąte i już jestem w Marhaba lounge.
Trzeba coś zjeść
I się napić
I można uderzyć w kimono.
Stay tuned. Ale dopiero z A380.
Pitterek
del, musze zdjecia inaczej podlinkować, co w Chinach nie jest takie łatwe
A my już w Pekinie, tzn gdy my wylądowaliśmy, to Piotrek dopiero zasiadał w samolocie Emira. Ale po kolei
Welcome drink z tą pyszną kozioserowo-oliwkową przekąską nastroił nas bardzo pozytywnie na dalszy ciąg podróży, zwłaszcza, że dostaliśmy dokładkę i dolewkę Champagne'a
Nastepnie dostajemy karty menu, nie będę pokazywał wszystkich alkoholi, bo jest tego tyle, że nawet spróbować każdego się nie da, ale polskie białe winko z okolic Zielonej Góry wchodziło wyśmienicie
W międzyczasie taki widoki za oknem
A teraz zdjęcia jedzonka. Na początek przystawka, czyli pyszna (choć nieco chłodna) zupa-krem pietruszkowo-pieczarkowy oraz krewetki
Następnie pierwsze drugie danie, czyli smażony sandacz z ryżem basmanti
a potem drugie, drugie danie, czyli wyśmienita wieprzowina po seczuańsku i wcale nie była pikantna, tzn delikatnie tak, ale nic ostrego, pychota po prostu
Następnie wjeżdża wózek z serami, deserami, pączkami i co tam kto jeszcze by chciał skosztować
Moja porcja wyglądała następująco, oprócz jedzonka jest widoczne porto i polki miód pitny (dwójniak : ) ):
Efekt jest taki, że chyba jakieś aktywności fizyczne w Pekinie będą nieuniknione, bo sadełka przybyło i trzeba będzie zrzucać
Na dobranoc jeszcze podwójna Soplica wiśniowa (oj, pamiętam ją aż nadto dobrze z wycieczki do Lodowego Miasta - było na Forum LOTem do lodowego miasta –czyli trzeba będzie się rozgrzewać ;) LIVE
Czas rozłożyć łóżko i w kimono
Sen delikatnie przerywa Szefowa Pokładu informując, że niedługo pora na śniadanie, a jeszcze mam umówioną rozmowę z cpt Wroną o lotnictwie napędzanym elektrycznie i nie tylko
Śniadanko
No i lądujemy o czasie, a nawet nieco przed
No to jeszcze ja za "kierownicą"
i pamiątkowe zdjęcie z Panem Kapitanem Wroną .
To tyle w tym odcinku i tyle na razie zdjęć z prysznica
Bardzo przyjemny rejs, dobrze że w biznesklasie (w ekonomii ciasnawo było, LF powyżej 90%), w której człowiek czuje się troskliwie zaopiekowany, zresztą personel pokładowy był najwyższych lotów. Szefowa niezwykle uprzejma i profesjonalna, pani Katarzyna N. też się o nas troszczyła na medal. Jedzenie smaczne i dobrze podane. Jedyny minus to brak kapci, nawet w biznesie, a zwłaszcza na rejsach do Chin powinny być.
Znowu mi i rodzince burczy w brzuszkach oglądając taaaakie fotki z wypasionego paszownika. SUPER ! No i jeszcze te czwartkowe pączki !
Chwała też LOT-owi, że sprostał tradycji ! O inne rzeczy widzę też zadbano i pięknie podano.
A unikalną fotkę z tak legendarnym Cpt i Twój kadr za kierownicą Drimka to bym oprawił w ramy i powiesił w najważniejszym salonie obok dostojnych nestorów rodu
UM 70, UM 860, UM 977, UL 980 nad głową, UN 191.
W związku z tym,że od 2013 roku było już wiele relacji z Chin i trudno mi jest całą ich treść spamiętać,
czy była wizyta w stolicy królestwa Naxi?
Dzięki za relację. Przestawki i desery prezentują się dobrze, natomiast dania główne raczej dość przeciętnie, przynajmniej wizualnie. To jednak coś nad czym LO powinien nieco popracować IMO. Jakiej marki szampana teraz serwują przed/ w trakcie lotu?
Cześć czytam wasze relacje regularnie i są świetne. Jedno mnie tylko zastanawia (pewnie dostanę za to po głowie publicznie, ale nurtuje mnie to pytanie już od dawna więc chyba w końcu je zadam): Czy nie jest wam głupio prosić po zjedzeniu przystawki o drugą, po obiedzie o kolejny obiad, o picie ile tylko się zmieści? Wiem, że stara polska zasada mówi jak dają to brać, ale dla mnie to taka troszkę wioska chyba. Zwłaszcza w C gdzie wiadomo że nikt nie odmówi, takie rzucanie się na jedzienie jakby się w życiu nic nie jadło.
Czemu miałoby być głupio? Myślisz, że zjesz obiad przeznaczony dla pasażera z fotela za czy też dla tego który będzie siedział na Twoim miejscu w rejsie powrotnym?
Jak jest dobre cabin crew, to drinki pro-aktywnie powinno oferować. Co do jedzenia - zawsze ładuje się więcej niż pax w kabinie i zawsze trochę zostaje, więc lepiej by zostało zjedzone przez pax niż miałoby być wyrzucone po locie - nikt nikomu nie broni zapytać, najwyżej usłyszy się grzeczne "nie"
Ja się z tym zgadzam, że można i nikomu się nie zje. Po prostu dziwnie bym się czuł biorąc 2 obiady "bo można", podobnie jak czasem jest do obiadu w stołówce bar sałatkowy (jeden talerzyk w cenie) do którego nakłada się samemu i widzę jak ludzie usypują piramidy surówek które potem się chwieją jak idą do stolika byle tylko załadować jak najwięcej bo "za darmo". No ale może ja jestem dziwny. W każdym razie, żeby nie było nikogo nie oceniam tylko przedstawiłem moje przemyślenia i już się zamykam, żeby nie robić więcej oftopu.
A nie pomyślałeś o tym że Kuba po prostu ma wilczy apetyt i lubi dobrze zjeść ? Jedzenie (i picie ) to bardzo istotny motyw w jego relacjach, dziwne że odbierasz to jako januszowanie i nażeranie się "bo zapłacone".
Widocznie nie jesteś Hobbitem.
https://www.youtube.com/watch?v=XkzvHtjnNOs
Ja się głupio czuję jak nie zjem czasem pierwszego zestawu nawet, a czasem jak go zjem. Głupio się czuć prosząc o dokładkę jeszcze mi się nie zdarzyło, bo traktuje to jako komplement dla przewoźnika.
W kwestii jedzenia i picia- do serca przez żołądek i ja się z tym zgadzam. Ale odpowiadając na pytanie kitenation, to stewardessa sama proponowała a nawet nalegała na wzięcie dwóch przystawek, żeby obu spróbować, tak samo proponowała dwa drugie dania. Przecież nikomu nie braknie, jak zjem dwa, czy nawet trzy, po prostu mniej będzie do utylizacji. Ponadto, jeśli czytasz moje relacje, to pewnie widziałeś info o tym, że niewypite alkohole przed lądowaniem w WAW wylewa się do zlewu. To jeśli wypiję więcej, to przecież nikomu kosztów nie zwiększy. Natomiast istotne jest to, żeby jeść, a zwłaszcza pić z kulturą, tzn żeby tego alkoholu wypić tyle, aby wiochy nie robić. I tu jest moim zdaniem sedno sprawy, a nie w tym ile się zje przystawek
LF w C: - było chyba 8 osób (z czego połowa to Chińczycy), w Y+ słabo , zdaje się, że 6-8 osób
Champagne, chyba Pinot Noir, ale konkretnie nie pamiętam, może na powrocie sprawdzę
Potem napisze Wam jeszcze o spotkaniu z cpt Wroną, teraz idziemy na szoping
Kuba: Masz ładny plecaczek, ale raczej malo kto w Chinach zrozumie te nasze literki POLSKA. Trzeba bylo jakos przykleic 波兰
i byłoby jasne skąd jesteście
Na pączki przyleciałem do Polski juz we wtorek i pozostanę jeszcze tydzien. Z ciekawostek dodam, że tydzien temu zatrzymalem się na godzinkę na granicy Anglia-Szkocja a za mną stanął nowy Renault Megane. Wyszly z niego dwie Chinki i zaczęły robic sobie fotki przy murku granicznym. Nie jest on taki jak ten chiński, może 1m wysokosci. Wtedy podszedłem i pytam, skad są: Hongkong i Shenzhen. Dziewczyny studiują media management w Leicester. Wtedy zauważyly dwie literki namalowane przeze mnie na brudnych drzwiach naczepy. Co ciekawe, jedna wiedziala, że jakiś czas temu Rosja zabrala kawałek Polski i że Polski nie było ponad 100 lat na mapie świata. To i tak dużo wiedziała ! A ja dodałem, że Polska jako drugi kraj na świecie uznała Chinska Republikę Ludową.
Wtedy dopisałem Pekin, Szanghaj, Chiny, Hongkong na drzwiach i dziewczyny zrobiły sobie selfie ze mną na tym tle.
Zapytały, czy moga dodać to na facebooka. Powiedziałem, że jak nie uważają mnie za brzydkiego to czemu nie
Natomiast we wtorek na pokładzie Ryanara lecącego ze Stansted do Berlina siedziało dookoła mnie 8 Chinek, ale nie rozmawiały po chińsku. Jak się okazało, były to studentki z...Malezji. Chińczycy stanowią 20% ludności tego kraju i należą do najbogatszej grupy. Dlatego ich rodziców stac na wysylanie dzieci na studia np do Anglii.
Obiecałem Wam informację nt spotkania z cpt Wroną. Ale najpierw
historia , a konktrenie historia mojego snu. Otóż 5 lat temu, w nocy
31pażdzienika/1 listopada sniło mi się, że leciałem B767 SP-LPC i
mieliśmy lądowanie awaryjne, na jakiejś polanie. Nikomu nic się nie
stało. Cały sen opowiedziałem rano mojej żonie, po czym, jak to 1
listopada pojechaliśmy na cmentarze. Po powrocie żona woła mnie do TV i
mówi "chodź zobacz, samolot LOTu nie może wylądować, bo podwozie się nie
wysuwa" Wszyscy wiemy, jak się ta "przygoda" skończyła, jak już było po
wszystkim, to moja żona zapytała mnie, czy pamiętam co mi się śniło w
nocy i co jej rano opowiedziałem. Miałem jakiś proroczy sen, co prawda
cpt Wrona lądował na Okęciu, a nie na polanie, ale cała reszta się
spełniła. Możecie wierzyć, albo nie, ale to jest na 100% prawda
Ilekroć LOTem leciał, tyle razy chciałem spotkać cpt Wronę, aby mu o
tym powiedzieć. No i wreszcie po 5 latach się udało. Pan Kapitan tez był
zdziwiony i stwierdził, że szkoda, iż nikogo nie uprzedziłem
Pan Kapitan Wrona, jak miałem się okazję przekonać, to niezwykle
skromny człowiek, jednocześnie otwarty dla pasażerów, z chęcią
odpowiadający na ich (a przynajmniej moje) pytania. Szkoda, że rejs był
tak krótki. Ma nadzieję, że uda się spotkać Pana Kapitana ponownie
Zakładki