Pokaż wyniki od 1 do 12 z 12
Like Tree46Likes
  • 7 Post By Adik_s
  • 1 Post By Adik_s
  • 6 Post By Adik_s
  • 13 Post By Adik_s
  • 8 Post By Adik_s
  • 10 Post By Adik_s
  • 1 Post By shiver

Wątek: Ferie 2018: Wizzem do Bari

  1. #1
    Awatar Adik_s

    Dołączył
    Jun 2007
    Mieszka w
    Białystok

    Domyślnie Ferie 2018: Wizzem do Bari


    Polecamy

    Cóż, chyba nadszedł czas, aby z czytającego, przejść etap dalej i popełnić pierwszą relację z podróży. Relacji live nie byłbym w stanie prowadzić, więc spróbuję teraz opisać naszą podróż, która rozpoczęła się równo tydzień temu. Z góry przepraszam za stosunkowo niewielką ilość zdjęć - sprawy zawodowe spowodowały, że nadal nie wywołałem zdjęć z raw, więc w relacji będą zdjęcia bezpośrednio z telefonu i niektóre po szybkiej obróbce na potrzeby relacji. Kolejne części będę dodawał w kolejnych dniach, więc liczę, że wyjdzie relacja "prawie live z tygodniowym przesunięciem".
    Proszę o łagodne potraktowanie debiutu

    Prolog
    31.12.2017r. godzina 21:30
    Sylwestra spędzałem z rodziną kolegi. W połowie butelki rudej na myszach, zaczęliśmy wspominać ubiegłoroczny zimowy wyjazd do Larnaki: jak to było fajnie oderwać się na trochę od wszystkiego, jaka to szkoda że w tym roku się nie udało nic zarezerwować, itd…
    Od słowa do słowa odpaliliśmy komputer i kilkanaście minut później mieliśmy już zarezerwowane bilety na lot do Bari – dla odmiany tym razem całymi rodzinami, wraz z dziećmi.
    Chwilę później udało nam się znaleźć nocleg dla całej ósemki w centrum Bari w rozsądnej cenie, więc pozostało doczekać do północy i wypić toast za podróż!
    Miesiąc minął błyskawicznie i nadszedł czas wyjazdu.

    30.01.2018, godzina 0:30
    Znajomi startują z Warszawy, więc umówiliśmy się na lotnisku około 4:30. Pomimo, że wylot mamy o 6:10, wyjeżdżam z domu już ok. 0:30. Dojazd na lotnisko Chopina z Białegostoku to ok. 2h30min spokojnej jazdy. Jako że mieszkam pod Białymstokiem, ale „z drugiej strony”, do tego dochodzi 30 minut przejechania przez miasto. Kolejne 30 minut na pozostawienie samochodu na parkingu i transfer na lotnisko. Dokładam do tego 30 minut „zapasu” - kiedyś ledwo zdążyliśmy na wylot z powodu głupiej kolizji na „ósemce”, po której wprowadzono ruch wahadłowy, co spowodowało korek na kilka km. Swoją drogą, nie wyobrażam sobie, ile zajmowałby nam dojazd do CPL albo do Radomia…
    Całe szczęście podróż przebiegła bez utrudnień (ech ta obwodnica Marek) i ok. 3:45 zameldowałem się na parkingu tak, że na lotnisku byliśmy już chwilę po 4:00. Kwadrans później dołączyła do nas druga część grupy i po sprawnym (praktycznie „z woleja”) przejściu security mogliśmy rozpocząć naszą podroż.
    System przy odprawie rozrzucił naszą grupę po całym samolocie (całe szczęście parami dorosły – dziecko). Na wejściu zostaliśmy poinformowani przez obsługę, że jest ponad 50 miejsc wolnych, więc możemy usiąść razem, z czego skorzystaliśmy. Lot obsługiwał A320 HA-LWE - niestety wyposażony w niewygodne siedzenia, z nierozkładanymi oparciami – mam w takim typie zawsze problem z miejscem na nogi (miarki nie miałem ).



    Po 1h50 lotu, wylądowaliśmy w Bari.

    Pierwsze wrażenie po opuszczeniu terminala: co tu tak zimno? Było ok. 3 stopni i nieco mgliście, a temperatura odczuwalna to ok. 0 stopni... Kurcze, w poniedziałek wieczorem w Białymstoku było +7 st. C!
    Zgodnie z informacjami z różnych blogów, wypuszczając obłoki pary, wyruszyliśmy w stronę stacji Europa. Bilet na pociąg/metro ze stacji Aeroporto do Bari kosztuje 5,00 EUR od osoby, natomiast ze stacji Europa (1,6 km, nam zajęło to ok. 20 minut) – już tylko 1,10 EUR, z czego skorzystaliśmy.
    Na stacji wspomagając się rękoma, kupiliśmy bilety dla 6 osób (dwóch najmłodszych, poniżej 10 lat bez opłat) i poszliśmy na peron. Pociąg miał być za 10 minut, ale… nie przyjechał. W godzinie przewidywanego odjazdu coś powiedzieli przez megafon i na tablicę z rozkładem wskoczył nowy pociąg, za 20 minut. Z czasem pojawiało się opóźnienie i koniec końców skład wtoczył się na stację z dodatkowym 10 minutowym opóźnieniem, co nieco sfrustrowało część uczestników wycieczki.
    Po około 15 minutach dotarliśmy do Bari Centrale i… zaczęliśmy się zastanawiać gdzie mamy iść... Na booking.com rezerwowaliśmy apartament na ulicy Argiro, natomiast w mailu z potwierdzeniem rezerwacji otrzymaliśmy inny adres. Jako, że obie lokalizacje były niedaleko (a telefon opiekuna nie odpowiadał), postanowiliśmy udać się pod adres, na który decydowaliśmy się rezerwując apartament (jak się okazało - słusznie). Tam poczekaliśmy dłuższą chwilę na opiekuna obiektu (dotarliśmy ok. 9:40, umówieni byliśmy na 10:00, udało nam się spotkać o 10:45).



    Jako że apartament był jeszcze sprzątany, zostawiliśmy tylko bagaże, zapłaciliśmy i wyruszyliśmy zwiedzać Bari. Pogoda zdecydowanie się poprawiła - tak, że nawet zdjęliśmy kurtki.



    W pierwszej kolejności spokojnym spacerkiem przeszliśmy przez stare miasto do katedry św. Mikołaja – świętego katolickiego, jak i prawosławnego. Jest szczególnie czczony w Rosji, co widać zarówno w krypcie w której znajdują się relikwie (i w której odprawiane są nabożeństwa również w obrządku prawosławnym), jak i w sklepiku z pamiątkami, gdzie większość towarów jest opisana cyrylicą, z nastawieniem na Rosjan.



    Na górze w katedrze, znajduje się natomiast m.in. grób Królowej Bony.



    Następnie poprzez stare miasto („Citta Vecchia”) przeszliśmy nad morze, gdzie zahaczyliśmy o targ rybny.








    Tam lokalni rybacy między innymi „obrabiali” ośmiornice, tak aby mięso z gumowatego stało się kruche, co polegało na widowiskowym uderzaniu z dość dużą siłą o skały (beton w tym wypadku):



    Spacerkiem, zahaczając o sklep, wróciliśmy do naszego apartamentu, gdzie zmęczeni podróżą w końcu odświeżyliśmy się i chwilę odpoczęliśmy.



    Około 18:00 ponownie wyruszyliśmy do Bari, tym razem w celach kulinarnych. Jako że na kilku różnych blogach znaleźliśmy bardzo pozytywne opinie o restauracji „El Rustico”, postanowiliśmy wybrać się tam na kolację. Lokal otwiera się o 19:00, więc udało nam się podczas spaceru po okolicy, odnaleźć jeszcze sklepik z lokalnymi winami, gdzie zakupiliśmy dwa 3-litrowe „baniaki” białego - jak się później okazało - pysznego świeżego wina.

    Restauracja jest niewielka (kilka stolików) i byliśmy w niej już na kilka minut przed 19:00. Jak się okazało, zapełniła się w kilkanaście minut, a pod lokalem ustawiali się kolejni klienci, którzy cierpliwie oczekiwali na możliwość wejścia do środka:




    Menu sprowadza się do dwóch kart: na pierwszej mamy wybór: pizza + napoje za 6 EUR, lub przystawki+pizza+napoje za 10 EUR. Na drugiej mamy wybór kilkunastu pizz. I to wszystko.
    Zamówiliśmy na 8 osób 3 zestawy: „przystawki + pizza + napoje”. Od razu przyniesiono nam karafkę wina i colę dla dzieci, a chwilę później dotarły przystawki. Przynoszone były na kilka tur i ustawiane "piętrowo" na stole. Byliśmy zachwyceni ich smakiem i dużym wyborem: pyszne mięska, bruschetta, mule, ziemniaczki, sałatki, serki i nie pamiętam co jeszcze.



    Dwie rodziny najadły się przystawkami tak, że nie daliśmy rady dokończyć jednej z trzech pizz, które doniesiono po przystawkach, więc na prośbę dzieci zapakowaliśmy je na wynos (zjadły ją ze smakiem na śniadanie). Za całe jedzenie otrzymaliśmy rachunek na 30 EUR... Zostawiliśmy 40 EUR, co uważaliśmy i tak za nadal nieadekwatną kwotę do ilości i jakości posiłku (5 EUR za osobę!).

    Po powrocie do apartamentu dzieci szybciutko padły spać, a my opróżniliśmy jeden z zakupionych baniaczków z winem (pysznym, jak wspominałem) i około 22:00 wszyscy już spali...

    cdn.
    pozdrawiam,
    Adam


  2. #2

    Dołączył
    Aug 2010

    Domyślnie

    Dobrze się zaczyna, ale 3 zdjęć nie widzę.

  3. #3
    Awatar Adik_s

    Dołączył
    Jun 2007
    Mieszka w
    Białystok

    Domyślnie

    Widzę, że google nie chce wyświetlać zdjęć, które zostały zgrane bezpośrednio z telefonu, więc jeszcze jedna próba:
    zdjęcie 1



    Zdjęcie 2 to dwukrotnie zdjęcie lokalu z zewnątrz - niestety też mi się nie wyświetlało, stąd pomyłka.
    Zdjęcie 3:
    otul72 likes this.
    pozdrawiam,
    Adam


  4. #4
    Awatar pitterek

    Dołączył
    Feb 2008
    Mieszka w
    Sosnowiec, Poland

    Domyślnie

    Te startery są zgubne. Ja w Bergamo w knajpie z grupona miałem podobnie. Końcówki samego ciasta zostawały, a jak chcieliśmy wychodzić najedzeni jak bąki to właściciel nie chciał nas wpuścić bez ciasta i kawy. Bo mamma mia zapłacone!!!

    Sent from my SM-G903F using Tapatalk
    Pitterek

  5. #5
    Awatar Adik_s

    Dołączył
    Jun 2007
    Mieszka w
    Białystok

    Domyślnie

    O tak, deser! Wraz z kieliszeczkiem cytrynówki/innej nalewki smakującej jak piołunówka. Mniam!

    31.01.2018 (środa)

    Z łóżek dzieci zwlekliśmy siłą, dopiero około 9:00.
    W planach na dzisiejszy dzień był wyjazd do Alberobello, gdzie znajdują się domki Trulli. Udaliśmy się na dworzec, odnaleźliśmy odpowiedniego przewoźnika (ze stacji korzysta 4 przewoźników, jeżeli dobrze kojarzę, dwóch z nich ma własne dworce i tory) i kupiliśmy bilet (po 4,90 EUR w jedną stronę).


    W podróż udaliśmy się ATR-220 wyprodukowanym w bydgoskiej Pesie - na zdjęciu z moim starszym synem:



    Do Alberobello dotarliśmy w rozkładowym czasie - niestety pociąg ok. 60 kilometrów jechał niemal 2 godziny…

    Domki trulli w Alberobello są wpisane na Listę Światowego dziedzictwa UNESCO. Domki widać w całym regionie jadąc do Alberobello, jednak cała dzielnica wypełniona stożkowatymi domami robi niesamowite wrażenie.







    Jako, że chcieliśmy w drodze powrotnej odwiedzić jeszcze groty Grotte di Castellana dość szybko (po ok. 2 godzinach) wróciliśmy na stację. Pociąg przyjechał planowo, ale gdy do niego wsiedliśmy,kilkanaście minut czekał na przyjazd pociągu z przeciwnego kierunku (linia jest jednotorowa).



    Gdy wreszcie ruszyliśmy, mieliśmy ok. 20 minut opóźnienia, które na kolejnej mijance wzrosło do 50 minut. Zadzwoniliśmy do grot, ale okazało się, że poza sezonem organizują jedynie dwa wejścia dziennie: o 10:00 i 12:00, więc już na starcie nie mieliśmy żadnych szans...
    Wydłużona z planowych 1h35 do 2h30 podróż, skutecznie zniechęciła pozostałych uczestników wycieczki do kolejnych podróży pociągiem i kategorycznie zażądali aby pozostałe podróże odbyć samochodem.
    Dlatego po powrocie do Bari, małżonki wraz z dziećmi udały się do apartamentu, natomiast ja z kolegą – na poszukiwania wypożyczalni. W pierwszej, nie mieli dwóch samochodów na następny dzień, w AVISie zaoferowano nam dwa najtańsze samochody za 120 EUR/samochód (z pełnym ubezpieczeniem), tak samo w kolejnej lokalnej wypożyczalni.
    Wstępnie zarezerwowaliśmy więc dwa najtańsze samochody w AVISie i udaliśmy się w kierunku miejsca zakwaterowania, odnajdując przypadkiem sklepik (bardziej pasowałoby swojskie określenie„mordownia”), gdzie za 3 EUR kupiliśmy równie pyszne lokalne czerwone winko (oczywiście w plastiku).

    Na kolację dzieci kategorycznie zażądały ponownej wizyty w „El Rustico” (ponownie byliśmy chwilę przed otwarciem) i na tym zakończyliśmy dzień.



    cdn.
    Optymista, frik, tartal and 3 others like this.
    pozdrawiam,
    Adam


  6. #6
    yav
    yav jest nieaktywny

    Dołączył
    Mar 2014

    Domyślnie

    Wypożyczenie samochodu 120 euro za dzień?

  7. #7
    Awatar Adik_s

    Dołączył
    Jun 2007
    Mieszka w
    Białystok

    Domyślnie

    Dwie doby, za jedną było 90...
    pozdrawiam,
    Adam


  8. #8
    Awatar Adik_s

    Dołączył
    Jun 2007
    Mieszka w
    Białystok

    Domyślnie

    01.02.2018r.
    O 9:00 udaliśmy się do AVISa odebrać zarezerwowane samochody. Okazało się, że tymi „najtańszymi” samochodami były dwie Hondy Civic z silnikami diesla – bardzo przyjemne samochodziki.

    Odebraliśmy samochody i udaliśmy się do miejscowości Matera. Jest to kolejne miejsce, wpisane na listę UNESCO.
    Zaparkowaliśmy samochody na parkingu przy stacji i udaliśmy się w kierunku dzielnicy Sissi, gdzie znajdują się domy drążone w skale, z murowaną fasadą. Dotarliśmy na plac Piazza Vittorio Veneto, gdzie damska część wycieczki część udała się na pit-stop, my natomiast weszliśmy w bramę i… Wow!

    Widok naprawdę zapiera dech w piersiach zwłaszcza, że zaskakuje bez ostrzeżenia. Wiedzieliśmy, że miejsce jest niesamowite, ale żadne zdjęcia nie oddają tego, co widać na żywo.

    Zgłębiliśmy się w opustoszałą dzielnicę i przez ponad 3 godziny spacerowaliśmy bez większego celu.






    Nawet nasze dzieci (8, 9, 12 i 13 lat) zbytnio nie narzekały, mimo że zrobiliśmy tam kilka ładnych kilometrów (google twierdzi, że ponad 9).
    Zaczęło robić się nieco zimno (temperatura spadła do 11 stopni i wiał wiatr), postanowiliśmy opuścić Materę. Strefa parkowania w Bari obowiązuje do 20:30, a że spotkani w Materze rodacy polecili nam miejscowość Polignano a Mare, postanowiliśmy odwiedzić jeszcze to miejsce.

    Do Polignano dotarliśmy po zachodzie słońca, przez co nadmorska część widoków nie była tak spektakularna, jak w ciągu dnia, lecz skalne skarpy i usytuowane na nich miasto robiło i tak wrażenie.

    Chwilę pospacerowaliśmy po mieście, wpadliśmy na „panzerotti” (mniam) i pojechaliśmy dalej.
    Po drodze postanowiliśmy zjechać jeszcze do miejscowości Mola di Bari, która zachwyciła nas atmosferą wieczoru na miejskim placu.

    Cały plac w centrum miasta wypełniony był grupkami ludzi (młodzież i mężczyźni) którzy spacerowali, rozmawiali, żyli…

    W porcie naszą uwagę zwrócił budynek otoczony sporą grupką ludzi – okazało się, że jest to targ rybny. Postanowiliśmy więc kupić co nieco na kolację i - wbrew protestom dzieci, dziś odpocząć od pizzy.

    Do Bari dotarliśmy około 20:30 – a więc akurat gdy przestały obowiązywać opłaty za parkowanie. O dziwo dość szybko udało nam się znaleźć miejsca do zaparkowania niedaleko naszego apartamentu.
    Kolacja ze świeżych produktów była przepyszna…


    cdn.
    pozdrawiam,
    Adam


  9. #9

    Dołączył
    Aug 2010

    Domyślnie

    Bardzo ciekawe miejsca, super!

  10. #10
    Awatar Adik_s

    Dołączył
    Jun 2007
    Mieszka w
    Białystok

    Domyślnie

    02.02.2018r
    Jako że samochody wypożyczyliśmy na dwa dni, postanowiliśmy pojechać na północ od Bari, do Barletty.




    Chwilę pozwiedzaliśmy Barlettę i postanowiliśmy podjechać na plaże, które bardzo zachęcająco prezentowały się na zdjęciach w google maps.
    Po drodze zastanowiło mnie, dlaczego samochód przede mną jedzie tak grzecznie przez cały odcinek ograniczenia do 30 km/h mimo, że nie ma tam żywego ducha. Okazało się, że na odcinku około 1 km,co kilkaset metrów stoją fotoradary…

    Pomimo 20 stopni i słońca, nie zdecydowaliśmy się na kąpiel – jak widać na zdjęciu, wystarczyło mi samo zamoczenie nóg…


    Z uwagi na złe samopoczucie drugiej głowy rodziny, pojechaliśmy jeszcze na chwilę do Trani:



    A następnie drogą wzdłuż wybrzeża wróciliśmy do Bari. Tam zwróciliśmy samochody i zaczęliśmy pakowanie naszego bagażu. Jako, że mieliśmy wykupiony jedynie na drogę powrotną 32-kilogramowy bagaż, w pobliskim sklepie „u Chińczyka”kupiliśmy walizkę, którą wypełniliśmy lokalnym winem, grappą i oliwą.
    Na kolację dzieci zażądały ponownie, aby iść do stałego lokalu („bo tam była bardzo dobra pizza!”).
    Po kolacji jeszcze chwilę pospacerowaliśmy po Bari i wróciliśmy na ostatni nocleg.

    cdn.
    otul72, tartal, przemo-19 and 5 others like this.
    pozdrawiam,
    Adam


  11. #11
    Awatar Adik_s

    Dołączył
    Jun 2007
    Mieszka w
    Białystok

    Domyślnie

    3.02.2017, sobota


    Rejs W6 1340 do Warszawy odlatuje o 8:50. Aby mieć zapas czasu (w razie, gdyby pociąg ponownie się nie pojawił), na stacji byliśmy już o 6:00. Kupiliśmy bilety: dla kolegi z cenną walizką do stacji Aeroporto, dla reszty – do stacji Europa. O tym, że w pośpiechu kupiłem o jeden bilet za mało, zorientowałem się dopiero gdy wysiedliśmy. Całe szczęście, konduktor również nie zwrócił na to uwagi…
    Na lotnisko dotarliśmy bez przygód, nadaliśmy nasz bagaż który załadowany „na czuja” ważył dokładnie 32,0 kg i przeszliśmy przez kontrolę bezpieczeństwa.
    Po wejściu do terminalu spojrzałem na płytę i oniemiałem – zza rękawa sterczał charakterystyczny kształt. Dreamlifter!?! Tutaj?
    Bez zbytniego tłumaczenia reszcie ekipy wyrwałem w jego stronę,ciągnąc starszego syna za rękę - „choooodź coś ci pokażę!!!”.
    Z tego co znalazłem w włoskich serwisach informacyjnych, z powodu zbyt dużego wiatru na lotnisku w Taranto (gdzie lata po część kadłuba Dreamlinera), wylądował on na lotnisku zapasowym w Bari dzień wcześniej.
    Niestety, ustawienie słońca i szyby terminala nie pozwalały na wykonanie jakiegoś sensownego zdjęcia. Dopiero podczas boardingu, przez okno rękawa (nadal niezbyt czyste, ale lepsze to niż nic) udało się zrobić zdjęcie, które nawet załapało się do naszej forumowej galerii:


    Samolot i właściciel
    Boeing747-409(LCF)
    BoeingCompany
    Lotnisko
    Italy:Bari - Palese Macchie / Jacopo Carlo Carducci(BRI LIBD)
    Data /REG / CN
    03.02.2018/N780BA/24310
    Autor
    Adik_s






    Niestety, zapomniałem wyjąć aparat z walizki na czas lotu, więc podczas kołowania został mi jedynie telefon aby uwiecznić grubaska:




    Z tego co sprawdziłem na flightradarze, wystartował on jakieś 25 minut po nas do Taranto, skąd po załadunku udał się do Charleston.


    Obłożenie było znacznie większe niż podczas lotu do BRI a boarding nieco się przedłużył z powodu problemów ze zmieszczeniem wszystkich bagaży podręcznych na półkach.


    Podróż minęła szybko pomimo opóźnienia startu o 40 minut, w Warszawie byliśmy zaledwie 15 minut po czasie – zapewne dzięki wiatrom, które zapewniały ground speed nawet lekko powyżej 1000km/h. Tym razem lot obsługiwał HA-LPL – w starszym malowaniu,z wygodnymi siedzeniami.


    Lądowanie spokojne, widać było jeszcze resztki porannych mgieł:



    Potem jeszcze tylko szybkie zakupy w IKEA (żona nie darowała) i już o 17:00 byliśmy w domu...

    Spontanicznie zorganizowany wyjazd okazał się bardzo fajnym oderwaniem od zimy. Zabrakło nam nieco czasu i czujemy niedosyt, zarówno samego Bari, jak i innych miejscowości na południu (jak Ostuni). Może kiedyś...?
    pozdrawiam,
    Adam


  12. #12

    Dołączył
    Aug 2010

    Domyślnie


    Polecamy

    Po weekendówkach zawsze jest niedosyt
    HA-LPL to najbardziej "eksploatowana" przeze mnie maszyna A Dreamlifter - super sprawa, fajnie że trafiłeś.
    Relacja bardzo na +
    Adik_s likes this.

Zakładki

Zakładki

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •